wtorek, 31 grudnia 2013

Harry cz.15




Moje ciało zesztywniało. Co miałem zrobić ? Wrzucić ja do samochodu i udawać , że to się nie zdarzyło czy iść tam do niej i stracić Emily ? Nie mogę postąpić egoistycznie … nie tym razem. W sumie to ja jestem tym największym problemem... to przeze mnie Emily chciała się zabić , to przeze mnie musi przechodzić przez to całe gówno, wszystko przeze mnie.
Spojrzałem na dziewczynę , z jej oczu popłynęła jedna jedyna łza. Otarłem ją kciukiem i chwyciłem jej podbródek. Czułem się jakby czas zatrzymał się wokół nas. Musnąłem jej usta , czując te słodycz być może już po raz ostatni. Odpowiedziała na pocałunek , ale mogłem wyczuć w nim ten ból i słone łzy , które coraz bardziej spływały po jej policzkach.
-Idź , wracaj do domu. - wyszeptałem łamiącym się głosem, patrząc głęboko w jej oczy.
Spojrzała na mnie zdziwiona moim zachowaniem.
-Nie Harry , proszę , chodź ze mną ! Nic Ci nie zrobią ! - zaczęła być coraz bardziej nerwowa.
- Nie Emily... tu się to wszystko kończy. Będę czuwał nad twoim bezpieczeństwem z daleka... Kocham Cię. - wyszeptałem i odszedłem od niej.
Czułem się jakbym umarł. Jakby ktoś zabrał mi jedyny powód do życia... tak było. Tylko , że ja sam sobie to zrobiłem. Sam odebrałem sobie swój najcenniejszy skarb... ale nie mogę być już egoistą i myśleć tylko o swoim szczęściu...
Odpaliłem swój samochód i ruszyłem z piskiem opon , zostawiając Emily i jej matkę...


p.o.v Emily.

Z moich oczu płynęła kolejna fala łez. Czułam ból.. straciłam osobę za , która oddałabym życie. Czułam radość , odnalazłam swoje dawne życie.
Podbiegłam do swojej matki i rzuciłam jej się w objęcia. Czułam jak jej ciało drży, słyszałam jej szloch.
- Emily.. to naprawdę ty ?! - zapytała , kładąc obie ręce na moich policzkach.
Wtuliłam się do jej rąk i przytaknęłam głową. Na nic więcej nie było mnie stać w tym momencie.
-Nawet nie wiesz jak tęskniliśmy.. nigdy nie zwątpiliśmy w to, że żyjesz... - mówiła moja rodzicielka coraz bardziej płacząc...
Odnalazłam ich , straciłam jego. Czy to już koniec?


* * *

- Kim był ten mężczyzna ? - zapytała moja matka, wjeżdżając na podjazd naszego domu.
Ból momentalnie rozniósł moją klatkę piersiową. Starałam się powstrzymać moje łzy. Starałam się nie okazywać tego jak bardzo umieram gdy nie ma go przy mnie. Jednak to było na marne... rozpłakałam się na dobre. 

- Co on Ci zrobił ?! - zapytała moja matka , a ja zaprzeczyłam jedynie głową.
- N..nic... to on mnie uratował..- wyjąkałam.
Spojrzałam w jej oczy. Wyrażały zszokowanie i chyba wdzięczność do niego. Przytuliła mnie ponownie do swojego ciała.
- Chodź . Koniec smutków … czas zacząć nowy , o wiele szczęśliwszy etap życia. - odparła wycierając łzy ze swoich , jak i moich policzków.


Dziewczyna wróciła do swojego domu. Gdy tylko przekroczyła jego próg zaznała szczęścia jakiego nigdy dotąd nie dała jej rodzina. Jednak było coś przez co nie była w pełni szczęśliwa. Zamartwiało ją to , że chłopak – być może jedyny- który uratował jej życie , zniknął tak po prostu z jej życia. Zbliżała się już noc, a ona przysiadła na parapecie okna w swoim pokoju. Przyglądała się gwiazdą mając nadzieję, że Harry również teraz to robi. Właśnie teraz przypomniały jej się wieczory spędzone z tym niesamowitym chłopakiem , który tak bardzo odmienił jej życie. Jedna samotna łza spłynęła po jej policzku.
Chłopak błąkał się po przedmieściach Londynu , szukając.. no właśnie. Wyglądał na smutnego. Kaptur jego czarnej bluzy przysłonił wspaniałe loczki , a jego zielone oczy nie błyszczały już tak jak zwykle. Zniknął ten piękny uśmiech , na który Emily uwielbiała patrzeć. Harry przemierzał kolejne minuty marszu w całkowitej ciszy. Gdy wszedł w naprawdę ciemną ulicę spojrzał w górę , na gwiazdy i uśmiechnął się słabo sam do siebie. W świetle księżyca było widać jak jedna pojedyncza łza opuszcza kącik jego oka. Chłopak wbił swój wzrok ponownie w ziemię i odszedł dalej w ciemność, powtarzając co jakiś czas „Kocham cie , kochałem i będę kochać, nigdy nie zapomnę . Nie o tobie. Znajdę Cię, będziemy szczęśliwi.. Ale teraz oboje musimy to przezwyciężyć ..” .


_____________________________________________
TO NIE KONIEC HISTORII EMILY I HARREGO ! Wiem , że jest krótki ale chciałam wam coś dodać. Szczerze ? Źle się czuje, że musieli się rozstać ... ale co będzie dalej ? Zobaczy się ;) . Kocham was ! No i szczęśliwego nowego roku misiaczki <3

~Cookie Monsteer.

  

Liam cz.30 "Skrywam tajemnicę.. kiedyś byłeś przyjacielem"



Tekst siwym kolorem to przypomnienie poprzedniej części...

Co jeśli ludzie nie są tymi za kich ich uważamy ? Jeśli nie są na tyle osiągalni byśmy mogli podołać wyzwaniu ? Jeśli przypisana jest nam klęska i sami się na nią skazujemy ? Co jeśli wszyscy dookoła stają się zimni, a ty tracisz powody ? Tylko jedna rzecz jest wstanie nas uratować....

Wpisałam znany na pamięć kod windy, po czym ta sunęła w górę. Dojechałam do 36 piętra, kiedy drzwi się rozsunęły, a do środka weszło dwóch przystojnych mężczyzny, odzianych w najdroższe garnitury. Zajęło mi chwilę, nim dotarło do mnie kim jest jeden z nich....
Ostrożnie skanowałam jego sylwetkę, musiałam mieć pewność. Idealnie skrojony, czarny, dwu częściowy garnitur opinała jego umięśnione ciało. Wiem, że umięśnione, zawsze był jednym z tych co dbali o dobrą formę. Oczywiście nie był jakimś strongmanem, ale mogłaś mieć pewność, że jeżeli zdarzy się potrzeba on będzie wstanie cię obronić. Czarne jak smoła włosy, poczochrane były na wszystkie strony i miło było patrzeć, jak po raz kolejny je przeczesuje. Ciekawe czy nadal są takie miękkie ? Wachlarz krótkich rzęs otaczał jego oczy w kolorze... nie mogłam dostrzec ich koloru. Lekki zarost pokrywał jego policzki i szczękę, zdobiąc pełne, malinowe usta. To na pewno on... nie wiele zmieniony przez naturę. Chciałam zagadać, ale ostatecznie nie byłam wstanie się odezwać, onieśmielana drugim, nieznanym mi facetem. Winda zatrzymała się piętro przed moim celem, a ja zostałam sama wśród czterech ścian urządzenia. Wyobrażacie sobie jak idę 63 piętra po schodach... ocho już poszłam. Jestem wdzięczna tym co wynaleźli ten szybki środek teleportacji z dołu do góry i na odwrót. Wychodząc z windy, ruszyłam w kierunku dwu skrzydłowych drzwi, pukając w gładkie drewno. Czekałam kilka chwil, po czym słyszałam zgrzyty zamka i drzwi się otworzyły. W jednej chwili opuściłam swoje bagaże, stojąc jak słup soli. Wpatrywałam się w brązowe tęczówki, bijące ciepłem i miłością. Widziałam w nich łzy. W jednej chwili wszystkie moje blokady puściły, a ja żelaznym uściskiem oplotłam kobietę. Byłam teraz małą dziewczynką, uciekającą w ramiona matki od świata i krzywdy.
- Mamo...
Odpowiedzią był jeszcze silniejszy uścisk w moim kierunku.
- Tęskniliśmy za tobą...
Schowałam twarz w zagłębieniu jej szyi, chowając ściekającą łzę. Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale nie ruszałam się, a czas przepływał obok nas, jak spokojne strumienie wody.
- Co ty tu tak... Jeymi...
Spojrzałam na ojca wyciągając rękę i dając znać, że może dołączyć do wielkiego uścisku. Obrazek jak z bajki, idealna rodzina... O tym wam mówiłam... tutaj znałam tylko taką miłość, rodzinną, perfekcyjną. Minęły sekundy, kiedy nie dałam rady, a więcej łez ściekło w dół pozostawiając ślady na policzkach i bluzce.
- Wszystko w porządku księżniczko ?
Nie. Straciłam chłopaka, cały swój świat.
-Tak.
Oderwałam się od nich, biorąc swoje torby i czekając, aż pozwolą mi wejść. W salonie siedział Taylor, spodziewałam się tam jego.
- Mała ?
Podszedł ściskając... nie co ja mówię, zgniatając mnie.
- Czy to znaczy, że ty i...
- Nie teraz.
- Trafiłaś na późny obiad, właśnie mieliśmy siadać do stołu.
Poszłam za nimi, wdychając charakterystyczny zapach wanilii, tak właśnie zapamiętałam to miejsce. Usiadłam na jednym z krzeseł, mając widok na panoramę miasta, przez jedną ze szklanych ścian budynku. Wszystkie te wieżowce przypominały małe miniaturki z monopoly,nie mogąc równać się z naszym. Przyjemnie mieszkać tu, widząc, że górujesz nad całym miastem. Poczucie kontroli jest uspakajające. Moja rodzicielka przyniosła dla mnie talerz i sztućce, po czym moim oczom ukazała się pieczona kura nabita na butelkę piwa. Może i mogę powiedzieć, że mieszkam w luksusach i pieniędzy moim rodzicom nie brakuje, ale żyją jak normalni ludzie. Nigdy nie było tu czegoś takiego, że ubieraliśmy się w najdrożych sklepach, a na każde danie musiała być potrawka królewska, przyrządzona przez najlepszą gosposie. Rozumiecie o czym mówię ?
- Dla ciebie..
Spojrzałam dziwnym wzrokiem na Taylora, który w moim kierunku wyciągał dłoń z nóżką kurczaka. Podniosłam jedną brew, patrząc na niego jak na wariata. O co mu chodzi ?
- No nie patrz tak, tylko weź. Specjalnie dla ciebie ją urwałem.
Eee... on nigdy nie był normalny wiecie o tym prawda ? Wzięłam z jego rąk mięso, zatapiając w nim zęby. Mhmmm... delicje.
- Poznałaś jakiegoś chłopaka w Londynie ?
Spojrzałam na tatę, czując jak moje serce zaczyna walić. Udało mi się zapomnieć na chwilę, a teraz wszystko znowu wraca.
- Tak.
- I jak jest między wami ? Jesteście razem ? Układa wam się ?
Nie układa, nic się nie układa. On wciąż kocha Elene, a ja nie mogę wymazać go z serca.
- Nie jesteśmy razem. Możemy wrócić do tego później ?
Z całych sił walczyłam z narastającymi emocjami i zachowywałam z zewnątrz radość...


*** Oczami Liama ***

Telefon urządzenie do komunikacji między dowolnymi osobami, był ciągle w użyciu. Próbowałem się do niej dodzwonić za wszelką cenę. Jeymi.
- Daj sobie spokój...
- Zamknij się Elena, muszę ją znaleźć !
Krzyknąłem chodź tego nie chciałem. Wszystko co we mnie siedziało teraz wychodziło. Zawiniłem sam sobie. Sam siebie pozbawiłem szczęścia o imieniu Jeymi. Zaciskając powieki, przywaliłem dłonią w ścianę, chcąc wyładować emocje, regipsy okazały się wytrzymałe.
- To jak się zachowujesz jest nie poważne, Liam to tylko dziewczyna, taka sama jak milion innych...
Moja złość jeszcze bardziej narosła. To nie jest jakaś dziewczyna. To mój aniołek. Upadłem z sił na kanapę, chowając twarz w dłoniach. Przed oczami cały czas mam jej niebiesko-szare oczy i słyszę jej słodki śmiech. Najpiękniejszy dźwięk na ziemi. Jest idealna, a ja na nią nie zasługuję.
- Kocham ją.
Kocham. Kocham bardziej niż cokolwiek innego na świecie.
- To za wcześnie byś ją kochał, jesteś nią zauroczony, to oczywiste. Poczekaj, a zobaczysz, że z czasem ci przejdzie.
Może ma rację. Podniosłem głowę, odkładając telefon, nim zacznę znowu wykręcać jej numer.
- Daj sobie odpocząć, zobaczysz, że wszystko wróci do normy.
Zabujałem się, opadając na oparcie. Jak ma wrócić to do normy ?
- Co ty robisz ?!
- Pomagam ci !
Wyrwałem z jej dłoni swój telefon, zerkając na ekran.
- Usunęłam jej numer.
- Co zrobiłaś ?!
Widziałem, jak kuli się pod moim tonem, co zmusiło mnie do uspokojenia się.
- Ona wymazała ciebie ze swojego życia, teraz twoja kolej.
Jak mam wymazać coś, co jest najlepszym co mnie spotkało ? Przeczesałem swoje włosy kilka razy, nie mając siły na nic.
- Spróbujesz ?
- Co mam próbować ?
- Spróbujesz o niej zapomnieć? Prosiła cię o to.
- Tak...
Zacisnąłem dłonie w pięści, czując jak poranione knykcie lekko popękały. Mój oddech zdecydowanie nie był spokojny, tak jak serce. Patrzyłem, jak Elena znika w kuchni i cieszyłem się, mając chwilę do samotności.
- Masz, napij się.
- Co to ?
Odebrałem od niej szklankę, wypełnioną bursztynową cieczą.
- Whisky. Odprężysz się.
Jednym łyczkiem opróżniłem zawartość, prosząc o więcej.
Po 10 minutach opróżniłem połowę butelki, a żołądek wypełniał palący ogień. Gardło piekło, ale kolejne ilości alkoholu przelewały się przez przełyk. Obraz był zamazany, a świat wirował, po czym wrócił do normalności. Przestałem kontaktować.
- Lepiej się czujesz ? Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić ?
Popatrzyłem w jej blado-zielone oczy, czując żar. Skupiłem się na jej ustach, kiedy tak uparcie przygryzała wargę, strasznie to podnieca.
- Możesz. Tylko jedno.
Historia bez końca, a może mając już zakończenie ?... Jedna jedyna...

_____________________________________________

I co teraz ? Elena upiła nam Liama... ZŁA KOBIETA !!!!! Jak jedna z czytelniczek prosiła, zrobiłam oczami Liama. Może być ? Czy wolicie z perspektywy 3 osoby ? Ok teraz to na co czekałam tak długo...

Życzę Wam Wesołego Nowego Roku !!!!!!!
Bawcie się jak Liam pokazuje...
 
Tańczcie jak on...

 
Miejcie różne, dziwne odpały..
 
Wyrywajcie co możecie...
 
Tylko striptizu nie róbcie...
 
I wszystkiego dobrego wam życzę...
Udanego świętowania  co musi być po prostu..
Kocham Was Forever..
Dziękuję Za Ten Rok, Zapewniliście Mi Dawkę Emocji Waszymi Komentarzami i Rozczuliliście Moje Serce...
Dziękuję And Happy New Year !!!!!!!!!!!!! /Natalia


 
 
 

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Harry cz.14


- Czyli mam rozumieć , że ty tak po prostu to zrobiłeś ? - zaśmiałam się po raz kolejny słuchając wytłumaczeń Liam'a
- Tak ! Ale gdybyś tylko widziała jego minę , gdy dowiedział się , że ta farba zmyje się za 3 tygodnie... BEZCENNE ! - zaśmiał się razem ze mną.
- Chciałabym widzieć go w tych kolorowych włosach. - wybuchłam ponownie śmiechem wyobrażając sobie Harrego we włosach koloru tęczy.
- A tak pomijając to – zaczął Liam próbując opanować swój śmiech. - Jesteś może głodna ? - zapytał.
- Trochę. - odpowiedziałam posyłając mu delikatny uśmiech.
- Kucharz poleca danie dnia ! - wykrzyczał Liam , a ja znowu dostałam napadu śmiechu.
- Czyli ?
-Zobaczysz. - odpowiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy. - Idziesz ze mną do kuchni ? - zapytał.
- A mogę ?
- Odzyskałaś siły , więc chodź. - powiedział , wyciągając w moją stronę rękę , by pomóc mi wstać.
Stając na równe nogi lekko się zachwiałam , jednak po niedługiej chwili odzyskałam w pełni równowagę i ruszyłam za brunetem w stronę kuchni . Przeszliśmy przez długi acz bardzo przytulny hol połączony z salonem. Wszystko było urządzone bardzo elegancko. Stare , rzeźbione meble, piękna sofa , rozmaite obrazy i roślinność . Gdy przeszliśmy przez hol stanęłam w progu do wejścia do kuchni . Była urządzona bardziej nowocześnie niż reszta budynku. Dominowała w niej biel, czerń i czerwień. Usiadłam na blacie z czarnego marmuru i przyglądałam się poczynaniom chłopaka.
- Kiedy wróci Harry ?- zapytałam.
Chłopak stał przy kuchence i coś podsmażał , nie mogłam zobaczyć co bo zasłaniał mi cały widok .
- Jest. - przerwał i zerknął na zegar wiszący przy drzwiach. - 15:23 , koło 16 powinien już tutaj być . - odparł.
- A co tam smażysz ? - zapytałam , podchodząc do niego.
-Tajemnica kucharza ! - zaśmiał się zakrywając patelnię pokrywką.


Siedziałam w salonie na sofie , przeglądając różne kanały w poszukiwaniu czegoś bardziej … sensownego. Operacje plastyczne , nudne komedie bądź denne seriale . Większego wyboru nie było. Postanowiłam przystanąć na jednym z kanałów muzycznych , na którym leciała moja ulubiona piosenka – Three days Grace – Break.
~Nie pozbędziesz się nas... - usłyszałam przerywany szept... O nie …
-Zostaw . Mnie. - wysyczałam przez zęby.
~ Nigdy..
- Nienawidzę was ! Zostawcie mnie . - wykrzyczałam w pustą przestrzeń.
- Emily co się dzieje ? - usłyszałam spokojny i opanowany głos Liam'a .
Gwałtownie obróciłam się w jego stronę.
-N..nic. - odparłam nerwowo.
~No powiedz mu...
Kolejny szept wypełnił moją głowę , a mój wzrok zaczął biegać wokół całego pokoju.
~Jesteś nasza..
- Emily ?
~Nasza...
Mój umysł zaczął wirować pomiędzy wszystkim. Z ust wydobył się zgłuszony krzyk. Złapałam się za głowę , a nogi podciągnęłam do klatki piersiowej .
- Odejdź stąd , błagam , zostawcie mnie... - wyszeptałam błagalnie powtarzając to co jakiś czas. Poczułam jak ktoś przysiada się koło mnie. Nerwowo chciałam się odsunąć, jednak poczułam uścisk na swoim ramieniu . Podniosłam swój wzrok i ujrzałam zmartwionego Liam'a.
-Pomóż mi … - wyszeptałam wpatrując się w jego oczy.
- Masz- powiedział , kładąc mała pigułkę na moja dłoń. - To Ci pomoże. - dodał posyłając blady uśmiech.
~Nie bierz tego...
-Zamknijcie się ! - wykrzyczałam dławiąc się łzami.
Połknęłam mała pigułkę , mój płacz stopniowo się uspokajał , a mój umysł wracał na ziemię. Czułam ulgę.
-Dziękuje Liam.
- Zaraz będzie Harry , więc obiad też . - zmienił temat.
Dobrze wiedział , że nie będę chciała o tym mówić.

*                         *                        *                        * 

- Idź się przebrać , przyniosłem Ci ciuchy. Zaraz wracamy do domu. - powiedział Harry posyłając mi ciepły uśmiech.
Odwróciłam się i zrobiłam krok w przód , jednak coś mnie zatrzymało. Poczułam nagły przypływ odwagi. Odwróciłam się na pięcie i przez chwilę wpatrywałam się w swoje stopy. Kolejna dawka przypływu odwagi wypełniła moje ciało. Wspięłam się na palce i musnęłam jego usta ze strachem. Czego się bałam ? Tego , że mnie odrzuci albo wyśmieje, jednak tego nie zrobił. Poczułam jak jego ramię oplata się wokół mojej talii i przyciąga mnie bliżej siebie. Jego usta pogłębiły pocałunek. Szczerze ? W tym momencie nie myślałam. Zapomniałam o tej całej kłótni, o tym co powiedział chłopakom, o mojej ucieczce . Teraz liczyła się ta chwila.
Harry zaczął odciągać swoje usta od moich na co jęknęłam niezadowolona. Mój wzrok wrócił ponownie na moje stopy , bałam się mu spojrzeć w oczy. Dlaczego ? Sama nie wiem. Odwróciłam się na pięcie i udałam do pokoju , w którym obudziłam się tego ranka by się przebrać.

p.o.v Harry



- Harry możemy pogadać ? - zapytał pół szeptem Liam.
Spojrzałem na niego zdezorientowany , jednak przytaknąłem i ruszyłem za nim do ogrodu.
- Co jest ? - zapytałam obserwując nerwowe ruchy przyjaciela.
- Emily... ona ma chyba schizofrenie. Dzisiaj znowu dostała napadu, zaczęła krzyczeć na coś.- powiedział nerwowo .
- N..nie to nie możliwe ! Jej nic nie jest..- zacząłem zaprzeczać.
Jednak to mogłoby być możliwe... po tym wszystkim co przeżyła. To nawet wyjaśnia jej nerwowe zachowanie. I sama nawet mówiła , że „To wróciło” …
- Stary nigdy bym Cię nie oszukał nie teraz i nie jeśli chodzi o nią . Widzę jak Ci na niej zależy..
-C..co można zrobić z tym ? - zapytałem bawić się nerwowo dłońmi.
- Są leki, dam Ci paczkę. - stwierdził Liam i ruszył z powrotem do domu.
Stałem na dworze , delikatny wiatr muskał moje ciało. Próbowałem się uspokoić. Zapomnieć o tym co mówił Liam.
- Masz . - powiedział, chłopak wyciągając rękę z pudełkiem w moją stronę. - Dawaj jej jedną dziennie rano, po śniadaniu. Mów , że to na odporność . - polecił mi Payne.
- Okej.
Schowałem leki do kieszeni swojej bluzy i wszedłem do budynku. Zastałem Emily, siedzącą na blacie kuchennym. Wolno do niej podszedłem i musnąłem jej policzek. Dziewczyna uśmiechnęła się . Miała na sobie czarne rurki, i niebieską bluzę i czerwone Convers'y . Jej włosy były spięte w kok. Wyglądała pięknie.
-Chodź idziemy. - powiedziałem chwytając jej rękę.
Splotłem swoje palce z jej i ruszyliśmy w stronę wyjścia gdzie czekał już Liam by nas pożegnać.
- Dziękuje Liam za wszystko. - powiedziała Emmy , posyłając mu pełen wdzięczności uśmiech .
- Pamiętajcie żeby zmieniać opatrunki 2 razy dziennie. Jak coś to dzwońcie . - polecił Liam.
-Będziemy pamiętać . Trzymaj się stary. - powiedziałem i wyszliśmy z domu.
Liam miał dom na obrzeżach centrum Londynu. Nie było tu tłoku , ani nieodpowiednich ludzi. Ta dzielnica szczyciła się ciszą i spokojem. Lubiłem to miejsce.
Poczułem jak ciało Emmy się spięło, a oddech stał się nie równy .
- Mała co jest ? - zapytałem , a już po chwili zauważyłem starsza kobietę jakieś 50 metrów od nas.
Z daleka mogłem rozpoznać to podobieństwo. Kobieta zaczęła wołać swoją córkę. Czy to już jest koniec naszej historii ? Czy znowu ją stracę ?

_______________________________________________________
Hej kochani ! Po pierwsze dziękuje wam za 11 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Jesteście NIESAMOWICI ! Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Ciesze się , że w ogóle ktoś chce to czytać. Przepraszam , że musieliście długo czekać na tą część, ale mam nadzieję , że się spodoba! ;)
Ps.. To co jest pisane z ~ tym oznacza to co Emily słyszy.

~Cookie Monsteer.

środa, 25 grudnia 2013

Liam cz.29 "Skrywam tajemnicę.. kiedyś byłeś przyjacielem"



"Ostatni raz"

Jej głos zaskrzeczał, a ona głośno zaczęła szlochać. Ostatnią rzeczą jakiej chciała, to jej miłość kochająca i kochana przez inną.
- Jeymi nie. Kocham cię i wiem, że ty mnie też. Nie odchodź ode mnie.
Zbliżył się do niej, chwytając jej policzki.
- Nie potrafię inaczej...
Odsunęła się, odchodząc. W głowie utworzyła sobie plan, który mógł uchronić ją przed Liamem....
Komputer wpadł w jej drobne dłonie i jednym ruchem uruchomiła urządzenie. Wykonała kilka prostych kliknięć, wykonując przelew ze swojego banku, a jednocześnie płacąc. Jej konto stało się puste i można by sądzić, że za kilka dni nie będzie miała co jeść. Sprawdziła skrzynkę e-mail, gdzie jedynymi wiadomościami, były reklamy. Nie dostała pracy. Każdy załamałby się na jej miejscu, nie sprawdziła się w lekcji samodzielnego życia. Z pewnością popadłaby w depresje, gdyby nie fakt, że nie może być w gorszym stanie jak jest teraz, tracąc Liama. Spuściła głowę w dół, wplatając palce we włosy. Cały jej świat się wali, teraz na Boże Narodzenie, gdzie miłość, ciepło i zgoda to podstawa, na Nowy Rok, który powinien rozpocząć się dobrze. Cały jej świat to mieszanka czerni i szarości. Była bezsilna. Unosząc swoje chude ciało, szklistymi i przekrwionymi oczami skanowała sypialnie. Ostatni raz. Do torby podróżnej spakowała swoje ciuchy, opróżniając szafki, kosmetyki i te najcenniejsze rzeczy, trafiały na jedną kupę do torby. Reszta została na swoich miejscach. Sięgnęła na najwyższą półkę, wyciągając ramkę. Czuła i słyszała mocne bić swojego serca. Cała wielka, mała tajemnica spoczywała w jej rękach. Dzieci. Przyjaciele. Odłożyła zdjęcie w prost przed siebie, zamykając szafę. W głębi duszy ma nadzieję, że Liam je odnajdzie...

***

- Aniołku...
Serce walnęło, a wzrok powędrował na torbę. Spokojnie i szybko znalazłam się na korytarzu, blokując i spotykając Payna.
- Muszę iść do pracy... wrócę za godzinę, nie zamierzam pozwolić ci odejść. Kocham cię.
Patrzyła na niego, a łzy mimo jej woli, zaczynały doglądać światła dziennego...

***

"Jedna prośba, jedna jedyna... Nie szukaj mnie, daj mi prawo do szczęścia. Proszę...
                                                                       Jeymi.
Ps. Moje mieszkanie jest twoje zrób z nim co chcesz"

Odłożyłam długopis na białą kartkę, wycierając ściekającą łzę. Wzrokiem przeczesałam pomieszczenie, zostawiając klucze na stoliku.
- Przepraszam.
Cichy szept rozniósł się, zamywając ciszę.
Zjechałam windą na sam dół, podążając do staruszka.
- Wybierasz się gdzieś ?
Bardzo ochrypły, ale delikatny głos to jego cecha rozpoznawcza.
- Na wakacje.
Co innego mogłabym powiedzieć, nie zdradzając się ?
- W środku zimy ?
- Lepiej późno niż wcale... ty także powinieneś odpocząć Staton.
- Odpoczywam w śród ludzi.
Uśmiech rozjaśnił jego zmarszczki, a oczy w kolorze spranego Jeansu zabłyszczały.
- Uważaj na siebie.
Posłałam mu najpiękniejszy uśmiech na jaki tylko było mnie stać, przyklejając się do jego wysokiego, acz kruchego ciała.
- Będę bezpieczna. Życzę ci zdrowia i Wesołych Świąt.
- Wzajemnie Jeymi.
Zeszłam w dół, stając na ośnieżonym chodniku. Spoglądając przez ramię pomachałam mu, chowając się w taksówce....

***

Liam spięty szedł do drzwi jej mieszkania, szukając sposobu by ją odzyskać. Jego miłość, cały świat. W kieszeni wyszukał pęk kluczy, wkładając do dziurki ten, który nazywał wyjątkowym. Przekręcił go, a zamek zazgrzytał. Drzwi ustąpiły szybko, a cisza jak kula uderzyła w niego. Zawsze było cicho, ale teraz za bardzo. Zdjął swoje poniszczone trapery, wieszając kurtkę. Od razu ruszył do jej sypialni, spotykając się z rozczarowaniem. Wszystko było na miejscu, zabrakło tylko jej szkatułki. Z nadzieją, że wyszła gdzieś tylko na chwilę zszedł na dół. Na szklanym stoliku kawowym tkwiła biała kartka. Nie mógł przejść nie zauważając jej...

"Jedna prośba, jedna jedyna... Nie szukaj mnie, daj mi prawo do szczęścia. Proszę...
Jeymi.

Ps. Moje mieszkanie jest twoje zrób z nim co chcesz."

Obok w równym stosie leżała umowa zakupu. Chłopak , nie mogąc pojąć usiadł czytając list jeszcze raz i jeszcze. Łzy pojawiły się na jego policzkach, kiedy pojął, że jej już nie ma. Stracił ją nieodwracalnie. Nie wiedział nawet gdzie szukać. Nic o niej nie wiedział...


*** (następny dzień)

Samolot podchodził do lądowania, a w momencie kiedy koła zetknęły się z płytą lotniska, pęk dymu przysłonił obraz za oknem. Wstrząsy były chwilowe, ale wzbudziły jęki przerażenia u pasażerów. Odpinając pasy, bez jakichkolwiek słów udałam się do wyjścia. Gorące powietrze otuliło ciało z każdej strony, co było zaskoczeniem. Co prawda nie pamiętam śniegu w Seattle, ale temperatura spadała poniżej 10°. Odebrałam swój bagaż i łapiąc taksówkę, czekała mnie godzinna droga do Portland... Przyjemnie jest patrzeć na miejsca, w których kryją się wszystkie wspomnienia. Mijając Escale serce zabiło mocniej, ciężko uwierzyć, że kiedyś był to mój dom. Teraz potrzeba milionów, by spędzić tam chodź jedną noc.



***

Musiałam naprawdę wysoko zadrzeć głowę, by dostrzec swój "dom". Wierzowiec wznosił się w najlepsze i pomyśleć, że nasze mieszkanie znajduje się u szczytu.
Przedostałam się do recepcji, zaskoczona nowoczesnością i ciepłem wnętrza. Ciemne, dębowe biurko stało tuż pod ścianą, między rzędami wind. Proste i tajemnicze wizje, przelane na płótno, zdobiły ściany. Zmieniło się sporo rzeczy od ostatnich miesięcy. Wybierając pierwszą od lewej strony windę, udałam się w jej kierunku witając recepcjonistkę. Wpisałam znany na pamięć kod, po czym urządzenie sunęło w górę. Dojechałam do 36 piętra, kiedy drzwi się rozsunęły, a do środka weszło dwóch przystojnych mężczyzny, odzianych w najdroższe garnitury. Zajęło mi chwilę, nim dotarło do mnie kim jest jeden z nich.....

__________________________________________________

Udało się, mamy kolejną część... Jak myślicie kim jest nowa postać ?
Bardzo wam dziękuję... Postaram się napisać jeszcze jedną część w tym roku... boże jak to odlegle brzmi. Ale musicie widzieć, że dzięki wam, ten rok stał się lepszy, daliście mi masę radości i jestem wam ogromnie wdzięczna <3 /Natalia

wtorek, 24 grudnia 2013

Harry cz.13



Krzyk, który nie potrafi uciec z moich ust. Czuję się jak w klatce. Moje serce jest dręczone przez ból, którego nie potrafię zatrzymać. Uczucie pustki rozchodzi się po moim ciele. Czuje zimno. Słabnę. Coraz bardziej, Zawsze zastanawiałam się jak może wyglądać śmierć... czy to jest już to? Słyszę jedynie jakieś krzyki odbijające się w mojej głowie , w tej całej przestrzeni, Moje powieki są zbyt ciężkie bym mogła je podnieść. Słyszę krzyk, jego krzyk..
-Emily ! Nie zostawiaj mnie ... ja Cie kocham. 
Słyszę jak cierpi. Słyszę jego płacz, to jeszcze bardziej rozsypuje moje serce. Czuję jak ktoś szarpie moim ciałem , ktoś gdzieś mnie przerzuca , ale nie czuje bólu ani dotyku . Ugrzęzłam gdzieś w jakiejś odosobnionej planecie ? W innym świecie? Nie wiem , ale czymkolwiek to jest , to jestem tam. Nawet nie mam na co narzekać , w końcu nie czuje tego rozrywającego mnie od środka bólu, wszystko staje się łatwiejsze... ale czy na pewno ? 

p.o.v Harry .

