niedziela, 22 września 2013

Harry cz.2


- Auć ... - syknęłam z bólu . Byłam cała obolała . Czułam się jakbym przeżyła jakiś ekstremalny obóz przetrwania . 
Spojrzałam w przód , cała moja widoczność była zamazana . Przymrużyłam lekko oczy w celu wyostrzenia sobie obrazu . Ciemne pomieszczenie , światło dawało tylko małe okienko na drugim końcu pokoju . Na ziemi walały się odłamki szkła , nie dokończone papierosy , butelki i ... broń . Poczułam jak momentalnie serce podeszło mi do gardła . Ktoś chciał mnie zabić ? Ale ... ale dlaczego ? Usłyszałam dwa męskie głosy , które zbliżały się w moim kierunku . Do pokoju wszedł bardzo wysoki brunet . Był cały pokryty w tatuażach . 
- Widzę że nasza księżniczka się obudziła . - stwierdził . - Dobrze. Pocierpisz sobie troszkę .- dodał , a ja zaczęłam panikować . 
Po nie długiej chwili poczułam piekący ból na moim policzku , zasyczałam z bólu na co tylko mój dręczyciel odparł śmiechem 
- Myślałem , że jesteś większą twardzielką - stwierdził z szerokim uśmieszkiem na twarzy . 
Mężczyzna wziął ponownie szeroki zamach i uderzył w to samo miejsce jeszcze mocniej . Z moich oczu popłynęły łzy bezsilności , a z rozciętej wargi zaczęła powoli sączyć się krew .  Poczułam mocne kopnięcie w brzuch .  Czułam się jak śmieć . Nic nie znaczący śmieć , którego trzeba się pozbyć . Ale czym sobie na to zasłużyłam ? Tego nie było dane mi się dowiedzieć .
- Przestań ! - krzyknęłam pełnym bólu głosem . 
- Zastanówmy się ...  nie . - odparł stanowczo . 
- Co ja wam zrobiłam ?! 
- Pomyślmy- zaczął - twój ojciec jest wielce znanym  architektem . Więc jak myślisz na co nam jest porwanie ciebie hmm ? 
Pięknie . Przez mojego głupiego ojca mam cierpieć . Nigdy , ale to przenigdy nie interesował się moim życiem , moja matka też już chciała się mnie pozbyć więc po jaką cholerę mieliby wydawać na mnie z  pewnością  niemałą kasę ?  Trzeba się przygotować na śmierć ... 
Dźwięk dzwoniącego telefonu wywołał we mnie nadzieje na to , że przeżyje . Jednak się myliłam .
- Szef zaraz będzie . Przygotuj się na większe tortury . - zaśmiał się mężczyzna . 
Długo czekać nie musiałam . Po 5 minutach do "pokoju" wszedł wysoki mężczyzna z kapturem na głowie , i okularami przeciw słonecznymi . Jednak i tak nie udało mu się ukryć Piercingu w wardze .Miał na sobie czarne , potargane rurki , a rękawy z bluzy były podciągnięte do łokci  więc mogłam dostrzec jego liczne tatuaże . 
- Tu jesteś moja królewno . - powiedział z pogardą i kucnął przy mnie . 
Chwycił mój podbródek i uniósł go do góry . Spojrzał w moje oczy i przyglądał mi się dosyć długo .  - E....emmy. - wyszeptał .
Wstał ode mnie i ruszył w stronę pozostałych dwóch mężczyzn .
- Idźcie stąd ! Sam się nią zajmę . - rozkazał mężczyzną  i odwrócił się w moją stronę 
-możecie przyjechać jutro z rana . - dodał , a drzwi od pokoiku się zatrzasnęły się . 
Moje ciało jak na zawołanie zaczęło drżeć , a z oczu poleciały kolejne łzy , które nadal mieszały się z krwią z wargi .  Chłopak podszedł do okienka . Usłyszałam odjeżdżający samochód, a chłopak po chwili znalazł się przy mnie .  
Obrócił mnie tyłem do siebie i zaczął coś robić przy moich związanych nadgarstkach . Gdy odsunął się poczułam wolność w rękach . On mnie rozwiązywał ?!  Przyglądałam mu się jak idiotka patrząc na każdy jego gest . Wyciągną scyzoryk i rozciął linę , która związywała mojego nogi . 
-S...skąd znasz moje imię ? -Zapytałam z obawą przed tym co może mi zrobić .  
Nie odpowiedział . Po prostu ściągnął kaptur z głowy i okulary . Te zielone tęczówki .  ... I te loki . Przecież to nie możliwe żebym po tylu latach go spotkała . 
-Harry... - wyszeptałam a na końcu mój głos się załamał . - C...chcesz mnie zabić - stwierdziłam ze strachem widząc jak podnosi broń z podłogi . 
- Nigdy bym Cie nie skrzywdził . - powiedział szybko i schował ją za pasek od spodni . - Gdybym wiedział , że to ty nigdy by się to nie przytrafiło . - powiedział se smutkiem w głosie i podszedł do mnie . 

"I never would mistreat you
I'm not a criminal"


Bałam się go .Cholernie się go bałam . To nie był już ten sam loczek co  10 lat temu . Tamten był miły , troskliwy... a teraz ? Niósł ból i strach wszędzie . Te tatuaże , kolczyki ... 
- Słuchaj ...  nic Ci nie zrobię , ale musisz mi obiecać że pojedziesz ze mną . - stwierdził ze strachem . 
- Czemu nie mogę wrócić do domu ? - zapytałam 
-Znajdą Cię . Ze mną będziesz bezpieczniejsza . - stwierdził . 
- Ale ... 
-Emmy oni są groźni . 
- A ty jaki ?! Uspałeś mnie na środku ulicy , przetrzymywałeś w piwnicy  i gdybyś mnie nie poznał już bym leżała tu martwa ! - wykrzyczałam , a chłopak spuścił głowę i wydukał ciche "przepraszam" ...

__________________________________________________
Heej ! Rozdział taki nijaki ale jest ; )  Pozdrawiaam ! ; )

~Cookie Monsteer



3 komentarze: