niedziela, 22 grudnia 2013

Zayn&Harry cz.91

Cześć miśki xx
Chciałam was bardzo przeprosić, że musieliście aż tak długo czekać na kolejny rozdział. Będę starała się je dodawać jak najczęściej ale niczego nie obiecuję, bo:
1. Jak pewnie wiecie idą święta XD I pewnie sami też macie masę pracy, tak jak ja.
2. Sama już nie wiem co ma się dziać dalej. Wymyśliłam już 91 rozdziałów i to jest dla mnie wielkie zaskoczenie, że staram się w każdy rozdział wplatać ciekawe wątki.
Mam nadzieję, że będziecie dalej czytać moje opowiadanie i będziecie je komentować tak jak wcześniej.
A mam jeszcze jedną prośbę do was. Jeśli chcecie być na bieżąco informowani o nowych rozdziałach, to podawajcie swoje nazwy twittera. Oraz dodawajcie się do obserwatorów tego bloga xx
Kocham was i życzę miłego czytania ♥



***Oczami Zayna***
Dojechałem pod dom Rebeki. Wszedłem do środka.
-Rebeka?! Wróciłem-powiedziałem. Zero odpowiedzi. Wszedłem w głąb mieszkania. Usłyszałem głośny upadek. Zauważyłem, że drzwi od łazienki są otwarte. Od razu tam pobiegłem. Na podłodze leżała Rebeka. W okół jej ciała było dużo krwi sączącej się z ran na jej nadgarstku. Przytuliłem ją i zacząłem krzyczeć.
 -Rebeka! Proszę nie zostawiaj mnie! Musisz żyć dla Megan, dla mnie! Kochanie proszę!-płakałem tuląc jej drobne ciało do swojego....
-Zayn?!-usłyszałem znajomy głos. Podniosłem wzrok i w drzwiach ujrzałem przerażonego Nialla i Grega.
-Co tu się dzieje?-zapytał Greg.
-Dzwoń po karetkę!- krzyknąłem łamiącym się głosem. Greg wyszedł zadzwonić i zabrał ze sobą bladego Niallera. Blondasek od zawsze nie lubił widoku krwi, a teraz ta krew należy do jego siostry. Ja nadal ją tuliłem do siebie i szeptałem jej coś do ucha.
Potem wszystko działo się tak szybko. Przyjechała karetka, zabrała Rebekę. My jechaliśmy zaraz za ambulansem.
To wszystko przeze mnie. Jakbym jej nie zostawił... Gdybym nie wybrał Nelly, teraz pewnie siedziałbym z Beki i Megi w domu...Mogłem chociaż z nią poczekać jak chłopaki przyjadą i dopiero wtedy jechać po swoje rzeczy. 
Siedziałem na tylnym siedzeniu w aucie Grega. Wpatrywałem się w miasto za szyby samochodu. Padał deszcz, a właściwe to lało, tak jak moje łzy. Bałem się o Rebekę.  Kiedy kurwa dojedziemy do tego szpitala? Chcę być już przy niej. Nie chce jej stracić, nadal bardzo ją kocham.
W końcu podjechaliśmy pod szpital. Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do recepcji.
-Gdzie leży Rebeka Olsson?-zapytał Greg.
-Sala numer 12, właśnie jest tam lekarz-powiedziała starsza pielęgniarka.
Na szczęście sala Beki była na tym samym piętrze co recepcja, więc szybko do niej podeszliśmy. Akurat z jej sali wychodził lekarz w średnim wieku.
-Co z Rebeką?-zapytał Niall.
-A panowie kim są dla pacjentki?
-My braćmi, a to były narzeczony-wyjaśnił Greg.
-Stan pacjentki jest nie najlepszy, ale stabilny. Straciła bardzo dużo krwi. Przeprowadziliśmy tranfuzję, teraz czekamy, aż się wybudzi.
-Wybudzi?-powtórzył Nialler.
-Zapadła w śpiączkę. Musimy czekać, aż się wybudzi. Na tę chwilę możemy tylko wykonywać tranfuzję. Nic w tym momencie więcej zrobić nie możemy.
-Co kurwa?! Jak to nic nie możecie zrobić?! Waszym zasranym obowiązkiem jest ją uratować!-wpadłem w szał.
-Malik uspokój się-powiedział starszy Horan.
-Odwal się! On nie chce uratować twojej siostry idioto!
-Proszę p....-zaczął lekarz.
-Jeśli ona umrze, to cię zabije, rozumiesz?!-już startowałem do lekarza z pięściami, gdy Niall odciągnął mnie na bok.
-Zayn ochłoń-powiedział spokojnie.
-Kurwa no!-walnąłem z całej siły w ścianę.-Ona nie może umrzeć. Nie może-zacząłem płakać i zsunąłem się po ścianie.
-Zayn nie mów tak! Ona będzie żyć-blondasek usiadł obok mnie i też zaczął płakać.
-Niall ona nie umrze, prawda?-powiedziałem łamiącym się głosem.
-Nie, Zayn-wyszeptał.-Wiadomo coś o Megan?
-Niestety nie. Najpierw Megan, teraz Rebeka.... Meg się znajdzie. Nie mogę stracić Beki . Nie mogę...
-Co jest pomiędzy tobą, a moją siostrzyczką?
-Chyba nic... Nialler ja ją nadal kocham. Nigdy nie przestałem jej kochać. Żałuję, że ją zostawiłem. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Zostawiłem je...
-Kochasz ją?
-Całym sercem. Chcę by nadal była moja, tak jak kiedyś. Tak bardzo za nią tęsknię.
-Nie pozwolę ci jej znowu skrzywdzić.
-Już nigdy jej nie zranię. Pewnie ona nie chce być ze mną, ale mam nadzieję, że pozwoli mi być przy sobie.
-Zayn ona cię kocha.
-Mówisz serio?-na chwilę na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Tak. Nie wiem czy ci wybaczy, ale na pewno cię kocha.
-Chłopaki! Nie wpuszczą nas dzisiaj do Rebeki-podszedł do nas Greg.
-Jedźcie, a ja zostanę-wyszeptałem.
-Zayn...-zaczął młody Horan.
-Nialler jedźcie do domu. Jesteście zmęczeni po długiej drodze z Irlandii. Jedźcie i odpocznijcie. Ja zostanę przy niej. W razie czego będę dzwonić jak coś się stanie.
-Dobra. Tylko nie odwal niczego-westchnął Greg.
-Okay, trzymajcie się-bracia się ze mną pożegnali i odeszli.
Podniosłem się z podłogi i podszedłem do szyby. Spojrzałem na salę- czysto, biało, sterylnie. Na środku stało łóżko, a w nim ONA. Była blada, taka drobna. Do jej ciała było podłączone masę urządzeń i kroplówki. Podczas mojej nieobecności musiało się coś wydarzyć, że Rebeka chciała sobie odebrać życie. To wszystko przeze mnie.
Ostatni raz spojrzałem na nieprzytomną blondynkę i poszedłem do jej lekarza prowadzącego.  Zapukałem do gabinetu Doktora Marka Cullena. 
-Proszę-usłyszałem stłumiony głos za drzwi. Wszedłem do gabinetu i usiadłem na przeciwko lekarza.-W czym mogę pomóc?
-Chciałem pana przeprosić za moje zachowanie przed salą Rebeki. Jestem zdenerwowany.
-Rozumiem pana. 
-Niech mi pan powie co dokładnie z Rebeką?
-Dobrze powiem panu. Nie jest najlepiej. Nie mamy pewności kiedy się wybudzi i czy w ogóle do tego dojdzie. 
-Co proszę?! Chce pan powiedzieć, że ona umrze?
-Tego nie powiedziałem. Poczekajmy kilka dni i zobaczymy czy stan pani Olsson ulegnie zmianie. 
-Mogę do niej wejść? Proszę...
-Nie odpuści pan, prawda?
-Nie.
-Okay niech pan wejdzie...
-Dziękuję panie doktorze-uścisnąłem dłoń z mężczyzną i wyszedłem. Pobiegłem do sali blondynki. 
Usiadłem przy jej łóżku i ścisnąłem jej dłoń. Nie chciałem jej zostawiać, za wszelką cenę zostanę u niej na noc. 
Mijały minuty, godziny i nic. Żadnej najmniejszej reakcji ze strony dziewczyny. Chodziłem od kąta do kata, wpatrywałem się w powoli lecącą kroplówkę, a widok z okna znałem już na pamięć. Mały, przytulny park, z dużą ilością kwiatów i ławek, a w nim co raz mniej pacjentów i ich bliskich. 
Dochodziła 18:00, gdy do sali weszła starsza pielęgniarka.
-Co pan tu robi?-zapytała kobieta.
-Doktor Cullen mi pozwolił. Co pani będzie robiła?-zapytałem, gdy pielęgniarka podeszła do Beki.
-Kroplówka się skończyła, muszę ją wymienić-kobieta zrobiła to co musiała i wyszła. Ja znowu usiadłem koło Olsson i chwyciłem jej dłoń. 
-Rebeka... Ja wiem, że mnie słyszysz. Kochanie nie zostawiaj nas. Masz po co żyć. Musimy odnaleźć naszą córeczkę. Proszę obudź się, a obiecuję, że wszystko się ułoży. Kocham cię księżniczko-mówiłem do niej i płakałem. 
Ona nie może umrzeć. Jak umrze, ja chyba sam się zabiję. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Po co w ogóle zostawiłem ją dla Nelly? Skoro to było tylko zauroczenie, chwilowa fascynacja. 
-Panie Malik?-usłyszałem za sobą męski głos. Odwróciłem się i ujrzałem lekarza Rebeki. 
-Tak?-powiedziałem ochryple.
-Domyślam się, że chce pan zostać tutaj na noc.
-Tak.
-Dobrze. Zaraz wstawimy tutaj dla pana łóżko. 
-Mogę spać z Beki jeśli jej to nie zaszkodzi. 
-Dobrze, ale w razie czego jest dla pana łóżko. 
-Oczywiście. Dziękuje panie doktorze.
-Nie ma za co. Dobranoc-mężczyzna uśmiechnął się lekko i wyszedł.
Na szczęście łóżko, na którym leżała Rebeka było wystarczająco duże dla naszej dwójki. Ostrożnie położyłem się obok dziewczyny. Przykryłem ją, przytuliłem i złożyłem delikatny pocałunek na jej czole. 
**5 dni później** 
Całymi dniami siedziałem u Rebeki. Nadal jej stan nie poprawił się ani trochę. Do domu jeździłem tylko po to by się umyć i przebrać. Moja rodzina, tak jak reszta zespołu z Anastazją i Paulem wrócili do Londynu i od razu zabrali się za poszukiwania Megan. W całym mieście było pełno bilbordów, w radiach, telewizji, internecie cały czas mówili o poszukiwaniach. Razem z chłopaki postanowiliśmy zawiesić naszą pracę w zespole, dopóki nie znajdzie się moja córka. 
Siedziałem w sali Rebeki, ściskając jej dłoń. 
-A pan znowu tutaj-powiedziała pielęgniarka wchodząc do sali.
-Nie mogę jej zostawić.
-Powinien pan pojechać do domu i trochę odpocząć. Siedzi pan tutaj dzień w dzień. 
-Nie. Tu mi dobrze, bo jestem z Beki. 
-To słodkie. Widać, że pan ją bardzo kocha. Takie związki jak wasz, nie zdarzają się często.
-Eee...-zacząłem, ale kobieta mi przerwała. 
-Powinien pan odpocząć. W razie czego może się pan położyć w dyżurce-pielęgniarka uśmiechnęła się życzliwie i wyszła. 
Nie minęło pięć minut, a zadzwonili do mnie z policji. No tak kilka dni temu miałem iść złożyć zeznania. Muszę dzisiaj pojechać na komisariat. 
-Kochanie muszę jechać. Wrócę jak najszybciej się da księżniczko-pocałowałem dziewczynę w usta i pogłaskałem jej policzek. Chciałem jak najszybciej być z powrotem u mojej ukochanej. 
Wybiegłem ze szpitala i wsiadłem do auta. Ruszyłem z piskiem opon. Po 15 minutach byłem na komisariacie. Poznałem Kierana Lemona policjanta, który prowadził sprawę zaginięcia Meg. Opowiedziałem wszystko co mogło mieć jakiś związek ze sprawą. 
-A co u Rebeki?-zapytał policjant kiedy miałem wychodzić. Co kurwa? Oni są na "ty"?
-Leży w szpitalu-powiedziałem w miarę spokojnie. 
-Co się jej stało?
-Chciała się zabić.
-Mogę ją odwiedzić?- co?! No chyba cię pojebało!
-Jest nieprzytomna.
-Cholera! Mam nadzieję, że szybko z tego wyjdzie.
-Ja też. Proszę dzwonić jak coś będzie wiadomo-odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z komisariatu. 
Dojechałem do szpitala. Kupiłem po drodze kawę z automatu i poszedłem do sali Rebeki. 
Co się tu dzieje?! Sala posprzątana, brak wszystkich tych dziwnych urządzeń i brak jej. Gdzie ona jest? Nie!!! Ona nie mogła umrzeć! Zacząłem płakać, ukląkłem na podłodze i schowałem twarz w dłoniach. 
-Panie Malik, pani Rebeka....-zaczął lekarz. 
-Dlaczego?! Dlaczego właśnie ona?! Czemu jej nie uratowaliście?! Czemu?!?!?!?!.... /Sandra