- Liam ! Kurwa zrób coś ! - krzyczałem dławiąc się łzami w stronę chłopaka. 
Tak. Ja Harry Styles szef największych gangów w Londynie , ja ten niepokonany płacze. Pierwszy raz od... od dawna. Bardzo dawna. Nie wyobrażam sobie jej stracić , nie teraz gdy dopiero co ją odzyskałem. Gdybym mógł cofnąć czas, gdybym nie wyszedł z domu...
- Stary będzie dobrze. - odparł Liam. -Straciła dużo krwi ,ale przeżyje słyszysz ? Jutro powinna się obudzić , musi zebrać siły. -dodał. 
Siedziałem przy niej , trzymając ją za rękę . Jej ciało... ona jest taka krucha, taka delikatna.  Jej blond włosy opadają na jej twarz. Wygląda jak Anioł. Mój osobisty Anioł Stróż... 
W głębi duszy cieszyłem się , że znam Liam'a. Gdyby nie on... Nie ważne . Był lekarzem, siedział w gangach, a mianowicie w moim. Zawsze nam pomagał.. Rany postrzałowe , liczne cięcia. Miał w swoim domu pokój , który był tak samo przystosowany jak sala operacyjna , czego chcieć więcej od niego ? 
Nie mogłem jechać z Emmy do szpitala. Rozpoznali by ją. Muszę ją chronić. Musze trzymać swój skarb pod zamknięciem, by nikt jej nie skrzywdził. Ona nie może cierpieć...


p.o.v Emily .
Ciche pochrapywanie odbijało się od ścian pomieszczenia. Gdzie byłam ? Otworzyłam swoje ociężałe powieki , ujrzałam średniej wielkości pokój. Ściany były pomalowane na beżowo ale czy to teraz było takie ważne ? Czułam czyjś dotyk na swojej ręce. Czyli nadal żyje, okej wracamy do punktu wyjścia. Obróciłam swoją głowę , moim oczom ukazał się nie kto inny jak Harry. Trzymał moją rękę przy swoim policzku. Spał , jego głowa była ułożona tuż przy moim biodrze. Delikatnie ruszyłam ręką , starając się nie budzić Loczka jednak na marne . Nerwowo poniósł się na krześle , a jego oczy wyrażały zmartwienie.
- Dlaczego ?- wyszeptał zaspanym głosem.
Odwróciłam swoją głowę na drugi bok starając się ukryć napływające łzy. Próbowałam odtworzyć całą tamtą sytuacje. Co tak naprawdę się stało ? Te głosy, to wróciło...
- Przepraszam. - wyszeptałam łamiącym się głosem.
Tylko na tyle było mnie stać w tej chwili. Nie chciałam mu tego wszystkiego mówić.
-Liam powiedział mi , że miałaś więcej ran... Dlaczego ? - spytał łamiącym się głosem.
-Nie teraz proszę.. - błagam .
Poczułam jego rękę na moim podbródku, obrócił moją twarz w swoją stronę. Łzy wolno spływały po moich bladych policzkach, a oczy wciąż błądziły po całym pomieszczeniu szukając ratunku.
-Spójrz na mnie. - prosi.
Z zawahaniem podniosłam swój wzrok, zatrzymałam go na jego oczach. Po jego policzkach spływały łzy, widziałam ból w jego oczach.
-Dlaczego ? - pyta kolejny raz chowając twarz w dłoniach.
- Powiedziałeś ,że nie jesteśmy razem, krzyczałeś na mnie , przestraszyłeś mnie , a potem... to wszystko wróciło.- powiedziałam za jednym tchem.
- Co wróciło ?- spytał podnosząc swoją głowę.
- Te wszystkie straszne rzeczy... to wróciło. Oni mi kazali to zrobić..
- Cii... Spokojnie , będzie dobrze , słyszysz ?- mówił przytulając mnie do swojego torsu.
Oddech zaczynał się już normować, a łzy już nie spadały na rozgrzaną skórę mojej twarzy.
-Muszę iść ćwiczyć... Liam z Tobą zostanie. Polubisz go. - zaśmiał się Loczek, poczułam jego miękkie wargi tuż przy mojej skroni. - Wrócę jak najszybciej. - dodał i zniknął za drewnianą powłoką.

________________________________________
Hej kochani ! Jako pierwsze , życzę Wam Wesołych Świąt ;) . Przepraszam , że rozdział pojawia się dopiero dzisiaj , ale nie miałam czasu ,żeby go napisać prędzej. Mam nadzieję , że będziecie zadowoleni . Pozdrawiam !

~Cookie Monsteer.

Wesołych Świąt .

Hej ! Kochani , życzę wam zdrowia i szczęścia na te Święta . Życzę by każdemu z Was spełniły się wszystkie marzenia , zwłaszcza te najskrytsze , które chowamy w sercach. Życzę wam miłości i cierpliwości. No i wreszcie na koniec... Żeby nasze kochane One Direction w końcu przyjechało do Polski ; )
Dużo prezentów pod choinką ;)
Love yaaaaa ♥


~Cookie Monsteer.

Merry Christmas

Reniferki kochane, życzę wam wspaniałych, rodzinnych świąt, spełnienia marzeń tych największych, jak i tych najskrytszych, dążenia do celu i siły. Aby wasz wspaniałe uśmiechy nigdy nie znikały, byście byli sobą i tylko sobą nikim inny. Bo każda z was to niepowtarzalny egzemplarz. Cudownego chłopaka, a jeżeli już macie, to dużo miłości w waszych związkach. Życzę wam Czadowego i Pijanego (Ale nie za bardzo" Sylwestra. I szczęśliwego skoku do nowego roku... <3  Ach jeszcze jedno, życzę wam waszych idoli w łóżkach...

A teraz coś zaśpiewam...

We wish you a Merry Christmas;
We wish you a Merry Christmas;
We wish you a Merry Christmas
and a Happy New Year.


Wesołych Świąt.. /Natalia


poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych Świą!

Hej misiaczki xx 
Z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia, chciałabym wam wszystkim życzyć wszystkiego najlepszego. Dużo zdrówka, miłej, przyjaznej atmosfery w towarzystwie waszych najbliższych.Spełnienia waszych najskrytszych marzeń. Spotkania waszych idoli. Masy prezentów pod choinką.
Udanej zabawy podczas Sylwestra.Wielu cudownych chwil w Nowym Roku i by był on tysiąc razy lepszy od poprzedniego. 
Kocham was bardzo ♥ 
Sandra


niedziela, 22 grudnia 2013

Zayn&Harry cz.91

Cześć miśki xx
Chciałam was bardzo przeprosić, że musieliście aż tak długo czekać na kolejny rozdział. Będę starała się je dodawać jak najczęściej ale niczego nie obiecuję, bo:
1. Jak pewnie wiecie idą święta XD I pewnie sami też macie masę pracy, tak jak ja.
2. Sama już nie wiem co ma się dziać dalej. Wymyśliłam już 91 rozdziałów i to jest dla mnie wielkie zaskoczenie, że staram się w każdy rozdział wplatać ciekawe wątki.
Mam nadzieję, że będziecie dalej czytać moje opowiadanie i będziecie je komentować tak jak wcześniej.
A mam jeszcze jedną prośbę do was. Jeśli chcecie być na bieżąco informowani o nowych rozdziałach, to podawajcie swoje nazwy twittera. Oraz dodawajcie się do obserwatorów tego bloga xx
Kocham was i życzę miłego czytania ♥



***Oczami Zayna***
Dojechałem pod dom Rebeki. Wszedłem do środka.
-Rebeka?! Wróciłem-powiedziałem. Zero odpowiedzi. Wszedłem w głąb mieszkania. Usłyszałem głośny upadek. Zauważyłem, że drzwi od łazienki są otwarte. Od razu tam pobiegłem. Na podłodze leżała Rebeka. W okół jej ciała było dużo krwi sączącej się z ran na jej nadgarstku. Przytuliłem ją i zacząłem krzyczeć.
 -Rebeka! Proszę nie zostawiaj mnie! Musisz żyć dla Megan, dla mnie! Kochanie proszę!-płakałem tuląc jej drobne ciało do swojego....
-Zayn?!-usłyszałem znajomy głos. Podniosłem wzrok i w drzwiach ujrzałem przerażonego Nialla i Grega.
-Co tu się dzieje?-zapytał Greg.
-Dzwoń po karetkę!- krzyknąłem łamiącym się głosem. Greg wyszedł zadzwonić i zabrał ze sobą bladego Niallera. Blondasek od zawsze nie lubił widoku krwi, a teraz ta krew należy do jego siostry. Ja nadal ją tuliłem do siebie i szeptałem jej coś do ucha.
Potem wszystko działo się tak szybko. Przyjechała karetka, zabrała Rebekę. My jechaliśmy zaraz za ambulansem.
To wszystko przeze mnie. Jakbym jej nie zostawił... Gdybym nie wybrał Nelly, teraz pewnie siedziałbym z Beki i Megi w domu...Mogłem chociaż z nią poczekać jak chłopaki przyjadą i dopiero wtedy jechać po swoje rzeczy. 
Siedziałem na tylnym siedzeniu w aucie Grega. Wpatrywałem się w miasto za szyby samochodu. Padał deszcz, a właściwe to lało, tak jak moje łzy. Bałem się o Rebekę.  Kiedy kurwa dojedziemy do tego szpitala? Chcę być już przy niej. Nie chce jej stracić, nadal bardzo ją kocham.
W końcu podjechaliśmy pod szpital. Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do recepcji.
-Gdzie leży Rebeka Olsson?-zapytał Greg.
-Sala numer 12, właśnie jest tam lekarz-powiedziała starsza pielęgniarka.
Na szczęście sala Beki była na tym samym piętrze co recepcja, więc szybko do niej podeszliśmy. Akurat z jej sali wychodził lekarz w średnim wieku.
-Co z Rebeką?-zapytał Niall.
-A panowie kim są dla pacjentki?
-My braćmi, a to były narzeczony-wyjaśnił Greg.
-Stan pacjentki jest nie najlepszy, ale stabilny. Straciła bardzo dużo krwi. Przeprowadziliśmy tranfuzję, teraz czekamy, aż się wybudzi.
-Wybudzi?-powtórzył Nialler.
-Zapadła w śpiączkę. Musimy czekać, aż się wybudzi. Na tę chwilę możemy tylko wykonywać tranfuzję. Nic w tym momencie więcej zrobić nie możemy.
-Co kurwa?! Jak to nic nie możecie zrobić?! Waszym zasranym obowiązkiem jest ją uratować!-wpadłem w szał.
-Malik uspokój się-powiedział starszy Horan.
-Odwal się! On nie chce uratować twojej siostry idioto!
-Proszę p....-zaczął lekarz.
-Jeśli ona umrze, to cię zabije, rozumiesz?!-już startowałem do lekarza z pięściami, gdy Niall odciągnął mnie na bok.
-Zayn ochłoń-powiedział spokojnie.
-Kurwa no!-walnąłem z całej siły w ścianę.-Ona nie może umrzeć. Nie może-zacząłem płakać i zsunąłem się po ścianie.
-Zayn nie mów tak! Ona będzie żyć-blondasek usiadł obok mnie i też zaczął płakać.
-Niall ona nie umrze, prawda?-powiedziałem łamiącym się głosem.
-Nie, Zayn-wyszeptał.-Wiadomo coś o Megan?
-Niestety nie. Najpierw Megan, teraz Rebeka.... Meg się znajdzie. Nie mogę stracić Beki . Nie mogę...
-Co jest pomiędzy tobą, a moją siostrzyczką?
-Chyba nic... Nialler ja ją nadal kocham. Nigdy nie przestałem jej kochać. Żałuję, że ją zostawiłem. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Zostawiłem je...
-Kochasz ją?
-Całym sercem. Chcę by nadal była moja, tak jak kiedyś. Tak bardzo za nią tęsknię.
-Nie pozwolę ci jej znowu skrzywdzić.
-Już nigdy jej nie zranię. Pewnie ona nie chce być ze mną, ale mam nadzieję, że pozwoli mi być przy sobie.
-Zayn ona cię kocha.
-Mówisz serio?-na chwilę na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Tak. Nie wiem czy ci wybaczy, ale na pewno cię kocha.
-Chłopaki! Nie wpuszczą nas dzisiaj do Rebeki-podszedł do nas Greg.
-Jedźcie, a ja zostanę-wyszeptałem.
-Zayn...-zaczął młody Horan.
-Nialler jedźcie do domu. Jesteście zmęczeni po długiej drodze z Irlandii. Jedźcie i odpocznijcie. Ja zostanę przy niej. W razie czego będę dzwonić jak coś się stanie.
-Dobra. Tylko nie odwal niczego-westchnął Greg.
-Okay, trzymajcie się-bracia się ze mną pożegnali i odeszli.
Podniosłem się z podłogi i podszedłem do szyby. Spojrzałem na salę- czysto, biało, sterylnie. Na środku stało łóżko, a w nim ONA. Była blada, taka drobna. Do jej ciała było podłączone masę urządzeń i kroplówki. Podczas mojej nieobecności musiało się coś wydarzyć, że Rebeka chciała sobie odebrać życie. To wszystko przeze mnie.
Ostatni raz spojrzałem na nieprzytomną blondynkę i poszedłem do jej lekarza prowadzącego.  Zapukałem do gabinetu Doktora Marka Cullena. 
-Proszę-usłyszałem stłumiony głos za drzwi. Wszedłem do gabinetu i usiadłem na przeciwko lekarza.-W czym mogę pomóc?
-Chciałem pana przeprosić za moje zachowanie przed salą Rebeki. Jestem zdenerwowany.
-Rozumiem pana. 
-Niech mi pan powie co dokładnie z Rebeką?
-Dobrze powiem panu. Nie jest najlepiej. Nie mamy pewności kiedy się wybudzi i czy w ogóle do tego dojdzie. 
-Co proszę?! Chce pan powiedzieć, że ona umrze?
-Tego nie powiedziałem. Poczekajmy kilka dni i zobaczymy czy stan pani Olsson ulegnie zmianie. 
-Mogę do niej wejść? Proszę...
-Nie odpuści pan, prawda?
-Nie.
-Okay niech pan wejdzie...
-Dziękuję panie doktorze-uścisnąłem dłoń z mężczyzną i wyszedłem. Pobiegłem do sali blondynki. 
Usiadłem przy jej łóżku i ścisnąłem jej dłoń. Nie chciałem jej zostawiać, za wszelką cenę zostanę u niej na noc. 
Mijały minuty, godziny i nic. Żadnej najmniejszej reakcji ze strony dziewczyny. Chodziłem od kąta do kata, wpatrywałem się w powoli lecącą kroplówkę, a widok z okna znałem już na pamięć. Mały, przytulny park, z dużą ilością kwiatów i ławek, a w nim co raz mniej pacjentów i ich bliskich. 
Dochodziła 18:00, gdy do sali weszła starsza pielęgniarka.
-Co pan tu robi?-zapytała kobieta.
-Doktor Cullen mi pozwolił. Co pani będzie robiła?-zapytałem, gdy pielęgniarka podeszła do Beki.
-Kroplówka się skończyła, muszę ją wymienić-kobieta zrobiła to co musiała i wyszła. Ja znowu usiadłem koło Olsson i chwyciłem jej dłoń. 
-Rebeka... Ja wiem, że mnie słyszysz. Kochanie nie zostawiaj nas. Masz po co żyć. Musimy odnaleźć naszą córeczkę. Proszę obudź się, a obiecuję, że wszystko się ułoży. Kocham cię księżniczko-mówiłem do niej i płakałem. 
Ona nie może umrzeć. Jak umrze, ja chyba sam się zabiję. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Po co w ogóle zostawiłem ją dla Nelly? Skoro to było tylko zauroczenie, chwilowa fascynacja. 
-Panie Malik?-usłyszałem za sobą męski głos. Odwróciłem się i ujrzałem lekarza Rebeki. 
-Tak?-powiedziałem ochryple.
-Domyślam się, że chce pan zostać tutaj na noc.
-Tak.
-Dobrze. Zaraz wstawimy tutaj dla pana łóżko. 
-Mogę spać z Beki jeśli jej to nie zaszkodzi. 
-Dobrze, ale w razie czego jest dla pana łóżko. 
-Oczywiście. Dziękuje panie doktorze.
-Nie ma za co. Dobranoc-mężczyzna uśmiechnął się lekko i wyszedł.
Na szczęście łóżko, na którym leżała Rebeka było wystarczająco duże dla naszej dwójki. Ostrożnie położyłem się obok dziewczyny. Przykryłem ją, przytuliłem i złożyłem delikatny pocałunek na jej czole. 
**5 dni później** 
Całymi dniami siedziałem u Rebeki. Nadal jej stan nie poprawił się ani trochę. Do domu jeździłem tylko po to by się umyć i przebrać. Moja rodzina, tak jak reszta zespołu z Anastazją i Paulem wrócili do Londynu i od razu zabrali się za poszukiwania Megan. W całym mieście było pełno bilbordów, w radiach, telewizji, internecie cały czas mówili o poszukiwaniach. Razem z chłopaki postanowiliśmy zawiesić naszą pracę w zespole, dopóki nie znajdzie się moja córka. 
Siedziałem w sali Rebeki, ściskając jej dłoń. 
-A pan znowu tutaj-powiedziała pielęgniarka wchodząc do sali.
-Nie mogę jej zostawić.
-Powinien pan pojechać do domu i trochę odpocząć. Siedzi pan tutaj dzień w dzień. 
-Nie. Tu mi dobrze, bo jestem z Beki. 
-To słodkie. Widać, że pan ją bardzo kocha. Takie związki jak wasz, nie zdarzają się często.
-Eee...-zacząłem, ale kobieta mi przerwała. 
-Powinien pan odpocząć. W razie czego może się pan położyć w dyżurce-pielęgniarka uśmiechnęła się życzliwie i wyszła. 
Nie minęło pięć minut, a zadzwonili do mnie z policji. No tak kilka dni temu miałem iść złożyć zeznania. Muszę dzisiaj pojechać na komisariat. 
-Kochanie muszę jechać. Wrócę jak najszybciej się da księżniczko-pocałowałem dziewczynę w usta i pogłaskałem jej policzek. Chciałem jak najszybciej być z powrotem u mojej ukochanej. 
Wybiegłem ze szpitala i wsiadłem do auta. Ruszyłem z piskiem opon. Po 15 minutach byłem na komisariacie. Poznałem Kierana Lemona policjanta, który prowadził sprawę zaginięcia Meg. Opowiedziałem wszystko co mogło mieć jakiś związek ze sprawą. 
-A co u Rebeki?-zapytał policjant kiedy miałem wychodzić. Co kurwa? Oni są na "ty"?
-Leży w szpitalu-powiedziałem w miarę spokojnie. 
-Co się jej stało?
-Chciała się zabić.
-Mogę ją odwiedzić?- co?! No chyba cię pojebało!
-Jest nieprzytomna.
-Cholera! Mam nadzieję, że szybko z tego wyjdzie.
-Ja też. Proszę dzwonić jak coś będzie wiadomo-odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z komisariatu. 
Dojechałem do szpitala. Kupiłem po drodze kawę z automatu i poszedłem do sali Rebeki. 
Co się tu dzieje?! Sala posprzątana, brak wszystkich tych dziwnych urządzeń i brak jej. Gdzie ona jest? Nie!!! Ona nie mogła umrzeć! Zacząłem płakać, ukląkłem na podłodze i schowałem twarz w dłoniach. 
-Panie Malik, pani Rebeka....-zaczął lekarz. 
-Dlaczego?! Dlaczego właśnie ona?! Czemu jej nie uratowaliście?! Czemu?!?!?!?!.... /Sandra

czwartek, 19 grudnia 2013

Liam cz.28 "Skrywam tajemnicę... kiedyś byłeś przyjacielem"

 
"Zdjęta maska... droga bez powrotu"
 

Zaczął do mnie podchodzić i jestem naprawdę wdzięczna, temu facetowi co go zatrzymał, by coś mu powiedzieć. Nie myśląc długo, opuściłam budynek, mając czas na ucieczkę. Nie było fleszy, była tylko ciemność. Moje ciało całe drżało, kiedy widziałam ich złączone usta w obrazach wyobraźni. Osiągnął to czego chciał. Zniszczył nas, zniszczył mnie.... Śnieg zgrzytał pod butami, kiedy cało starałam, przedostać się przez wielkie zaspy. Ślizga nawierzchnia, wysokie szpilki i potoki łez, były tylko utrudnieniem. Cała rozmazana wybiegłam na ulicę, zatrzymując jadącą taksówkę. Otworzyłam tylne drzwi i dosłownie rzuciłam się na siedzenie. Straszy mężczyzna popatrzył na mnie, ale od razu odwrócił wzrok.
- Potrzebna pani jakaś pomoc medyczna ?
Aż tak źle wyglądam ? Łzy jeszcze rzewniej zaczęły spływać po moich policzkach i z trudem wyjąkałam by jechał na ”Bridge St.". To za szybko bym czuła się jak wrak, a jednak tak jest. Przetarłam wierzchem dłoni oczy, robiąc miejsce nowym gorzkim kroplą. Część makijażu została starta, a czarny tusz spływał w dół po moich palcach, zostawiając smugi, tak jak na policzkach. Wzrokiem przemierzałam ulice, kiedy co chwilę zatrzymywaliśmy się na światłach. Pijani nastolatkowie szukali zaczepek, ledwo co utrzymując równowagę. Po starszych ludziach nie było śladu. I właściwie ciężko powiedzieć jak tej nocy wyglądał Londyn. W moich oczach nic nie miało sensu, a każdy obraz budził we mnie obrzydzenie. Gdyby przez słowa można było oddać cały ból, na pewno zrozumielibyście o czym mówię.
- Proszę pani, jesteśmy na Bridge Street, gdzie dokładnie ?
- Ummm... tu, wysiądę tu.
Sięgnęłam do swojej małej kopertówki wyjmując portfel. Wyciągnęłam dwa banknoty pięcio-dolarowe, zdając sobie sprawę, że właściwie kończą mi się pieniądze. Rzuciłam nimi na przednie siedzenie, jak burza wychodząc na powietrze. Oddechy mające załagodzić mój stan, wszystko pogarszały. Z trudem próbowałam biec do swojego apartamentowca. Moje ciało drżało i już nie wiem czy z emocji czy z zimna. Docierając do budynku, zaczęłam biec po kamiennych schodach, potykając się na ostatnim stopniu i zjeżdżając po nich kolanami w dół. Krew szybko znalazła swoje ujście, ściekając po nogach cienkimi stróżkami. Nie czułam bólu, chociaż skóra na dłoniach także była zdarta. Wszystko było zagłuszane cierpieniem serca. Twardo podniosłam się z ziemi, gnając jeszcze raz w górę. W windzie pozostawiłam kilka śladów krwi po sobie, kulejąc, jak ostatnia ciamajda do drzwi. Trzasnęłam nimi, zapominając chyba wyjąć kluczy z zamka. Upadając na ścianę zdjęłam szpilki, zaczynając płakać w głos. Rozpaczliwe wycie słychać było we wszystkich pomieszczeniach. Czerwone stróżki rozmazały się na lśniącym parkiecie, wyglądając jakby kogoś zamordowano. Zamordowano moje serce ! Weszłam schodami do góry, walcząc z zamkiem sukienki, w efekcie jej nie rozpięłam. Włosy po przyklejały mi się do twarzy,a łez wydawało się przybywać.
- Jeymi !!!
Słysząc jego głos upadłam jeszcze niżej, dosięgając już dna.
- Jeymi to..
- Wyjdź !!!
- Koch..
- Spierdalaj Liam !!! Nienawidzę cię!!!
- Daj...
- Spierdalaj mówię !!!
Złapałam w dłonie przypadkowe rzeczy, zaczynając nimi w niego rzucać. Chciałam zadać mu ten sam ból co on mi. Torba z jego ciuchami, uderzył w jego tors, upadając mu tuż pod nogi. Zaufałam mu jak prosił, co dostałam w zamian ?
- Tego chciałeś ?! Patrzeć, jak cierpię ?! Nie chcę cię więcej widzieć!!! Nigdy.
- Przestań Jeymi, wiesz, że to nie prawda.
Rzuciłam w niego szkatułką z moją biżuterią, patrząc jak wszystko po uderzeniu w niego, rozsypuje się po ziemi. Nie wiem czy wściekły, ale pierwszy raz widziałam na jego twarzy takie emocje. Podszedł do mnie, mocno przytulając mnie od tyłu. Od razu zebrało mi się na wymioty. W tej chwili brzydziło mnie wszystko co z nim związane. Próbowałam się wyszarpnąć, ale on trzymał mnie co raz mocniej. Poranionymi nogami kopałam go, a dłońmi biłam z całych sił. Był nie wzruszony, chociaż kilka razy słyszałam ciche jęknięcie.
- Uspokój się, zrobisz sobie krzywdę.
- Gówno cię to obchodzi !!! Puść mnie !!!
- Nie, kocham cię.
Jego słowa pobudziły moje serce, ale nie miały znaczenia.
- Za późno na to.
Szarpałam się już ostatkami sił, a on trzymał tak mocno, że ledwo mogłam oddychać.
- Przepraszam, ten pocałunek to nie miało prawa się wydarzyć. Dla mnie jesteś tylko ty, musisz mi uwierzyć.
- Łatwo o mnie zapomniałeś, będąc z nią.
- Nie mów tak, nigdy o tobie nie zapominam.
- Nie wierze ci.... w nic ci nie wierze.
- Przepraszam aniołku.
- Puść mnie i odejdź.
Nie wiem czemu, ale nawet mój gniew zaczynał słabnąć.
- Nie mogę. Nie zostawię cię teraz. Kocham cię.
Wyznanie miłości powinno radować, mnie rani raz za razem. Ostatni raz podjęłam próbę wyszarpnięcia, po czym opadłam z sił w jego ramiona. Gdyby teraz zdecydował się mnie puścić, leżałabym na ziemi, nie będąc wstanie się podnieść. Zamknęłam ciężkie powieki, przestając walczyć ze sobą i z Liamem.
Czułam jak podnosi moje ciało, zanosząc mnie do innego pomieszczenia. Skórą dotknęłam zimnego, zmuszając się do otworzenia oczu. Łazienka. Odkręcił kurek, a woda grubym strumieniem, napełniała wannę.
- Zamknij oczy aniołku.
Zrobiłam jak chciał. Chłodny i mokry wacik dotknął moich powiek, kiedy chłopak delikatnymi i opiekuńczymi ruchami zmywał mój makijaż. Czułam się lżej, ale nie na sercu, tam dalej ciążyły kamienie.
- Okręć się.
Rozpiął moją sukienkę, zdejmując ją ze mnie wraz z bielizną. Odtrącając jego pomoc, sama weszłam do wanny, kuląc się i chowając swoją twarz w zakrwawionych kolanach. Mój dotychczas głośny szloch, zaczął cichnąć i słychać było tylko moje pociąganie nosem, przygłuszane szumem wody. Zacisnęłam mocno zęby, kiedy namydloną dłonią dotknął moich pleców. Nie dopuszczałam do siebie uczuć, które cały czas do niego czułam. Akórat teraz potrafi być troskliwy i kochany. Teraz... o wiele za późno. Uniósł moją głowę, obmywając szkarłatne nogi. Patrząc na jego twarz, widziałam ból, którego nie krył. Zrzucił maskę ?
- Co ty sobie zrobiłaś ?
- .....
- Aniołku co stało ci się w kolana ?
- Spadłam ze schodów.
Zamknął oczy, wciągając powoli powietrze. Po czym je otworzył patrząc w moje.
- Przepraszam.
Umył mnie do końca, owijając w ręcznik i sadzając na kiblu. Opatrzył moje rany, wylewając na nie tyle wody utlenionej, że miałam ochotę go zabić. Nakleił plastry, całując każde skaleczone miejsce. Chwilę przypatrywałam się mu, decydując czy pokazać mu dłonie. Nie pewnie wysunęłam je przed siebie, obracając wnętrzem do góry. Skrzywił się na kilka rozcięć i zadrapań.
- Masz jeszcze gdzieś rany ?
Zapytał zupełnie spokojnie i cicho. Pokręciłam przecząco głową, chcąc schować dłonie, ale powstrzymał mnie. Zmył zaschniętą krew, przykładając gazę i zawijając je bandażem. Czuję się jak dziecko.
- Jeymi, naprawdę mi przykro.... nie zostawiaj mnie, proszę.
Patrzyłam na niego, czując na nowo narastający ból.
- Jestem zmęczona, pójdę już spać.
Wstałam, zostawiając go klęczącego na podłodze. Założyłam koszulkę i majtki, kładąc się na łóżku. Zgasiłam światło, słysząc z łazienki przekleństwa chłopaka. Zacisnęłam powieki i pięści, zwijając się w kłębek. Zmusiłam się do spania. Nie chciałam z nim rozmawiać, nie chciałam go teraz widzieć....


* Rano *
Obudziłam się obok chłopaka, nie dotykał mnie, ale każda część mnie za wyjątkiem serca, chciała go przytulić. Patrząc na niego wszystko zaczęło powracać. Ich pocałunek. Może doszło do czegoś w... Ruszyłam z łóżka zalewając się na nowo łzami... koniec nas...

***

Parzyła gorącą kawę, która miała pomóc jej nabrać sił. Wszystko wokół było bajzlem uczuć. Telefon zadzwonił, a po spojrzeniu na ekran cieszyła się, że to Taylor.
- Halo ?
- Nie uwierzysz gdzie jestem maleńka...!
- Gdzie ?
- U twojej rodziny ! Masz od wszystkich pozdrowienia.
W jej oczach wyschnięte łzy na nowa zaczęły się pojawiać. Tak dawno nie widziała rodziny, dawno z nimi nie rozmawiała. Na nowo zaczęła cierpieć z tęsknoty.
- Co tam robisz ?
Taylor wyczuł, że jest nie tak, słysząc jej cichy, łamiący głos.
- Odpoczywam, coś się stało mała ?
- Nic, po prostu tęsknie za nimi.
Liam pojawił się w kuchni nie zauważony, przysłuchując się rozmowie.
-A jak układa ci się z Liamem ?
- Ymmm... ja i Liam.... czasem ludzie lepiej sprawdzają się jako przyjaciele.
Payn stał w progu, a w jego oczach zbierały się łzy, miał nadzieję, która teraz znika.
- Porozmawiamy później.
Rozłączyła się, spuszczając głowę i zaczynając płakać na jego oczach. Pociągnęła nosem, obracając się i zauważając go.
- Czy my... ?
- Nie potrafię Liam. Przepraszam, za każdym razem gdy zamykam oczy widzę ciebie i Elene. Byłeś ze mną, ale to ona była ważniejsza...
- Nie prawda.
- Prawda, chcesz jej. Oboje to wiemy. Skończymy i wróćcie do siebie.
Jej głos zaskrzeczał, a ona głośno zaczęła szlochać. Ostatnią rzeczą jakiej chciała, to jej miłość kochająca i kochana przez inną.
- Jeymi nie. Kocham cię i wiem, że ty mnie też. Nie odchodź ode mnie.
Zbliżył się do niej, chwytając jej policzki.
- Nie potrafię inaczej...
Odsunęła się, odchodząc. W głowie utworzyła sobie plan, który mógł uchronić ją przed Liamem......
_______________________________________________

Jest nowy, staram się jak mogę by szło mi to szybciej... i naprawdę mi przykro...
Dziękuję za komentarze pomagają... <3 /Natalia

sobota, 14 grudnia 2013

Liam cz.27 "Skrywam tajemnicę... kiedyś byłeś przyjacielem"

 
 

"Zniszczyłeś..."

Puszcza dłoń Jeymi, szepcząc pośpiesznie, że wróci za 2 minuty. Oni nie są teraz wstanie pojąć, jak "aniołek" się czuję... Nie wiedzą, że troskliwe ruchy Liama względem Eleny, zabijają ją od środka. Mają tajemnicę, której Liam broni przed swoją miłością. Czemu...?
Mijają sekundy, minuty, czas leci. Głucha cisza zatacza krąg wokół niej. Nerwy rosną, serce wybija szybki, nieregularny rytm. Myśli kotłują się w niej robiąc jedną wielką sieczkę. Wyczekiwanie...
Drzwi się otwierają, a chłopak o wiele spokojniejszy wraca do Jeymi. Co miało miejsce na zewnątrz ? Jego mięśnie i on sam jest rozluźniony. Jak za dotknięciem anioła. Elena na pewno nie jest aniołem. Oczy kieruje na dziewczynę, można być pewnym, że widzi jej ból i cierpienie malujące się na twarzy. Czemu tak łatwo to ignoruję i po prostu ciągnie ją z powrotem do salonu ?

Liam siedzi wpatrzony w telewizor, kompletnie ignorując mnie. Próby nawiązania z nim kontaktu, kończą się nie powodzeniem.
- Po co tu była ?
I znowu to samo, cisza, cisza, cisza....
- Jesteś tchórzem unikając odpowiedzi.
- To nie jest dobra chwila, po prostu odpuść.
Przemówił tonem nie znoszącym sprzeciwy i znowu ma inny humor. Cholerny rządziciel !!!
- Jak wiele zamierzasz przede mną ukrywać ?
- Jeymi skończy !!!
- Odpowiedz.
- To nie miejsce i pora. Koniec.
- To kiedy będzie ta pora ?
- Zamknij się wreszcie!
Spojrzałam na niego gniewnie, chociaż rozdzierał mnie ból i strach. Wstrzymując oddech, wyrwałam mu swoją dłoń odchodząc jak najdalej. Wszędzie byle daleko od niego. W głowie huczało mi, a każdy ruch przychodził ciężko. Czemu zawsze ja jestem winna, czemu nie może być zły na kogoś innego tylko na mnie?

Chłopak przyszedł do sypialni, późno w nocy. Delikatnie położył się na łóżku, przykrywając kołdrą. Patrzył na "aniołka" obróconego plecami, zawzięcie myśląc, nie był jednak świadomy, że ona nie śpi. Jej skulone ciało, otulała biała jedwabna pościel, a włosy poburzone, choć trochę zakrywały twarz. Policzki mokre były od łez, zmieniając swój kolor na krwistą czerwień. Piekły... Usta idealnie wykrojone, układały się w prostą linię, powstrzymując szloch. Były wyschnięte. Oczy przybrały kolor spranego jeansu, są puste... i tak przerażająco zimne. Liam obejmuje ją w pasie ramieniem, zamykając przestrzeń, między ich ciałami, jednak ona ani drgnie. Jest niewzruszona, jak z kamienia....
Noc mija spokojnie. Żadne koszmary, nie mają dzisiejszej nocy wstępu. On nie puszcza, jej ciała, trzymając mocno przy sobie, jak swoją najcenniejszą rzecz. Pokój pławi się w świetle księżyca, kiedy cały, a przynajmniej większa część miasta, pogrążona jest we śnie. Zupełny spokój. Ulice, budynki, samochody, okna pokrywa gęsty szron, a mgła przysłania widoki. Jest mroźno, ale ich ciała gorące, ogrzewają się nawzajem. Wyglądają na idealną parę, bez sporów, bez tajemnic. Rzeczywistość jest temu daleka....

***

Liama nie ma, rano zjedliśmy śniadanie, milcząc przez cały czas, a kiedy musiał coś powiedzieć, jego głos przepełniony był złością. Jak bardzo popierdolona muszę jeszcze być, by go zrozumieć ? Jest jak zapełniona, pobazgrana kartka i nikt nie jest wstanie stwierdzić co autor miał na myśli. Jego myśli i zachowania też nie idzie odgadnąć, kiedy myślisz, że jest dobrze, on staje się nagle zły. Cały dzień chodziłam przygnębiona, czekając na jakiś telefon cokolwiek. Przywiązałam się do niego tak bardzo, że każda godzina bez chłopaka to mordęga. Można kochać, tak bardzo, że aż nie możesz oddychać ?

Liam wrócił późno, kompletnie ignorując Jeymi. Od razu udał się do łazienki, wychodząc z niej po chwili w dolnej części piżamy. Spoczął na sypialnianym łóżku, wysilając się na krótkie muśnięcie jej ust i "dobranoc aniołku". To by było na tyle ich rozmów. Chociaż chłopak tulił się do jej pleców, obejmując ją, oboje czuli mur. Jeymi on wykańczał, a Liama ? Każde udawało, że śpi, ale oboje byli pogrążeni w myślach. Jakie demony są sprawcami tego ?

***

Tydzień dobiega końca. Jeymi jest wyczerpana na skalę możliwości. Jedynymi słowami jakie usłyszała od Liama było "dobranoc" każdego wieczoru i tylko tyle. Nie było go całe dnie, raz nawet, postanowił zostać w swoim mieszkaniu. Przepaść między nimi stała się widoczna. Chłopak odsunął ją od siebie, nie dając jej poczuć miłości. Można powiedzieć, że stał się zimnym potworem dla Jeymi. Kryształowe łzy i szkarłatne policzki stały się codziennością. Nic nie mogło pomóc....

Od Liam:
"Mam dużo pracy dzisiaj, zostanę u siebie na noc. Dobranoc."

Kolejna zimna fala, spłynęła po moich rumieńcach. Dławiłam się tęsknotą. To co było już się wypaliło... Ściskając w dłoni urządzenie, stukałam w kolejne literki.

Ja:
"Znaczę coś jeszcze?"

Opadając plecami na zimną pościel, zaczęłam krzyczeć zachrypniętym głosem. Później pozostało już tylko szlochanie. Najbardziej raniła świadomość, że spędza każdy dzień z Eleną...

***

Wrócił, przyszedł, nie został na noc w swoim mieszkaniu. Kilka minut po tym jak aniołek zasnął, on niczym burza wpadł do mieszkania, a następnie do sypialni. Ból był teraz widoczny w jego grymasie. Wyją ze spodni telefon, odpiął zegarek, układając to na szafce. Zdjął ubrania zostając w bokserkach, po czym ułożył swoje ciało, przy ciele ciemnowłosej. Rozpaczliwie szeptał jej do ucha, że jest dla niego wszystkim, ale ona nie słyszała....
Rano obudzili się koło siebie, co dawno nie miało miejsca. Pocałował ją namiętnie w usta, szeptając to co wczoraj i wyparował. Zabrał swoje ciuchy, nim zdążyła coś powiedzieć i wyszedł. Pocałunki przestały mieć znaczenie. Były wszystkim dla dziewczyny, ale za nimi nic się nie kryło. Jaką mają wartość, skoro są bez uczuciowe ?

Zeszłam na dół do salonu, ale tak jak się spodziewałam, uciekł całkowicie. W kuchni czekała na mnie kawa i zgięta w pół, czerwona kartka.
"Zaproszenie na Bankiet"
Przeczytałam szybko resztę tekstu, a później dopisek Liama.
"Będę szczęśliwy jeśli pójdziesz ze mną. Znaczysz wszystko xx"
To już jutro... Czemu nie powiedział mi wcześniej ?

Wieczorem Liam wrócił nieco szybciej i nie z pustymi rękoma. Ściskał w dłoni dwie papierowe torby, miały być prezentem. Zostawił je w niewidocznym miejscu i po cichu zaszedł stojącą w kuchni Jeymi. Ciasno oplótł jej talię, przysuwając ją do siebie i mocno całując w kark.
- Cześć aniołku.
Głęboki głos rozbrzmiał w kątach, a jego dziewczynę przeszedł dreszcz, poczuł jak jej ciało zadrżało. Czekał na odpowiedź, ale jej nie dostał. Żaden gest, żaden ruch nie został mu przekazany. Bardziej ścisnął jej drobną posturę, czując, że zaraz mu się wymsknie.
- Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej ?
W jej głosie nie słychać było żalu, raczej ogromny smutek i tęsknotę.
- Wtedy nie mógłbym ci dać tego....
Wyszedł, ale wrócił po chwili z torbami.
- Dla ciebie.
Nie pewnie, ale spokojnie przyjęła jego prezent. Przytrzymując jedno ucho torby ręką, drugą wyciągnęła aksamitny czarny materiał z delikatnymi wzrokami. Sukienka była prosta, piękna i urocza. Delikatnie rozkloszowany dół i wycięte serce na plecach.
- Dziękuję.
Widać, że była zmieszana całą sytuacją.
- Pójdziesz ze mną ?
Rozchyliła usta, ale zawahała się, dopiero po chwili wydobył się delikatny, aksamitny dźwięk i krótkie "Tak"....

***

Wydawało się być dobrze, dziewczyna starała się nawiązać rozmowę, ale chłopak znowu stał się oziębły. Co z nim jest nie tak ? Leżeli razem na jednym łóżku, jej zagubione oczy skanowały jego twarz, puszkując czegokolwiek. Poddała się. Nie miała już siły. Ukryła swoje łzy w poduszce, udając, że śpi.

*Następny dzień*

 
Ranek minął mi samotnie, znowu obudziłam się sama, zalana chłodnym powietrzem i mrożąco, jasnym światłem. Wszystko ostatnim czasem jest zimne. Południe też minęło samotnie, a myśli, że on może właśnie spędzać czas z nią , były sztyletem wymierzonym w moje serce. Zapytanie go o to, było bez sensowne, ukrył by prawdę. Mogę jedynie się domyślać. Zabrałam podarowaną sukienkę do łazienki i buty znajdujące się w drugiej podarowanej torbie. Długi prysznic, nie zadziałał jak powinien, myśli wciąż robiły mi błoto z mózgu. Wytarłam uważnie ciało, wsuwając na nogi koronkowe, czarne majtki i naciągając przez głowę sukienkę. 
 
Rozczesałam ciemne włosy, susząc je i robiąc prostownicą łagodne fale. Rzęsy przyozdobiłam maskarą i wykonałam po jednym delikatnym muśnięciu różem na policzkach. Nałożyłam swoje wysokie buty i zupełnie zrezygnowana opuściłam łazienkę. Wielkim zaskoczeniem był Liam siedzący na łóżku, ubrany już w idealnie na niego uszyty garnitur. Swoim zimnym wzrokiem przeszywał moją sylwetkę, rejestrując każdy element. Lód wydawał się topnieć.
- Pięknie wyglądasz.
- Dzięki.
Stałam w miejscu, skołowana, nie mogąca się ruszyć. Zwinnie i seksownie podszedł do mnie, składając na ustach długi i namiętny pocałunek. Tak dawno tego nie czułam. A jeszcze większa pustka wypełniła mnie kiedy się oderwał. Straciłam cenny moment.
 -Jesteś tylko moja.
- Wiem.
Cicho szepnęłam.
- Jesteś wszystkim czego potrzebuję.
Przytuliłam się do niego, nie przejmując się, że może mnie odsunąć. Zbyt bardzo stęskniona byłam jego dotyku. Odwzajemnił....

W drodze na bankiet, Liam nie mógł spuścić wzroku z Jeymi. Kochał ją. Była dla niego czymś w rodzaju bogini. Nie chciał innej, chciał i pożądał tylko jej. Próbował skupić się na czymś innym, ale jego oczy wciąż wędrowały do jej niewinnej i zamyślone osoby...

Czerwony dywan i masa reporterów. Błyski flesze oślepiały mnie, kiedy w panice ściskałam dłoń Payna. Próbowałam zachować uśmiech i jak najlepiej przejść przez gwar. Namierzyłam drzwi, które stały się jedynym widocznym dla mnie punktem i spokojnie podążałam za chłopakiem w ich kierunku. Pierwszy raz zostałam napadnięta, przez ciekawskich paparazzi i było to przerażające. Zdążyłam zapomnieć, że ten chłopak obok, o wielu obliczach, jest sławną gwiazdą. W drzwiach przywitali nas ochroniarze i nawet nie silili się na uśmiech. Kamienne twarze, tylko tyle.
- Mamy stolik pod ścianą na prawo.
Prawie niesłyszalnie mój chłopak szepnął mi na ucho, a ja mimowolnie zaczęłam wyszukiwać naszych miejsc. Skanowałam stoliki po kolei i wszystkie były zapełnione, za wyjątkiem jednego. Nie na pewno nie. Siedziała przy nim Elena, dwie równie młode i piękne kobiety i starszy mężczyzna chyba z żoną. Zagryzłam policzki, to nie jest możliwe. Dwa wolne miejsca czekały na nas. Wszystko we mnie wywracało się, a powietrze paliło. Myśli, że będę siedziała z tą suką przy jednym stoliku, były nie do wytrzymania. Nie zdążyłam mrugnąć, a byliśmy już u celu. Liam witał się ze wszystkimi, a ja stałam cicho.
- To moja dziewczyna Jeymi.
Jego ramię objęło mnie w tali, a usta cmoknęły moje czoło. Ze wszystkich, tylko, jak mi się wydaje, małżeństwo uśmiechnęło się widząc mnie, reszta wydała grymas.
- Miło was poznać.
Czułam się bardziej niż niekomfortowo. Zajęłam wskazane miejsce, a kelner przybył z szampanem. Z uśmiechem chwyciłam kieliszek, biorąc dyskretnie duży łyk. Gorąco zapłonęło w żołądku, pozwalając mi chodź trochę się rozluźnić....

***

Minęły jakieś dwie, a może trzy ? Godziny. Czuję się jak piąte koło u wozu. Liam zupełnie pochłonięty jest Eleną i jedyne co widzę to jego plecy. Ignoruje moje słowa, ignoruje mnie. Patrzenie na nich jak się wymieniają spojrzeniami i ich śmiech są nie do zniesienia. Mersin i jak pamiętam Tina zawzięcie o czymś dyskutują i mam wrażenie, że to ja jestem ich tematem. Krótkie, palące zerknięcia w moją stronę, są denerwujące. Mrugam kilkakrotnie oczami upijając łyk 4 kieliszka szampana i o dziwo jeszcze mi nie szumi. Odnajduję wzrokiem małżeństwo przytulone do siebie na parkiecie i chciałabym tam stać z Liamem.
- Idę po drinka dla Eleny, chcesz coś aniołku ?
Wow. Przemówił do mnie, ale musiał wspomnieć o niej.
- Coś mocnego.
- Zaraz wracam.
Posłał mi uśmiech i zniknął. Elena od razu przysunęła się do mnie, zajmując jego miejsce.
- Jak wam się układa ?
- Co cię to obchodzi.
Zacisnęłam mocno szczękę, patrząc w jej jadowite oczy.
-Och kochana, chyba nie jest między wami najlepiej, co ?
Zaciskam pięści i milczę.
- Zwierzył mi się, że często się kłócicie. Wiesz tamtego wieczoru, kiedy mieliście swoją "randkę", wiem, że ci nie powiedział, ale to do mnie przyjechał. To takie przykre, zostawił cię, by przyjechać do mnie.
Milczałam zaciskając z całych sił pięści, aż knykcie mi pobielały. To co powiedziała , tak bardzo zabolało, ale był prawdziwe.
- Został na noc i...
- Elena.
Liam stanął za nią przerywając jej ostrym tonem. Został u niej na noc. Dlatego nie chciał mi powiedzieć. Nie wierze, że ona była ważniejsza ode mnie. Łzy zaczynały balansować pod powiekami, piekąc.
- Zostałeś u niej na noc ?
Mój głos był zduszony, zachrypnięty.
- Tak.
Podszedł do mnie tak szybko, że nie miałam czasu zareagować. Postawił alkohol, na stolik, łapiąc moje dłonie i odsuwając moje krzesło w bok, a między nami postawił nowe, na którym usiadł. Cały czas gładził kciukiem moje palce, nie puszczając.
- Jesteś dla mnie najważniejsza, nie uciekaj. Proszę.
Chciałam uciec, chciałam uciec stąd, ale zostałam z nim. Zaufanie. Tylko nocował. Minuty ciągnęły się w nieskończoność, kiedy oni jak gdyby nic rozmawiali. Próbowałam sobie to uporządkować, chociaż wszystko we mnie krzyczało. Każda moja część ciała, chciała uciec poza sercem.
- Liam chciałbym ci kogoś przedstawić, czy mógłbyś ?
Spojrzał na mnie i widziałam, że bał się mnie zostawić...
- Zajmie to chwilę.
Mężczyzna zaczął nalegać, a ja na siłę wyswobodziłam dłonie z jego uścisku. Odszedł, musiałam ponownie wytrzymać i nie zabić tu Eleny.
- Dobrze całuje prawda ?
Czułam, że moje źrenice się powiększają. Do czego zmierza tym razem ?
- Myślałam, że już nigdy tego nie poczuję.
Ciężko było mi oddychać, ale dawałam z siebie wszystko, by tylko nie dać nic poznać.
- Wiem, że on nadal mnie kocha.
Zachłysnęłam się powietrzem, a krew we mnie zawrzała.
- Mylisz się.
Wysyczałam tak wściekle, że sama siebie przerażałam.
- Czyżby ? Tamtej nocy kiedy został, całował mnie i wydawał się bardzo zadowolony.
Kłamie ! Czułam jak się łamię, wszystko się we mnie złamało. Nie skłamała. To ja okłamuję siebie. Zamknęłam powieki, hamując łzy i powoli uważają by nie upaść pod ciężarem złamanego serca, wstałam. On to zrobił.
- Jest twój.
Wychlipałam cicho, dając jej wygrać. Tego przez cały czas chciała. Zaczynałam odchodzić, ale jak na złość pojawił się on.
- Dokąd idziesz aniołku ?
Nie potrafiłam mu odpowiedzieć.
- Powiedziałam jej o pocałunku.
Odwróciłam się do nich, stając prosto.
- Jeymi...
- Pocałowałeś ją ?
Mój głos był gorszy od jęku.
- Tak, ale...
Widziałam jego twarz, był rozbity. Rozumiem jego zachowanie przez ten tydzień, rozumiem...
- Jeymi, aniołku...
Zaczął do mnie podchodzić i jestem naprawdę wdzięczna, temu facetowi co go zatrzymał, by coś mu powiedzieć. Nie myśląc długo, opuściłam budynek, mając czas na ucieczkę. Nie było fleszy, była tylko ciemność. Moje ciało całe drżało, kiedy widziałam ich złączone usta w obrazach wyobraźni. Osiągnął to czego chciał. Zniszczył nas, zniszczył mnie....

__________________________________________________________

Matko to jest jakaś katastrofa... Przepraszam was za tak długi odstęp czasu między częściami. Nie mam żadnego wytłumaczenia, po za tym, że zablokowałam się i napisanie choćby jednego zdanie, przez ostatnie dni było czymś niemożliwym. Ale jest to beznadziejna wymówkę, więc to moja wina i macie prawo być źli. Przepraszam was bardzo/Natalia

Co do opowiadania Zayn & Harry. ..

Hej kochani Sndra prosiła przekazać, że nie wie kiedy pojawi się kolejny rozdział Zayn & Harry, ponieważ jej komputer nadal jest zepsuty :c Musimy czekać niestety... ale damy radę, bo warto czekać... /Natalia

wtorek, 10 grudnia 2013

Nominacja do Liebsten Awards

Nominacja do Liebsten Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował.


Pytania które otrzymaliśmy:
1. Dlaczego założyłaś(łeś) bloga?
2. Twoje Hobby to...
3. Jaki jest twój idol?
4. Ulubiona piosenka?
5. Jak długo masz bloga?
6. Ulubiona potrawa?
7. Ulubiony film?
8. Kim chcesz być w przyszłości?
9. Wymarzony chłopak dla dziewczyny to taki który....
10. Ulubiony przedmiot?
11. Ulubiony tytuł książki lub opowiadania?



Odpowiedzi:

Sandra Malik:

1. Dlaczego założyłaś(łeś) bloga?
Bloga założyłam, by pokazać innym swoje opowiadania i dowiedzieć się czy im się podobają.
2. Twoje Hobby to...
Muzyka, rysowanie, śpiewanie.
3. Jaki jest twój idol?
Zayn Malik, Liam Payne, Louis Tomlinson, Niall Horan, Harry Styles, Justin Bieber, Kieran Lemon, Dean Lemon, Sean Lemon i Kit Tanton.
4. Ulubiona piosenka?
Wiele jest moich ulubionych piosenek, to zależy od dnia jaka jest moją ulubioną xx.
5. Jak długo masz bloga?
Bloga założyłam w lutym tego roku, czyli już niedługo będzie rok :D
6. Ulubiona potrawa?
Kurczak na chrupko z frytkami mnnnnnniam xd
7. Ulubiony film?
This is Us
8. Kim chcesz być w przyszłości?
Chciałabym zostać aktorką.
9. Wymarzony chłopak dla dziewczyny to taki który....
To taki który będzie mnie kochał całą, z moimi wadami, będzie potrafił mnie rozśmieszyć, będzie moim oparciem i zawsze będzie przy mnie.
10. Ulubiony przedmiot?
Dzwonek xd
11. Ulubiony tytuł książki lub opowiadania?
"Piędziesiąt twarzy Grey'a", Cold, Chills, "Charlie"


Natalia Loveyoursmile:

1. Dlaczego założyłaś(łeś) bloga?
Tego bloga, akurat nie założyłam, ale cieszę się, że tu z wami jestem i chcę się po prostu dzielić tym co piszę... a czytanie co o tym sądzicie to dla mnie niebo..
2. Twoje Hobby to...
Hmm... lubię śpiewać (to nic, że nie umiem) i czasem, a nawet często dla odstresowania piszę, a no i nie umiem żyć bez muzyki.
3. Jaki jest twój idol?
Liam, Harry, Niall, Louis i Zayn... są też inni..
4. Ulubiona piosenka?
One Thing, przypomina mi o wszystkim.
5. Jak długo masz bloga?
Leci już szósty miesiąc jak jestem na blogu, a kiedy powstał to odpowiedziała Sandra.
6. Ulubiona potrawa?
Spaghetti.
7. Ulubiony film?
Titanic.
8. Kim chcesz być w przyszłości?
Nie mam pojęcia... a wiem, żoną Liam ^^
9. Wymarzony chłopak dla dziewczyny to taki który...
Który kocha bezwarunkowo i prawdziwie...
10. Ulubiony przedmiot?
Jeżeli chodzi o przedmiot szkolny to Angielski, a przedmiot (rzecz) to telefon.
11. Ulubiony tytuł książki lub opowiadania?
"50 Twarzy Greya", "Chills", "After", "Cross" "Angel".... i milion innych.


Cookie Monsteer:

1. Dlaczego założyłaś(łeś) bloga?
Nie założyłam tego bloga, ale bardzo się cieszę, że mogę tu być i dzielić się z wami tym co robię.
2. Twoje Hobby to...
Taniec, sport, jazda konna.
3. Jaki jest twój idol?
Demi Lovato, Niall Horan,Zayn Malik, Liam Payne, Louis Tomlinson, Harry Styles.
4. Ulubiona piosenka?
One Direction- Right Now, Demi Lovato- Give your heart a break, Avril Lavigne ft. Chad Kroeger- Let me go i wiele, wiele innych.
5. Jak długo masz bloga?
Na tym blogu jestem już trochę ponad 3 miesiące.
6. Ulubiona potrawa?
Naleśniki.
7. Ulubiony film?
"Światła sceny- chwytaj szansę", "Szansa na sukces"
8. Kim chcesz być w przyszłości?
Nie wiem, ale chciałabym być psychologiem.
9. Wymarzony chłopak dla dziewczyny to taki który....
To taki, który potrafi kochać, troszczy się o swoją drugą połówkę i nigdy nie rzuca słów na wiatr.

10. Ulubiony przedmiot ?
W szkole to zajęcia taneczne, a przedmiot jako przedmiot to chyba mój zeszyt z opowiadaniami.
11. Ulubiony tytuł książki lub opowiadania?
L.J Smith "Wizje w Mroku"


Nasze pytania:
1. Co jest twoją inspiracją do pisania ?
2. Grasz na jakimś instrumencie ?
3. Jakie jest twoje największe marzenie ?
4. Gdybyś miała możliwość pojechania na jakiś koncert, to kogo byś wybrała ?
5. Za co kochasz swojego idola ?
6. Ulubiona pora roku ?
7. Ulubiony film lub książka ?
8. Czego nie lubisz w ludziach ?
9. Ulubiony cytat, jeśli masz ?
10. Ulubiony przedmiot szkolny ?
11. Miasto, kraj, który bardzo chciałabyś odwiedzić ?


Blogi które nominujemy:

http://take-care-of-my-heart.blogspot.com/
http://blackheartharry.blogspot.com/
http://guardian-angel-fanfiction.blogspot.com/
http://imaginezonedirection.blogspot.com/
http://niam-innocent.blogspot.com/
http://you-are-my-greatest-mistake.blogspot.com/
http://its-just-a-scar.blogspot.com/
http://marzeniasanajwazniejsze.blogspot.com/
http://nobody-compares-to-you6.blogspot.com/
http://blackniallhoran.blogspot.com/


Bardzo dziękujemy wam za nominację to dużo dla nas znaczy !!!! I Love You So Much <3