czwartek, 17 października 2013

Louis cz.33 "Podjęte decyzje nie zawsze są dobre.. stare czyny wracają stając obok, ból jest zawsze blisko"

"Podjęte decyzje nie zawsze są dobre.. stare czyny wracają stając obok, ból jest zawsze blisko"

- Musisz poznać naszych sąsiadów, którzy z pewnością będą u nas stałymi bywalcami. Myślę, że czekają już przed domem.
Ucałował kąciki moich ust, ciągnąc delikatnie za sobą. Przedostaliśmy się przez szklane drzwi, a później przez wejściowe. Czekali. O nie.... oni.... nie wiem czy powinnam płakać czy się śmiać. Chyba jedno i drugie.... Ale jak to możliwe, to śmieszne.
- Cześć twojego życia będzie z tobą tu.- wyszeptał mi do ucha brunet.
Spragniona jej bliskości rzuciłam się biegiem przed siebie, zbiegając po trzech stopniach i biegnąc chodnikiem prosto w jej ramiona. Oplotłam ją rękoma, z całych sił ściskając.
Serce chciało wyrwać się z piersi, a powieki nie potrafiły tamować łez. Tyle się wydarzyło, tak wiele przeżyłam w ciągu tygodnia, radość, smutek złość, nie potrafię opisać, jak się teraz czuję. Chcę utonąć w jej ramionach i trzymając mocno Louisa za rękę zniknąć z tego świata. Nigdy więcej nie chcę się tak czuć, czuć tak, jak teraz. Wiatr zawiał mocniej osuszając trochę policzki.
- Tęskniłam.
Jedno słowo, a włożyłam w nie wszystko, całą swoją gorycz, całą radość, wszystko. Nie trzeba więcej mówić. Słowa są zbędne. Dłoń. Męska dłoń na moich plecach. Harry. Oderwałam się od ciała dziewczyny, przytulając na powitanie lokowatego.
- Hej wybaczcie spóźnienie.
Odwróciłam się, szukając źródła wypowiedzianych słów. Zdyszany chłopak, pochylał się obok Louisa, podpierając dłonie o kolana. Oddech miał ciężki, ale szeroki uśmiech odciągał od tego uwagę.
Wierzchem dłoni otarłam policzek, przenosząc swoją uwagę na dziewczynę obok blondyna. Rude, pofalowane włosy opadały na ramiona, żarząc się w promieniach słońca. Niebieskie oczy raziły przyjaźnią, piegowate policzki i małe, acz pełne usta. Smukła sylwetka i długie nogi, których nie jedna z pewnością jej pozazdrości. Jej jest śliczna.
- Hey to mój kumpel Niall, a to jego dziewczyna Natalie.
- Miło mi was poznać.
Wyciągnęłam nieśmiało w ich stronę rękę, obawiając się odrzucenia. Dzięki bogu, Niall radośnie uścisnął moją dłoń, a dziewczyna widocznie ożywiona, wyrwała się do przodu, zatapiając moje ciało w swoich ramionach.
- Będziemy sąsiadkami. - pisnęła wesoło.
Tak, być może. To właśnie ten problem, chcę tu mieszkać ? Wyplątałam się z jej ramiona, uśmiechając szeroko i cofając kilka kroków do tyłu. Stanęłam koło Pauline, wciągając najciszej jak potrafiłam powietrze do płuc. Przysłuchiwałam się jak ożywiona para, prowadzi żwawą rozmowę z Harrym i Louisem. Oddalałam się od nich, tracąc kontakt ze światem. Stałam pochłonięta przez czarną dziurę w moim umyśle. Błądziłam między myślami, gubiąc się we własnym ciele. Oczy wlepione w jeden punkt, w dom, który stanowił problem. Czemu nie potrafię się z tego cieszyć ? Tak pewnie zrobiła, by każda dziewczyna na moim miejscu. Czemu strach jest silniejszy od wszystkich innych uczuć ? Strach ? Przed czym tak właściwie? Nie potrafię zrozumieć siebie, a powinnam. Chcę płakać. Czuję, że to by mi pomogło. Niewidzialny krąg zatacza się wokół mnie, zamykając się i zabierając powietrze. Oczy zaczęły mi się szklić, zamazując obraz. Wytrzymaj Hey, graj. Wytrzymaj.. powtarzałam to sobie niczym swoją mantrę. Duszę się.
- Zabierz mnie stąd... błagam.
Wyszeptałam nabrzmiałym od powstrzymywanych łez głosem do przyjaciółki. Spojrzała na mnie nie rozumiejącym wzrokiem, dostrzegając w moich oczach walkę. Duszę się.
- Heyley, chodź na chwilę ze mną, mam dla ciebie list od mamy, dam ci.
Wypowiedziała głośno, trochę za bardzo. Spojrzenia utkwiły w nas, a ja kiwając, pośpiesznie ruszyłam z miejsca. Nogi rwały się do biegu, a powstrzymywanie ich było ciężkie. Duszę się. Wyszłyśmy za bramę i mijając róg ogrodzenia, zaczęłam biec. Nie wiem gdzie... nie wiem po co...nie potrafiłam się zatrzymać. Co się ze mną dzieje ? Ramiona brunetki, mocno oplatają moje ciało zatrzymując mnie w miejscu. Puszczają wszystkie tamy, wszystkie zapory, a łzy spływają po moich policzkach. Głośne szlochy słyszane są chyba w całej okolicy, kiedy ja bez opamiętania ryczę. Potrzebuję tego. Bezsilna wtulam głowę w jej ramię, mocząc tym samym śnieżno-białą koszulkę.
- Pauline, Heyley ?
Natalie i Niall zbliżali się w naszą stronę. O nie ! Błagam !
- Ja się nimi zajmę, nie rób nic głupiego.
Głupiego ? Co ja mogę zrobić głupiego ? Rzucić się z mostu ? Mają tutaj most ? Ale po co, nie chcę zostawiać Louisa. Chociaż to mogłoby okazać się rozwiązaniem na wszystkie problemy...
- Hey my idziemy na grilla u was, jak zadzwonisz do mamy to przyjdź.
Krzyknęła porozumiewawczo brunetka i pociągnęła dwójkę za sobą. Podążyłam kawałek dalej, zajmując ławkę otoczoną trzema masywnymi dębami. Podkuliłam nogi pod brodę, siedząc tyłem do wszystkiego, do domu, do ulicy, do ludzi, do świata. Łkałam cicho, zaciskąjąc mocno zęby. Czas podjąć decyzje. "No w końcu przestałaś smarkać i mówisz do rzeczy" moja podświadomość krzyknęła, kręcąc z irytacją głową. Zamknij się, wysyczałam do niej w myślach. Może powinnam odejść od Louisa ? Nie ! To odpada ! Zaczęłam wyć jeszcze głośniej, rozluźniając wszystkie napięte mięśnie. Mijały minuty, a ja zaczynałam czuć ulgę. Namacalna ulga ogarnęła moje ciało. Czułam lekkość na duszy. Błogą lekkość.
- Wszystko dobrze ?
- Tak- wysyczałam z wrogością, nie odwracając się do rozmówcy.
Zapanowała cisza, więc chyba odszedł. Wszystko dobrze, dobrze... Podjęłam decyzję. Zabrałam wszystkie swoje siły, podnosząc się z ławki. Łzy dalej spływały po policzkach, wypełniając usta słonym posmakiem. Szłam chodnikiem, prosto mijając próg, patrząc w ziemię. Przęłknęłam gulę, która narosła w moim gardle, podnosząc wzrok. Oczy napotkały Louisa z jakąś panienką. Co ?! On i ona... śmieją się, są tacy weseli. Serce zaczęło płakać, a ja stałam w miejscu. Kolejny raz to się dzieje... Przytulił ją tak, jak przytula mnie. Czuje coś do niej, nie da się temu zaprzeczyć. Brunet podniósł wzrok zauważając mnie. Moja kamienna twarz nie wyrażała nic, ale jego wyrażała wszystko. Zmieszanie, smutek, radość, ale najbardziej widoczny był strach. Cofnęłam się jeden krok, zaciągając się powietrzem. Nie byłam załamana, raczej wkurzona. Z ruchu warg wyczytałam, że chyba przeprasza złodziejkę chłopaków i idzie w moją stronę. Zacisnęłam pięści, niecierpliwie czekając, aż stanie przede mną....

 
Jest krótka, za co bardzo przepraszam + jutro nie dodam kolejnej.
Mam wycieczkę szkolną i dzisiaj w nocy o 3:30 wyjeżdżam do Hamburga, wrócę jutro w nocy koło 1:00 dlatego spodziewajcie się nowej w sobotę popołudniu :D
 
Jeszcze jedno...
Są trzy grupy ludzi : Ludzie źli, ludzie normalni i anioły w ciałach człowieka...
Wy jesteście tymi Aniołami <3
 
I LOVE SO MUCH ALL<3 /Natalia

6 komentarzy:

  1. i czemu skączyłąś w tym momęcie ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ głupio byłoby zacząć następną część od połowy akcji, zacznę ją odpoczątku i wtedy będzie lepiej... /Natalia

      Usuń
  2. matko część jest świetna :) twoje opowiadanie jest najlepsze <3 a co do tego o aniołach... ty jesteś takim aniołkiem <3 nie mogę się doczekać tej soboty :) i miłej zabawy na wycieczce :)
    Mrs.Horan

    OdpowiedzUsuń
  3. o jacie w takim momencie ;o juz nie mogę się doczekać soboty ;p mam nadzieje ze Hey wszystko sobie wytłumaczy ale pisałaś wcześniej ze się pokłócą ;) fajnie ze mają takich sąsiadów ;d czekam na next ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale będzis się działo...
    Nie moge się doczekać

    OdpowiedzUsuń