niedziela, 25 maja 2014

Imagin z Niallem


Niebo zmieniało barwy z każdą godziną, to stawało się ciemniejsze to jaśniejsze, zamieniało błękitny na różowy, a różowy na pomarańczowy. Minęło tyle godzin, że nawet nie była już pewna ile. Pięć, sześć, a jeśli minęła doba ? Leżała cały czas w jednej pozycji i właściwie świtał już ranek. Trawa zroszona była rosą, a w powietrzu panowała wilgoć. Jej włosy z idealnie prostych zmieniły się w puszyste fale. Fale o tak głębokim brązie, że wydaje się to niemożliwe. Policzki oblane rumieńcami wyglądały tak pięknie przy porcelanowej urodzie. Skórę miała bladą jak śnieg, tak pięknie bladą. Oczy jak dwa kobaltowe kamyczki błyszczały nie bezpiecznie, jakby zaraz miały się stopić. Szkliły się, ale żadna łza ich nie opuściła. Blade, różowe usta zaciskała w wąską linię, a ślad po dołeczkach zaginął. Walczyła ze swoimi myślami jak ostatni rycerz, który był na tyle odważny, by uratować wszystkich. W jej rękach leżała decyzja, która właściwie albo uratuje albo zniszczy świat... jej świat. Człowiek jest rzeźbiarzem, on rzeźbi siebie i swój charakter, rzeźbi otoczenie swoimi czynami. Ale ona musiała dokonać wyboru nad zwyczaj trudnego. Mogła zostawić wszystko dla szczęścia, które jest na tyle kruche i niepewne, że może złamać się od razu i przestać istnieć, albo mieć wszystko i posiadać wiarę, że jeszcze kiedyś znajdzie inne szczęście. Jeżeli zdecyduje się na pierwsze to tak jakby skarze siebie na śmierć i potrzebny jest cudy do uratowania jej. Ale jeżeli wybierze drugie, jak długo człowiek da radę męczyć się z bólem przeszłości ? Odetchnęła na tyle głośno, że żółty motyl, który przysiadł na przydługim źdźbłu trawy od razu odleciał. Zadecydowała. Na miękkich nogach wracała do mieszkania, gdzie pewnie wszyscy na nią czekali. Jeżeli jeszcze nie powybijali się nawzajem. Ona skazana był żyć pomiędzy dwoma światami, każde miało swoją racje i wiedziała, że przyjdzie czas na konfrontacje, jednak nie sądziła, że tak szybko. Nie minęły nawet trzy miesiące.

***

Weszła przez szklane drzwi do drapacza chmur, wystukując swoje piętro na panelu windy. Przyglądała się w lustrach, które otaczały ją ze wszystkich stron, były nawet nad nią. Nie widziała w sobie nic, prócz zmęczenia. Ramiona opuszczone, ręce zwisające wzdłuż ciała, sukienka zafarbowana sokami trawy i ten ból widoczny nawet na zewnątrz. Metalowe drzwi rozsunęły się i jej serce nagle ożyło, ożyło pobudzone strachem i żalem. Drzwi do jej mieszkania były otwarte. Weszła cicho, delikatnie stąpając po marmurowych kafelka, na które nigdy nie byłoby jej stać. Apartament, w którym mogła mieszkać był naprawdę spełnieniem marzeń nie jednej osoby, bogaty, dużo przestrzeni, ale nie brakuje też w nim ciepła, włożono w niego serce. Przeszła do salonu, gdzie jak się spodziewała byli wszyscy. Twarz każdego przecinała złość, ale kiedy ją dostrzegli odrobina ulgi stała się dostrzegalna wśród negatywnych emocji.
- Tak się baliśmy...
Jej matka zabrała głos, wstając z kanapy. Chciała podejść do dziewczyny, jednak została uprzedzona. Niall zaplótł ramiona na jej drobnym ciele, przyciągając do swojej klatki.
- Zanim zdecydujesz, wysłuchaj mnie..
Było za późno, jednak milczała, dała mu prawo do głosu, bo przecież każdy je ma.
- Wiem, że nie jestem idealnym mężem, wiem, że daleko mi nawet do tego dobrego. Ale staram się i uczę. Daj mi czas, a zobaczysz, że poradzę sobie w tej roli, uwierz tylko we mnie.
Nie wiedziała czemu jego ciche słowa prośby tak bardzo ją zraniły. Ciepłe łzy spłynęły po jej policzkach. Głowę schowała głębiej u podstawy jego szyi, czując się przy nim bezpiecznie. Był jej mężem i mimo tego, że ostatnio zagubił się tak bardzo, wiedziała, że jej miłość jest odwzajemniana. Rozłączyła ich ciała, pozwalając by chłód zamienił się z ciepłem.
- Och w końcu mądrze zdecydowałaś !
Matka pisnęła głośno, a ojciec wstając, zaczął się ubierać.
- Wracamy do domu córciu.
Spuściła wzrok, kręcąc głową w niezgodzie. Wiedziała, gdzie jest jej miejsce. Chciała oddać wszystko za szczęście.
- Zostaję z Niallem.
- Ale...
Kobieta zaśmiała się gorzko.
- Nie wierzę ty naprawdę jesteś taka naiwna ! Wolisz stracić rodzinę dla jakiejś głupiej miłości. Możesz jeszcze zmienić zdanie puki tu jesteśmy, pamiętaj, że jak opuścimy to mieszkanie bez ciebie, równie dobrze możesz przestać nazywać siebie naszą córką.
- Niall jest moją rodziną, jest moim mężem. Czemu nie możecie tego zaakceptować?
-Zaakceptować ? On jest złym człowiekiem. Jest gwiazdą, kręci się wokół niego mnóstwo kobiet, któregoś dnia skusi się,  a ty będziesz cierpieć.
Jej serce ścisnęło się, bo wiedziała, że te słowa kryją w sobie prawdę, jednak tak samo jak się tego bała, tak samo wiedziała i ufała, że tego nie zrobi.
- Zostaję tutaj.
To były już jej ostateczne słowa.
- Wyjdźcie.
Zaskakujące, jak łatwo przychodziło jej zachowanie spokoju,była dumna, że ani razu jeszcze nie podniosła głosu.
- Będziesz żałować.
To był ostatni raz kiedy ich widziała. Oddała wszystko za szczęście. Oddała wszystko za Nialla. Zaryzykowała i przeżyła, a w nagrodę dostała prawdziwą miłość i jego, nie złamał obietnic, nie zawiódł jej....
__________________________________________________________________


/Natalia

10 komentarzy:

  1. jestem zachwycona!

    OdpowiedzUsuń
  2. będzie dalej?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zasadniczo to bardzo dobrze, że z nim została :) no ale matki takie są, że chcą jak najlepiej :D Świetne ! <3 Czekam na nn :> Pozdrawiam :*

    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDOWNY!!! Szczerze mówię że jeden z najlepszych jaki czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. *-* płacze! Cudowny! Nieziemski <3

    OdpowiedzUsuń