Białe ściany
otaczały całe pomieszczenie .Rażące światło , które stawało
się coraz bardziej uciążliwe dla mojego wzroku, znajdowało się
nade mną. Ciche pikanie dochodzące gdzieś z boku. Nie czułam
swojego ciała. Czy to już koniec?
-Błagam... nie możesz mnie zostawić. - łamiący się głos, który odbijał się niczym echo w mojej głowie.
Otworzyłam szerzej swoje powieki z nadzieją, że ujrzę do kogo należał ten zachrypnięty głos. Jedyne co zdołałam zobaczyć to ten cholerny rażący punkt. Chciałam się podnieść , ruszyć ręką , cokolwiek... jednak wszystko było zbyt ciężkie.
Trzask rozległ się w oddali pomieszczenia, a stukot o podłogę się nasilał.
-Przykro mi... już czas. - poważny , bezuczuciowy ton głosu odezwał się.
- Nie ! Ona się obudzi ! - krzyk rozpaczy , rozbrzmiał po pomieszczeniu.
- To już za dłu... - usłyszałam jak ktoś wstrzymuje powietrze , by za chwilę wyszeptać „Przecież to nie możliwe”.
Ujrzałam nad sobą , starszego mężczyznę. Na jego nosie zawieszone były ciemno oprawione okulary, siwe włosy i nieliczne zmarszczki wskazywały na podeszły wiek. Był ubrany na biało , co kontrastowało z jego opalenizną.
Mężczyzna poruszył się , jakby czegoś szukał, a gdy już to znalazł wyciągnął z kieszeni. Mała latareczka , którą po chwili poświecił po moich oczach. Gwałtownie zamknęłam oczy, gdyż nie mogłam znieść tak uciążliwego światła.
-To niemożliwe... - powtórzył pod nosem mężczyzna i odszedł.
Mój wzrok błąkał się wszędzie, byleby coś zrozumieć . Gdzie byłam ? Kim jestem ? Co się stało ? Pytania coraz bardziej zapychały mój umysł...
-Błagam... nie możesz mnie zostawić. - łamiący się głos, który odbijał się niczym echo w mojej głowie.
Otworzyłam szerzej swoje powieki z nadzieją, że ujrzę do kogo należał ten zachrypnięty głos. Jedyne co zdołałam zobaczyć to ten cholerny rażący punkt. Chciałam się podnieść , ruszyć ręką , cokolwiek... jednak wszystko było zbyt ciężkie.
Trzask rozległ się w oddali pomieszczenia, a stukot o podłogę się nasilał.
-Przykro mi... już czas. - poważny , bezuczuciowy ton głosu odezwał się.
- Nie ! Ona się obudzi ! - krzyk rozpaczy , rozbrzmiał po pomieszczeniu.
- To już za dłu... - usłyszałam jak ktoś wstrzymuje powietrze , by za chwilę wyszeptać „Przecież to nie możliwe”.
Ujrzałam nad sobą , starszego mężczyznę. Na jego nosie zawieszone były ciemno oprawione okulary, siwe włosy i nieliczne zmarszczki wskazywały na podeszły wiek. Był ubrany na biało , co kontrastowało z jego opalenizną.
Mężczyzna poruszył się , jakby czegoś szukał, a gdy już to znalazł wyciągnął z kieszeni. Mała latareczka , którą po chwili poświecił po moich oczach. Gwałtownie zamknęłam oczy, gdyż nie mogłam znieść tak uciążliwego światła.
-To niemożliwe... - powtórzył pod nosem mężczyzna i odszedł.
Mój wzrok błąkał się wszędzie, byleby coś zrozumieć . Gdzie byłam ? Kim jestem ? Co się stało ? Pytania coraz bardziej zapychały mój umysł...
* * *
- I jak się Pani
dziś czuję , panno...
- Blake . - przerwałam doktorowi.
- Tak Blake . - powtórzył , zapisując coś w karcie pacjentów. - Więc jak się Pani czuje ?
- A jak się może czuć ktoś , kto zapomniał kim jest , gdzie jest i dlaczego ? - rzuciłam niegrzecznie w stronę starszego człowieka .
- Blake . - przerwałam doktorowi.
- Tak Blake . - powtórzył , zapisując coś w karcie pacjentów. - Więc jak się Pani czuje ?
- A jak się może czuć ktoś , kto zapomniał kim jest , gdzie jest i dlaczego ? - rzuciłam niegrzecznie w stronę starszego człowieka .
- Próbujemy Pani
pomóc. Przypomniało się coś już Pani ?
- Nie . - odburknęłam , krzyżując ręce na piersi.
Minął tydzień. Tydzień odkąd Harry umarł , chociaż to tak jakby się nigdy nie wydarzyło. Czułam w sobie pustkę. Próbowałam pozbierać myśli. Kim był mężczyzna, którego słyszałam w pierwszy dzień ? Nie wiem. Nie pytałam o niego, jak również on sam tu nie wrócił. Przypominał mi się skądś jego głos, jednak nie dane mi było przypomnieć sobie to w stu procentach.
- Ma Pani gościa , wpuścić go ? - zapytał lekarz , na co skinęłam twierdząco głową.
Patrzyłam jak drewniana powłoka ustępuje, a lekarz wychodzi wołając mojego gościa. W drzwiach stanął wysoki mężczyzna. Miał na sobie czarne , potargane rurki i granatową bluzę z rękawami podwiniętymi aż do łokci. Mogłam idealnie zobaczyć jego tatuaże . Mój wzrok podniósł się wyżej i zamarłam, gdy rozpoznałam tą twarz. Zielone niczym szmaragdy , a w nich rozpromieniała iskierka. Te loki ułożone w artystycznym nieładzie. Harry.
- Nie . - odburknęłam , krzyżując ręce na piersi.
Minął tydzień. Tydzień odkąd Harry umarł , chociaż to tak jakby się nigdy nie wydarzyło. Czułam w sobie pustkę. Próbowałam pozbierać myśli. Kim był mężczyzna, którego słyszałam w pierwszy dzień ? Nie wiem. Nie pytałam o niego, jak również on sam tu nie wrócił. Przypominał mi się skądś jego głos, jednak nie dane mi było przypomnieć sobie to w stu procentach.
- Ma Pani gościa , wpuścić go ? - zapytał lekarz , na co skinęłam twierdząco głową.
Patrzyłam jak drewniana powłoka ustępuje, a lekarz wychodzi wołając mojego gościa. W drzwiach stanął wysoki mężczyzna. Miał na sobie czarne , potargane rurki i granatową bluzę z rękawami podwiniętymi aż do łokci. Mogłam idealnie zobaczyć jego tatuaże . Mój wzrok podniósł się wyżej i zamarłam, gdy rozpoznałam tą twarz. Zielone niczym szmaragdy , a w nich rozpromieniała iskierka. Te loki ułożone w artystycznym nieładzie. Harry.
Chłopak zamknął
drewnianą powłokę i zbliżył się do łózka , siadając na jego
krańcu. Ręką , która miał schowaną za plecami wyjął pluszaka
średniej wielkości.
-To dla Ciebie. - powiedział podając mi go.
-Dziekuję Harry. - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech .
On żył...
Gdy wypowiedziałam jego imię, jego oczy się zaszkliły. Czy powiedziałam coś złego ? Jego twarz wydawała się być bardzo zdziwiona.
-Przypomniało Ci się moje imię ? - zapytał zdumiony chłopak.
- Przecież cały czas byłeś przy mnie … aż zginąłeś.. - odparłam szepcząc.
- Zginąłem ? O czym ty mówisz?
- Przecież.. chroniłeś mnie, postrzelili cię... a potem wszystko zaczęło znikać..- w moich oczach pojawiły się łzy – a potem to..- wskazałam gestem ręki na otaczający nas pokój.
-Emmy... Kim dla ciebie jestem ? - zapytał , odchodząc od tematu.
- Kimś ważnym, nigdy o tym nie rozmawialiśmy , ale ty mnie kochałeś. - odpowiedziałam.
- Emily... ja jestem twoim mężem...- wyszeptał chłopak.
- Mężem ?! - prawie , że wykrzyczałam – Ja mam 17 lat !
- Wyszliśmy za mąż gdy miałaś 19, potem stało to co się stało, i byłaś w śpiączce... przez 2 lata... Emily ty masz 21 lat.. - wytłumaczył chłopak , na co otworzyłam oczy jeszcze bardziej ze zdziwienia.
-To dla Ciebie. - powiedział podając mi go.
-Dziekuję Harry. - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech .
On żył...
Gdy wypowiedziałam jego imię, jego oczy się zaszkliły. Czy powiedziałam coś złego ? Jego twarz wydawała się być bardzo zdziwiona.
-Przypomniało Ci się moje imię ? - zapytał zdumiony chłopak.
- Przecież cały czas byłeś przy mnie … aż zginąłeś.. - odparłam szepcząc.
- Zginąłem ? O czym ty mówisz?
- Przecież.. chroniłeś mnie, postrzelili cię... a potem wszystko zaczęło znikać..- w moich oczach pojawiły się łzy – a potem to..- wskazałam gestem ręki na otaczający nas pokój.
-Emmy... Kim dla ciebie jestem ? - zapytał , odchodząc od tematu.
- Kimś ważnym, nigdy o tym nie rozmawialiśmy , ale ty mnie kochałeś. - odpowiedziałam.
- Emily... ja jestem twoim mężem...- wyszeptał chłopak.
- Mężem ?! - prawie , że wykrzyczałam – Ja mam 17 lat !
- Wyszliśmy za mąż gdy miałaś 19, potem stało to co się stało, i byłaś w śpiączce... przez 2 lata... Emily ty masz 21 lat.. - wytłumaczył chłopak , na co otworzyłam oczy jeszcze bardziej ze zdziwienia.
* * *
-Proszę się nia
opiekować , pamięć powinna wrócić do normy , lecz nic nie jest
do końca wiadome. - powiedział lekarz do Harrego.
Po kolejnych dwóch tygodniach spędzonych w szpitalu , zapoznałam się lepiej z Harrym, oboje stwierdziliśmy , że powinnam wrócić do „naszego” domu.
Po 20 minutowej drodze , znaleźliśmy się na wjeździe do średniej wielkości domku. Wyszłam z auta , z małą pomocą Harrego i ruszyłam do środka. Przeszukując wszystkie pomieszczenia znalazłam w salonie wyjście na taras. Oparłam się o barierkę i obserwowałam jak słońce zachodzi nad horyzontem. Przepiękny widok.
-Przepraszam , że prze..
- Nie przeszkadzasz. - odparłam i odwróciłam się w stronę chłopaka.
Niepewnie podszedł do mnie i pochylił się nade mną.
- Uwielbiałaś to miejsce. - wyszeptał mi do ucha, a po moim ciele rozeszły się ciarki.
- Pięknie tu. - odpowiedziałam.
Chłopak wyprostował się i wciąż patrzył w moje oczy.
- Przepraszam... mogę coś spróbować ? - zapytałam niepewnie.
- Jasne. - odparł .
Z zawahaniem stanęłam na palcach i wpiłam się w usta chłopaka. Poczułam się jakby przez moje ciało przeszedł prąd , razem ze słodyczą jego ust, a w mojej głowie pojawiło się zamieszanie.
Po kolejnych dwóch tygodniach spędzonych w szpitalu , zapoznałam się lepiej z Harrym, oboje stwierdziliśmy , że powinnam wrócić do „naszego” domu.
Po 20 minutowej drodze , znaleźliśmy się na wjeździe do średniej wielkości domku. Wyszłam z auta , z małą pomocą Harrego i ruszyłam do środka. Przeszukując wszystkie pomieszczenia znalazłam w salonie wyjście na taras. Oparłam się o barierkę i obserwowałam jak słońce zachodzi nad horyzontem. Przepiękny widok.
-Przepraszam , że prze..
- Nie przeszkadzasz. - odparłam i odwróciłam się w stronę chłopaka.
Niepewnie podszedł do mnie i pochylił się nade mną.
- Uwielbiałaś to miejsce. - wyszeptał mi do ucha, a po moim ciele rozeszły się ciarki.
- Pięknie tu. - odpowiedziałam.
Chłopak wyprostował się i wciąż patrzył w moje oczy.
- Przepraszam... mogę coś spróbować ? - zapytałam niepewnie.
- Jasne. - odparł .
Z zawahaniem stanęłam na palcach i wpiłam się w usta chłopaka. Poczułam się jakby przez moje ciało przeszedł prąd , razem ze słodyczą jego ust, a w mojej głowie pojawiło się zamieszanie.
* * *
-Harry ! Postaw mnie na ziemię ! - wykrzyczała nastolatka do chłopaka.
- Nie póki nie przyznasz , że jestem przystojny ! - zagroził jej chłopak na co dziewczyna odpowiedziała szczerym śmiechem.
-Jesteś przystojny , a teraz puszczaj ! - jak powiedziała tak chłopak zrobił.
Dziewczyna stanęła przed nim wpatrując się w jego zielone oczy , a kędzierzawy chłopak pochylił się ku niej by złożyć na jej ustach pocałunek.
- Kocham Cie. - wyszeptał.
- Kocham Cie , Harry
-Harry ! Postaw mnie na ziemię ! - wykrzyczała nastolatka do chłopaka.
- Nie póki nie przyznasz , że jestem przystojny ! - zagroził jej chłopak na co dziewczyna odpowiedziała szczerym śmiechem.
-Jesteś przystojny , a teraz puszczaj ! - jak powiedziała tak chłopak zrobił.
Dziewczyna stanęła przed nim wpatrując się w jego zielone oczy , a kędzierzawy chłopak pochylił się ku niej by złożyć na jej ustach pocałunek.
- Kocham Cie. - wyszeptał.
- Kocham Cie , Harry
* * *
...but
when you smile at the ground
it ain't hard to tell...
it ain't hard to tell...
Światła
wokół nich zgasły , a cała Arena O2 ucichła. Gdy naglę
reflektory znów oświeciły całą scenę , dziewczyna ujrzała
Harrego klęczącego przed nią. W ręku trzymał pierścionek , a z
jego ust wydobyły się słowa:
-Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i wyjdziesz za mnie ?
-Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i wyjdziesz za mnie ?
* * *
-...ślubuje Ci miłość , wierność, oraz to , że nie opuszczę Cie aż do śmierci...
-...ślubuje Ci miłość , wierność, oraz to , że nie opuszczę Cie aż do śmierci...
* * *
Kto
by pomyślał jak wiele przykrości może sprawić nam nasza
wyobraźnia. Jednak „Nie ma tego złego , co by na dobre nie
wyszło” . Cała historia okazała się być jedynie złym snem,
pośród rzeczywistości. Wielu z was wydało by się to wręcz
niemożliwe , żeby tak realistyczna historia stała się zwykłym
koszmarem, a jednak. Wyobraźnia Emily zmieniła wszystko... jej
wiek, bieg wydarzeń , historie Harrego jak i jej własną. Tak
naprawdę Emily i jej rodzice nigdy nie wyprowadzili się z Holmes
Chapel, zawsze tam mieszkali. Dziewczyna zawsze była przy
loczkowatym chłopaku. W złych chwilach i tych dobrych. Gdy płakali
ze śmiechu jak i ze smutku. Zawsze ich coś łączyło, jednak nic,
nigdy nie zdołało tego zniszczyć. To było niemożliwe...
The End of Impossible...
_____________________________________________________________________
Nie wyszła mi ta część , tak jakbym chciała by wyszła , ale jest ;) . Dziękuje wam za wszystkie komentarze związane z tym opowiadaniem. Naprawdę dały mi wiele weny. Opowiadanie nazwałam "Impossible". Trochę głupio , że dopiero teraz je nazywam , ale tak mi przyszło pod koniec do głowy xD. Przepraszam , że dodaje dopiero dzisiaj , ale nie mogłam prędzej... Zapraszam do komentowania no iii... Pozdrawiam ! Lovee ya' !
Nie wyszła mi ta część , tak jakbym chciała by wyszła , ale jest ;) . Dziękuje wam za wszystkie komentarze związane z tym opowiadaniem. Naprawdę dały mi wiele weny. Opowiadanie nazwałam "Impossible". Trochę głupio , że dopiero teraz je nazywam , ale tak mi przyszło pod koniec do głowy xD. Przepraszam , że dodaje dopiero dzisiaj , ale nie mogłam prędzej... Zapraszam do komentowania no iii... Pozdrawiam ! Lovee ya' !
~Cookie Monsteer.
Strasznie mnie za skoczyłaś ale pozytywnie !
OdpowiedzUsuńSzkoda , że to już koniec :(
Cudowne !
No powiem Ci, że tego się nie spodziewałam :) Ale zakończenie na prawdę fajne :)
OdpowiedzUsuńWow no po prostu wow ( owacje na stojąco) genialne zakończenie ( jeszcze raz tłum szaleje) mam nadzieje ze niedługo coś nowego zaczynasz
OdpowiedzUsuńJak to czytała to stałam i przewróciłam się, no po prostu WOW!!! A napisałaś by jakiś inny imagin o harrym na tej stronie? Proszę
OdpowiedzUsuńwow. świetny jest jak i całe opowiadanie było ;) pisz dalej, bo naprawdę robisz to świetnie ;*
OdpowiedzUsuńSuuper
OdpowiedzUsuń★☆♥♡ Jeny nie spodziewałam się
OdpowiedzUsuńsuper piszesz ;-):-D
Po prostu kocham z całego serca ♥