"Jestem aniołem... a ty moim marzeniem, obserwujesz mnie skrycie"
Wyskoczyłam jak oparzona z wanny, zakładając szlafrok i szczelnie go zawiązując. Szybko wycierałam nogi, kiedy po mieszkaniu rozniosło się pukanie. Kurwa ! Wyszłam z łazienki zaczynając schodzić po schodach, ale było już za późno... Stali w drzwiach mierząc się wzrokiem. Przyległam do ściany, wycofując się lekko w tył. Podsłuchiwałam o czym mówią, ale nic nie słyszałam. Milczą ? Chcę słyszeć... albo nie, nie chcę.
- To dla Jeymi, przekaż jej. Dzięki.
Tylko Liam się odezwał ? Tylko go słyszałam. Co mówił Taylor ? Szczęk zamykanych drzwi obił się od ścian, dając znak, że powinnam zwiewać, by nie wyjść na idiotkę. A co mi tam. Usiadłam na schodkach, czekając aż przyjaciel mnie zauważy.
- Słyszałaś ?
- Tak.
Szybko odpowiedziałam na jego pytanie. Pokonał dwa stopnie siadając obok mnie.
- To był ten Liam ?
- Tak.
- To dla ciebie- podał mi kopertę- nie mogę się doczekać, by doprowadzić go do szału. Szkoda, że nie widziałaś jego miny, kiedy otworzyłem drzwi. Był zmieszany, a oczy miał jak koła samochodu.
Zaśmiałam się wyobrażając sobie Liama.
- Powinniśmy się szykować, mało czasu nam zostało.- rzuciłam wstając z miejsca i wchodząc do sypialni. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i podeszłam do szuflady. Wyciągnęłam sobie bieliznę i stając przed lustrem rozczesałam włosy. Naciągnęłam na siebie koronkowe, białe majtki i cieliste, cieniutkie pończochy samonośne. Sięgały mi, aż po górną część ud, stykając się z majtkami, idealnie zastępując rajstopy. Zsunęłam z ramion szlafrok i pomijając założenie stanika, ubrałam sukienkę. Zajęłam miejsce przed swoją toaletką i związałam włosy w koka. Wytuszowałam rzęsy, a jako podkład użyłam cienkiej warstwy bladego pudru, był w kolorze mojej skóry więc po nałożeniu był niewidoczny. Róż nie był mi potrzebny, gdyż z podekscytowania moje policzki przybierały kolorów. Przejechałam usta smakową, truskawkową pomadką i rozpuściłam włosy. Po chwili zastanowienia, poskromiłam swoje ciemne fale, przerzucając je na prawe ramię. Chwilę zastanawiałam się nad kolczykami, nie mam ich dużo, a od ponad pół roku żadnych nie nosiłam. Założyłam złote wkręty z małym, przestrzennym, kwadratowym diamencikiem. Wisiorek z drobnym serduszkiem, kilka bransoletek ze sztucznego złota i w zasadzie byłam gotowa. Uniosłam swoje ciało z krzesła i sięgnęłam pod łóżko wyjmując pudełko z koturnami. Mama przysłała mi je kiedyś, nigdy ich nie założyłam, aż do dzisiaj. Założyłam na stopy obuwie z zakrytymi palcami i zapięłam na kostce drobny paseczek.
Ustałam na nogi, łapiąc chwilę równowagę, po czym podeszłam do lustra.
Jej wyglądam dobrze, naprawdę dobrze. Całkiem podoba mi się ta przemiana w noszenie sukienek i wysokich butów. Moją bladą twarz okalały czekoladowe włosy, a policzki zdobiły się rumieńcami. Obróciłam się tyłem, podziwiając wycięcie na plecach.
Przekręciłam klucz w drzwiach, biorąc w ręce małą kopertówkę ze złotym łańcuszkiem. Wsadziłam do niej zaproszenia i telefon, po czym przepasałam ją przez ramię i wyszłam z pokoju. Pokonałam pięć stopni i stanęłam na panelach salonu. Taylora jeszcze nie było więc usiadłam na kanapie i czekałam. Trochę się stresuje, ale czym ? Może tym, że jego docinki tego wieczoru mogą stać się silniejsze. Odetchnęłam głośno kiedy w drzwiach pojawił się chłopak. Czarne rurki luźno zwisały z jego bioder, a biała koszulka i czarna marynarka stanowił kontrast. Jest cholernie przystojny, a dziś będzie grał mojego chłopaka. Wygrałaś życie Jeymi !
- Wyglądasz jak Anioł w ciele pięknej kobiety...
Czułam, jak moje policzki płoną. Rzadko słyszę komplementy odkąd przyjechałam do Londynu. Nie znam tu nikogo, poza chłopakami. Ludzie nie zwracają tu na nikogo uwagi. Żyją po prostu własnym życiem.
- Dziękuję.
Odparłam nieśmiało, wstając i podchodząc do chłopaka.
- Mamy jeszcze 30 minut... idziemy ?
- Idziemy.
Otworzył przede mną drzwi, puszczając oczko. Zaśmiałam się cicho, wiedząc, że nie pozwoli mi bym była smutna. Zjechaliśmy windą na parter, a starszy facet z uśmiechem otwierał nam szklane, wyjściowe drzwi. Podziękowałam mu tym samym uśmiechem, schodząc po schodach na ruchliwą ulicę.
- Jedziemy taksówką czy idziemy na piechotę ?
Zapytałam mając nadzieję, że wybierze taksówkę. Nie mam siły iść taki kawał.
- Jedziemy moim samochodem.
- Co ?
- Oj mała, ja także dorobiłem się czegoś w życiu i to nie byle czego.
- Wiem, wiem, więc gdzie twój samochód ?
- Właśnie do nas jedzie.
Wskazał palcem na czarne Audi SUV. Mogłam się domyślić, zawsze mówił o tego typu samochodach. Gustował w wysokich... sama nie wiem czemu. Młody chłopak wysiadł z samochodu podając Taylorowi kluczyki, a ten dał mu kilka dolarów.
- Dziękuję, że go tutaj przywiozłeś.
Wymamrotał uprzejmie do chłopaka, otwierając mi drzwi. Wsiadłam do środka, a już po chwili byliśmy w drodze.
***
- Rozluźnij się mała.
- Przepraszam.
Wypuściłam z płuc powietrze, rozluźniając się. Wszystko się uda.
Z uśmiechem podałam zaproszenia wysokiemu mężczyźnie, który od razu przepuścił nas przez bramki. Czerwony dywan rozłożony był po same drzwi, a ścieżkę zdobiły papierowe lampiony, rozświetlające, zapadający wieczór. Czerwonousta kobieta przepuściła nas prze drzwi witając na....zapomniałam, nieważne. Ludzie dobrani w swoje grupy, po rozsypywani byli po sali, stojąc przy swoich stolikach. Czyli nie będziemy siedzieć ? Zauważyłam czwórkę przyjaciół, Liama i dziewczyny im towarzyszące. Zaraz Harry i Niall byli sami. Czyli oni mogli, a ja nie ? Ughh.. bez znaczenia. Zaczęłam iść w kierunku ich stolika, a moje usta wypełniał uśmiech, który co raz bardziej się poszerzał, na myśl o porażce Payna.
- Hej chłopaki.
Przywitałam się, a wszyscy na raz się odwrócili.
- Cześć Jeymi.
Irlandczyk jako jedyny się odezwał, kiedy pozostali wpatrywali się to we mnie to w chłopaka przy moim boku. Spojrzałam na Liama, ale jego twarz była kamienna.
- To jest Taylor mój chłopak.
- Nie wiedziałem, że masz chłopaka ?
Harry odparł oszołomiony. Tak, ja przedwczoraj też nie wiedziałam. W zasadzie jest nim od pięciu minut.
- Och... przedwczoraj przyjechałem zobaczyć się z Jeymi. Miło was poznać.
Idealnie wybrnął z sytuacji. Tak dalej.
- My przepraszamy was na chwilę.
Zayn i jego towarzyszka zniknęli w tłumie, przepraszając.
- A więc to jest Eleanor moja dziewczyna, a to Elena dziewczyna Liama.
Dziewczyna Liama... słowa obiły się w moich uszach kilka razy, wpadając w myśli. Dziewczyna Liama.... Kochałam Liama, jako dziecko. Kochałam go tak, jak ona teraz. Dziewczyna Liama... teraz go nienawidzę, ale boli. Nie Stop ! Nie boli. Nic nie czuje. Jestem potworem bez uczuć. Boli.
- Cieszę się, że mogę was poznać.
Co mam jeszcze powiedzieć ? Czuję się tu strasznie.
- Jeymi wyglądasz ślicznie.
Uśmiechnęłam się szeroko na słowa Harrego.
- Jak anioł.
Dodał Taylor, ściskając moją dłoń. O co mu chodzi ?
- Um.. dzięki.
***
- Ja poproszę czerwone wino, dziewczyny chcecie też ?
Elena zapytała, a wszystkie przytaknęły po za mną.
- A ty Jeymi ? Nie chcesz ?
- Nie, dzięki.
Naprawdę czuję się tu okropnie.
- Nasza Jeymi wczoraj popiła i dzisiaj ma dość.
Zrzędliwy i złośliwy Payne wrócił. Przemilczałam to, nie chcąc rozpoczynać kłótni. Jednak upokorzył mnie w jakiś sposób przed kelnerem i dziewczynami.
- My pójdziemy zatańczyć.
Taylor pociągnął mnie delikatnie za dłoń, kierując w stronę parkietu, gdzie kilka osób wolno kołysało się w rytm piosenki. Jego dłoń spoczęła na mojej talii, a drugą splatał nasze palce. Ułożyłam ramię na jego, patrząc mu w oczy.
- Pamiętasz jak uczyłaś mnie tańczyć ?
- Tak, strasznie mnie podeptałeś i nie wiadomo jak, ale miałam podbite oko.
Zaczęłam się cicho śmiać w jego ramię przypominając sobie wszystkie chwile spędzone z nim. Jest prawdziwym przyjacielem. Tak wiele przeżyliśmy. Nasze ciała wolno kołysały się w rytm piosenki, kiedy ja dalej chichotałam.
- Przynajmniej teraz umiem tańczyć tylko spójrz na moje ruchy.
- Widzę, widzę. Wymiatasz tu.
Ponownie zaczęliśmy się śmiać, nie ważne jak błahy był powód. Nas śmieszył.
Tańczyli razem kolejny taniec. Dziewczyna jako jedyna wyróżniała się z tłumu białą, aksamitną sukienką. Naprawdę wyglądała jak anioł. I chodź ona tego nie dostrzegała, to połowa mężczyzn na sali pochłaniała ją wzrokiem. Nawet on nie mógł oderwać od niej oczu. Liam skrycie się jej przyglądał. Choć jego ciało drżało ze złości, w środku czuł ból. Ten sam ból co ona. Jednak mieli różne sposoby na walkę z nim. On obracał wszystko przeciwko niej, raniąc ją słowami, a siebie przekonując do... wmawiał sobie, że ona go nie obchodzi. Ona natomiast przyjmowała wszystko do siebie, kłębiąc głęboko w sercu. Słowa służyły jej tylko za obronę, nie używała ich by go ranić. Używała by móc chronić swój zniszczony organizm i pokaleczone serce. Teraz czuł największy ból. Patrzył na śmiejącą się dziewczynę, na szczęśliwą dziewczynę. Zupełnie inną. Jej ciało okręciło się kilka razy w piruecie, a następnie zostało przechylone w tył, podtrzymywane przez jej "chłopaka". Piosenka się zakończyła, a ona nieświadoma tego co może się zaraz wydarzyć szła do stolika, oplatając swoją dłonią, dłoń drugiej osoby. Nie wiedziała, że zaraz jej praca pójdzie na marne...
___________________________________________
Miała być akcja, jesteście teraz zawiedzeni wiem. Źle rozplanowałam tą część, ale w 6 na pewno coś się wydarzy. Nawet mogę wam zdradzić, że wybuchnie kłótnia między Jeymi, a Liamem. Nie będzie też Taylora, który by ją obronił. Przepraszam was <3 Następna pojawi się jutro na 100%. SO SORRY
+
Szczęśliwego i strasznego Hallowen :D /Natalia