niedziela, 24 maja 2015

Zayn "Hello Daddy" 3. Escape is for cowards...

*przypomnienie*
- Jestem w ciąży... - powiedziałam.
- O mój boże! Gratulacje! - pisnęła i przytuliła mnie.
- Jestem w dupie. - jęknęłam.
- Czemu? Kochana, co się stało? Czemu się nie cieszysz? - odsunęła się ode mnie.
- Zayn nie może się dowiedzieć. - powiedziałam.

- Ale, Angie! On jest ojcem! Musi wiedzieć! Czekaj, pewnie jeszcze nie dojechał na lotnisko, zadzwonimy do niego i delikatnie mu to wyjaśnimy. - Kate chciała chwycić za telefon, ale ją powstrzymałam.
- Nie! - warknęłam ostro. - To jego dziecko, ale nie może się o tym dowiedzieć.
- Dlaczego? - zdziwiła się.
- Bo Zayn nie chce mieć teraz dzieci. Stwierdził, że teraz za dużo się dzieje. Może za kilka lat po ślubie. To są jego słowa, Kate! W szał wpadnie jak się dowie.
- I co zamierzasz teraz zrobić? - spytała.
- Wyjadę. Nie teraz. Później. Będę utrzymywać z nim kontakt, dopóki będę mogła ukryć brzuch. Nikt nie może się dowiedzieć. ABSOLUTNIE NIKT, KATE. Wiesz o tym tylko ty i ja. Nikt więcej. - zaznaczyłam.
- Dokąd chcesz jechać?
- Tam, gdzie mnie nie znajdzie.
- Angelica, on jest gwiazdą. Podróżuje po CAŁYM świecie prywatnym samolotem. Gdzie do cholery chcesz się ukryć z dzieckiem? W jakimś buszu czy jaskini?
- Kanada, albo Malibu. Wolałabym Malibu, tam jest cieplej. Chociaż nie, bo tam częściej jeżdżą...
- Angie, jesteś najgłupszą osobą jaką znam.
- Wiem... Ale nie chcę, by moje dziecko było odpychane i niekochane przez swojego ojca. Nie chce mieć teraz dzieci, ja go do tego nie zmuszam.
- Przecież Zayn by to zrozumiał!
- Kate, znam go... Jedyne o co cię proszę to o wsparcie i o głupi tekst, że wszystko będzie dobrze.
- Wspieram cię, zawsze i wszędzie, ale to idiotyczne. Powinnaś z nim porozmawiać.
- Kiedyś na pewno to zrobię...
- Idiotka.
*2 miesiące później**3 miesiąc ciąży Angie*
- Angie? - usłyszałam jego głos z korytarza. Na obcisłą bokserkę założyłam luźną bluzę. Już lekko zaokrągla mi się brzuszek. Jeszcze niby nie widać, ale zawsze coś.
- Zayum! - przytuliłam się do chłopaka.
- Nie mogłem się wcześniej wyrwać... Tak bardzo tęskniłem... - szepnął.
- Ja też... - odparłam.
- Nie zdradzasz mnie? - wyszczerzył się.
- Cholera! Skąd wiedziałeś?! - udałam zszokowaną. - Kate! Wydało się! On o wszystkim wie!
- O nie! Zayn nie bądź zły! - przybiegła moja przyjaciółka z salonu. - To nie tak jak myślisz.
- Wariatki. - objął Kate jedną ręką i przyciągnął. - Tęskniłem za waszymi żartami.
- Ale to nie żarty. - powiedziałam.
- Za tobą najbardziej. Wybacz Kate, ale w końcu to moja szefowa. - powiedział Zayn.
*6 miesięcy później*
- Jest pani w 7 miesiącu ciąży, chłopiec miewa się dobrze, ale... - zaczął lekarz.
- Ale? - spytałam lekko przerażona.
- Synkowi chyba się spieszy, żeby już przyjść na świat. Jeśli to zrobi, jego życie będzie zagrożone. - powiedział mężczyzna.
- Powinnaś mu powiedzieć. - szepnął mi Niall.
- Niall, chociaż ty przestań. Gdybym to zrobiła znienawidziłby mnie. Jak myślisz dlaczego wyjechałam aż do Malibu? - odparłam.
- Jest pieprzonym ojcem. - zdenerwował się.
- A ja jestem matką. Stwierdził, że nie jest gotowy na ojcostwo, więc podjęłam decyzję. - powiedziałam. - Dziękujemy doktorze.
- Proszę bardzo. Niech zapisze się na najbliższy termin za miesiąc, a w razie komplikacji proszę dzwonić. - powiedział.
- Dobrze. Dziękuję. - wyszłam z Niallem.
- Jesteś głupia. - stwierdził.
- Mam ochotę na lody czekoladowe. - rzuciłam.
- Nie lubisz lodów czekoladowych. Twierdzisz, że są zbyt kwaśne. - odparł.
- Ale mam na nie cholerną ochotę! - krzyknęłam.
- Dobra! Nie wrzeszcz na mnie wariatko! Ludzie pomyślą, że cię katuję. - założył na nos okulary i kaptur zasłaniający mu pół twarzy. - Przezorny zawsze ubezpieczony. Wyprowadziłaś się na zadupie w Malibu, lekarza masz niedaleko swojego domu, a paparazzi nadal tu gna.
- Ja nie jestem sławna, więc to nie mój problem. - odparłam wsiadając do jego auta.
- Jasne...- mruknął wsiadając za kółko.
- A co z nim? - spytałam.
- Z Zaynem?
- Mhym...
- A jak ma z nim być? Są gazety, telewizja, internet... Trąbią o tym wszędzie!
- Nie sądziłam, że to prawda...
- A jednak... Nie wszystko w tych ścierwach musi być kłamstwem...
- Nadal go kocham.
_________________________________________________
Doberek. długo mnie nie było... xd wróciłam. nie wiem kiedy następny, ale zapraszam też na moje inne blogi. :)
1. http://lmlyd-mxxq.blogspot.com/
2. http://eay-namelessmay.blogspot.com/
3. http://myangiefanfic.blogspot.com/

piątek, 8 maja 2015

Zayn "You always will be my summer love..." (au) cz.7 - It's the end... - ostatnia

*koniec wakacji*
- Musisz już jechać... - powiedział smutno.
- Chciałabym tu zostać już na zawsze... - westchnęła cicho.
- Ja też, kochanie... - przytulił ją.
- Będę pisać, dzwonić... Ty też to rób. - powiedziała.
- Zoe, nie obiecuj tego. Związki na odległość się nie sprawdzają... Po prostu... Zapamiętaj mnie, okay? Ja na pewno to zrobię. Jeszcze się zakochasz, będziesz miała męża, dzieci... I pomyśl sobie... Kiedyś tu wrócimy. Oboje. Spotkamy się i będziemy mogli powiedzieć "Hej, kopę lat! Mów co u ciebie!" I kiedyś będziemy opowiadać swoim wnukom o swojej pierwszej wakacyjnej miłości, ze smutnym uśmiechem. "Cóż... Nie wyszło nam, ale na pewno go zapamiętam...", tak powiesz swoim wnukom, Zoe. Bo ja na pewno to zrobię...
- Nie chcę tego. Zayn myśleliśmy jak będzie nasza przyszłość wyglądać. Nasza wspólna.
- Plany się zmieniają. Przykro mi, Zoe. Musisz wyjechać, ja także, a nie mieszkamy w tym samym mieście... Związki na odległość nie sprawdzają się. Sorry.
Odszedł zostawiając nastolatkę samą. Płakała. Czuła się bezradna. Wsiadła do samochodu i odwróciła się. Obserwowała jak Zayn odchodzi w kierunku zachodzącego słońca. Inaczej wyobrażała sobie ich pożegnanie. On nie odwrócił się. On nie będzie tęsknić. On jej nigdy nie kochał. Za to Zoe umierała, bo ją zranił. Czuła się wykorzystana... A przede wszystkim zraniona.
*2022*
Zoe ma już 28 lat, a Zayn 29. Obojgu dobrze się wiodło życie. Kariera, ślub, dzieci... No tak prawie. Zayn został architektem, ma narzeczoną, piękny dom. A żeby było jeszcze cudowniej jego narzeczona spodziewa się dziecka, tyle, że ojcem nie zostanie Zayn, a jego kolega ze szkoły - Chris, a on o tym nie wie. Ciągle się z nią kłóci. Ona ma mu za złe, że wciąż powraca pamięcią do 16-letniej Zoe, jego pierwszej wakacyjnej miłości, a jak poznał Perrie? W męskim kiblu, kiedy mu obciągała. Zoe nie miała lepszego życia. Na pozór wszystko wyglądało idealnie. Była szanowaną panią prezes w swojej firmie, jej mąż ma sieć własnych hoteli najlepszych w całej Anglii, a jej 7-letnia córeczka jest jej oczkiem w głowie. Niestety mała Jaisnavi była głuchoniema i całkowicie nieświadoma sytuacji rodzinnej. Mąż zdradzał Zoe, wykorzystując delegacje służbowe. Kłócili się też o błahostki. Rachunki, brak czasu, niewyniesione śmieci, niepozmywane naczynia... O wszystko. Jednakże oboje - Zoe i Zayn wracali co roku do Hastings. Ona w lipcu, on w sierpniu. Dla niego najbardziej bolesny był obraz płaczącej ukochanej. Za każdym razem miał nadzieję, że gdzieś ukradkiem zobaczy ją na plaży uśmiechniętą i szczęśliwą. Łudził się... Zoe zawsze wracała do miłych i zabawnych wspomnień, dlatego często odwiedzała to miasto w lipcu. Także bolał ją fakt, że ani razu nie spotkała Mulata. Miała do niego tyle pytań...
Jednakże raz zdecydowani się wybrać w czerwcu. On to samo pole namiotowe, z przyjaciółmi, ona ze swoją córeczką w jej domku letniskowym. Towarzyszył im jeszcze Mikey, który także stał się prawdziwym mężczyzną. Zayn zadecydował zostawić Perrie i jej kłamstwa w Londynie, bo tam się przeprowadził.
Zoe spacerowała trzymając ręce w kieszeniach i uśmiechała się od ucha do ucha. Mikey bawił się z Jai.
Zayn akurat grał w siatkówkę z przyjaciółmi.
- Ej Zoe, patrz grają! Pooglądamy ich? - spytał 17-letni Mike.
- Jasne. - uśmiechnęła się do młodszego brata.
Chłopak pokazał Jai migami o co chodzi i wszystko jej wytłumaczył. Usiedli nie za wysoko nie za nisko. Zoe znów wracała do 2010 roku. Spuściła głowę. Nawet nie zorientowała się kiedy dostała piłką w głowę i upadła. Podbiegł do niej jeden z grających mężczyzn i pomógł jej wstać.
- Wszystko w porządku? - spytał.
- Wszędzie poznam ten głos... - mruknęła sama do siebie. - Zayn?
- Zoe! Wow! To ty?! - krzyknął zdziwiony. - Popatrz... Historia lubi się powtarzać!
- Racja. Kopę lat... - uśmiechnęła się.
- 12 lat minęło, a oni nadal grać nie umieją. - zaśmiał się. - Chcesz się przejść?
- Mikey, zajmiesz się Jai? - spojrzała na brata.
- Jasne, leć. Tylko wróć jeszcze dzisiaj. - zaśmiał się młody.
- To jest mały Mikey? - Zayn wskazał na chłopaka.
- Już nie taki mały... Mike, pamiętasz Zayna? - Zoe
- Jasne, że tak! Ciągle kupował mi watę cukrową, a szczególnie kiedy mu zabraniałaś. No nic lećcie już! - zaśmiał się młody.
Szli chwilę w ciszy. W końcu westchnienie Zayna przerwało to.
- Co u ciebie słychać Zoe? - spytał wreszcie.
- Miałam do ciebie tyle pytań... W końcu mam okazję ci je zadać, ale... Nie chcę. Widzę, że żyjesz, pewnie świetnie ci się powodzi... Masz dzieci?
- Moja narzeczona jest w ciąży, ale nie ze mną. 4 miesiąc...
- Przykro mi.
- Nie dbam o to... Jak z tobą?
- Córkę. Jaisnavi. Ma 7 lat. To była ta dziewczynka co siedziała z Mikeyem.
- Bardzo podobna do ciebie. A co twoim mężem? Jak wam się układa?
- Życie to nie bajka. Brad był ideałem faceta. Pochodzi z dobrego domu, dobrze zarabia, kultura na wysokim poziomie... Marzenie... Nie moje. Wyszłam za niego mając 21 lat... Rok później pojawiła się Jaia i problemy. Jai nie słyszy. Dla Brada to był koszmar. Chciał zdrowego syna, z którego będzie mógł zrobić mężczyznę, a tymczasem dostał głuchą córkę. Zaczął częściej wyjeżdżać w delegacje i zdradzać mnie, ale nadal jesteśmy razem w tym toksycznym związku. Ale wiesz, nie żałuję, że mam z nim dziecko. Jaia może i jest głuchoniema, ale jest na prawdę wspaniałym i utalentowanym dzieckiem. Nie można jej nie kochać.
- A nie myślałaś o rozwodzie z Bradem?
- A nie myślałeś o odejściu od narzeczonej?
- Zostawiłem jej karteczkę i przyjechałem tu. Cholernie tęskniłem, Zoe. Gdybym tylko mógł cofnąć czas...
- Gdybyś mógł to co? Utrzymałbyś ze mną kontakt? Nie. Życie jest trudne Zayn,ale my nic nie możemy z tym zrobić.
- Nadal cię kocham Zoe. Zawsze cię kochałem.
- Minęło 12 lat...
- Słuchaj mnie, do cholery! - wrzasnął zaciskając ręce na jej ramionach. - Oboje jesteśmy w toksycznych związkach. Nie lepiej, żebyśmy razem stworzyli sobie bajkę? Ja, ty, Jaisnavi...
- Mówisz to po 12 latach milczenia. Tyle przepłakanych nocy i dni.
- Błagam...
- I nagle mam się zgodzić?
- Gwarantuję ci, że mogę to szybko naprawić.
- Możemy spróbować. Ale nic nie obiecuję. Chcę być szczęśliwa, Zayn...
- I będziesz, Zoe...
Pocałował dziewczynę namiętnie... Skończyło się na fantazji Malika sprzed kilkunastu lat - dziki seks na plaży z dziewczyną swojego życia, czyli Zoe.
*2023*
Zoe wzięła rozwód z Bradem i przeprowadziła się do Londynu, do domu Zayna. Jaisnavi z początku bała się Mulata, ale szybko go polubiła, a nawet zaczęła nazywać go ojcem. On w końcu nauczył się migowego, jak kiedyś chciał. Był szczęśliwy, że miał do kogo wracać po pracy. Ślub Zoe i Zayna zbliża się wielkimi krokami, bo jak stwierdził mężczyzna - lepiej późno, niż wcale, a przecież spotkali się po 12 latach... Najlepsze było w tym wszystkim to, że pierworodny syn Malika miał przyjść na świat już za 7 miesięcy...
Ale wszyscy byli szczęśliwi.
KONIEC.
____________________________________________________
No i zakończyłam.
Przepraszam, że wszystko to tak wygląda, ale za długo by to wyszło i tak to skróciłam.
no cóż... bywa.
luv ya, May xx

