Udałam się w jego ślady, pozwalając, by Morfeusz oprowadził mnie po swojej krainie.
***
Krzyczałam przerażona, widząc Louisa na przodzie Katamarany. Obiecał. Obiecał, że mnie nie zostawi tej nocy. Czułam nienawiść do jego osoby, przepełnioną bólem. Zawiódł... Tak cholernie go kocham i boje się go stracić, że aż go nienawidzę. Podobno, tak naprawdę nienawidzi się tylko te osoby, które coś znaczą. Coś znaczą ? Louis znaczy wszystko. Całe życie.
- Louis wróć, proszę obiecałeś!
Krzyczałam na chłopaka, który zdawał się nie słyszeć moich słów i uparcie wiązał liny. Czemu on taki jest ? Zawzięty. Próbowałam do niego podejść, ale nogi wrosły w pokład. Stały się ciężkie, wypełnione ołowiem. Usta tłumiły szloch, a oczy mocno zamknięte nie chciały widzieć, jak chłopak kolejny raz wpada do wody. Nie ujdzie mu to na sucho...
- Louis nie zostawiaj mnie, obiecałeś... zaufałam ci...
Słowa poprzedzały jęki bólu, jaki rozdzierał mnie wewnątrz. Moja podświadomość, uciekła zostawiając swoje buty i skryła się pod kocem za skórzaną kanapą, nie chcąc na nas patrzeć. Tak bardzo boli.
- Louis!!!
Wydarłam się, kiedy chłopak upadł na drewnianą ziemię, a obok niego pojawiła się plamka krwi. Skąd ona ? Rosła, powiększała się. Zacisnęłam pięści. Zacisnęłam oczy. Zacisnęłam serce. Przez usta przemawiał głośny szloch i nie składane słowa. Upadłam na kolana, lecąc w dół. Co raz głębiej i głębiej. W czarną dziurę. W czarną przepaść. Przepaść bez końca, nieskończenie długą i głęboką.
- Maleńka...
Szept... Szept, jak śpiew. Cichy, przyjemny dla uszu. Uspakajający, niosący ukojenie.
- Maleńka...
Głos Anioła. Maleńka... tylko Louis, tak do mnie mówi. Tylko on może. Kocham go. Uśmiecham się, będąc w innym świecie. Gdzie jestem ? Gdzieś pomiędzy spokojem, a rzeczywistością. Wyłączyłam się na chwilę.
- Maleńka otwórz oczy...
Co..? Nie chcę ich otwierać. Jest tutaj cicho, ciepło i przyjemnie. Nie chcę. Podoba mi się tu.
- Aniele proszę...
Aniele ? Nie jestem Aniołem. Może, takim z małymi różkami... Lubię to słowo, Aniele... Jest magiczne. Nie słyszę nic. Wracam. Unoszę się w górę i w górę. Co raz wyżej, aż do nieba. Nie to za wysoko, trochę niżej. Pod niebo. Otwieram oczy i widzę. Widzę świat i Louisa. Klęczy, cały zakrwawiony. Skąd ?
- Louis !!!
Znowu mnie coś ciągnie, zabiera od chłopaka. Zabiera od miłości. Nie chcę. Walczę. Przegrywam. Nie chcę.
- Obudź się! Maleńka proszę !
Otwieram powieki, jest gorąco. Jestem mokra. Widzę Louisa, całego, zdrowego, seksownego. Żyje. Wykonuję szybki ruch, siadając z płaczem i wtulając się w jego ramię.
- Cśśś... to był tylko sen. Nie zostawię cię nigdy. Obiecałem.
Sen ? Jestem w salonie, w łóżku, w jego ramionach, bezpieczna.
- Kocham cię Louieh...
- Cśś.. nie płacz, ja ciebie też.
Kilka głębszych oddechów pozwoliło mi wrócić do normalnego stanu. To nie był sen, właściwe określenie to koszmar.
- Która godzina ? - zapytałam.
- 6:00, ale połóż się i prześpij jeszcze, zostanę z tobą.
Uśmiechnęłam się, ufając mu. Realny Louis dotrzymuje słowa. Kocha mnie, a ja go. Miłość bezwarunkowa.
Położyłam się, a on obok, oplatając mnie swoim ciałem. Zamknęłam oczy, ulatniając się...
***
- Co robisz mała ?
Rozbawiony głos bruneta doszedł do uszu. Obdarzyłam go spojrzeniem i uśmiechem, wlepiając wzrok z powrotem w sufit. Jest fascynujący, biały. Czuje się jak w transie... właściwie to nie wiem co robię....
- Co tam widzisz ?
- Nic, ale jest ciekawszy od podłogi.
Wow... to jest głębokie...
- Ale nie ciekawszy ode mnie ?
- Nie.