14 komentarzy:

  1. Opłacało się czekać ;) Mam dzieję, że szybko wpadną Ci do głowy pomysły co dalej i znajdziesz czas na pisanie :) Już nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  2. *3* akcja coraz bardziej się rozkręca, widzę ;) już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, a ten był cudowny <3 I przy okazji życzę ci cudownych świąt!!!! <3

    @kontoo_Love_1D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest! Tak tęskniłam za twoim opowiadaniem. Super :) Awww.... Zayn jest słodki. Mam nadzieję że Megan się znajdzie i nikogo nie uśmiercisz ;) Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku :* Dużo weny :) Mam nadzieję że kolejny rozdział szybko się pojawi <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ojej.. proszę nie uśmiercaj nikogo .. zakończ to szczęśliwie ..
    opowiadanie świetne :D
    życzę weny i udanych świąt i jeszcze lepszego nowego roku :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Taa... Ona nie może umrzeć. Rozdział znakomity. Warto czekać:-*

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest okropne nie czytałam nic gorszego nie masz za grosz talentu, beznadzieja .................to wszystko żart kocham Cię i to opowiadanie masz talent KICIA <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Misiek jak mogłaś przerwać w takim momencie ;c imagin genialny jak zawsze <3 warto było czekać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. ZAJEBISTE
    Taa....... Keran za policjanta <3
    hahah

    OdpowiedzUsuń
  9. warto było czekac :) mam nadzieje, że nie robiłaś nam tak okropnej rzeczy jaką jest śmierć :) pewnie przenieśli ją na inną sale :)

    OdpowiedzUsuń
  10. AAA!!! Geenialny rozdzial :) Czekam z niecierpliwoscia na nastepna czesc :D:D Przyokazji zycze zdrowych i wesolych swiat udanego sylwestra i ogroom weny ;D
    konto : @yours_only_96

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham opowiadanie erfgthnjm *o*

    @julsobek

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG OMG OMG... nie ma lepszych imaginów od Twoich. Świetnie piszesz, uzależniłam się od Twoich imaginów :) Przeczytałam wszystkie w niecałe 3 dni i dodatkowo przeczytam zaraz wszystkie od początku jeszcze raz XD. Nie kończ błagam... Rozdziałów może być 2748219849872489414872842891748642 a i tak wszyyystkie przeczytam ;3
    Życzę weny i nie uśmiercaj lepiej Rebeki, no chyba że przeżyje ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. mam nadzieje że nikogo nie uśmiercisz

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG OMG OMG... nie ma lepszych imaginów od Twoich. Świetnie piszesz, uzależniłam się od Twoich imaginów :) Przeczytałam wszystkie w niecałe 3 dni i dodatkowo przeczytam zaraz wszystkie od początku jeszcze raz XD. Nie kończ błagam... Rozdziałów może być 2748219849872489414872842891748642 a i tak wszyyystkie przeczytam ;3
    Życzę weny i nie uśmiercaj lepiej Rebeki, no chyba że przeżyje ;)

    Zgadzam się <3

    OdpowiedzUsuń