poniedziałek, 4 maja 2015

Zayn "Hello daddy" 2. What's wrong with me ?

*7 tyg. później*
Czułam się dziś fatalnie. Znowu. Od dobrego tygodnia może dwóch zwracałam wszystko co zjadłam.
- Zayn! - Wydarłam się.
- Co się dzieje, kochanie? Może powinienem cię zabrać do szpitala? Od dwóch tygodni leżysz w łóżku i wszystko zwracasz. - A jednak dwa tygodnie.
- Nie długo mi przejdzie... - Mruknęłam.
-  To samo mówisz od kilku dni. Martwię się. - cmoknął mnie w czoło. - Czego ci potrzeba? 
- Dużo masz pracy? - spytałam.
- Paul nam kazał pisać piosenkę, ale jakoś nic nie przychodzi. Mam problem, żeby napisać jedno głupie zdanie... - rzucił.
- Pewnie ci przeszkadzam... - przewróciłam się na bok.
- Nie przeszkadzasz... Tylko wypaliłem się. Przynieść ci coś? - spytał głaszcząc mnie po policzku.
- Nie... Jedynie czego chcę, to żebyś poleżał tu ze mną. - poklepałam miejsce za sobą.
Uśmiechnął się chłopięco i ułożył obok mnie. Głowę wtulił w moje włosy. Jego lewa ręka powędrowała pod moją głowę, a prawa na moją, którą trzymałam na brzuchu.
- Angie? - spytał cicho.
- Tak? - odezwałam się.
- Rozmawiałem z Paulem i powiedział, że już niedługo będziemy musieli wrócić do trasy. Nie pozwolił mi zostać dłużej... Powiedział, że zostały mi 2 dni. - powiedział smutno.
- Rozumiem... To dlatego tak zabiegałeś o to bym poszła na badania? - spytałam.
- Tak. Nie chcę cię zostawiać samej, skoro nie czujesz się najlepiej. - odparł.
- Zobaczysz... Przejdzie mi. Jak coś poproszę Kate, żeby mnie zawiozła. - zapewniłam go.
- W porządku uparciuchu. - domyśliłam się, że się uśmiecha. - Ale masz zadzwonić i powiedzieć mi co było przyczyną tego. 
- Okay.
- Więc okay.
Leżeliśmy w ciszy. W końcu odważyłam się zadać jedno ważne pytanie.
- Chciałbyś mieć dzieci? - spytałam.
- Nie. Nie teraz. Za dużo się dzieje. - odparł. - Może za kilka lat... Czemu pytasz?
- Z ciekawości... - odparłam.
- Ale wiesz, że cię kocham. Prawda? - pocałował mnie.
- Ja ciebie też, Zayn. - uśmiechnęłam się.
***
- Dzwoń kiedy chcesz. Odbiorę choćbym miał stać na scenie. Muszę wiedzieć co się z tobą dzieje. Uważaj na siebie. Kocham cię nad życie, pamiętaj o tym. I mów, a przyjadę. - mówił.
- Okay histeryku. Jedź już. - pocałowałam go.
- Kocham cię. - objął mnie w talii.
- A ja ciebie, Zayum. - odpowiedziałam.
- Pa. - powiedział i chwycił swoją torbę.
- Jedź już. - pogoniła go Kate.
- Pa Katie. - machnął jej.
- Pa Zayn! - pisnęłyśmy.
Zayn wyszedł. Zakluczyłam drzwi. Odwróciłam się do przyjaciółki.
- Trzymaj. - rzuciła we mnie różowym pudełeczkiem.
- Test ciążowy? - zdziwiłam się.
- Kupiłam 6 dla pewności. Do łazienki. - wskazała na drzwi.
Od razu zrobiłam wszystkie i odczekałam 20 minut.
- I co? - spytała.
- Jestem w ciąży... - powiedziałam.
- O mój boże! Gratulacje! - pisnęła i przytuliła mnie.
- Jestem w dupie. - jęknęłam.
- Czemu? Kochana, co się stało? Czemu się nie cieszysz? - odsunęła się ode mnie.
- Zayn nie może się dowiedzieć. - powiedziałam.
______________________________________________________________
Elo melo 3-2-0.  taki króciutki. nie mam pomysłu na nic. xd i net mi strasznie zamula ;-; masakra jakaś ;-;
may xx