Zatonęłam w niebieskich tęczówkach, czując mrowienie w podbrzuszu. Jej pożądam go... tak nagle i właśnie tutaj. Co on ze mną robi ? Pomyślę o tym później. Wspięłam mu się na kolana, obdarzając jego usta pocałunkiem. Jedno muśnięcie przerodziło się w taniec namiętności.
jego język dokładnie badał moje usta, nie pomijając żadnego zakątka. Wplotłam swoje dłonie w jego włosy, bawiąc się nimi. Są takie miękkie, przyjemne w dotyku. Jego ręce oplotły moją talię, zjeżdżając w dół. Kciukiem zaczepił gumkę czarnych, koronkowych majtek, pociągając ją do siebie. Uśmiechnął się przez pocałunek, wodząc drugą ręką do koronkowego stanika. Zsunął z mojego ramiona jedno ramiączko, przygryzając zębami skórę.
- Powinniśmy wziąć prysznic.
Co ? Ale teraz ? Kiedy ja mam ochotę na seks ?-No już idziemy.
Podniósł się ze mną na rękach i zaniósł do łazienki. Ostrożnie postawił mnie na ziemi, odkręcając wodę. Hmm... wspomniany duży prysznic. Uśmiech mimowolnie ni z owego powodu rozciągnął się na moich ustach.
- Muszę cię rozebrać.
Przybliżał się do mnie stawiając wolne, seksowne kroki. O rany... on jest piękny. Podsadził mnie na czarny, granitowy blat, grymasząc pod nosem.
- Co się stało ?
- Mam obolały kręgosłup.
Opsss... nie wiem dlaczego.
Zaczął kreślić ścieżkę pocałunków od lewego ramienia do prawego, rozpinając zapięcie biustonoszu. Ciepła fala zalała moje ciało, dopełniając pożądanie. Chwile później nie miałam już swoich majtek. Całował zawzięcie i rozkosznie. Mmmm...
- Chcę cię...
Wysapał między pocałunkami. Jego nabrzmiała erekcja, ocierała się o mnie, powodując ciche jęknięcia. Nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale jest we mnie. Porusza się wolno, chłonąc przyjemność z każdego pchnięcia. Zatrzymał się na chwilę, zataczając biodrami kółka. Spycha mnie na krawędź przepaści, przepaści przyjemności. Zacisnęłam dłonie na jego ramionach doznając spełnienia. On chwilę po mnie doszedł. Nasze ciężkie oddechy zgrywały się ze sobą, a gorąca para wypełniała pomieszczenie.
- Cóż za wspaniały poranek....
Wymruczał do mojego ucha budząc dreszcze. Wspaniały poranek...
***
- Widzę.
Wszędzie woda, spokojna. Nie widać lądu.
- Możemy płynąć, chodź do mnie.
Stanęłam, jak poprzedniego dnia przed Louisem, trzymając stery. Pędziliśmy goniąc za słońcem. Sunąc gładko i szybko po wodzie. Wiatr we włosach. Yeeaa, jak cudownie.
***
- Niespodzianka !!!- Co ?!..
Jak myślicie co jest niespodzianką ? /Natalia
Cudowny. Nie mam pojecia, ale wiem ze dowiem się w kolejnej części. Czekam an kolejną<3
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia co to za niespodzianka... może jakaś wyspa??? nie wiem, ale dziękuję że między nimi jest wszystko dobrze :) jesteś kochana <3 uwielbiam cię <3
OdpowiedzUsuńkiedy next???
Mrs.Horan
Raczej pojutrze... chyba, że bardzo bardzo będziecie chcieli... i dziękuję skarbie /Natalia
Usuńmyślę ze niespodzianką może będzie Harry i Pauline ? Ale wiesz co? Zaskocz mnie i już nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie co to?
OdpowiedzUsuńJejku nie wiem jak cie nazwać jesteś zajebista za tą historię. Nie mogę się doczekać kolejnej cześć. No poczekam...
OdpowiedzUsuńGenialne, fantastyczne, cudowne, perfekcyjnie napisane ♥♥♥♥♥♥ Uwielbiam Cię i kocham. Twoje odpowiedzi na moje komentarze sprawiają, że jak idiotka szczerzę się do monitora i choć przez chwilę jestem taka jak dawniej ♥♥♥ Kocham Cię i naprawdę nie masz za co dziękować, ja mam... Za to, że, piszesz, pamiętasz, odpisujesz, przejmujesz się, że po prostu jesteś! Taką wspaniałą osóbkę ja Ty nigdy w życiu nie powinno spotkać coś złego, nie zasługujesz na to, jesteś świetna, KOCHAM CIĘ I DZIĘKUJĘ ♥♥♥♥♥♥♥♥ Cieszę się strasznie, że komentarze które zostawiam i dla mnie są po prostu wyrażeniem opinii i wykrzesaniem resztek szczęścia, które ładuje we mnie Twoje opowiadanie, jest dla Ciebie tak miłe. Kocham Cię i dziękuję, za wszystko. Zwłaszcza za to, że choć przez chwilę pomagasz mi być sobą. Wiem, że robisz to nieświadomie i pewnie w ogóle nie wiesz o co mi chodzi, ale jestem Ci bardzo wdzięczna i nigdy się za to nie odpłacę. Jesteś fantastyczna! Kocham ♥ kocham ♥ kocham♥ kocham ♥ kocham ♥ kocham ♥ kocham ♥ kocham ♥ kocham ♥ kocham ♥ kocham ♥ kocham Cię, mój Aniele ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń