sobota, 18 lipca 2015

DFM [2]

RETROSPEKCJA
- Nie wyjdę za niego! - krzyknęłam. - Nie wyjdę! Nie poślubię Amira! Nie ma takiej mowy!
- Masz za niego wyjść! Chcesz zniesławić naszą rodzinę?! I tak już się śmieją, że musieliśmy wyjechać z Indii, bo tam sobie nie radziliśmy! Musimy zachować naszą twarz! Masz 17 lat! Jeśli teraz nie poślubisz Amira, to już nikt cię nie zechce! - wrzeszczała matka.
- Mam to w nosie! Nie poślubię kogoś, kogo nie kocham! Swoją cnotę i uczucie ofiaruję temu, który będzie wobec mnie wierny i będzie mnie szanował, kochał, pielęgnował i przede wszystkim nie będzie traktował jak własność, zabawkę, którą można w każdej chwili porzucić! Nie ma mowy! - darłam się. Miałam gdzieś, że sąsiedzi usłyszą. Niech wiedzą, jacy jesteśmy popieprzeni.
- Wyjdziesz za niego i koniec. - rzuciła matka. - Inaczej...
- Inaczej co? Nie będę już twoją córką? Wywalisz mnie z domu?
- Nazywaj to jak chcesz...
- Nie zmienię swojej decyzji. Nie będę się sprzedawać, pieprzonemu lalusiowi z Indii. W ogóle, jakie to chore, że rodzice sprzedają własne dzieci, żeby sami na tym zarobić.
Matka podeszła do mnie powolnym krokiem i wymierzyła siarczysty policzek. 
- Masz godzinę, na spakowanie się. To co zostawisz, trafi do śmieci. - rzuciła nad odchodne i wyszła z pokoju.
- NIENAWIDZĘ CIĘ! - wydarłam się.
Spod łóżka wyciągnęłam swój plecak i spakowałam do niej bieliznę, wszystkie ubrania, jakie kupiłam w Irlandii i 3 sari, które dostałam od Lajjo. Do torby trafiły jeszcze dokumenty, adaptery i małe przenośne urządzenia elektroniczne, jakie należały do mnie. Kosmetyki wcisnęłam na sam spód. Pamiątki, najcenniejsze drobiazgi też zostały rzucone do plecaka. Gdy stwierdziłam, że wzięłam to co jest najważniejsze zapięłam torbę i zeszłam na dół.
- Pani Khan. - powiedziałam do matki.
- Nieznajoma mi kobieto. - powiedziała z pogardą.
- Nawet ty się nie odezwiesz? - spojrzałam na ojca.
- Gdybym tylko mógł... - odwrócił wzrok.
- Żegnam państwa w takim razie. - założyłam trampki i wyszłam na deszcz. 
Na głowę naciągnęłam kaptur i zaczęłam biec. Za sobą usłyszałam krzyki własnego imienia.
- Melodie! - wrzasnął głośniej. Przystanęłam na końcu ulicy. No dalej Yalini. Lewo, albo prawo. Dalej... - Melodie, stój do cholery! 
Odwróciłam się. Chłopak był cały przemoknięty. Stał w szortach i bluzce z krótkim rękawkiem. Był jakieś 5 metrów ode mnie.
- Czemu mnie zatrzymujesz? - spytałam.
- Dokąd biegniesz? - nie odpowiedział na moje pytanie.
- Jak najdalej stąd. - powiedziałam.
- Twoi rodzice popełniają błąd. Zrozumieją i przeproszą. Nie rób czegoś głupiego. - zaczął.
- Ty nic nie rozumiesz! Nie znasz naszej cholernej kultury! - krzyknęłam.
- Wiem o co poszło, Mel... Chodź ze mną. - wyciągnął do mnie dłoń.
- Czemu? - spytałam. - Nikomu na mnie nie zależy, więc czego ode mnie chcesz?
- Przestań pieprzyć głupoty. Mi na tobie zależy. To już coś znaczy, prawda? - powiedział. - Chodź. Zaopiekuję się tobą.
- To za wiele. Nigdy nie spłacę tego długu. Nie mam jak... - szlochałam.
- Wystarczy mi, jeśli pozwolisz mi się kochać. Nic więcej w zamian nie chcę. Tylko to mi wystarczy... - podszedł do mnie.

"Wystarczy mi, jeśli pozwolisz mi się kochać..."
Oh, Niall... 
Pamiętasz to? Może to dziwnie zabrzmi, ale wyglądałeś w tym deszczu jak anioł. Piękny anioł. Z blond włosami i głębokimi niczym ocean oczami. Gdy matka wyrzuciła mnie na bruk, czułam się jakby ktoś mnie zastrzelił. Cios prosto w serce, mój drogi.
Ale dobrą stroną zawsze byłeś ty, mój ukochany. Zawsze mi pomagałeś. I przyznam szczerze, że mam za sobą wiele nieprzespanych nocy z tego powodu. Czuję się cholernie winna, bo nigdy nie byłam taka wobec ciebie, tak jak ty wobec mnie. Nigdy nie wymagałeś, zawsze dawałeś... Jakim prawem zasłużyłam sobie na ciebie? 
Pewnie zastanawiasz się co u mnie...
8 miesiąc ciąży bliźniaczej. Będziemy mieli bliźniaki Niall! Jestem taka szczęśliwa! Będzie chłopiec i dziewczynka. Wciąż nie powiedziałeś mi, jak chcesz nazwać dziewczynkę...
Wróć szybko. Twoja rodzina bardzo mi pomaga, ale i tak wiem, że bez ciebie sobie nie poradzę. Gregowi udało się wrócić. A ty? Gdzie jesteś?
Błagam, Niall. 
Odezwij się.
Twoja na zawsze, Melodie...        

/// komentujcie, bo smutno ;(
rozumiem, wakacje wakacjami, ale cóż... 
May xx

sobota, 11 lipca 2015

AUTOPROMOCJA

 https://www.wattpad.com/story/44313062

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
zajrzyjcie, oceńcie, skomentujcie, zagłosujcie... zostawcie po prostu po sobie ślad x

jeśli nie korzystacie z wattpada

http://tbiatbw-mxxq.blogspot.com

tam też zostawcie po sobie ślad xd

May xx

sobota, 4 lipca 2015

DFM [1]

RETROSPEKCJA [narracja 3-osobowa]
Młoda dziewczyna o imieniu Yalini właśnie dotarła do Mullingar z rodzicami prosto z New Delhi. Nie chciała się wyprowadzać z rodzinnych Indii, lecz tam nie dawali sobie rady i Irlandia wydawała się być ich ostatnim kołem ratunkowym.
Yalini miała tylko 12 lat, gdy zamieszkała obok uroczego i nawet przystojnego Irlandczyka Nialla Horana.
Chłopak wyjrzał przez okno, gdy rodzina wypakowywała swoje walizki. W końcu wyszedł ze starszym bratem, by zaoferować swoją pomoc.
- Witam, państwo muszą być naszymi nowymi sąsiadami. Jestem Greg Horan, a to mój młodszy brat Niall. - przedstawił się starszy.
- Mieszkacie sami obok? - spytał ojciec Yalini.
- Razem z naszą mamą. - odezwał się młodszy.
- Nie przedstawiliśmy się. - powiedziała matka dziewczyny. - Jestem Swani, to mój mąż Aman, a to nasza córka Yalini. Khanowie. Greg, jesteś wojskowym?
- Tak, proszę pani. - odparł posłusznie wysoki brunet.
- Jeździsz na wojny? - spytała odważnie Yalini.
- Yalini! - skarciła ją matka. - Przepraszam za jej nie wyparzony język...
- Nic się nie stało. Pytanie jak każde inne..Jeszcze nie. Jestem na szkoleniu. - wyjaśnił jej Greg.
- A ty Niall? - spytał ojciec.
- Chcę iść do wojska, tak jak mój brat. Jest dla mnie wzorem do naśladowania. - powiedział młodszy.
- Może pomożemy państwu z bagażem? - zaproponował Greg.
- Jesteście przemili... - skomentowała marka Yalini.

Oh, Niall...
Pamiętasz to? Jakby to było wczoraj... Byłam tak bardzo smutna i zła, że musiałam wyjechać z New Delhi. Tam miałam przyjaciół, ale to nie za nimi tęskniłam najbardziej. Przecież to wiesz... Lajjo, moja babcia była mi bliższa niż moi rodzice. To z nią spędzałam najwięcej czasu i Lajjo była zła, że rodzice mnie zaniedbują. Ale nikogo nie obwiniam...
W de facto, gdyby nie przeprowadzka nigdy bym cię nie poznała. Z biegiem czasu stałeś mi się bliższy niż Lajjo. Stałeś się nie tylko moim przyjacielem, ale i bohaterem. Wciąż naśmiewali się ze mnie w szkole ze względu na mój wygląd i kulturę. Przez to z ciebie też się śmiali, ale zawsze odpowiadałeś ten sam tekst "Takich jak ty to ja będę na wojnie wystrzeliwał". Po tym już wszyscy milknęli. Co nie oznacza, że zamilkli na zawsze...
Mój kochany, miłości moja jedyna... Tęsknię. Zaledwie wyjechałeś kilka dni temu, a ja już umieram z tęsknoty. Gdzie jesteś? Czy dotarłeś bezpiecznie do bazy? Afganistan jest bardzo niebezpieczny i pełen niespodzianek... 
Tak bardzo się boję Niall... Kiedy wrócisz? Wróć proszę. Nasze dziecko musi mieć ojca! Tak Niall. Pod sercem noszę nasze dziecko. Chciałam ci powiedzieć, ale byłeś strasznie zestresowany tym wyjazdem. Odkąd dostałeś list zmieniłeś się... Życie z ciebie uleciało. 
Co by było, gdybym ci powiedziała? Zostałbyś, czy i tak byś pojechał w obronie naszego dziecka?
To 3 miesiąc, kochany.
Jeśli to będzie chłopiec nazwiemy go James Niall Horan. A jeśli dziewczynka to sam wybierzesz... Chociaż wolałabym wybrać jakiś damski odpowiednik do Niall, lub James. Są w ogóle takie? Jeśli nie, sama je wymyślę! Na cześć taty - bohatera krajowego i mojego serca.
Będę czekać, choćby nawet wieki na twój powrót... 
Twoja już na zawsze, Melodie.



///Dziś bez notki
May xx

czwartek, 2 lipca 2015

DFM [0]

Gdzie jesteś?
Przecież obiecywałeś, że wrócisz.
Tyle lat już czekam...
65 lat, mój drogi.
Ja o tobie nie zapomniałam, a ty?
Czy ty pamiętasz?
Oh, Niall...
Wciąż wspominam, wciąż płaczę... 
Emily wciąż się o mnie martwi.
Myśli że popadłam w jakąś depresję.
Ja po prostu czekam.
Tak Niall. Dziś jest nasza 65 rocznica ślubu.
Mieliśmy zaledwie 18 lat gdy się poznaliśmy...
Byliśmy tacy głupi i szaleni...
Potem stało się coś, co całkowicie nas odmieniło.
List z wojska. Potrzebni mężczyźni.
Kazałeś mi nie płakać, ale jestem tylko kobietą, która martwi się o ukochanego.
Wróć proszę...
Tęsknię...
Twoja już na zawsze, Melodie.
/// lel. chcecie +18 z Niallerem. omygy. ej serio. nie wiem jak ja z tego zrobię +18. Nie jestem dobra w pisaniu takiego czegoś. POSTARAM SIĘ, ale NIC NIE OBIECUJĘ. I zanim KTOKOLWIEK skomentował SONDĘ ULICZNĄ sobie pomyślałam, że może napiszę jakiś romans, ale stwierdziłam, dobra, poczekam aż ktoś coś napisze i co?
Niall +18
Harry +18
Niall
Niall +18
Harry
Niall
Zayn +18

No nieźle

Opowiadanie będzie w formie listów, które Melodie pisze do Nialla, których tak naprawdę nie wysyła do wojska, tylko do swojej skrzyneczki. Będzie coś tam przeplatane z prawdziwego życia, ale mało. Będą też retrospekcje.

I ZAZNACZAM. Imię bohaterki to tak naprawdę nie MELODIE, tylko Yalini [z hinduskiego na angielski oznacza Melodie, czyli Melodia], ale to będzie jeszcze wszystko wyjaśnione.

Więc tak. - Scenki będą, ale nie tyle, jak w zwykłych +18 i nie aż takich pikantnych. trzeba znać swoje granice. Prawdę mówiąc ja jakoś się nie ekscytuję kamasutrą. takie pozycje powymyślali, że ło ja pierdole... I NIE BĘDZIE AŻ TAK DUŻO TYCH SCENEK.
BEZ PRZESADY LUDZIE.
=,=
tyle
pozdro xd
may xx

TAK WIĘC...

tak więc wygrał NIALLER +18.
Jestem w szoku.
Ale mamy tu zboczone czytelniczki ^^
Let's talk about sex, baby xdd
ale na poważnie...

WYGRAŁ NIALL.

Opowiadanie będzie zatytuowane : Don't forget me
ALE BĘDĄ SAME INICJAŁY, CZYLI - DFM [numer rozdziału]
Więc nie ździwcie się (KIEROWANE DO NOWYCH CZYTELNICZEK) jak nie będzie napisane z kim jakiś imagin jest.
Za każdym razem będę robić takie SONDY ULICZNE i będzie taki post, przed rozpoczęciem jakiegoś opowiadania
Jasne?
Jak nie to trudno.

PESZEK.

Z Don't forget me ruszamy juz nie długo, czyt. jak napiszę prolog.
jak na razie pomysł jest tylko w głowie xd i trzeba to jeszcze jakoś ubrać w słowa. :)

lov, May xx

sobota, 20 czerwca 2015

SONDA ULICZNA, czyli...

SONDA ULICZNA, czyli Z KIM CHCECIE IMAGINA i JAK DŁUGI ON MA BYĆ (jednoczęściówka, czy kilkuczęściówka, oraz +18, czy też nie)
Na zdecydowanie macie jakieś 2 tygodnie, później wstawię coś prawdopodobnie z Zaynem i będzie to mój blog.
Tak więc... PISZCIE.
wszystko zależy od was.
jest północ co oznacza, że...  ZOSTAŁO 5 PIEPRZONYCH DNI DO ZAKOŃCZENIA ROKU SZKOLNEGO 2014/2015!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
TAK SIĘ JARAM ŻE O JA PIERDOLE.
kisiel w majtkach.
kocham was, dziękuję za komentarze x
May xx

sobota, 13 czerwca 2015

Zayn "Hello Daddy" 6. Is he my dad? (THE END)

*3 lata później*
Zayn, 
Javadd rośnie jak na drożdżach. Jest tak bardzo podobny do ciebie! I z każdym rokiem widać to bardziej. Czasem pomylę się i nazwę go twoim imieniem. Śmieszne, przecież oba jego imiona są po tobie... Głupia jestem. Javadd ma już 5 lat... Jego angielski jest piękny, a akcent niesamowity! Dziś poszedł do szkoły. W końcu dzisiaj jest początek roku szkolnego... Znalazłam tu w L.A. muzułmańską szkołę. Tak. Nasz syn będzie dorastał w twojej wierze. Wspomniałam o angielskim, a zapomniałam o arabskim. Umie płynnie mówić w tym języku i czasem robi mi nazłość i ciągle mówi po arabsku. Bardzo szybko nauczył się mówić, przez te półtora roku to naprawdę dużo jak na dziecko... Tęsknię.
Kocham, Angie x
Uderzyłam w klawiaturę i zaczęłam płakać.
*Następnego dnia*
- Angie? - usłyszałam głos za sobą.
- Jamie... Przestraszyłeś mnie... Myślałam, że pojechałeś już do pracy... - westchnęłam widząc swojego brata.
- Mam dziś wolne. Nie chcesz o tym pogadać? - wskazał na laptopa.
- Nie bierz mnie za wariatkę, proszę... - spuściłam głowę. - Wiem to idiotyczne.
- Jesteś wariatką od dziecka. Piszesz do niego, ale nie wysyłasz mu tych mailów... - usiadł na łóżku.
- Chciałabym z nim porozmawiać, ale on jest zajęty. Ma karierę, narzeczoną... Mówiłam, że zapomni. Chciałam tego. - odparłam.
- Nigdy nie mów nigdy, Angs... Tak czy tak, powiem ci to co inni. Powiedz mu. Zasługuje na to. Ale nie uciekaj też przed nim. - powiedział.
- Wiesz co jest gorsze od zapomnienia? - spytałam. - Odrzucenie. To boli.
- Wystarczająco już cierpisz. - odpowiedział.
- Muszę jechać po Javadda. Za chwilę kończą się zajęcia. - powiedziałam ocierając szybko łzy.
Wsiadłam do auta i podjechałam pod szkołę. Właśnie rozniósł się dźwięk dzwonka, kończącego zajęcia. Dzieci zaczęły wybiegać. Wyszedł mój synek. Rozejrzał się. Jego wychowawczyni na mnie pokazała, więc machnęłam ręką.
- Miałaś rację. Jest cudowny. - usłyszałam za sobą znajomy mi głos. Wyprostowałam się i powoli odwróciłam.
Przede mną stał sam Zayn Malik. Facet, którego kocham nad życie... Musiałam go dotknąć, żeby uwierzyć... Położyłam rękę na jego zarośniętym policzku. Istny anioł, stał naprzeciw mnie... Wariuję?
- Zayn... - szepnęłam.
- Mamo! - pisnął za mną chłopiec.
- Javadd. - odwróciłam się do niego. - Jak w szkole?
- Fajnie. Pani pochwaliła mnie za pomoc koleżance. Znęcali się nad nią. - powiedział.
- To wspaniale, skarbie. - przytuliłam go.
- Kim jest ten pan? I czemu ma zielone włosy? - spytał cicho.
- Żyje się tylko raz. Javadd. Nie ma czasu na strach, czy długie namysły. - odezwał się mężczyzna. - Porozmawiamy, Angie?
- Oczywiście. - odpowiedziałam. - Chodźmy na plac.
- Tak! - ucieszył Jav.
Usiedliśmy na ławce, gdy Javadd latał po placyku.
- Czy to...? - zaczął.
- Tak. - dokończyłam.
- Bardzo podobny. Chciałbym powiedzieć, że ma coś twojego, ale nic nie ma. - zaśmiał się radośnie.
- Jak? - spojrzałam mu w oczy.
- Maile. Wysłałaś mi je. Dokładnie wczoraj w południe. Od razu wsiadłem w samolot. Leciałem tu jakieś 11 godzin. - wyjaśnił.
- Ja nie... - zawiesiłam się. - Walnęłam w klawiaturę.
- Udał mi się syn. - powiedział z dumą. - Przystojniak z niego.
- Pogubiłam się. - szepnęłam odgarniając kosmyk włosów za ucho.
- Jesteś cholerną idiotką, Angie. Dostałem maile i zanim pojechałem na lotnisko odwiedziłem Kate. Oh, ale się upierała. Jak mogłaś być taka głupia? Nienawidzę cię za to. Ukrywałaś przede mną moje dziecko przez prawie 6 lat!
- Nie chciałeś mieć dzieci. Nie chciałam, żebyś się wkurzył, albo coś...
- Teraz jestem wkurzony. Następnym razem jak będę gadał coś takiego to nie słuchaj mnie. Wtedy owszem, bałem się dzieci, drażniły mnie strasznie, ale... Później jak pojechałem na lotnisko sobie pomyślałem, że hmm... Fajnie by było mieć małego Malika juniora z tobą. Chociażby w tamtej chwili. Dla was, mógłbym rzucić wszystko...
- Nie chciałam, żebyś rzucał kariery. Byłeś u szczytu sławy!
- Dobrze powiedziane. Byłem, Angie. Odszedłem jakoś w marcu.
- A narzeczona?
- To kontrakt, który już mnie nie obowiązuje. Wyjechałaś, załamałem się, wciskałaś mi kity, że nie byłaś ze mną szczęśliwa, to wytrzasnęli mi tą pizdę. Myślisz, że byłbym z własnej woli z taką kobietą?
- Wszystko wyglądało bardzo realistycznie...
- Błagam cię! Nawet kijem bym nie tknął...
- Mama, picia. - przybiegł Javadd.
- Wiesz, że mam na drugie imię Javadd? - odezwał się do malucha Zayn, gdy ja szukałam butelki wody w torebce. - A jak ty masz na drugie?
- Zayn. - odparł mały.
- Tak jak ja mam na pierwsze. Jestem Zayn Javadd Malik. - mulat się wyszczerzył.
- A ja jestem Javadd Zayn Malik! - ucieszył się młodszy.
- Ty zobacz! Ale fajnie! - Zayn wziął go na kolana. - Powiem ci coś, co nie jest już sekretem.
- Nie kończ. - poprosiłam.
- Powiedz mi! - jęknął mały.
- Masz picie. - podałam mu butelkę wody.
- Twoja mama... - zaczął Zayn patrząc mi się w oczy.
- Zayn, nie. - powiedziałam.
- Jest niesamowitą kobietą, ale czasem tak głupią i upartą, że człowiek szału może dostać... - dokończył szczerząc się.
- Czego ty syna uczysz? - mruknęłam.
- To mój tata? - wskazał na Mulata.
- Miło mi. - powiedział Zayn.
- Mam parę pytań... - powiedział mały. - Skoro jesteś moim tatą, czemu cię tak długo nie było? I czemu ty masz zielone włosy, a ja nie?! Ja też chcę takie!
- Kiedyś się obaj dowiemy, Javadd. Może kiedyś twoja mama nam wszystko powie w szczegółach. Nie jesteś za mądry jak na swój wiek? - zaśmiał się Zayn.
- Ma mądrą matkę. - mruknęłam.
- Nie schlebiaj sobie, Angie. - prychnął. - Jesteś piękna.
- Wal się. - wytknęłam mu język.
- Czemu tata ma się bić? Przecież będzie go to bolało? - odezwał się Javadd.
- Oj Jav... - zaśmiał się Zayn.
***
Javadd na prawdę przywiązał się do swojego ojca, dlatego wróciłam z nim do Londynu. Nawet odwiedziliśmy rodziców Zayna w Bradford. Od razu domyślili się, że to ich wnuk. Javadd jest zbyt podobny do swojego ojca. Na moim palcu zawitał pierścionek. Nie zaręczynowy. Obrączka, która wiadomo co znaczy. Od paru dni jestem oficjalnie panią Malik.
KONIEC.
______________________________________________________
Wow. Myślałam, że to będzie dłuższe, ale coś się ostatnio dzieje z moją weną. Jeszcze 13 dni do zakończenia roku szkolnego. WOW. W końcu!
love, May xx