sobota, 18 stycznia 2014

Harry cz.17



-
Emily.
Usłyszałam cichy , melodyjny szept tuż przy moim uchu. Nie wiedziałam która była godzina, ale zgaduję , że było bardzo wcześnie. Moje powieki były zbyt ociężałe by się podnieść.
- Emilyyy... wstawaj..
Kolejny trochę głośniejszy szept od ostatniego. Czy ja znowu zwariowałam ? Poczułam jak łóżko delikatnie ugina się pode mną, jednak wciąż pozostaje nie wzruszona. Wtulam się w miękką poduszkę i próbuje ponownie zasnąć.
Zimna ciecz rozlewa się po moim ciele , a z ust wydobywa się głośny krzyk. Moje oczy zaczęły poszukiwać winowajcę tego wszystkiego. Po nie długiej chwili odnajduje Harrego śmiejącego się ze mnie. Mimowolnie się uśmiechnęłam na jego widok. Jego loczki jak zwykle odstawały w inne strony tworząc artystyczny nie ład, na jego biodrach spoczywały szare dresy znad których wystawał pasek z bokserek od Calvina Klein'a.
Wychodząc spod kołdry i ignorując zimno podłogi podbiegłam do Loczka i wtuliłam się w jego tors. Poczułam jego spokojne bicie serca. Jego ręce oplotły mnie w talii dając mi uczucie bezpieczeństwa. Jego ciepły oddech spowodował gęsią skórkę na moim karku.
- Emily zaraz mnie udusisz jak będziesz tak mocno mnie ściskać. - powiedział Loczek śmiejąc się.
Poluźniłam znacznie moje ramiona, jednak wciąż potrzebowałam jego bliskości. Tak dawno go nie widziałam.
-Chodź mała. - rzucił spokojnie Harry , lekko mnie od siebie odsuwając, na co jęknęłam w geście niezadowolenia.- Idź się ubrać. Zaraz wychodzimy.
Spojrzałam na niego zdezorientowana, po czym mój wzrok przeszedł na zegar wiszący naprzeciw łóżka. 5:48... SERIO ?! Odwróciłam się tyłem do Harrego i udałam się w stronę komody.
- Załóż coś wygodnego.- polecił mi chłopak rzucając się na łóżko.
- Budzisz mnie prawie o 6 , każesz mi opuścić moje kochane łóżko , a sam leżysz i nawet się nie ubierzesz ? - powiedziałam
- Oj przepraszam bardzo , ale sama z niego wyszłaś .- stwierdził chłopak z lekkim uśmieszkiem na ustach.
-Bo oblałeś mnie ZIMNĄ wodą !- odburknęłam starając się być przy tym jak najbardziej obrażona na chłopaka.

- Trzeba było się obudzić za pierwszym razem.- zaśmiał się , a ja rzuciłam w niego poduszką , która leżała na fotelu.
Udałam się do łazienki sprawdzając kilkakrotnie czy na pewno zamknęłam drzwi na zamek. Jakoś nie chciałam by jakimś „przypadkowym” trafem znalazł się w niej Harry , gdy ja będę się przebierać. Wzięłam szybki acz relaksujący prysznic, po czym zaczęłam się ubierać. Bielizna, szare dresy i czarna bokserka. Spięłam swoje włosy w wysoki kucyk i opuściłam pomieszczenie. Harrego już nie było w moim pokoju , więc zdecydowałam się , zejść na dół. Chłopak siedział na sofie w salonie. Podeszłam do niego.
- Z kim tam piszesz ? - zapytałam z ciekawością.
- Z Louisem. - odpowiedział , chowając telefon do kieszeni swojej bluzy.
- A dokąd jedziemy ? - zapytałam z ciekawości.
- Trochę poćwiczyć. - odparł.
Chłopak wstał ze sofy i ruszył w moim kierunku. Jego dłonie znalazły się po obu stronach moich bioder. Poszedł jeszcze bliżej. Nasze ciała stykały się ze sobą, a między nami znów pojawiło się to napięcie. Przez moje ciało przeszły delikatne dreszcze , gdy Loczek musnął moje usta.
- Chodź. Idziemy. - powiedział posyłając przy tym ciepły uśmiech.
Spletliśmy nasze dłonie i wyszliśmy.
Po 20 minutach drogi samochodem , znaleźliśmy się na jakiś opustoszałych ruinach jakiejś fabryki. Widok mnie przerażał. Zastanawiałam się gdzie on ma zamiar ćwiczyć.
- Z drugiej strony są hale , tam będziemy ćwiczyć. - opowiedział na moje niezadane pytanie.
- Ktoś jeszcze będzie z nami ? - zapytałam przechodząc przez dziurę w jednej ze ścian.
- Lou, Niall, Zayn i Li przyjadą później. - odparł chłopak.
Weszliśmy do jednej z hal i zaczęliśmy ćwiczyć. Harry próbował nauczyć mnie podstawowych ćwiczeń z samoobrony. Podczas jednego z ćwiczeń usłyszeliśmy jakiś trzask na dworze. Harry spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Zostań tutaj . - powiedział , a raczej rozkazał i poszedł.
Gdy tylko zniknął zza drzwiami , podeszłam bliżej.
- Mieliście nam dać spokój aż do walki . - stwierdził Harry .
- Jednak wolimy was zabić teraz. - odpowiedział znajomy mi głos.
- Zostawcie ją... dajcie jej spokój , a mnie zabijcie ! - błagał Harry.
- Okej. - odparł bez zawahania jeden z nich.
Strzał. Echo rozbiło się po całym budynku. Otworzyłam szerzej drzwi i ujrzałam jak ciało Loczka osuwa się na ziemię. Plama krwi, która była tuż przy jego ciele , zaczęła się powiększać. Podbiegłam do chłopaka , nie zwracając uwagi czy tamci już odeszli czy nadal tutaj są. Z moich oczu poleciała fala łez, a serce pękło na kawałki. Chłopak przytrzymywał ręką ranę postrzałową, z której krew nie przestawała się sączyć.
- Harry , błagam nie odchodź ! - wykrzyczałam dławiąc się łzami.
- Emily...- wyszeptał – Kocham cie.. zawsze będę przy Tobie, w twoim sercu. - dokończył łamiącym się głosem.
Przejechałam ręką po jego policzku ścierając łzy. On nie może umrzeć. Nie teraz.
- Harry , proszę nie..
- Powiedz... powiedz, że mnie kochasz.
- Kocham cie... - wyjąkałam przez łzy.
Zbliżyłam się do jego twarzy i musnęłam jego usta, z których odchodził już ten słodki smak.
Odsunęłam się i spojrzałam na niego. Z kącika jego oczu wypłynęła łza, a powieki mimowolnie się zamknęły. Położyłam głowę na torsie chłopaka, nie oddychał.
- Harry nie rób mi tego.- błagałam go.
Jego serce przestało bić, a ciało stawało się coraz zimniejsze. Te piękne zielone tęczówki odeszły...
Poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Nie odwróciłam się, wciąż patrzyłam na Harrego. Co chwila całowałam wierzch jego dłoni, licząc na to , że zaraz otworzy oczy.
- Emily , musisz już iść. - usłyszałam spokojny głos Liama.
- N.. nie . - wyjąkałam.
-Chodź. - powiedział.
- Twój przyjaciel właśnie umarł, a ty jesteś taki spokojny ?!- wykrzyczałam w jego kierunku z trudem hamując łzy.
- Musisz iść. - powtórzył dość niewyraźnie.
Odwróciłam się w jego stronę. On... wydawał się znikać . Wyglądał jakby zaraz miał się rozpaść. Delikatny wiatr zawiał, zabierając go ze sobą... To niemożliwe.. Wzrokiem wróciłam do Harrego. Jego ciało wydawało się zamieniać w pył, by po chwili zniknąć tak samo jak Liam . Wszystko co było dookoła mnie zaczęło się zamieniać w pył , a w miejsce tego powstawała pustka. Wszystko zaczynało się robić białe, a w jednym miejscu było oślepiające światło. W oddali było słychać ciche pikanie odbijające się niczym echo... Czy ja umarłam ? 


______________________________________________________
Przepraszam , że musieliście tyle czekać ale nie miałam czasu by coś prędzej napisać . Koniec semestru , ja zagrożona z kilu przedmiotów... Nie ważne. Mam nadzieje , że wam się spodoba ten rozdział ;) