niedziela, 12 kwietnia 2015

Zayn "You always will be my summer love" (AU) 4 - I don't like you.

*miesiąc później*
Minęła już połowa wakacji. Oboje cierpieli, z myślą, że już niedługo koniec wakacji się zbliża. Dzisiejszy wieczór jest wyjątkowy. Miał taki być. Dla Zayna. Chce wyznać jej uczucia, a następnie zaprosić na randkę. Louis, najstarszy z jego przyjaciół i jako "spec" od dziewczyn dał mu kilka ważnych "rad".
Zoe i Zayn umówili się, jak zawsze na plaży, w skrócie - tam gdzie zawsze. Aczkolwiek Zayn planował zabrać ją w miejsce, gdzie nikt nie chodzi. Totalne odludzie, czyli mała plaża ukryta za kilkoma skałami i paroma płaczącymi wierzbami. Tym razem spotykali się o 18. Matka Zoe była trochę nad opiekuńcza i nie chciała, by córka wychodziła późno. Nigdy nie wiadomo co może się stać. Nie miała tego zaufania do Zayna, którym obdarował go ojczym dziewczyny. Nawet sam Jamie stwierdził, że Mulat nie może być aż taki zły, a mały Mikey wprost go uwielbia, bo jak Mikey twierdzi - jest bardzo zabawny i ciągle kupuje mu słodycze, kiedy Zoe twierdzi, że już mu starczy.
- Dobry wieczór, pani Montgomery. Zoe jest już gotowa? - spytał Zayn stojąc z jedną różą w odcieniu krwistej czerwieni w drzwiach do jej domku.
- Zoe! - wydarła się wgłąb domu.
- Idę! - krzyknęła z góry, a po chwili można było usłyszeć ciche tupanie na schodach.
Zayn aż oniemiał z wrażenia. Wyglądała bosko! Jej czarne włosy, były rozpuszczone, lekko podkręcone. Blade ciało Zoe okrywał czarny top w kwiatuszki w kolorach różu, oraz prosta, delikatnie rozkloszowana łososiowa spódniczka do kolan. Stopy okryte w czarne rzymianki z tego samego koloru kwiatki i diamenciki pośrodku nich idealnie pasowały do stroju. Wyglądała niewinnie, bardzo dziewczęco, ale i seksownie.
- Wróć przed północą. Niech Zayn odprowadzi cię pod sam dom, choćby nie wiem co. Biada jak coś ci się stanie. - słowa matki Zoe wybudziły oboje z transu.
- Oczywiście. - mruknęła nastolatka i pociągnęła chłopaka za sobą. - Na razie!
Drzwi od jej domu się zatrzasnęły. Szli przez ścieżkę dla pieszych w ciszy, później gdy skręcili na piach także. W końcu Zoe zaciekawiona nagłym pomysłem Zayna jakim było wyjście na plażę odważyła się zapytać:
- Gdzie mnie prowadzisz?
- Zobaczysz.
- No Zayn powiedz mi coś! - jęknęła prosząco. - Każesz mi się uszykować na wieczorne wyjście, prowadzisz nie wiadomo gdzie i nic nie chcesz mi powiedzieć. Jesteś seryjnym zabójcą, czy coś?
- Tak, właśnie idziesz na ścięcie. - prychnął. - Boisz się ze mną iść?
- Nie. Po prostu jestem ciekawa. Twoja tajemniczość mnie dobija. - mruknęła.
- Chcę ci coś pokazać. Jak na razie tyle mogę ci powiedzieć. - uśmiechnął się do niej.
- Słońce pięknie wygląda jak zachodzi. - wskazała na ogromną gwiazdę, jaką było słońce. - O ten widok ci chodziło?
- Nie. Dlatego wolałem przyjść później. Niestety boję się twojej mamy i jej noża, z którym dziś mnie przywitała. - powiedział.
- Miała nóż? - Zoe zdziwiła się.
- Owszem miała. Całkiem spory. - pokiwał twierdząco głową.
- Oh... - ucichła.
W końcu dotarli na malutką plażę. Zoe aż oniemiała z zaskoczenia. Szli tu aż ponad godzinę i zdążyło się ściemnić. Zayn rozłożył koc, a na nim położył koszyk z różnymi przysmakami.
- Przyjemnie. - powiedziała Zoe uśmiechając się do chłopaka.
- Też tak uważam... - usiadł obok niej po środku koca. - Truskawkę w czekoladzie?
- Wow, Zayn! - pisnęła. - Romantyk z ciebie! Z wielką chęcią!
- Taki ze mnie romantyk jak z ciebie karateka. - zaśmiał się.
- Nie śmiej się. Ostatnio ćwiczyłam i tym razem skończyłam bez żadnej drzazgi w ręce. Sukces. - powiedziała.
- A deska pękła? - spytał
- Nie... - sama się zaśmiała.
- Więc jak ci się podoba moja niespodzianka? - zmienił temat.
- Jest bajecznie. A będzie jeszcze bardziej niesamowicie, jeśli powiesz mi, czemu to wszystko robisz... Truskawki w czekoladzie, ukryta plaża, miły wieczór pod gwiazdami, które już zaczynają być coraz bardziej widoczne...
- Chodziło mi o to, że... Bo ja chciałem ci powiedzieć...
- No co Zayn?
- Nie lubię cię. Tak cholernie cię nie lubię...
Świat Zoe lęgnął w grózach.
- C-co? T-to nie mogłeś mi powiedzieć tego, kiedy byłam bliżej domu? Albo zupełnie wcześniej? Jesteś dupkiem Zayn. Pieprzonym dupkiem. Tłukłam się tu z tobą ponad godzinę, tylko dlatego, żebyś wykorzystał tak piękny moment, żeby powiedzieć mi takie coś?! Pierdol się.
Wstała i otrzepując swoją pupę z piachu wstała i skierowała się do domu. A było tak pięknie. Nie zrobiła kilka kroków, a Zayn zdążył już do niej podbiec i chwycić ją mocno w talii. Piszczała, żeby ją puścił, ale ten ani drgnął. W końcu, gdy się uspokoiła powiedział jej na ucho.
- Nie lubię cię, bo cię kocham. Bo albo się kogoś lubi, albo się kogoś kocha.
- Idiota. - uderzyła go mocno w ramię na co ten zaczął się śmiać. - Bawi cię to?
- Bardzo. - nie przestawał rechotać.
- Nie mogłeś mi od razu mi powiedzieć? Tylko zabawiłeś w kotka i myszkę? Jesteś psychiczny Zayn! Ugh! - wkurzyła się, ale on nadal trzymał ją w swoich ramionach, aż w końcu oparła się głową o jego tors. - Ale... Na prawdę mnie kochasz?
- Na prawdę, Zoe... Na prawdę. - pocałował czubek jej głowy.
Zoe mimo tych 16 lat miała 152 cm wzrostu, natomiast Zayn był wyższy o dobre 20 cm!
- Ja ciebie też... - szepnęła.
Ale nie dodała już, że jak każdy człowiek, ma pewne obawy...
Zayn obrócił ją do siebie i schylił do jej ust. Czekał na ten moment. Delikatnie je połączył, jak by bał się, że może jej coś zrobić. To był pierwszy pocałunek Zoe i cieszyła się, że to Zayn jest tym pierwszym. Jedną dłoń ułożyła na jego karku, drugą zaś wtopiła w jego gęste i zawsze dobrze ułożone włosy. Czuła palce Zayna lekko zaciśnięte na jej biodrach. Aż nagle czar prysł! Całą tą magiczną chwilę, kiedy młodzi wymieniali się pocałunkami zadzwonił telefon panny Montgomery.
- Cholera. - przeklęła. - Poczekaj. - dodała cicho.
Zayn zrezygnowany odsunął się od niej, pozwalając dziewczynie na odebranie urządzenia, które leżało na kocu.
- Halo? - spytała Zoe przykładając do ucha.
- Zoe! Gdzie ty jesteś?! Mama i David zostawili mnie samego w domu! - piszczał mały Mikey.
- Co? - spytała leniwie. - Mikey, a gdzie Jamie?
- N-no b-bo... Jamie poszedł z tą swoją koleżanką, a m-mama coś piła i wyszła, a Dave za nią. Zoe boję się. Oni wyszli chwilę po twoim wyjściu... - płakał do słuchawki.
- Mikey, uspokój się. Shh... Słuchaj mnie uważnie. Nic ci nie będzie, rozumiesz? Nie bój się. Ja już do ciebie idę, okay? Już jestem w drodze. Nie musisz się bać, pamiętasz? Jesteś już mężczyzną, a nie małym chłopcem, no nie? - uspokajała dziecko przez telefon.
- Wróć szybko... - szepnął.
- Wrócę... - zapewniła go i się rozłączyła. - Muszę już iść.
- Coś się stało? - spytał zmartwiony Zayn.
- Mojej matce coś odjebało i wyszła z domu, a Dave za nią i zostawili Michaela w domu samego. - wstała z piachu.
- A James? - spytał
- Wyszedł z dziewczyną. To nie jego wina, nie wiedział, że mama się upije i będzie sprawiała zagrożenie dla ludzi. Przepraszam Zayn. - pocałowała go w policzek i zaczęła biec w stronę domu.
Cholernie bała się o brata.
Zayn zgarnął wszystkie rzeczy i szybko dogonił ją.
Oby się nic Mikey'owi nie stało...
_____________________________________________________________________
dum dum dum. Napięcie rośnie! przepraszam za moją długą nieobecność. obiecuję że to wszystko przyspieszy po 23.04. czyli po testach. wtedy będę cała wasza, bo już ogólnie nie będę miała sprawdzianów i kartkówek, chyba że będą jakieś niespodzianki na wystawianie ocen. z moimi nauczycielami nigdy nic nie wiadomo. xd
do następnego.
may xx

2 komentarze:

  1. O Boże ! *-* Masakra ten pocałunek był taki awwwww :3 Mam nadzieje że młodemu się nic nie stanie ;-; Jestem ciekawa co znowu tej matce odbiło -.- Nie lubie jej od początku tego imagina -.- Jezu *-* Część jak zwykle świetna ;* Życze weny , dużo czasu i czekam na następną część tego cudeńka ! ;*** ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna część <3 Czekam z niecierpliwością na następną :)
    Zapraszam przy okazji na mojego bloga ;) http://imaginy1dlm.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń