piątek, 5 grudnia 2014

"Recovery" Chapter Seven

Zanim wsiadłam do czarnego BMW, blondyn spiął moje ręce za plecami w kajdanki.
-Tak. Bo przecież 18 letnia dziewczyna jest aż tak groźna by spiąć ją w kajdanki.- prychnęłam.
I tak mnie zabiją. Prędzej czy później, ale to zrobią., więc dlaczego miałabym odmówić sobie tej przyjemności pyskowania?
Chłopak przycisnął mnie do zimnej maski samochodu, przez co delikatnie syknęłam.
-Radze Cię zamknąć te twoje słodkie usteczka.- rzucił z wyczuwalnym jadem w głosie.
-Bo co mi zrobisz? Zgwałcisz? Zabijesz?- wyśmiałam go.- Proszę bardzo ! Strzelaj.- wykrzyczałam.
Chłopak nic nie odpowiedział. Spiął moje ręce i wepchnął na tylne siedzenie samochodu. Przez przyciemniane szyby zauważyłam jak mój dusiciel zaciąga ciała policjantów w głąb lasu. Gdy kolejne mijane przez niego krzewy całkowicie zasłoniły jego sylwetkę, odwróciłam wzrok.
-Boisz się?- zapytał wchodzący do samochodu blondyn.
Czy się boje ? Nie, oczywiście, że nie ! Ja po prostu cieszę się z tego, że mogę siedzieć w jednym aucie z seryjnym mordercą i jego kochanym kolegą, który jeszcze godzinę temu chciał mnie udusić gołymi rękami. Oh.. nie zapominając o tym, że jeden z nich mnie porwał. Lepiej być nie mogło.
- Nie- odparłam, odrzucając od siebie wszystkie myśli.
Chłopak spojrzał we wsteczne lusterko. Zauważyłam jak podnosi swoje brwi w zdziwieniu, jednak chwilę później zaniósł się śmiechem. Jednym ruchem dłoni przekręcił kluczyk w stacyjce, a z radia wydobyła się cicha, rock'owa melodia.
-Dlaczego tak właściwie z wami jestem? - wypaliłam bez zastanowienia.
-A dlaczego musisz się odzywać? - wyrzucił mój dręczyciel.
Przewróciłam oczami, gdy zobaczyłam jak „ten zły” ściągnął kaptur wraz z czarną bandamką. Był mulatem. Dzięki lusterku mogłam zobaczyć jego ciemne oczy otulone wachlarzem gęstych rzęs. Była w nich pustka. Nie było w nich żadnego uczucia. Żadnej litości, a tym bardziej jakiegokolwiek żalu z powodu tego, że przed chwilą zabił dwie osoby z zimną krwią, zostawiając ich ciała porzucone w lesie.
Gdy auto ruszyło poczułam lekką obawę. Dokąd oni teraz mnie zawiozą? Pewnie przewiozą mnie na drugi koniec lasu i zastrzelą, uduszą, zadźgają nożem i zakopią mnie w jakimś dole. Tak robią we wszystkich filmach, prawda? Tylko, że tam zazwyczaj magiczny książę z bajki ratuje dziewczynę, a mnie pewnie nikt nie szuka. Założę się, że nikt nawet nie zauważył tego, że zniknęłam.
-Auć ! Mógłbyś jechać ostrożniej ? -zapytałam po kolejnym zderzeniu się z drzwiami. -Nie tak łatwo jest siedzieć ze spiętymi rękami za plecami, a tym bardziej jeśli ktoś nie zapnie Ci pasów bezpieczeństwa.- dodałam
Chłopak pogłośnił muzykę udając, że mnie nie słyszy.
-Kutas.- powiedziałam pod nosem.
Naglę odbiłam się od przedniego siedzenia uderzając się przy tym o jakąś twardą część. Mężczyzna musiał gwałtownie zatrzymać samochód. Zobaczyłam jak blondyn odwraca się w moim kierunku z wroga miną.
-Słuchaj, to nie ty tu rządzisz jasne ?! Więc albo się w końcu zamkniesz alb...
- Albo Cie zabije, zgwałcę, zadźgam. Skreśl nie potrzebne. - prychnęłam przewracając oczy z jednej strony na drugą.
Mężczyzna wyszedł z auta i otworzył drzwi. Okej.. teraz sparaliżował mnie strach. Wyszarpał mnie z niego i pchnął na leśną drogę. Każdy drobny kamyczek poranił moją twarz. Przez rozcięcie w spodniach zauważyłam również krwawiące kolano. Jednak to nie był koniec moich cierpień. Jego ręka uderzyła w mój policzek. W miejscu uderzenia zaczęło pojawiać się mrowienie, a po chwili ból. Nie panowałam już nad sobą. Z oczu pociekły łzy, a ciało zaczęło bezwładnie drżeć.
- Po prostu odepnij te pieprzone kajdanki ! Gdybym chciała zwiać już dawno bym to zrobiła !- wykrzyczałam dławiąc się kolejnymi łzami.
Z zamkniętymi oczami czekałam na jego reakcje, na kolejne uderzenie i przeszywający mnie ból. Jednak żadna z tych rzeczy nie nastąpiła. Usłyszałam skrzek metalowego zamka, a moje dłonie zostały uwolnione. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam jak mężczyzna wsiadł do samochodu, a tylne wejście wciąż było otwarte. Wstałam z ziemi i dokuśtykałam do wnętrza samochodu. Zapięłam pas i podkuliłam swoje kolana do klatki piersiowej.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego nie zakneblowałeś jej ? - zapytał z pretensjami mulat.
- Daj już spokój. - rzucił kierowca i odjechał. 



_________________________________
Hej Skarby, Kolejny wam się należy ;3
Next= 8 komentarzy ! 


by @LetsMakeMyWish

poniedziałek, 1 grudnia 2014

"Recovery" Chapter Six

Opadając z bezsilności na ziemię, zaniosłam się płaczek. Czułam jak każda, nawet najdrobniejsza, część mojego ciała odmówiła posłuszeństwa. Wciąż czuję rękę tego mężczyzny zaciskającą się wokół mojej szyi. W myślach wciąż ukazuje się blask srebrnego i zimnego ostrza przyciskającego się do mojej twarzy. On mógł mnie zabić. Nawet nie zawahałby się, by pomyśleć, że może mu coś za to grozić.
Zaciskam mocniej powieki, by uciec od tych wspomnień. Moje dłonie są ściśnięte w pięść i z sekundy na sekundę są ściskane coraz mocniej tylko i wyłącznie po to by odwrócić moją uwagę od tego wszystkiego co właśnie mnie otacza.
Nie ucieknę stąd. Jestem na to zbyt słaba. Nawet jeśli miałabym odrobinę szczęścia to i tak z pewnością mnie odnajdą i porwą ponownie. W końcu zrobili to raz, nie zawahają się ponowić swojego czynu.
Wielka gula pojawia się w moim gardle, gdy słyszę jak drewniana powłoka ustępuje, a w niej pojawia się wysoki mężczyzna, Podciągam nogi bliżej swojej klatki piersiowej, kiedy widzę jak mężczyzna zbliża się do mnie. Próbuję odepchnąć się jak najszybciej, jednak zimna powłoka ściany nie pozwala mi na to. Widzę jak mężczyzna kuca przede mną. Jego dłoń przysuwa się do rozgrzanej skóry mojej twarzy. Jego dotyk parzy i przyprawia mnie o mdłości oraz kolejne wylane łzy. Odwracam twarz chcąc pozbyć się tego uczucia, a w odpowiedzi słyszę stłumiony śmiech.
-Taka niewinna i delikatna.- powiedział ten głos wciąż się śmiejąc.
Nie odpowiedziałam, w duszy błagałam by odszedł, by zostawił mnie w spokoju. Przynajmniej tyle... skoro i tak się stąd nie wydostanę. Czy to aż tak wiele?
-Chodź coś zjeść. Musimy utrzymać Cię przy życiu.- odparł, wstając i wyciągając w moją stronę rękę.
Nie zareagowałam. Siedziałam i patrzyłam wszędzie byle nie na jeo dłoń.
-Nie udawaj buntowniczki tylko się rusz się. - dodał , a w jego głosie wyczuwalna była złość.
Odtrąciłam jego dłoń i wstałam. Moje nogi chwiały się na każdą możliwą stronę. Dopiero teraz zauważyłam, iż miałam na sobie ciuchy, w których wyszłam z domu, tylko że teraz były poszarpane i brudne.
Porywacz odwrócił się i wyrzucił ledwo słyszalne „Masz iść za mną i nic nie kombinuj”. Tak też zrobiłam.
Cały dom był uporządkowany i czysty. Całkowite przeciwieństwo tego jednego pokoju, w którym się znajdowałam. Chłopak zaprowadził mnie do wielkiego pomieszczenia, którym była kuchnia. Usiadłam przy stole i zaczęłam bawić się palcami. W tym momencie to właśnie one były najbardziej interesującą rzeczą.
Zobaczyłam jak mężczyzna stawia przede mną talerz pełen kanapek.
-Smacznego. - rzucił i poszedł do okna, opierając się rękami o blat kuchenny,
Chwyciłam jedną z kanapek, jednak nie mogłam przełknąć ani kęsa. Czułam jak mój żołądek skręcał się ze strachu i niewiedzy.
-Mamy towarzystwo. - zaśmiał się mężczyzna, a ja usłyszałam dźwięk przeładowującej się broni. Moje źrenice się rozszerzyły natychmiastowo gdy chłopak wyszedł z pomieszczenia. Podeszłam do okna i wtedy zobaczyłam policyjny radiowóz i dwie osoby wychodzące z niego. Podeszli do nich. Mój dusiciel i ten drugi. Widziałam jak spokojnie rozmawiali jednak, gdy jeden z policjantów wskazał na dom usłyszałam dwa strzały.
Poczułam jak głos znika z mojego gardła, a ciało zaczyna drżeć. Zabili ich. Dwa ciała osunęły się na ziemię. Nie było już w nich życia. Oni nie żyli.
Nasilający się dźwięk kroków uświadomił mi, że oni się zbliżają z powrotem.
- Zbieraj się. Wyjeżdżamy. - powiedział.
Zobaczyłam jak mężczyzna ściąga swój kaptur i bandamkę, która miał zawiązaną da twarzy. Ujrzałam blondwłosego chłopaka.

- To dopiero początek zabawy. - dodał posyłając mi uśmiech i prowadząc mnie do samochodu.

___________________________________________________
Hej Skarby.x
6 komentarzy = next <3


by @LetsMakeMyWish