czwartek, 28 listopada 2013

Liam cz.22 "Skrywam tajemnicę.... kiedyś byłeś przyjacielem"

 

"Ziemia się kruszy"


Podziękowałam, od razu płacąc i zmuszając się do uśmiechu. Wypiłam wszystko jednym duszkiem, zwilżając suche gardło. Podniosłam się z krzesła, zasuwając je i robiąc nie chciany hałas. Nie chcę być zauważona. Nie teraz. Spojrzałam w ich kierunku, a on patrzył na mnie. Nie widziałam jego oczu, ale siedział spięty, wyprostowany jak struna. Wyszłam. Powoli opuściłam lokal... Ich obraz wrył się w moją pamięć, pozostając tam. Wieczyste wspomnienie wyniszczające mnie. Czemu kiedy wydaje mi się, że jest dobrze, on...., pojawiają się dni, które psują wszystko co zbudowaliśmy. Wiecznie od fundamentu zaczynać nie będziemy, bo przyjdzie czas, że nawet fundament skruszy się, będąc zbyt słabym. Czemu jesteś takim cholernym dupkiem Liam ?! Przeszłam na drugą stronę ulicy, zatapiając się w tłumie. Byłam nie widoczna między tłokiem śpieszących się ludzi. Niechcące popychanki łokciami, były na porządku dziennym i nikt nie fatygował się by powiedzieć małe "przepraszam". Ze wzrokiem w bitym w buty szłam przed siebie. Czas mijał tak bezlitośnie wolno. Chwila kiedy patrzył jej głęboko w oczy jest nie do wymazania. Każdy moment ich razem, odtwarzany jest na okrągło. Nie chcę myśleć co robią teraz, kiedy wiedzą, że już im nie przeszkodzę. Pieprzony Liam !!! Tłum zaczynał maleć, a co raz więcej świeżego tleny, było dostarczane do płuc. Łzy znowu gromadziły się w moich oczach. Nie łzy rozpaczy, ale złości. Zamazywały mi obraz, powodując, że potykałam się o własne nogi, ale nie spływały po mojej twarzy. Powinnam uciec.
- Jeymi zatrzymaj się.
Pociągnął mnie do siebie, powodując tym samym, że straciłam równowagę i wpadłam w jego ramiona. Czułam na plecach jego ciężkie bicie serca. Skąd wziął się tutaj Liam?
- Mogę ci to wytłumaczyć.
Nie ! Nie chcę ! Mam dość jego tłumaczeń! Robi to cały czas !
- Nie mam ochoty.
Wyrwałam się z jego objęcia, ruszają do przodu. Nie zrobiłam trzech kroków, kiedy znowu mnie zatrzymał, obracając do siebie.
- Nie zachowuj się jak dziecko !
Syczał tonem, tak bardzo przepełnionym złością. I znowu jest wściekły na mnie, ale przecież to on jest winny !
- Robisz nie potrzebne sceny !
Słucham ? Ja robię sceny ?
- Puść mnie, a sobie ich oszczędzisz !
Przybrałam ton o takiej samej barwie jak on.
- Nie.
- Puść mnie do cholery !
- Nie tym tonem Jeymi.
Och, a więc on może, a ja nie.
- Daj mi wyjaśnić, a wszystko będzie dobrze.
- Nic nie będzie dobrze puki on jest między nami.
- Elena to moja przyjaciółka.
- A ja to twoja dziewczyna.
- Nic nie rozumiesz.
- Rozumiem wszystko. Chcesz dalej z nią być to bądź, ale nie traktuj mnie jak swoją zabawkę. Sprawiasz, że czuję się jak nic nie warta dziwka.
- Przestań...
- Jesteś dla mnie miły i udajesz, że ci zależy, ale kiedy się zadowolisz pozostawiasz mnie, wracając do niej. I tak jest cały czas.
- Jeymi, nie traktuję cię tak. Nie miej takich myśli.
Jego głos się łamie, och....
- Nie muszę ich mieć. To jest rzeczywistość.
- Aniołku proszę cię, nie mów tak.
Stał się nagle taki spokojny. Zrobiło mi się go żal. Bezbronny i spokojny Liam. Zamknęłam oczy, widząc, że jeśli nie odejdę, rzucę mu się w ramiona. Biorąc głęboki oddech, obróciłam się na pięcie i odeszłam...

*

Dochodziłam już do końca Angel St. Tak blisko domu. Liam cały czas szedł za mną, kilka razy próbował coś mówić, ale ja wtedy zaczynałam śpiewać sama do siebie zagłuszając go. Dochodząc do lobby minęłam windy i ruszyłam schodami na swoje piętro. Był obok, jak mój cień. Przekręciłam klucze w drzwiach, otwierając je. Pęk metalu opadł na szafkę, a ja zdejmując buty od razu poszłam do łazienki, ignorując jego słowa.

*

Ciepły prysznic miał oczyścić moje myśli, ale zamiast tego jeszcze więcej obrazów Eleny zawładnęło moim myślami. To wszystko jest tak silne, zbyt silne. Ubrałam długie spodnie od jogi i białą koszulkę na szerokich ramiączkach, przykrywającą krwisty stanik. Włosy osuszyłam ręcznikiem, związując mokre fale w kucyk na czubku głowy. Umyłam zęby, nie śpiesząc się. Potrzebowałam czasu w samotności, a tu go miałam. Co on zrobił z moim życiem ? Trzasnęłam otwartymi dłońmi w umywalkę, wyładowując swoją złość. Spośród milionów mężczyzn świata, ja musiałam zakochać się w nim. Dwa głębokie oddechy i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia, prosto do salonu. Liam siedział na kanapie, patrząc na mnie. Z nerwów przygryzłam dolną wargę, znajdując w sobie siłę.
- Powinieneś wrócić do swojego mieszkania.
- C.co ? Aniołku nie.
Wstał na równe nogi, a jego zagubione oczy zaciekle patrzyły w moje.
- Nie podchodź do mnie, nie chcę żebyś mnie dotykał.
Nie zniosłabym jego dłoni na swojej skórze, zbyt bardzo go kocham, zbyt duży wpływ na mnie ma jego dotyk......

____________________________________________________________

Udało się, mamy kolejną część :DDDDDDDDDDDDDD
Miłego czytania wam nie życzę, bo pewnie już skończyliście, ale życzę wam miłej nocy Aniołki <3 <3 <3
Dziękuję za wszystko co robicie <3
Good night Angels <3/Natalia

wtorek, 26 listopada 2013

Liam cz.21 "Skrywam tajemnicę... kiedyś byłeś przyjacielem"


"Zrobiłeś to..."

Nie wiem czy pożegnanie tego sporu jest możliwe, nie teraz kiedy oboje kipimy ze złości.
- Jeymi przestań być tak cholernie uparta.
- Przestanę, kiedy ty zrozumiesz co czuję.
Widziałam jak cały się spina. Jego postura stała się silniejsza i jakby wyższa. Z jego twarzy, trudno było coś wyczytać, ale mogłam stawiać na urażenie.... on nie ma pojęcia, jak to boli. Sypiał z Eleną, całował ją, mówił jej, że ją kocha, kochał ją, byli razem, a teraz się przyjaźnią ? Żadna miłość nie wygasa do końca. Nawet ich. On nawet nie powiedział, że mnie kocha. Gniew buzujący we mnie jest tak silny, że czuję go w kościach. Pięści mam zaciśnięte, a knykcie pobielałe. Stoję na polu bitwy. Moim przeciwnikiem nie jest Liam, a zazdrość, którą on świadomie we mnie wzbudza. A może nieświadomie ? Wyrzeźbione ciało chłopaka jest rozpraszające. Patrząc na jego napięte mięśnie, wszystko się we mnie pobudza. Tak bardzo chciałabym zażegnać tą sprzeczkę, jednak pójdę do nikąd, ulegając.
- Skąd masz tą bliznę ?
Moje oczy dostrzegają szramę pod jego prawą pachą. Cięgnie się swoją długością, jednak jest wąska. Blada i bolesna. Podchodzę bliżej, a chłopak się cofa. Każdy mój krok w przód to jego w tył.
- Liam ?
Zakłada rękę na rękę, chowając ranę, ale odsłaniając następną. Głębsza, bardzie różowa. Przypomina cięcie nożem i nie wygląda na starą. Trafia mnie to, jak musiał cierpieć. Mam ochotę ucałować ją, ją i poprzednią.
- Liam skąd je masz ?
- Nie twój kurwa interes.
Wysyczał przez zęby z wściekłością.
Auć.
- W porządku nie chcesz nie mów.
Również syknęłam.
Trzasnęłam drzwiami balkonowymi, zamykając je. Z grzejnika ściągnęłam wyprane i ciepłe leginsy, nasuwając biały materiał na nogi. Krew we mnie wrzała, jednak zachowałam spokój. Podeszłam do drzwi, naciągając na bose stopy kozaki.
- Co robisz ?
Milczałam, owijając szalik wokół szyi. Zabrałam klucze i telefon chowając to do tylnej kieszeni. Przekręciłam zamek, szarpiąc klamkę.
- Będziesz teraz obrażona na cały świat ?
- Tylko na ciebie. Miłego pieprzenia Eleny na imprezie.
Trzasnęłam za sobą drzwiami, od razu zaczynając żałować słów. Co jeśli naprawdę tak zrobi ? Szłam do windy, próbując wywalić z głowy Liama. Ogarnij się ! Drzwi się rozsunęły, a zaraz potem zasunęły. Podróż do holu trwała kilka sekund, a zimne barwy od razu uderzyły w oczy. Wyszłam na świeże, londyńskie powietrze, tak bardzo pachnące deszczem. Wszystko pachniało deszczem. Gdzie teraz ? Rozejrzałam się po znakach, chociaż dokładnie widziałam dokąd prowadzą ulice. Wydałam z siebie mruknięcie, ruszając Angel Street. Zagłębiałam się w mieście, brnąc do głównej ulicy, gdzie roi się od sklepów i wielkich bilbordów.

Czerwone autobusy, jeden za drugim przejeżdżały obok mnie, a w pogoni za nimi czarne taksówki. Mało samochodów, ale tłumy przepychających się ludzi. Jeden za drugim, gęsiego do celu. Niebo osłonione ciemnymi chmurami i chłodne powietrze. Tak wiele głosów przeplatało się w powietrzu. Każdy z kimś rozmawiał. Biznesmeni przez słuchawki z klientami. Przyjaciele przez telefony. Dzieci z rodzicami obok. Każdy z kimś. Chcę wrócić do Liama. Doszłam już do Arthur St. nie wiem gdzie mogłabym teraz pójść. Odblokowałam telefon, ale nic tam na mnie nie czekało, zero smsów, zero nieodebranych połączeń. Usiadłam w małej, ale znanej kawiarni, nic nie zamawiając. Chciałam się po prostu ogrzać. Skuliłam się na krześle na końcu sali. Kominek nie daleko dawał ogromne ciepło i przytulność pomieszczeniu. Nerwy już opadły, pozostał tylko smutek. Z nudów patrzyłam na każdy stolik po kolei, przyglądając się dyskretnie ludziom. Do lokalu weszła nowa para, ale nie zwróciłam na nią uwagi, skupiając się na swoim zajęciu. Wzrokiem powędrowałam na przeciwległy koniec, dostrzegając Liama. Przełknęłam ślinę patrząc na Elene, której dłoń ujmował. Oboje uśmiechnięci. Nie bardzo przejął się tym, co stało się w mieszkaniu. Na jego twarzy nie było, ani jednego zmartwienia. Obraz palił mnie w oczy, palił tak bardzo, że łzy zaczęły je wypełniać. Liam.... Ona taka piękna, siedział na krześle przed nim. Chociaż szczerze jej nienawidziłam, była tak piękna. Odwróciłam głowę, a raczej ją spuściłam.
- Chciałaby pani coś zamówić ?
- Wodę.
- Zaraz przyniosę.
Nie popatrzyłam na kelnerkę, chociaż jej głos był tak przyjazny. Do uszu docierały ich śmiechy. Ciekawe, że nadal mnie nie zauważył. Aż tak bardzo oczarowany jest Eleną ?
- Proszę bardzo.
Podziękowałam, od razu płacąc i zmuszając się do uśmiechu. Wypiłam wszystko jednym duszkiem, zwilżając suche i piekące gardło. Podniosłam się z krzesła, zasuwając je i robiąc nie chciany hałas. Nie chcę być zauważona. Nie teraz. Spojrzałam w ich kierunku, a on patrzył na mnie. Nie widziałam jego oczu, ale siedział spięty, wyprostowany jak struna. Wyszłam. Powoli opuściłam lokal......

________________________________________________________

Co raz lepiej idzie mi pisanie na telefonie :D i wydaje mi się, że jeszcze z tydzień z nim spędzę, gdyż mój komputer wybrał się w podróż i zwiedza miasto z informatykiem ^^
No nic mam nadzieję, że się podoba <3 Ogromne dzięki za komentarze <3 <3 <3 /Natalia


Harry cz.10


 
Przerzucałam kolejny kanał . Nic . Same wiadomości i inne bzdury … No cóż , w sumie to się nie dziwię . Jest godzina 6:23 kto normalny wstaje o tej godzinie . Postanowiłam zostawić na jakimś dennym hiszpański serialu . Chwyciłam miskę z chipsami i zaczęłam się zajadać . Dzwonek do drzwi . Przez moje myśli przebiegło tysiąc różnych scenariuszy , a serce przyśpieszyło swój rytm do granic możliwości . Nie podeszłam do drzwi udawałam , że nikogo nie ma . Jednak ten ktoś nie dawał za wygraną , kolejny dzwonek . Wstałam z fotelu i jak najciszej umiałam podeszłam do drzwi .
-Chyba go tam nie ma . - powiedział jeden męski głos .
-Musi tu być . - odparł stanowczo drugi .
Kolejny dzwonek . No dalej Emily , otwórz .Dasz radę .Powtarzałam sobie w myśli jakby to miałaby być moja modlitwa . Delikatnie przekręciłam zamek , a moje ręka spoczęła na metalowej klamce , którą już po chwili pociągnęłam w dół . Przed moimi oczami ukazali się trzej mężczyźni . Mniej więcej wzrostu Harrego . Ubrani wszyscy na czarno , wszyscy mieli piercing i tatuaże . Ich oczy wlepiły się we mnie , a na ich twarzach zawitały dziwne uśmieszki .
-Patrzcie ! Hazza znalazł sobie laskę . - zaśmiał się jeden z nich .
Bez proszenia wtargnęli do domu . Moje oczy zaczęły się szklić , a z gardła wydobył się krzyk . Jeden z nich złapał mnie za nadgarstek . To tylko pogorszyło sprawę . Zaczęłam się z nim szarpać , krzyczeć , a po moich policzkach spłynęła kolejna fala łez . Poczułam jak ktoś złapał mnie w talii i odciągał mnie do tyłu . Szarpałam się , drapałam , kopałam i krzyczałam . Jednak gdy tylko usłyszałam
ten głos od razu wtuliłam się w jego tors .
-Ciii... spokojnie . Nic Ci nie zrobią . Oni są z nami . - szeptał mi do ucha . -Chcesz zostać z nami , czy iść na górę ? - zapytał gładząc mnie po włosach .
-Z...zostać . - odpowiedziałam jąkając się .
Odwróciłam się w stronę trzech mężczyzn . Stali tam i patrzyli się na to wszystko z szeroko otwartymi oczami . Bałam się ich tak jak bałam się na początku Harrego . Schowałam się za plecami chłopaka , co chwila wyglądając zza nich .
- Hazza ! - krzyknął radośnie jeden z nich , a po chwili wszyscy czterej trwali w braterskim uścisku .
-
Louis! Niall! Zayn ! - krzyczał do nich Harry śmiejąc się . - Nie musieliście jej straszyć . - powiedział stanowczo .
-Nie straszyliśmy jej ! - zaprzeczył Louis
-Ona sama zaczęła krzyczeć . - dodał Zayn .
-Mam złe wspomnienia … przepraszam . - wyszeptałam , zza pleców Harrego .
Loczek chwycił mnie za rękę i przysunął do swojego boku , tak , że wszyscy mnie widzieli . Zacisnęłam swoje palce na jego ręce . Bałam się ich . Chociaż , Harry nie przyprowadzałby tutaj niebezpiecznych dla mnie osób . Jeden z nich podszedł do mnie i wyciągnął ręke w moją stronę .
- Jestem Niall . - powiedział blondyn .
Z obawą podałam mu swoją rękę . Chłopak ją uścisnął , posyłając mi przy tym przyjazny uśmiech . -E...emily . - wyjąkałam .
Blondyn wyglądał najmniej niebezpiecznie od wszystkich . Miał niebieskie oczy . Kolczyk w wardze , brwi i uszach . Jego szary T-shirt odsłaniał wszystkie tatuaże na rękach . Miał na sobie czarne , potargane rurki , a na nogach zagościły czarne trampki .
-Ja jestem Zayn . -powiedział z cwanym uśmieszkiem drugi z nich .
Był trochę wyższy od Harrego . Jego ciemna cera idealnie pasowała do jego czekoladowych oczu . Włosy miał postawione na żel , a przez środek jego grzywki przechodził blond pasemko . Tak jak reszta miał tatuaże i piersing .
-
Emily . - wyszeptałam ciszej .
-A ja to ten najzabawniejszy ! - wykrzyczał ostatni , a wszyscy , nawet ja , wybuchliśmy śmiechem . - Jestem Louis . - powiedział do mnie z uroczym uśmiechem.
Louis był wzrostem równy Harremu , miał zielone oczy . Ubrany tak jak jego koledzy – na czarno .
- Może nie będziemy tak tu stać tylko usiądziemy w salonie ? - zaproponowałam wszystkim .
Przytaknęli na moją propozycję i udaliśmy się do wymienionego pomieszczenia . Zayn , Niall i ten cały Lou usiedli na sofie , a Harry usiadł na fotelu . Usiadłam na jego kolanach , a on szczelnie oplatając mnie swoimi rękoma przyciągnął do swojego torsu . Podobało mi się to .
-A więc jaka ważna sprawa nas tu sprowadza ? - Zapytał Zayn .
-Michael i Jake . - rzucił krótko Hazza .
- Co oni znowu spieprzyli ? - zapytał Lou .
- Cała historia w skrócie . Ty mała nie słuchaj . - rzucił do mnie Loczek , a ja jak małe dziecko położyłam ręce na uszy tak by niczego nie usłyszeć .
Poczułam jak Harry zaczął mnie łaskotać po brzuchu . To był znak , że skończył już mówić . Ściągnęłam ręce z uszu i dalej przypatrywałam się każdemu z nich .
-Emmy ile masz lat ? - zapytał Niall , przyjaźnie uśmiechając się w moją stronę .
– 17 . - powiedziałam śmiejąc się sama do siebie .
- Ja mam 20 , ten ponurak ma 21 , a tamten żartowniś 22 . - powiedział , a ja zaczęłam jeszcze bardziej się śmiać .
Zapadła niezręczna cisza . Każdy patrzył się na każdego .
-Emily . Pójdziesz nalać czegoś do picia dla nas ? - zapytał Harry .
-Okej . - odpowiedziałam posyłając mu szeroki uśmiech .
Chłopak cmoknął mnie w usta i uwolnił ze swojego uścisku . Wolnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni . Z górnej szafki obok okna wyciągnęłam 5 szklanek i ustawiłam jej na tacce . Z lodówki wyjęłam sok pomarańczowy i rozlałam ciecz do szklanek . Pozostałość schowałam ponownie do lodówki . Chwyciłam tacę z dwóch stron i ostrożnie kierowałam się w stronę salonu . Odłożyłam j
ą na stoliku i ponownie zajęłam miejsce na kolanach Loczka .
-Dziękuje mała . - odparł mi cmoknął mnie w policzek .
-To kiedy i gdzie będziemy ćwiczyć ? - zapytał Zayn .
-Tam gdzie kiedyś i najlepiej jak zaczniemy od jutra . Ty mała też . - powiedział zwracając moją uwagę na siebie .
-Czemu ja też ?! -odparłam z oburzeniem .
-Samoobrona to podstawa . My będziemy walczyć , ale chce mieć pewność , że ty też będziesz potrafiła się bronić . - stwierdził .
Przytaknęłam delikatnie głową .
- Jesteście razem ? - spytał nagle Louis .
Moje serce momentalnie się zatrzymało , spojrzałam na Loczka . Coś próbował przemyśleć jednak nie wiedziałam co odpowie . Nagle jego usta się rozwarły i odpowiedział ...


______________________________________________________________
Kolejny rozdział ;) . Zapraszam do komentowania ;) 
 
~Cookie Monsteer .

poniedziałek, 25 listopada 2013

Harry cz.9









-A więc co dzisiaj robimy  ? - zapytał Loczek .
- Może pooglądamy jakieś filmy ? - zaproponowałam , wpatrując się w sufit .
-Nie.. robimy to już od tygodnia . Może gdzieś pojedziemy ? - zaproponował chłopak .
-No dobra . - odparłam bez wzruszenia .
-A więc co powiesz na zwiedzanie Londynu ? - zapytałem gładząc jej włosy .
Jej głowa była usadzona na moich kolanach , a nogi były wyciągnięte przed nią . Gdy tylko wspomniałem o zwiedzaniu popatrzyła się na mnie z dezorientowaniem . Jednak po chwili na jej twarz wdarł się ten dziewczęcy uśmiech . Chwyciła moją rękę i zaczęła bawić się palcami . - Czemu by nie . - odpowiedziała .
-Pamiętam jak byłaś mała , że zawsze chciałaś wejść na London Eye . - zaśmiałem się .
-Ale zawsze bałam się tej wysokości i nigdy tam nie weszłam . - powiedziała ze smutkiem .
-Leć się ubrać . - poleciłem jej .
Emily wstała i zaczęła podskakiwać w kierunku schodów by po chwili znaleźć się w swoim pokoju . Chwyciłem ze stolika moją komórkę i schowałem ją w kieszeni moich spodni . Wolnym ruchem skierowałem się w stronę łazienki by doprowadzić się do ładu . Stanąłem przed lustrem i ujrzałem jak moje loki odstają w każdą możliwą stronę . Z nimi uporam się później  . Na szafce obok leżały moje kolczyki . Chwyciłem je i zacząłem zakładać . Dwa do wargi , jeden do brwi i kilka do uszu . Dużo tego było . Złapałem za jedno pasmo moich włosów i przeczesałem je do  tyłu.
- Nie stawiaj ich na żel . - usłyszałem jej proszący głos z końca pomieszczenia .
Zaśmiałem się sam do siebie i odwróciłem się w jej stronę .
-Dlaczego ? - zapytałem .
-Bo tak wyglądasz lepiej . - powiedziała , śmiejąc się .
-Niech Ci będzie . - odpowiedziałem i zbliżyłem się do niej .
Moje ręce powędrowały po obu stronach jej bioder . Mogłem zobaczyć jak dokładnie śledzi każdy mój ruch . Czułem jak jej oddech staje się nie równy . Zbliżyłem się do niej tak , że nasze klatki się ze sobą stykały . Chwyciłem jej podbródek chcąc ją pocałować jednak dziewczyna wymknęła mi się z rąk i wybiegła z pomieszczenia śmiejąc się .
-Nie zasłużyłeś na to . - powiedziała wybuchając kolejną porcją śmiechu .
Uśmiechnąłem się i podszedłem do garderoby , która znajdowała się na holu . Założyłem swoją skórzaną kurtkę i swoje Convers'y . Chwyciłem kurtkę dziewczyny i podszedłem do niej pomagając jej ją założyć . Spojrzałem na nią . Miała na sobie Czarne leginsy , a na to szarą bluzę z kapturem , która sięgała jej do połowy ud . Na jej nogach zagościły buty Emu . Wyglądała przepięknie .  Chwyciłem jej rękę i wyszliśmy z domu .
Po jakiś 20 minutach znaleźliśmy się już pod samym London Eye . Czułem jak coraz mocniej ściska moją dłoń . Bała się .
-Chcesz tam wejść ? - zapytałem posyłając jej uśmiech .
- J..ja .. tak... albo wiesz może nie … tak chce . - dokończyła w końcu , jąkając się .
Weszliśmy do jednej z kapsuł . Byliśmy w niej zupełnie sami , może to i nawet lepiej . Dziewczyna wtuliła się do mojego torsu , a ja objąłem ją swoimi ramionami . Jej ciało drżało , a oddech był nierówny . W końcu poczuliśmy jak kapsuła zaczyna zmierzać ku górze .
-Emily , spokojnie , nie musisz się bać . Jestem tutaj z tobą . - powiedziałem próbując ją od siebie oderwać , jednak jej ramiona coraz bardziej zacieśniały się na mojej klatce piersiowej . - Jeszcze chwila i mnie udusisz skarbie . - zaśmiałem się , a dziewczyna mnie puściła.
Miała zamknięte oczy i nadal cała się trzęsła . Trzymałem ją za rękę i powoli prowadziłem bliżej szyby . Oparłem jej ręce o barierkę , a sam stanąłem za nią . Ręce odruchowo podążyły do jej bioder , a moją głowę umieściłem w zagłębieniu między jej szyją ,a barkiem . 
-Otwórz oczy . - wyszeptałem jej do ucha .
- B...boje się . - wyjąkała .
- Nie masz czego . - odparłem i musnąłem jej policzek .- Przy mnie jesteś bezpieczna , pamiętaj . - dodałem .
Usłyszałem jak wstrzymuje powietrze . Nasza kapsuła była dopiero w połowie drogi na sam szczyt jednak widok z tej wysokości i tak  był zabójczy . Dziewczyna zaczęła się rozglądać na wszystkie strony .
-Jak tu pięknie . - wyszeptała .
- Niepotrzebnie się bałaś . - odpowiedziałem .
Usłyszałem dźwięk sygnalizujący odebranie wiadomości . Niechętnie oderwałem się od dziewczyny i wyciągnąłem telefon .

Od : Jake
A może zawalczysz o tą swoją dziwkę ?
Masz dwa tygodnie na zebranie gangu .
O reszcie dowiesz się w swoim czasie .


-Co się stało ? - usłyszałem jej delikatny głos tuż przy moim uchu .
Odwróciłem się w jej stronę . Czułem jak moje wszystkie mięśnie zaczynają się napinać , a serce zaczęło wybijać nierówny rytm . Nie okłamie jej , bo zauważy to .
-T..to Jake … - wyjąkałem . Pierwszy raz w życiu zająkłem się .
-O co chodzi ? - zapytała , gładząc mój policzek .  Poczułem jak ciśnienie ze mnie schodzi .
Chwyciłem jej dłoń i musnąłem jej kostki . Wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić.
-Mam dwa tygodnie żeby … zebrać gang . Oni … oni chcą walczyć . Musze Cię chronić . - powiedziałem łamiącym się głosem . Dziewczyna spojrzała mi w oczy i złapała mnie za ręke .
-Nie przejmujmy się tym teraz . Proszę . Jak wrócimy do domu to porozmawiamy … chce żeby chodź przez tą chwile było tak jak dawniej . -powiedziała i wróciła sama pod barierkę przy szybie . Ona była coraz bardziej świadoma tego co może się stać . Coraz bardziej przyzwyczajała się do teraźniejszości … ale czy ja byłem gotowy na to ? Może i należałem do tych niegrzecznych facetów , którzy każdej kolejnej nocy mają inną laskę , którzy walczą o każdą najmniejszą głupotę , ale czy byłem świadomy tego co może się stać gdy przegram z Jake'iem i Michael 'em ? Ona ma racje … przez chwilę niech będzie tak jak kiedyś .
Podszedłem do niej szybkim krokiem i obróciłem ją w swoją stronę . Jedna ręka automatycznie objęła ją w talii , a drugą podniosłem jej podbródek do góry . Moje wargi zaczęły delikatnie muskać jej usta , aż w końcu przerodziło się to w coś bardziej namiętnego .
-Zależy mi na Tobie Emily . - wyszeptałem między kolejnymi pocałunkami .
Ale czy byłem gotowy by walczyć o tę miłość ?


______________________________________________________________
Pierwsze co chciałam wam powiedzieć ... PRZEPRASZAM ! Bardzo ... Przez dwa tygodnie nie miałam internetu , a z telefonu nie jest aż tak łatwo cokolwiek napisać więc nawet nie próbowałam .  Obiecuje , że jutro pojawi się kolejny rozdział ;) . Dziękuje wszystkim, którzy czytają i komentują . Nawet nie wiecie ile mi to daje radości , że ktoś w ogóle chce to czytać . Po prostu was kocham ! 

~Cookie Monsteer.

niedziela, 24 listopada 2013

Liam cz.20 "Skrywam tajemnice... kiedyś byłeś przyjacielem"


"Buduje się przepaść.."

Dłońmi okryłam twarz, żałując tego co zrobiłam. Nie powinnam, to jego. Jednak ta wiadomość.... on ma z nią kontakt ? Kocha ją ? Nie on jest ze mną, ja jestem jego aniołkiem. Ma z nią kontakt. Kontakt z Eleną. On i Elena. Wstrząsnął mną suchy szloch, w tym samym czasie co Payn, pojawił się w drzwiach.... Przymrużyłam powieki patrząc na niego. Podniecenie, które przez krótką chwilę uleciało, zaczęło na nowo wznosić się na co raz wyższe szczeble. Seksownym krokiem zbliżał się ku mnie, ściągając przez głowę biały podkoszulek. Jeansy luźno zwisały mu na biodrach, ukazując oblamówkę bokserek "Calvina Kleina". Ścieżka ciemnych włosków pobudzała wyobraźnie, ciągnąc się w dole umięśnionego brzucha. Każdy jego najmniejszy ruch uwydatniał mięśnie, które powodowały ciarki na moim kręgosłupie. Chciałam zapomnieć. Pochylił się nade mną, powalając mnie na materac. Całował moją żuchwę, zbliżając się do ust. Idealnie wykrojone, pełne wargi chłopaka odnalazły moje, zaczynając powolną grę. Językiem przesuwał po moich ustach, przygryzając dolną wargę co jakiś czas. Przyjemne skurcze w dole mojego brzucha pojawiały się jeden za drugim. Ustami znaczył szlak w dół mojej szyi, pozostawiając mokre pocałunki. Wplotłam palce w jego włosy, zapominając o wszystkim. W tej chwili on, był wszystkim czego pragnęłam. Ciała tworzyły jedność, idealnie pasując do siebie. Stawaliśmy się bardziej nadzy, z każdym kolejnym ruchem. Delikatne kołysania doprowadzały mnie do szaleństwa, kiedy jedyną rzeczą jaka mi została była bielizna. W powietrzu unosił się zapach namiętności, nasze usta nie odstępowały siebie na centymetr. Jego telefon zawibrował obok nas, przywołując złość, przywołując wszystkie emocje. Tym razem też Elena napisała ? Był z nią szczęśliwy ? Zależy mu na niej, skoro dalej ze sobą rozmawiają. Ona zawsze będzie ważniejsza ode mnie.
- Przestań.
Wydyszałam do chłopaka, czując się co raz gorzej.
- Liam przestań proszę !
Dusiłam się powietrzem, myśli zbyt bardzo mnie bolały.
- Aniołku co się dzieje ?
Trzymał moją twarz w swoich dłoniach, pocierając kciukiem policzek. Brązowe oczy, wpatrywały się w moje szkliste.
- Nie chcę, nie mogę, puść mnie.
Był zdezorientowany moim zachowaniem, posłusznie usiadł obok na łóżku sięgając po telefon. Widziałam jej imię. Nie mogę ! Wstałam, wychodząc szybko z sypialni i schodząc do salonu. Jest mi duszno, nie mogę oddychać. Przeciągając przez głowę dużą bluzę, otworzyłam okno balkonowe, stając na jego progu. Brałam szybkie oddechy próbując uspokoić myśli. Elena !
- Jeymi coś się stało ?
Jego słowa były niepewne, a on stał kilka kroków za mną, bez problemu to wyczułam.
- Jak dużo ona znaczy dla ciebie ?
- O kim mówisz ?
- Elena.
Między nami zapanowała cisza, budująca przepaść. Ja zatracałam się w ich obrazie, kiedy są razem, a on... czemu nie odpowiada ? Zacisnęłam swoją dłoń u dołu na skrawku bluzy, ściskając materiał.
- Jeymi jesteś dla mnie wszystkim.... Czemu w to zwątpiłaś ?
To nie jest odpowiedź.
- Spójrz na mnie... aniołku obróć się.
Zrobiłam jak prosił, stając z nim twarzą w twarz. Był bliżej niż sądziłam. Miętowy zapach okalał moje policzki z każdym jego oddechem.
- Jesteś dla mnie najważniejsza, musisz w to uwierzyć.
Nie tylko ja.
- Czy to przez nią ? Przez nią tak się zachowałaś ?
Przytuliłam policzek do jego nagiego ramienia, patrząc gdzieś na bok.
- Tak.
Cichy szept wydostał się z moich ust, w komplecie z kiwaniem głową.
- Nie chcę byś się z nią spotykał.
Wciągnął powietrze, sztywniejąc.
- Nie mogę.
- Dlaczego ?


Odsunęłam się od niego tak daleko, że w efekcie stałam na balkonie, smagana zimnym powietrzem.
-Ponieważ się przyjaźnimy.
Widziałam, że są blisko. Wiedziałam....
- Ale nic po za tym nie ma.
Obróciłam głowę, by nie mógł na mnie patrzeć.
- Musisz mi uwierzyć aniołku. Potrzebuję cię. Jestem twój, a ty moja.
- Nie tylko mnie potrzebujesz. Nie jesteś tylko mój i nie tylko ja jestem twoja. On też jest twoja. Jest dla ciebie ważna.
- Jeymi to co mówisz jest nie poważne. Nie odwracaj ode mnie wzroku, popatrz. Jestem tylko twój, nikogo więcej, a ona nie jest już moja. Ja chcę tylko ciebie.
- Ciężko mi w to wierzyć.
- Jesteś rozzłoszczona, musisz się uspokoić, nie myślisz. Wejdź do środka.
- Zostaw mnie, chcę pomyśleć w samotności.
- Nie zrobię tego.
Mój stan się pogarszał, złość stawała się co raz silniejsza. Nie tylko moja. Pod maską kamiennej twarzy Liama, kryła się równie duża wściekłość. Nie wiem czy pożegnanie tego sporu jest możliwe, nie teraz kiedy oboje kipimy ze złości.
- Jeymi przestań być tak cholernie uparta.
- Przestanę, kiedy ty zrozumiesz co czuję.
Widziałam jak cały się spina. Jego postura stała się silniejsza i jakby wyższa. Z jego twarzy, trudno było coś wyczytać, ale mogłam stawiać na urażenie....

_____________________________________________________
I jest kolejna.... hmmmm dużo myślałam przez weekend i zazwyczaj jak pisze pierwszą część opowiadania to wiem, jak chcę je zakończyć, nie znam "środka opowiadania", ale wiem, jakie chcę, by było zakończenie. Z tym opowiadaniem jest podobnie i zdradzę wam, że nie wiem kiedy będzie koniec, ale na pewno was zaskoczy ^^ Kocham was i dziękuję/Natalia

Imagin z Zaynem

Nigdy nie sądziłem, że zakocham się na zabój. Ja Bad Boy, Zayn Malik, łamacz kobiecych serc zakochałem się. Zawsze myślałem, że żadna dziewczyna mi się nie oprze. Ale od początku...
Razem z chłopakami zorganizowaliśmy konkurs, w którym do wygrania był cały dzień z 1D. Wygrała go nie jaka Nicol, mogła wziąć ze sobą osobę towarzyszącą. Całą piątką czekaliśmy na nią w domu. Do środka weszły dwie dziewczyny. Od razu poznaliśmy, która z nich to Nicol.
-Cześć!-powiedzieliśmy razem.
-Yyyy... Hhhh..eeee.. hej-wyjąkała Nicol.
-Cześć to jest moja siostra Nicol, a ja jestem [T.I.]-powiedziała prześliczna blondynka. Od razu wpadła mi w oko.
-OMG nie mogę uwierzyć, że tu jestem-powiedziała brunetka.
-Spokojnie jesteśmy do twojej dyspozycji przez najbliższe 24 godziny-powiedział Lou przytulając ją. Dziewczyny do nas się dosiadły i zaczęliśmy rozmawiać. Głównie mówiliśmy my, później rozkręciła się Nicol.
-A ty coś nam opowiesz o sobie?-zapytałem blondynki.
-No mam 19 lat. Nie jestem waszą fanką, ale macie kilka fajnych piosenek. Lubię rysować, coś jeszcze chcecie wiedzieć?
-Masz chłopaka?-zapytał Hazz.
-Nie... A czemu pytasz?
-Pewnie Zayna to interesuje-dodał, a ja spiorunowałem go wzrokiem. [T.I.] tylko się uśmiechnęła do mnie.
-To może jakiś clubbing po uprawiamy?- zaoferował Niall. Wszyscy się zgodzili. Wsiedliśmy do naszego busa i pojechaliśmy do jednego z najlepszych klubów.
Wszyscy świetnie się bawili. Próbowałem jakoś poderwać [T.I.], ale ona była taka niedostępna, co mnie jeszcze bardziej podniecało. Po jakieś godzinie wyciągnąłem ją z klubu i zaczęliśmy iść prosto przed siebie.
-Gdzie idziemy?-zapytała.
-Nie wiem. Chciałem pobyć trochę sam na sam z tobą-w ciszy spacerowaliśmy przez chwilę, gdy w końcu zdecydowałem się jej powiedzieć co czuję.- [T.I.] bardzo mi się podobasz.
-Tak jak reszta panienek.
-Co? O co ci chodzi?
-To, że nie jestem twoją fanką nie oznacza, że nie wiem jaki jesteś. O mój Boże, bóg seksu Zayn Malik powiedział, że mu się podobam. I co myślisz, że uda ci się mnie zbajerować, przelecieć i pójść do innej?-tego się nie spodziewałem. Jeszcze nikt wcześniej nie powiedział mi czegoś takiego, a może kiedyś mnie to nie obchodziło. Chodź zmieszała mnie z błotem, dalej bardzo mnie jarała.
-Ale ja mówię serio. Nigdy czegoś takiego nie czułem.
-Daj sobie spokój. Poczekaj z tydzień i ci przejdzie. Wracam do domu. Powiedz Nicol, że ma się dobrze bawić. Cześć.
-Cześć-patrzyłem jak blondynka znika w oddali. Ja mistrz ciętej riposty nie wiedziałem co powiedzieć, jak się zachować.
Wróciłem do klubu. Postanowiłem zaprzyjaźnić się z Nicol, żeby być bliżej ślicznej blondynki. Opowiedziałem chłopakom mój plan. Zgodzili się od razu, bo polubili obie siostry.
**Tydzień później**
Przez ten cały czas często spotykaliśmy się ze zwyciężczynią konkursu. Niestety [T.I.] nie chciała się z nami spotykać, a raczej ze mną. Byłem już pewien, że się zakochałem. Byłem gotowy zrobić wszystko by zobaczyć jej uśmiech. Powiedziałem Nicol co czuje do jej siostry. Brunetka postanowiła mi pomóc. Dała mi klucze do ich mieszkania. Pojechałem pod podany adres. Jej nie było, więc postanowiłem poczekać. Po parunastu minutach pojawiła się.
-Już jestem!-powiedziała
-Cześć.
-Co ty tu robisz?
-Chcę pogadać.
-Co uraziłam twoją dumę? Twoje ego ucierpiało, bo zwykła dziewczyna nie chce takiej gwiadzy jak ty?
-Proszę wysłuchaj mnie. Wiem, że jestem draniem i tak o mnie myślisz, ale ja naprawdę się w tobie zakochałem. Pierwszy raz mi ktoś powiedział to co ty. Ja chcę się zmienić, dla ciebie. Możesz mi powiedzieć dlaczego tak się zachowałaś w stosunku do mnie? Najpierw byłaś miła, a za chwilę wredna-ona odwróciła sie do mnie tyłem.
-Nie chciałam się zaangażować, bo z sekundy na sekundę co raz bardziej mi się podobałeś. Zakochiwałam się. Słyszałam jak zachowujesz się w stosunku do dziewczyn-delikatnie obróciłem ją tak by stała przodem do mnie. Objąłem ją w talii i chwyciłem jej podbródek.Przybliżyłem się i delikatnie musnąłem jej usta. Ona od razu objęła mnie wokół szyi i odwzajemniła pocałunek.
-Wiem, że jestem beznadziejnym chłopakiem. Daj mi szansę i pomóż mi się zmienić. [T.I.] zostaniesz moją dziewczyną?
-Boję się, ale lubię ryzyko. Tak zostanę.
-Kocham cię-przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem. W duszy odetchnąłem z ulgą, bo nie wiem co bym zrobił jakby się nie zgodziła.

*Teraz*
Jestem z [T.I.] już ponad 3 miesiące. Zmieniłem się o 180 stopni. Dzięki tej cudownej dziewczynie inaczej patrzę na świat. Oczywiście nadal jestem Bad Boyem, ale już nie bawię się uczuciami kobiet, bo mam ę jedyną.
KONIEC

____________________________________________________________________________
 Hej z racji, że nie dodałam dzisiaj opowiadania z Zaynem i Harrym wstawiłam wam taki am krótki imagin. Jutro będzie 90 rozdział i mam nadzieję, że spodoba wam się i co sądzicie o tym imaginie? 
Kocham was xx do jura miśki /Sandra

























Przepraszam

Przepraszam za opóźnienia z kolejnym rozdziałem, ale nie miałam ostatnio w ogóle czasu. Jeśli nie dzisiaj to jutro wstawię rozdział. Przepraszam /Sandra

Zayn&Harry cz.90

Dojechaliśmy pod blok Nelly. Wziąłem walizkę i wszedłem na pierwsze piętro. Wszedłem do domu. Z salonu dobiegał śmiech mojej dziewczyny. Postawiłem walizkę na korytarzu i przeszedłem do salonu. Co to kurwa ma znaczyć?! Nelly siedziała na kanapie z nogami położonymi na kolanach jakiegoś chłopaka.
-Co to kurwa jest?!-warknąłem
-Zayn? Co ty tu robisz?-zapytała zdziwiona dziewczyna
-Ja? Wróciłem. A en o co tu kurwa robi?!
-To mój dobry kolega. Co ty robisz w Londynie? Miałeś być za dwa tygodnie.
-Megan zaginęła, dlatego przyjechałem.
-Współczuję...
-Zostawię rzeczy i jadę do Rebeki.
-No tak ona jest najważniejsza.
-Najważniejsza jest Megan!-krzyknąłem.-Dobra jadę,a ty dalej zabawiaj się z tym swoim kolegom-rzuciłem chłopakowi złowrogie spojrzenie i wyszedłem z mieszkania trzaskając drzwiami.
No pięknie ja wyjeżdżam w trasę,a ona sobie sprowadza jakiś gachów. Rozpierdoliłbym tego gościa, ale teraz muszę się uspokoić, bo jadę do Beki. Sam jestem roztrzęsiony, ale muszę ją wspierać. Wsiadłem do auta i ruszyłem do mojego starego domu. Bałem się w jakim sanie zastanę Olsson. Przeszła tyle złego w swoim życiu, że nie wiem czy sobie przypadkiem czegoś nie zrobi. Po 15 minutach byłem na posesji. Zapukałem do drzwi i czekałem. Nikt nie otwierał. Teraz to zacząłem się bać. Zapukałem jeszcze raz tyle, że znacznie głośniej i znowu nic. Szarpnąłem za klamkę, a drzwi się uchyliły. O kurwa Beki nigdy nie zostawiała otwartych drzwi. Wszedłem do środka, zamykając za sobą drzwi.
-Rebeka?!-rozejrzałem się po salonie. Wszystko było w miarę porządku. Zacząłem biegać po wszystkich pokojach szukając blondynki. Każdy pokój, każda łazienka, taras nic. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Jak jej się coś stało?Nie mogę jej stracić! Pobiegłem na drugie piętro. Moja ostatnia nadzieje to pokój Megan.
Wpadłem do pokoju z wielkim impetem otwierając drzwi. Była tam.
Leżała na łóżku naszej córki. Taka mała i bezbronna. Upadły anioł. Nie spała. Tuliła się do wielkiego pluszowego misia. Podniosła na mnie wzrok. Jej oczy były całe spuchnięte, a łez nie było końca.
Zerwała się z łóżka, podbiegła do mnie i mocno się we mnie wtuliła. Zaczęła szlochać jeszcze głośniej. Przycisnąłem ją jeszcze bardziej do swojego ciała i zacząłem głaskać ją po plecach. Sam zacząłem płakać i nie wstydziłem się tego. Dziewczyna cała się trzęsła. Schowałem głowę w zagłębieniu jej szyi i wsłuchiwałem się w jej przyśpieszony oddech. Taka malutka, krucha w moich ramionach. Chcę ją chronić.
-Zayn...j..jjja ppprzepppraszam-wyjąkała w moją pierś.
-Ciiiiiichutko maleńka. Megan się znajdzie. Paul załatwił nam detektywów, znajdą ją-powiedziałem przez łzy.
-Czy twoi rodzice wiedzą?
-Tak dzwoniłem do nich. Przyjadą jak najszybciej będą mogli i zatrzymają się w hotelu-nagle dziewczyna się ode mnie odsunęła i skuliła się w kącie. Serce mi popękało na jeszcze drobniejsze kawałki. Powoli podszedłem i uklęknąłem obok niej.
-Jakbym wzięła Meg ze sobą na lotnisko, to teraz by była ze mną...
-Ćśśśśś...nie mów tak. Jeśli ją porwano, to zrobili by to w każdym możliwym miejscu.
-Jestem złą matką...
-O nie, nie, nie kochanie...eeee... Jesteś cudowną matką. Zobaczysz niedługo będziemy siedzieć całą trójką na dywanie i będziemy się bawić-o kurwa czy ja właśnie nazwałem ją "kochaniem"? Idiota Zayn!
***Oczami Rebeki***
Siedzę skulona w kącie, obok mnie ON. Gdyby nie obecność Zayna dawno bym zwariowała.
-Nialler wie?-zapytałam ochryple.
-Tak przyjedzie jutro z Gregiem.
-A co z Nelly?-zapytałam, a on natychmiast się spiął. Aż tak źle pomiędzy nimi?
-Nie układa nam się, ale to nie jest ważne. Ważna jesteś ty i Megan. Moje dwie najwspanialsze kobiety poza mamą i siostrami.
-Dziękuję, że jesteś.
-Nie mógłbym zostawić ciebie samej- spojrzałam w jego tęczówki. Były czarne i lśniły od łez. Nagle poderwał się do góry. Szybko wziął mnie na ręce i wyszedł z pokoju.
-Co ty robisz?
-Jadłaś coś dzisiaj?
-Eee... nie.
-Musisz coś zjeść. Jesteś strasznie chuda-już nic nie powiedziałam. Owinęłam ręce wokół jego szyi. Gdy znaleźliśmy się w kuchni, Malik posadził mnie na blacie, a sam zaczął parzyć herbatę.
-Na co masz ochotę?-zapytał otwierając lodówkę.
-Na cokolwiek-bąknęłam.
-Masz mało w lodówce.... Zrobię kanapki z... serem i szynką. Mogą być?
-Tak, tak-po 5 minutach Mulat postawił przede mną gorącą herbatę i stos kanapek.
-No wcinaj. Smacznego-uśmiechnął się lekko.
-Nie zjem tyle...
-Jedz. Strasznie schudłaś.
-To samo mogę powiedzieć o tobie. Zjedz ze mną.
-Ok.
Minęła może godzina, a my nadal siedzieliśmy w kuchni. Szukaliśmy, każdej możliwej osoby, która chciałaby porwać Megan. Kogoś kto chciałby zniszczyć życie mnie albo Zaynowi.Nic nie wymyśliliśmy.  Dochodziła 18:00.
-Chodź do salonu-zaproponowałam.
-Jasne-Malik znowu wziął mnie na ręce i wyszedł z kuchni. Posadził mnie na sofie.
-Jesteś cała zimna-wyszeptał i okrył mnie dokładnie kocem.
-Zayn... zostaniesz na noc?-spytałam niepewnie.
***Oczami Zayna***
Czy ona właśnie chce bym został z nią?
-Chcesz?-upewniłem się.
-Nie chcę być sama. Nie zostawiaj mnie.
-Nigdy ciebie nie zostawię-powiedziałem tak jakby sam do siebie i mocno ją przytuliłem. Głaskałem ją po głowie. Zacząłem płakać. Brakuje mi jej. Nadal ją kocham. Jestem idiotą, że zostawiłem ją dla Nelly. Zostawiłem moją pierwszą, prawdziwą, wielką miłość. Odsunąłem blondynkę od siebie. Odgarnąłem z jej twarzy grzywkę. Usnęła. Jest taka śliczna, słodka. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem ją do sypialni. Delikatnie ułożyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Ostrożnie pogłaskałem jej policzek i złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach. Tak bardzo mi tego brakowało.
-Kocham cię maleńka-wyszeptałem ledwo słyszalnie. Poprawiłem kołdrę i poszedłem do drzwi.
-Zayn...-zatrzymał mnie jej słodki głos. Mam nadzieję, że nie słyszała tego co mówiłem, ani nie czuła pocałunku. Odwróciłem się w jej stronę. Miała lekko rozchylone usta, a jej zielone oczy wpatrywały się we mnie uważnie.
-Tak?-zapytałem niepewnie.
-Zostań ze mna.
-Nigdzie nie idę.
-Nie rozumiesz... Eee położysz się ze mną?- tego się nie spodziewałem. Rebeka była zawstydzona. Jest taka urocza jak się rumieni. Zdjąłem koszulkę, położyłem ją na oparciu krzesła i położyłem się obok dziewczyny.
-Mogę się do ciebie przytulić?-zapytała nieśmiało.
-Chodź-przycisnąłem ją do swojej piersi.... tak bardzo mi tego brakowało. Oplotłem jej drobne ciało swoimi ramionami i usnęliśmy.
Obudziłem się pierwszy. Rebeka przytulała moją rękę. Lekko ją zabrałem z jej uścisku i wyjąłem z komórkę ze spodni. Włączyłem telefon. 10 połączeń od Nelly i 3 wiadomości też od niej. Otworzyłem jedną z nich.

 "Zayn jest 24:00, jeśli nie wrócisz za 30 minut to możesz już w ogóle tu nie wracać. Ona jest ważniejsza ode mnie, to zostań z nią!"

Ech... To koniec, nie mogę dłużej z nią być. Ten nasz związek nie ma sensu. Napisałem kartkę do Rebeki i pojechałem do Stan.
Wszedłem do mieszkania. Nelly leżała w naszym łóżku przytulona do swojego "kolegi". Co za suka. Specjalnie zacząłem się pakować jak najgłośniej się da.
-Co jest?-zapytała zaspana brunetka.
-Pakuję się-burknąłem.
-Zayn to nie tak jak myślisz.
-Nie spoko. Wyprowadzam się. To koniec.
-Spałeś z nią!- co kurwa? Ona właśnie leży z jakimś facetem a mnie oskarża o zdradę. ale chce wojny to ją będzie miała.
-A wiesz, że tak. Boże ona jest zajebista. Ty masz tyle silikonu w cyckach, że czułem się jakbym rżnął lalkę. Wszystkie orgazmy musiałem udawać-zatkało ją i bardzo dobrze. Szmata! Na szczęście miałem już połowę rzeczy z trasy spakowanych, więc zostało ich mało do spakowania. Szybko mi poszło.
Schowałem walizki i torby do auta i ruszyłem do Beki. Muszę zameldować się w jakimś hotelu... Ale teraz do Rebeki.
***Oczami Rebeki***
Obudziłam się po 10:00. Zayna nie było, a na poduszce obok mnie leżała kartka. Przetarłam oczy i zaczęłam ją czytać.

" Rebeka!
Pojechałem do mieszkania Nelly, po swoje rzeczy. Wrócę za jakiś czas. Niall i Greg powinni przyjechać dzisiaj wieczorem. Jak przyjadą ja pojadę na komisariat złożyć zeznania. Zjedz coś, ja wrócę jak najszybciej. ZAYN xx "

Zauważyłam, że Malik zawsze mówi "jadę do Nelly" "jadę do mieszkania Nelly". Nigdy nie powiedział "jadę do siebie".
Wstałam z łózka i od razu poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i założyłam szare spodnie dresowe i białą bokserkę. Włosy związałam w kucyk i zeszłam do kuchni. Znalazłam tam mój telefon. Wiadomość od Justina. Od razu ją otworzyłam. 

"Beki bardzo mi przykro, że Megi zaginęła i że muszę ci tę wiadomość przekazać esemesem.... Ja jestem z Seleną. Ty nie możesz mi dać tego czego chcę, a nie będę czekać wiecznie. Mam nadzieję, że zechcesz się ze mną spotkać, żebym mógł ci to wszystko wyjaśnić. Justin"

Co kurwa?! Przeczytałam tę wiadomość kilka razy. Zostawił mnie... Czego ja się w ogóle spodziewałam? On i tak długo wytrzymał. Jestem taka głupia. Zaczęłam płakać.

Moje życie całkowicie legło w gruzach. Najpierw porwanie Megan, teraz odejście Biebera. Ja już nie dam rady. To wszystko mnie przerasta. Poszłam do łazienki. Chwyciłam za żyletkę. Przycisnęłam ostrze do nadgarstka i przejechałam po skórze.Powtórzyłam to kilka razy.
Krew ściekała na podłogę. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Usłyszałam czyiś głos, dobiegający z salonu.
-Rebeka!?
Po tym tylko ciemność i chłód bijący z kafelek.
***Oczami Zayna***
Dojechałem pod dom Rebeki. Wszedłem do środka.
-Rebeka?! Wróciłem-powiedziałem. Zero odpowiedzi. Wszedłem w głąb mieszkania. Usłyszałem głośny upadek. Zauważyłem, że drzwi od łazienki są otwarte. Od razu tam pobiegłem. Na podłodze leżała Rebeka. W okół jej ciała było dużo krwi sączącej się z ran na jej nadgarstku. Przytuliłem ją i zacząłem krzyczeć.

 -Rebeka! Proszę nie zostawiaj mnie! Musisz żyć dla Megan, dla mnie! Kochanie proszę!-płakałem tuląc jej drobne ciało do swojego....

 ______________________________________________________________________________
Hej miśki przepraszam że nie dodałam wczoraj, ale się nie wyrobiłam. Kolejny rozdział.... nie wiem na pewno nie w weekend. Jak będę wiedziała kiedy to wam napiszę xxx Kocham was/ Sandra

piątek, 22 listopada 2013

Liam cz.19 "Skrywam tajemnicę... kiedyś byłeś przyjacielem"

 

 
"Jesteście, zawsze będziecie, ja jestem tylko dodatkiem"

Weszłam z powrotem do sypialni, szukając tlenu.
- Nigdzie się nie wybieram.
Cząstka mnie się ucieszyła, ale wszystko pozostałe wiedziało, że jest to kolejne kłamstwo.
- Jeymi porozmawiaj ze mną, nie traktuj mnie jak powietrze !
Ryknął, aż się skuliłam. Bałam się. Ale teraz on czuje to co ja w sklepie. Byłam ulotnym, nie widzialnym powietrzem..... Czułam skurcz szczęki, zęby bolały mnie od zaciskania.
- Dlaczego ?
Mój głos był przepełniony strachem, nie potrafiłam tego ukryć.
- Nie wiem.
- Dlaczego Liam ? Jestem aż taka zła ? Przepraszam... przepraszam, że nie jestem piękną księżniczką z bajki, przepraszam, że jestem jaka jestem... Ale powiedz mi dlaczego ?
- ....
Odpowiadała mi tylko cisza, cholerna cisza. Ona jest gorsza od tysiąca słów, niesie za sobą obojętność, a obojętność drugiego człowieka rani bardziej niż cokolwiek innego. Spojrzałam w jego oczy, które tak uparcie patrzyły w moje. Dziwne, bo brązowe płomyki wygasły, w jego tęczówkach nie tańczyła już miłość do mnie, była tylko czarna pochłaniająca pustka. Jego oczy przestały już błyszczeć, stały się matowe, wyschnięte i chłodne. Przestał mnie kochać.... jeżeli kiedykolwiek to robił. Pokręciłam głową, kiedy pod powiekami pojawiło się kilka słonych kropli. Nie będę płakać. Spuściłam głowę, zmierzając do wyjścia i do schodów. Stopy dotknęły pierwszego stopnia, a skarpetka przeniknęła zimnem, bijącym z drewnianych paneli.
- Jeymi stój !
Zatrzymał mnie na przed ostatnim stopniu, trzymając ciasno za nadgarstek. Patrzyłam jak ciężko oddycha, zawzięcie myśląc. Nagłym i nie oczekiwanym ruchem przygniótł mnie do ściany, zachłannie całując. Jego pożądanie stawało się coraz bardziej namacalne, pociągając też mnie.
- Nie odchodź aniołku.
Nadal mnie całował, dając małe przerwy na złapanie oddechu.
- Nie odchodź ode mnie aniołku.
Usta miałam już odrętwiałe, ale czułość i namiętność w jaką zostałam porwana nie pozwalała mi przerwać tego.
- Daj mi czas...
Czas ?
- Na wymyślenie dobrej wymówki ?
- Na naprawienie tego.
Jego ręce dostały się do mojej nagiej skóry, pobudzając dreszcze. Robi to specjalnie...
- Dlaczego Liam ?
-......
- Dlaczego ?
- Chciałem cię ukryć. Chciałem trzymać cię w tajemnicy, by nikt nie mógł mi cię odebrać.
Na chwilę przestałam reagować, a moje serce zmiękło.
- Nie odchodź aniołku.
- Liam...... kocham cię.
Przytuliłam się do niego, a on zesztywniał, po chwili jednak odwzajemnił uścisk, milcząc.
- Mam na ciebie ochotę...
- Zamknij się, wszystko psujesz.
- Och... nic na to nie poradzę, że mnie rozpalasz.
Otarł się swoją prężącą erekcją o moje biodro, muskając zębami moją wargę.
- Mogłabyś coś z tym zrobić ?
- Niestety, ale chyba nie.
- Droczysz się ze mną ? Bo nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo mógłbym doprowadzić cię do szaleństwa.
Huh Liam sekspert powraca.
- Jak mógłbym cię przekonać ?
Zaczął miarowo ocierać się swoimi przyjacielem o mnie, w efekcie pozbawiając mnie silnej woli. Jego usta spoczęły na szyi, całując wrażliwe miejsce u jej podstawy.
- Dooobra przekonałeś mnie.
- W takim razie idź do sypialni, a ja pójdę zamknąć drzwi, lubią w padać tu nie proszeni goście.
Mrugnął do mnie, zeskakując z ostatniego stopnia. Szybko pognałam w górę, wpadając któryś z kolei raz do sypialni. Opadłam na łóżko, próbując oswoić się z tym co miało miejsce. Coś zabrzęczało, a ja rozejrzałam się poszukując źródła. Telefon Liama, leżał obok mnie, a na jego wyświetlaczu widniała koperta. Zignorowałabym to, gdyby nie jej nadawca. Serce zaczęło wybijać złowieszczy rytm, a palce operowały po dotykowym ekranie.

Od Eleny:
Słyszałam, że wybierasz się na dzisiejszą imprezę, spotkamy się Xx. Jestem nie cierpliwa.

C.co ? Wyszłam ze wszystkiego i rzuciłam telefon obok siebie. Dłońmi okryłam twarz, żałując tego co zrobiłam. Nie powinnam, to jego. Jednak ta wiadomość.... on ma z nią kontakt ? Kocha ją ? Nie on jest ze mną, ja jestem jego aniołkiem. Ma z nią kontakt. Kontakt z Eleną. On i Elena. Wstrząsnął mną suchy szloch, w tym samym czasie co Payn, pojawił się w drzwiach....

________________________________________

Kolejna krótka część. Chciałam to przeczekać i myślałam, że dam radę, ale musze to wam powiedzieć. Nie mam komputera, nie wiem co się z nim stało, zablokował mi się. Od 3 dni jest w naprawie. Wszystko wstawiam przez telefon, ale ciężko jest mi napisać coś długiego, jest to nie wygodne. Części będą się pojawiać jak najczęściej mogę. Myślę, że co dwa dni tak jak teraz, czasem może się zdarzyć, że co trzy. Jednak nie będą one długie, musicie wytrzymać te parę dni albo tydzień, nie wiem ile to potrwa. Troszkę się pomęczymy. Przepraszam i Dziękuję każdej pojedynczej osobie <3 /Natalia

środa, 20 listopada 2013

Liam cz.18 "Skrywam tajemnicę... kiedyś byłeś przyjacielem"



"Ulotna, niewidzialna, jak powietrze"


Schowałam oprawione zdjęcie, pod stertą ciuchów ułożonych w kostkę i powędrowałam do łazienki. Szybki, ciepły prysznic oczyścił mnie z myśli, pozostawiając tylko jedną. Liam, piękny mężczyzna jest mój....


* 2 dni później *

Wszystko wydaje się mieć dobry kierunek. Oni zakochani, świata nie widzą. Chociaż, żadne z nich nie odważyło się powiedzieć "kocham", poczuli smak miłości. Uczucie w nich zakiełkowało, wyrastając i łącząc. Miłość potrafi boleć, dziewczyna poczuła to. Kocha tak bardzo, że aż odczuwa ból. Przez całe dwa dni byli tylko oni. Oni sami zamknięci w jej mieszkaniu. Próbowali się poznać, chociaż żadne nie wyjawiło swoich tajemnic.... Przeżyli, zrobili to... ich nagie ciała połączyły się w błogiej przyjemności. Oboje mieli swój pierwszy raz dawno za sobą, byli doświadczeni, jednak nigdy nie przeżyli tak wysokiego uniesienia.... Żyli tylko dla siebie, tak już pozostanie zawsze...


-Liam chodź już.
Wciągnęłam chłopaka do sklepu, potrzebując kupić pożywienie. Oboje szliśmy równym tempem, on pchając wózek, ja zgarniając z półek produkty. Chłopak zupełnie tu nie pasował, śmiałam sądzić, że od dzieciństwa nie był nigdy w super-markecie. Nie wyrażał żadnych uczuć, a jego mięśnie były napięte. Każda kobieta, jaka przeszła obok, pożerała go wzrokiem. Zazdrość rosła, mimo, że wiedziałam, iż żadna się nie zbliży. Był zbyt onieśmielający, nawet dla mnie samej. Ciężko przyzwyczaić się do jego nowo co odkrytej strony, po miesiącach etapu "zrzędy". Potrafi przerażać.
- Um... pójdę po mleko, zostań jeśli chcesz...
Uraczył mnie chłodnym spojrzeniem, odprowadzając wzrokiem. Huh wspomniałam już, że potrafi być bardzo zazdrosny ? Doświadczyłam tego po telefonie od Barneya. Chwyciłam mleko, nie chcąc przeciągać tych chwili. Chcę mojego Liama, tego troskliwego, który zniknął od razu po wyjściu z windy. Mojego dobrego Liama....
Patrzyłam przed siebie, próbując rozpoznać mężczyznę rozmawiającego z moim chłopakiem. Jego zarost był wyraźny, wyraźniejszy niż u Payna. Był starszy... na pewno był. Blond włosy sięgały za kark, mimo wszystko dodając mu ostrości.
Cicho chrząknęłam, stając obok. Obaj obrócili się spoglądając na mnie. Liam wydawał się nie chcieć mnie tutaj. Co zrobiłam przez ten czas nie tak ?
- To jest Jeymi moja koleżanka...
Koleżanka !?
- A to Andy mój przyjaciel.
Koleżanka ? Krew odpływała z mojej twarzy, czyniąc ją bladszą niż zwykle. Jak mógł nazwać mnie tylko koleżanką ? Wstydzi się mnie ? Nawet nie jestem przyjaciółką, tylko pieprzoną koleżanką. Boli.
- Miło cię poznać. Jest dzisiaj impreza możesz dołączyć do Liama i przyjść, widzę, że i tak spędzacie razem dzień.
Och, a więc idzie na imprezę.... zamierzał mi o tym powiedzieć ?
- Nie my nie... po prostu wpadliśmy tutaj na siebie i Jeymi ma już dzisiaj plany. Przyjdę sam.
Nadal jestem nikim dla niego. Ból przeszywał mnie całą. Jak on może ? Spotkaliśmy się tylko w sklepie... kłamca. Pieprzony Kłamca.
- Tak mam plany....
Szepnęłam ledwo słyszalnie, spoglądając na Liama. Lekceważył mnie. Bliska świata łza zamajaczyła w moich oczach, odłożyłam mleko za siebie, przechodząc obok nich i zmierzając do wyjścia. Moja złość rosła i rosła, wspinając się na kolejne szczebelki.


***

Mieszkanie to jedyna prawdziwa obronna oaza. Zamknięta w czterech ścianach siedziałam z podkulonymi nogami próbując pojąć wszystko. Jak on mógł... ? Wszystko się we mnie zaciskało, sprawiając nieprzyjemny ból. Moje myśli wirowały.... nie, właściwie to nie wirowały, były zaplątane w jeden supeł, którym był Liam. Nie mogłam myśleć, w głowie cały czas było jedno i to samo. Oddech miałam ciężki, słyszałam to. Wyprostowałam się, zmierzając schodami do góry. Otworzyłam drzwi sypialni, po to by za chwilę zamknąć je na klucz. Dzień był jeszcze młody, chociaż tak bardzo pragnęłam nocy. Chciałam zasnąć i wstać jutro rano. Złość mną targająca, odbierała mi wszystko. Traciłam kontrolę nad sobą, byłam bliska, by znaleźć chłopaka i .... właśnie co miałabym zrobić ? Przysiadłam na podłodze, opierając plecy o łóżko. Odetchnęłam głęboko, po czym brałam tyle świeżego powietrza ile byłam w stanie... Minęło 10 minut jak usłyszałam kroki, a później pukanie do drzwi mojej sypialni.
- Jeymi otwórz.
Milczałam wsłuchując się w jego głos. Naprawdę go kocham.
- Wiem, że tam jesteś. Przepraszam.
Naprawdę go kocham.
- Jeymi otwórz.
Kocham go.
- Jeymi otwórz kurwa drzwi !!!
Podniosłam się z podłogi, przechodząc obok drewnianej powłoki i mijając się z jego wołaniem. Łazienka, tam wszystko cichło, nie w zupełności, ale trochę. Odkręciłam kran, puszczając wodę do zlewu. Przyjemny szum zagłuszał krzyki. Przysiadłam na sedesie, wpatrując się w lustro nad umywalką, w swoje odbicie.
- Jeymi !
Liam wpadł do łazienki z przestrachem w oczach. Zakręcił wodę, zbliżając się do mnie. Wyciągnął do mnie dłoń, jednak zwinnie jej uniknęłam- cofając się.
- Nie dotykaj mnie.
- Jeymi przepraszam cię. Bardzo mi przykro.
- Mnie także...
Ponownie spróbował się zbliżyć, ale ja tylko powtórzyłam wcześniejsze słowa.
- Jeymi proszę. Bałem się o ciebie.
- Niepotrzebnie. Jestem tylko koleżanką.
- Nie jesteś.
- Och... awansowałam poziom niżej ? Jestem znajomą czy nieznajomą ?
Jego twarz stała się surowsza, kiedy zacisnął zęby.
- Moją dziewczyną.
- Nie wydaje mi się.... miłej imprezy.
Weszłam z powrotem do sypialni, szukając tlenu.
- Nigdzie się nie wybieram.
Cząstka mnie się ucieszyła, ale wszystko pozostałe wiedziało, że jest to kolejne kłamstwo.
- Jeymi porozmawiaj ze mną, nie traktuj mnie jak powietrze !
Ryknął, aż się skuliłam. Bałam się. Ale teraz on czuje to co ja w sklepie. Byłam ulotnym, nie widzialnym powietrzem.....

_________________________________________________
No to mamy kolejną część. Zapytaliście się w komentarzu, "czy Liam jest z Eleną ?", nie oni nie są już razem. Część nie jest długa, ale nie potrafiłam napisać dzisiaj dłuższej, brakło mi czasu, przepraszam. Dziękuję za wszystkie komentarze, bardzo mnie motywują. Thank you  <3 /Natalia

wtorek, 19 listopada 2013

Liam cz.17 "Skrywam tajemnicę... kiedyś byłeś przyjacielem"

 
 
 
"Aniołowie..."

Położył się na plecach, podciągając mnie, bym położyła się na nim. Okrył nasze ciała kocem, zaplatając swoje dłonie na moich plecach. Oparłam swój policzek o jego klatkę, odzianą koszulką i zamknęłam oczy.
- Zostanę tutaj z tobą...
Nie słyszałam już nic....


*Rano*
Otworzyłam zaspane oczy, próbując nabrać ostrości. Obraz był rozmazany, ale nie na długo. Sięgnęłam ręką pod siebie, chcąc poprawić poduszkę, jednak napotkałam się coś twardego. Prowadziłam swoją dłoń po materiale, próbując wymacać co to jest. Czyjś lekki chichot rozniósł się echem w każdym zakamarku, wzbudzając we mnie dreszcze. Podniosłam głowę, napotykając uśmiechniętą twarz Liama. Ciepło rozlało się w moim ciele, a radość przejęła wszystkie zmartwienia. Pochylił się, składając delikatne muśnięcie na moich wargach, po czym obdarzył mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów....
Całą noc spędziłam ułożona na nim, a rano obudziłam się przy nim. Był ze mną, nie zostawił mnie.
- Długo nie śpisz ?
Zapytałam nie pewnie, opadając głową na jego klatkę. Obrałam sobie punkt na ścianie, zawzięcie się w niego wpatrując.
- Od jakiś 2 godzin.
- Och..... mogłeś mnie obudzić.
Czułam się trochę nie zręcznie.
- Jest dopiero 7:00.
Huh ? Dopiero ?
- Myślałem o tobie, o tym co jest...
O nie... poważna rozmowa na tak wczesną godzinę, to nie jest dobry pomysł.
- Moglibyśmy spróbować czegoś więcej ?
- C..co ?
Podniosłam się, w efekcie siedząc na nim okrakiem. Czułam się skrępowana, rozważając jednak wersje leżącą. Dzięki Bogu on także się uniósł.
- Pomyślałem, że my, może moglibyśmy spróbować czegoś więcej...
- Co masz na myśli ?
Podniosłam wzrok na jego twarz, ilustrując dokładnie każdy element.
- Związek. Ty i ja, chcę z tobą być.
Wyrzucił z siebie słowa z prędkością karabinu.
- Mówisz poważnie ?
- Jestem śmiertelnie poważny.
Odparł sucho, aż poczułam gęsią skórkę.
- Ja... ja chyba nie potrafię, nie teraz, nie po tym wszystkim...
- Wiem, że trudno mi zaufać, ale boję się utraty ciebie i jestem wstanie zrobić wszystko. Jak mogę cię przekonać ?
- Nie wiem...
Spuściłam głowę, wpatrując się w swoje splecione dłoń. Nie potrafię racjonalnie myśleć, nie mogę tego wszystkiego do siebie przyswoić. Nie mogę... Boję się ryzyka, on jest moim największym ryzykiem. Liam James Payne.....
- Aniołku spójrz na mnie, nie uciekaj.
Po chwili kompletnej ciszy zrobiłam to, o co mnie prosił. Zazwyczaj lodowate, nie wyrażając żadnych uczuć oczy, teraz były pełne troski i strachu. Rysy jego twarzy złagodniały, a na czole pojawiła się łagodna zmarszczka. Piękny mężczyzna patrzył na mnie, a ja na niego. Zastygnięci w przestrzeni czasu, uwięzieni w chwili.
- Daj mi szansę.... dam z siebie wszystko. Postaram się, byś nigdy nie żałowała.
Widziałam zmianę, malującą się na jego twarzy, widziałam malujący się ból. Niepewnie podniosłam dłoń, dotykając opuszką linie jego szczęki, podążając palcem po jego zaroście. Nachyliłam się do przodu, całując jego usta najdelikatniej, jak umiałam.
- Wykaż się.
Wyszeptałam, ponownie go całując. Oplotłam swoje ramiona wokół jego talii, przytulając się do niego.
- Jesteś tylko moja aniołku.
- A ty tylko mój.
Wsłuchiwałam się w jego oddech i galopujące serce. Być może popełniłam błąd, jednak nie mogę nic poradzić na to, że go kocham.
- Miałaś jakieś plany na dzisiaj ?
- Tylko jedne. Muszę się iść wykąpać, a później jestem wolna.
Podniosłam się z jego kolan, uważając by nie upaść.
- Wrócę za kilka minut.
Odeszłam schodami na górę, wchodząc do swojej sypialni. Uchyliłam jedną z szafek, wspinając się na palce i ściągając z półki czysty sweter. Wyciągnęłam przetarte i sprane jensy, odkładając zestaw na łóżko. Podeszłam do komody, odsuwając pierwszą szufladę i wyjmując z niej bieliznę. Podnosząc głowę, wzrokiem napotkałam nasze zdjęcie. Moja tajemnica. Chwyciłam ramkę, unosząc ją do góry i spoglądając na drzwi. Zrobiłam kilka kroków, stając po środku pokoju. Moja tajemnica... mogę ją wyjawić lub ukryć. Wstrzymałam oddech biegnąc do szafy i decydując się na to drugie. Schowałam oprawione zdjęcie, pod stertą ciuchów ułożonych w kostkę i powędrowałam do łazienki. Szybki, ciepły prysznic oczyścił mnie z myśli, pozostawiając tylko jedną. Liam, piękny mężczyzna jest mój...


____________________________________________

Bardzo krótki wiem. Jeżeli będziecie chcieli to jutro wstawię następną, żeby wam to jakoś wynagrodzić.
No i Liam nam na rozrabia ^^ Dziękuję, kocham was i do następnego kochani <3 <3 <3 <3/Natalia

niedziela, 17 listopada 2013

Liam cz.16 "Skrywam tajemnicę.... kiedyś byłeś przyjacielem"

 

 
 
"Dzisiejszej nocy zmienia się cały świat, jedna chwila trwa... Chciałabym, byś taki był zawsze, twoje czyny jednak coś kryją"


Milczeli całą drogę. Włosy dziewczyny delikatnie powiewały, a ona biła się z myślami nie wiedząc co zrobić, powiedzieć, jak się zachować. Chłopak ukradkiem przyglądał się jej, nie mogąc oderwać wzroku. Jego nerwy są teraz kojone dzięki obecności Jeymi, on to czuje. Musi powiedzieć jej kilka słów, ale boi się jej reakcji. Rankiem w jej kuchni coś się stało, coś się wydarzyło. Coś zraniło....

Doszliśmy, aż na most. Wolnym, delikatnym krokiem podeszłam do barierki, przechylając się nad nią. Uwielbiam ten widok. Światła całego miasta, skupiają się w jednym miejscu na tafli wody, snując barwne smugi. Żółte, niebieskie, pomarańczowe, czerwone, fioletowe, różowe... kolory świata.
Jest magicznie, mogę spędzić tu całą noc.
- Jeymi ?
- Hm ?
Mruknęłam, nie odrywając wzroku od rzeki. Próbuję się w niej czegoś doszukać.
- Czy ty... ty.. jest szansa, że wybaczysz mi kiedyś te wszystkie słowa ?
Podnoszę głowę, ale nie obracam się. Nie spodziewałam się tego pytania. Jakby ktoś właśnie walnął mnie cegłą. Co mam mu odpowiedzieć ? Sama sobie nie potrafię, a mam jemu.
- Nie wiem.
Cicho wypowiadam odpowiedź na wszystko. Jego postać pojawia się tuż obok, ręce zwisają mu swobodnie z barierki, a jego szczęka jest napięta. Wzrok wlepia gdzieś przed siebie zupełnie zamyślony. Wygląda niewinnie i pięknie.
- Żałuję ich. Żałuję wszystkiego co powiedziałem.
Ymm.. on mówi prawdę czy robi sobie jaja ? Czy on właśnie się zwierza ? Wypuszczam postrzępiony oddech, zastępując go chłodnym powietrzem.
- Wiem, że się mi przyglądasz.
Natychmiast odwracam wzrok, czując czerwień wpełzającą na policzki.
- Jesteś piękna.
Cholera co ? On powiedział mi komplement ? Liam James Payne ? Chyba muszę umyć uszy. Tak na pewno muszę. To jak zdobyć Mont Everest.
- Nie wierzysz prawda ?
Czyta mi w myślach ? Kręcę delikatnie, przecząco głową. Ciężko jest uwierzyć po tym wszystkim. On nie mógł zmienić się z dnia na dzień. To jest nie realne. Spoglądam na niego i on także patrzy na mnie. Wszystko dookoła się spowalnia. Zwalnia do minimum. Zupełnie jak w filmie. Jakby ktoś sterował wszystkim, a teraz wcisnął pauzę. Powoli, inaczej zbliżył swoje usta do moich, zatrzymując kilka minimetrów przed moimi.
- Masz wyjątkowe oczy, przypominają mi dawne czasy.
Połączył nas, nasze wargi razem. Odpowiedziałam, ale tylko raz, później przerwałam pocałunek. Elena.
- Masz Elene, ciągle łamiemy zasady, to jest nie dobre.
- Nie mam Eleny, chcę łamać zasady.
Ponownie się zbliżył, okrywając moje usta swoimi. Dzisiaj wszystko jest inne. Liam jest delikatny. Wszystko jest zaczarowane. Trwamy w jedności, uwięzieni w przestrzeni czasu, który teraz ustał. Ustał dla nas. Przyjemne fale rozsyłane są po całym ciele, docierając do każdej komórki. Nie wiem co się dzieje. Nie mogę myśleć, nie jestem wstanie. Silne ramiona otulają moje ciało, a usta spoczywają na moim czole. Przyciąga mnie do swojego serca, mocno tuląc.
- I've seen you cry, I've seen you smile. I've watched you slepping for a while. I've been addicted to you. (Widziałem jak płaczesz, widziałem jak się śmiejesz. Obserwowałem cię kiedy spałaś. Uzależniłem się od ciebie)
Zaczął cicho szeptać, jakby chciał... bym tylko ja to usłyszała.
- Bez ciebie....
Milczał chwilę nic nie mówiąc.
-I'm so hollow baby (Jestem tak pusty kochanie)
Nic mu nie odpowiadałam. Nie byłam wstanie nic powiedzieć. To wszystko jest zbyt piękne. Wiem, że zaraz coś się stanie i wszystko zniknie.... szybko nastanie koniec tej chwili, a ślad po niej rozmyje się jak blask księżyca na wodzi. Taka jest kolej rzeczy. Takie jest moje życie. Koniec nadchodzi...


***
Dziewczyna znowu ma jeden ze swoich koszmarów, chce się obudzić, ale nie może. Jej ciało noszone jest po całym łóżku, wijąc się w różne kształty. Kropelki potu zgromadziły się na jej czole, a koszulka przykleiła się do jej ciała. Zwija się i prostuje z jękiem przepełnionym bólem. Nikt nie może jej teraz uspokoić, bo nikogo nie ma. Wszyscy mają swoje życie, wszyscy śpią w swoich mieszkaniach. Krzyk wyrywa się z jej ust, a ona wyprostowana siada. Trwa pół we śnie, pół w rzeczywistości. Jej klatka unosi się bardzo szybko, zbyt szybko, oddechy są ciężki i nie pełne....

Wszędzie jest ciemno, bardzo ciemno. Nie widzę nic, obraz jest niewidzialny, jakbym miała zamknięte oczy. Jest mi gorąco, jednak naciągam na ciało skopaną kołdrę, otulając się nią po samą szyję. Do policzka przyciągam chłodną poduszkę, chowając w niej twarz. Nim mój oddech zdąża się uspokoić, ja już jestem daleko w otchłani.

Chłopak także ma tej nocy koszmar, nie tak dotkliwy jak Jeymi, ale jego ciało drży. Sen o jego kolejnym popełnionym błędzie i utracie dziewczyny, jest dla Liama przerażający... Dotarło ile ona znaczy dla niego. Pogodził się i uświadomił sobie uczucia do niej. Wie co czuje, chce jej to powiedzieć, ale jest świadomy, że nie wybaczyła mu jeszcze... Zwlekanie jednak, jest najgorszym....


*Nowy dzień*
Listopad. 1 Listopad. Nowy miesiąc. Nowy początek. Dzień zmarłych. Dzień, gdzie prawie każdy spędza swój czas z rodziną. No właśnie prawie każdy. Ja nie. Nie jestem Brytyjką. Pochodzę z Seattle.
 Ale od 3 roku mieszkałam w Portland.
 Kocham to miasto, tam się wychowałam, tam jest mój dom. Wrócę tam pewnego dnia. Bardzo przypomina mi Londyn. Wracając ja jestem w Londynie, zbyt duża odległość. Lot trwałby około 17 godzin, nim bym doleciała musiałabym wracać.
Dochodzą też duże koszty biletu. Samotność tego dnia została mi już przypisana. Wygramoliłam się z łóżka, pełzając do okna. Kilka drzew na przeciwko zostało już ogołoconych. Liście opadły, wirując teraz między ludźmi. Leciały do nieba i opadały w dół, skąpane w kałużach jesiennego deszczu. Podeptane przez setki ludzkich stóp. Jestem jak ten liść. Opuściłam rodzinę, by spełnić marzenie, a teraz wznoszę się i upadam. Dzwonek do drzwi wytrącił mnie z zamyślenia. W zasadzie to mnie przestraszył i wprowadził w stan zdziwienia. Zbiegam na dół, zatrzymując się przed drzwiami. Związuję szybko włosy w wysokiego kucyka i przecieram zaspane oczy. Ściągam z wieszaka bluzę Liama, zakładając ją w celu zakrycia piżamy. Nie zdążyłam zapiąć zamka, kiedy ktoś zaczął pukać. Nie chcąc przeciągać, otworzyłam drzwi, chowając swoje ciało za drewnianą powłoką. Liam. Co on tu robi ?
- Cześć.
Wypowiedział, przyglądając mi się. Jego uśmiech poszerzył się, a oczy zabłyszczały.
- Moja bluza.
Nerwowo przygryzam wargę, nie wiedząc co robić. Nie jest tu bez powodu. Wszedł do środka, odciągając moje dłonie od klamki i zamykając drzwi. Moja tarcza !
- Potrzebowałem cię zobaczyć.
Przysunął się muskając moje usta.
- Chcę ci coś powiedzieć, ale nie teraz. Możemy spędzić razem dzień ?
Kiwam głową, nie myśląc co robię. Nie mogę wydusić z siebie słowa.
- Obudziłem cię ?
Kręcę głową.
- Czemu nic nie mówisz ? Urwano ci język ?
Kręcę głową.
- Jeymi ?
- Nie...


*Wieczór*
Cały dzień spędziłam w towarzystwie Liama. I właściwie to nic nie robiliśmy, poza oglądaniem telewizji. Nadal tu jest. Trzyma mnie mocno przy sobie, nie puszczając nawet na chwilę. Jego powieki są przymknięte, a ja bez problemu mogę się mu przyglądać. Wygląda słodko i pięknie. Odurzająca mieszanka. Zakochałam się w nim. Kocham go, kocham tego chłopaka, który ciągle coś robi nie tak, kocham tego chłopaka, mimo, że zadał mi ból, kocham go mimo... mimo wszystko.
- Jeymi ?
On nie śpi ?
- Hm ?
- Wiem, że się mi przyglądasz. Uwielbiam, gdy to robisz. Musisz coś wiedzieć.
- Co takiego ?
Jego ramiona zacisnęły się mocniej wokół mojej tali. A jego usta przywarły do mojego ucha. Ucałował je, po czym poczułam, te same wargi na swojej skroni. Chcę by taki był zawsze.
- Jesteś dla mnie najważniejsza, wszystkie moje myśli poświęcone są tobie. Nie chcę cię stracić, nie chcę byś kiedyś odeszła.
- Więc mi na to nie pozwól.
Wypowiedziałam opuszczając głowę w dół. Senność próbowała ze mną wygrać.
- Nie pozwolę nigdy, zmieniłem się i nadal próbuję.
Położył się na plecach, podciągając mnie, bym położyła się na nim. Okrył nasze ciała kocem, zaplatając swoje dłonie na moich plecach. Oparłam swój policzek o jego klatkę, odzianą koszulką i zamknęłam oczy.
- Zostanę tutaj z tobą...
Nie słyszałam już nic....

________________________________________________

Posłodziłam troszkę, ale naszej Jeymi należy się troszkę odpoczynku. No, a więc mam nadzieję, że się podobało i nie długo pojawi się nowa strona Liama, :D Dziękuję za komentarze <3 <3 <3 <3/ Natalia

sobota, 16 listopada 2013

Zayn & Harry cz. 89

Usiadłam na ławce i analizowałam to co się przed chwilą stało. Siedziałam tak może z 30 minut, może trochę dłużej. Nagle zadzwoniła moja komórka. Pani Smith. 
-Zaraz będę-powiedziałam od razu.
-Ree... Rebeka ja przepraszam-wychlipała.
-Za co?
-Megan....
-Co z nią?!
-Zaginęła. Odwróciłam się dosłownie na minutę-moje serce przestało bić,a po chwili waliło nienaturalnie szybko.
-Gdzie pani jest?
-Na placu zabaw w parku. Szukałam jej wszędzie, pytałam przechodni i nic-płakała jeszcze bardziej, a ja razem z nią. Moja mała córeczka.
-Zaraz tam będę. Niech pani zadzwoni na policję i do Zayna. Już jadę!-wsadziłam telefon do torebki i wybiegłam z lotniska, potrącając przy tym kilkoro ludzi. Wsiadłam do auta i ruszyłam z piskiem opon. Nie zwracałam uwagi na nic. Chciałam teraz być w tym parku i szukać mojej córki. Boże a jak jej się coś sanie? NIE!!!! 
W końcu dojechałam do parku. Zamknęłam auto i pobiegłam na plac zabaw. W oddali zobaczyłam roztrzęsiona sąsiadkę i dwóch policjantów.
-Znaleźliście Megan?-zapytałam podbiegając do nich.
-Kim pani jest?-zapytał młodszy policjant.
-Megan jest moja córką.
-Spisaliśmy już zeznania pani Victorii Smith i kilku świadków. Poszukiwania już się zaczęły- powiedział starszy mężczyzna.
-Rebeka ja bardzo przepraszam. Poszłam tylko tam na stragan po sok dla Meg, gdy wróciłam nigdzie jej już nie było-wychlipała sąsiadka.
-Spokojnie, na pewno się znajdzie-próbowałam zachować spokój, ale nie było to proste.-Dzwoniła pani do Zayna?
-Tak, ale nie odbierał, więc nagrałam się na sekretarkę.
-Dobrze.
-Czy możemy z panią porozmawiać, panno .... -zawiesił się starszy policjant.
-Rebeka Olsson-powiedziałam i odeszliśmy trochę dalej.
-Podejrzewa pani kogoś o porwanie-zapytał starszy mundurowy.
-Emmm nie. Przepraszam, ale jestem roztrzęsiona i nie myślę racjonalnie. Mogą panowie przyjechać do mnie jak przyjedzie ojciec Megi? On może mieć jakieś podejrzenia.
-Pani chłopak może mieć wrogów?
-To nie mój chłopak. Nie jesteśmy już razem. On jest piosenkarzem i może mieć wrogów, o których nie mam pojęcia.
-Jak się nazywa pani były chłopak?-zapytał młodszy mężczyzna.
-Zayn Malik.
-Ten Zayn Malik?-zapytali razem niemal krzycząc.
-Ech.... tak.
-Czemu pani od razu nie powiedziała,że chodzi o taką gwiazdę? To porwanie może być poważne. Może chodzić o okup, albo o jakąś zazdrosną, nieobliczalną fankę-skarcił mnie policjant.
-Nie pomaga pan-wyszeptałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Pani Rebeko zrobimy wszystko co w naszej mocy, by znaleźć pani córkę-pocieszył mnie chłopak.
-Błagam znajdźcie moją córeczkę całą i zdrową- wychlipałam.
-Obiecuję ci-wyszeptał ledwo słyszalnie chłopak.
Zdezorientowana podniosłam na niego wzrok i uważnie mu się przyjrzałam. Miał góra 25 lat. Miał kasztanowe włosy w lekkim nieładzie, pełne usta i chyba ciemne oczy, ale nie jestem pewna, bo zasłaniały je czarne okulary przeciwsłoneczne. Co przykuło moją uwagę to kolczyk w dolnej wardze. Idealnie dopasowana koszula uwydatniała jego mięśnie. W lewej ręce trzymał marynarkę od munduru. Miał lekko opaloną skórę. Był przystojny i to bardzo. Jego towarzysz miał około 35-40 lat. On wyglądał jak taki typowy gliniarz. Grubszy, łysiejący mężczyzna.
-Byłoby dobrze jakby pani zawiadomiła rodzinę- przerwał moje rozmyślenia starszy policjant.
-Oczywiście-pociągnęłam nosem.-Mogę zacząć szukać córki?
-Będzie lepiej jak pani zostawi to nam. Proszę czekać, znajdziemy zgubę-powiedział mężczyzna z życzliwym uśmiechem.
-W takim razie mogę wrócić do domu?
-Jest pani samochodem?
-Tak.
-Jest pani roztrzęsiona, nie powinna pani prowadzić w takim stanie. Młody odwieziesz panią, a ja wezwę posiłki i przeszukamy park i okolice.
-Jasne szefie.
-Ale to nie konieczne-wtrąciłam ocierając łzy.
-Nie przesadzaj, chodź-chłopak pociągnął mnie w stronę parkingu.-Proszę nie płacz, na pewno woja córka się znajdzie-rozłożył ręce,a ja bez namysłu przytuliłam się do policjanta.
Jak miałam nie płakać skoro moje dziecko zaginęło? Jestem w rozsypce, czuję się w połowie martwa. To się nie może dziać na prawdę. Czemu tyle złego spotyka właśnie mnie?
-Gdzie twój samochód?-zapytał chłopak i wypuścił mnie z uścisku.
-Tam-wskazałam na czarne Audi R8.
-To twój wóz?-zdziwił się.
-Tak dostałam od brata. Chodźmy emmm...
-Kieran. Kieran Lemon- uśmiechnął się.
Wsiedliśmy do auta, Kieran na miejscu kierowcy, ja na miejscu pasażera tuż obok niego. Podałam mu adres i włączył się do ruchu.
-Dasz mi zdjęcie Megan? Będzie łatwiej jej szukać.
-Eee.... tak jasne.
-Przepraszam, ale muszę wiedzieć. Jesteś tak młodą matką....
-No tak jakoś wyszło...- nie miałam ochoty rozmawiać. Chciałam mieć tylko córkę przy sobie. Szybko dojechaliśmy do domu. Weszliśmy do środka.
-Powinnaś się położyć-powiedział Kieran.
-Nie dam rady-powiedziałam cicho.-Napijesz się czegoś?
-Chętnie-przeszliśmy do kuchni. Chłopak usiadł przy stole,a ja wzięłam się za parzenie kawy. Nagle zadzwonił mój telefon, aż podskoczyłam.
-Włącz na głośnomówiący to może być porywacz-polecił Kieran. Wzięłam głęboki wdech i włączyłam głośnik tak jak kazał policjant.
-Bonjour słoneczko!-usłyszałam zadowolony głos Justina. Odwróciłam się do chłopaka i powiedziałam bezgłośne "to nie porywacz"
-Justin...
-Co się stało?
-Megan zaginęła- i znowu się rozpłakałam.
-Jak to?!
-....No....
-O kurwa! Nie mogę wrócić, ale coś wymyślę. Kochanie trzymaj się. Nasze maleństwo się na pewno znajdzie. Obiecuję.
-Mam nadzieję.
-Jeśli tylko będę mógł to przyjadę. Teraz muszę kończyć pa kochanie.
-Część-rzuciłam sucho. Odłożyłam telefon na blat. Wzięłam dwie filiżanki kawy i postawiłam je przede mną i Kieranem. Chłopak wpatrywał się we mnie z lekko przechyloną głową w prawą stronę.
-Znajdziemy ją-powiedział nagle.
-Pójdę po zdjęcia Meg-wstałam od stołu i poszłam do swojej sypialni. Na łóżku leżały jeszcze ubranka mojej córki, w których chodziła rano. Na szafce nocnej stało zdjęcie przedstawiające mnie, Zayna i Megan w dniu jej pierwszych urodzin.... To jest koszmar. Dlaczego to właśnie spotyka mnie?
Co ja takiego zrobiłam? Otworzyłam komodę i z jednej z szuflad wyciągnęłam jasnoróżowy album.

Wzięłam trzy aktualne zdjęcia Megi. Zamknęłam oczy i powoli policzyłam do 10.
Gdy tylko się uspokoiłam wróciłam do kuchni.
Chłopak siedział w tym samym miejscu, w którym był gdy go zostawiłam. Podałam mu zdjęcia i zajęłam swoje poprzednie miejsce na przeciwko bruneta.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, gdy znowu zadzwonił mój telefon. Chwyciłam za dzwoniące urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz.
-To Zayn-powiedziałam i odebrałam.
-Rebeka to są żarty, prawda?-rzucił dosyć surowo.
-Co masz na myśli?
-Pani Smith nagrała się na sekretarkę, że Meg zaginęła.
-To prawda....-milczał. Po chwili usłyszałam,że płacze. Tak byłam pewna, że płakał. Słyszałam w tle odgłosy chłopców, którzy chyba się śmieli.
-Zamknijcie kurwa te ryje!-krzyknął Malik i po drugiej stronie nastała głucha cisza.
-Zayn?-zapytałam cicho.
-Jak to się stało?
-Jechałam na lotnisko do Justina i zostawiłam Meg u pani Smith. Ona zabrała ją do parku, odeszła na chwilę i gdy wróciła jej już nie było...
-Zadzwonię do najlepszych detektywów i policjantów w tym kraju i znajdą ją. Nasza córeczka będzie niedługo z nami. Cała i zdrowa... Beki za godzinę mam samolot do Londynu. Niedługo będę.
-A...aa... tttrasa?-wyjąkałam.
-Teraz Meg jest najważniejsza. Niall pojedzie po Grega i oni też do nas dołączą.
-A co z resztą?
-Dojadą do nas za kilka dni. Paul się zgodził. Znajdziemy nasz maleństwo.
-Mhm..
-Dobra kończę. Niedługo będę.
-Czekam, część.
-Pa-rozłączył się.
-Wszystko w porządku?-zapytał Lemon.
-Zayn przylatuje.
-To dobrze. Dziękuję za kawę i za zdjęcia. Ja wraca do poszukiwań Megan.
-Dziękuję za wszystko.
-Masz, jak coś dzwoń-chłopak wręczył mi swoja wizytówkę.
-Dobrze...
-Spadam. Trzymaj się.
-Część-chłopak wyszedł,a ja zostałam sama. Sama w tym wielkim domu. Poszłam na górę i rozejrzałam się po pokoju Meg. Kilka tygodni temu robiliśmy tu remont.
Mała tak bardzo cieszyła się z nowych mebli i kolorów ścian. Najbardziej cieszyło ją jej nowe, duże łóżko. Usiadłam na nim i przytuliłam jej misia, którego dostała ode mnie na swoje pierwsze urodziny. Pachniał nią. Łzy znowu popłynęły po moich policzkach.






***Oczami Zayna***
Po próbie z chłopakami i Anastazją udaliśmy się do naszej garderoby. Chwyciłem telefon i odsłuchałem wiadomości nagranych na sekretarkę. Gdy usłyszałem wiadomość moje serce przestało bić,a chwilę po tem rozpadło się na tysiąc kawałeczków.
-O kurwa!-krzyknąłem i od razu zadzwoniłem do Rebeki.
Boże to prawda. Moja księżniczka zaginęła. Przez połowę mojej rozmowy z Rebeką chłopcy się śmiali i głośno gadali. Wydarłem się na nich i w końcu nastała cisza. Napisałem kartkę Liamowi, by powiedział Paulowi, że wracam do Londynu, bo Megi zaginęła.
-Stary co się dzieje?-zapytał Hazz gdy skończyłem rozmowę z Beki.
-Megan zaginęła-powiedziałem ocierając łzy.
-Co?!-krzyknął Niall.
-Za godzinę mam samolot. Jedź po Grega i przyjedźcie do nas. Sorry, ale jadę do hotelu po rzeczy-wyszedłem trzaskając drzwiami.
Wiem w tym momencie zawiodłem fanów, ale muszę być w Londynie z Rebeką i szukać naszej córki. Pojechałem do hotelu i w mgnieniu oka się spakowałem. Miałem jeszcze 25 minut. Zdążę.
Nasz kierowca czekał już pod budynkiem i ruszył z piskiem opon, gdy tylko wsiadłem do auta.
Ten czas jak siedziałem w samolocie ciągnął się niemiłosiernie długo. Muszę pojechać do Nelly i zostawić rzeczy. Muszę jej wytłumaczyć co robię tu tak szybko. W końcu jestem na ziemi.
Dosłownie pobiegłem po moja walizkę i przepychałem się przez tłum ludzi. Przed lotniskiem czekała już na mnie taksówka. No no Paul się postarał. Najpierw do Nelly.
Po chwili przyszedł do mnie esemes od Paula.

"Załatwiłem najlepszych detektywów w UK. Już się zajęli poszukiwaniami. Wszystkie koncerty zostały odwołane, a my dojedziemy do was za 3 dni. Paul"

Ten człowiek jest niesamowity. Przez całą podróż wpatrywałem się w szyby i szukałem gdzieś mojego dziecka. Nic, pusto... Boże by tylko jej nic się nie stało. Dojechaliśmy pod blok Nelly. Wziąłem walizkę i wszedłem na pierwsze piętro. Wszedłem do domu. Z salonu dobiegał śmiech mojej dziewczyny. Postawiłem walizkę na korytarzu i przeszedłem do salonu. Co to kurwa ma znaczyć?!...
____________________________________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Hej bardzo was przepraszam, że dopiero teraz wstawiam ten rozdział. Trochę się w moim życiu pozmieniało.... Nie ważne. Po prostu nie mam pomysłu co mam dalej pisać. Chcę by w każdym rozdziale się coś działo, ale ciężko jest coś wymyślić przy około 80 rozdziałach. Następny rozdział będzie najpóźniej w następną sobotę. Jeszcze raz bardzo was przepraszam i bardzo was kocham miśki xx /Sandra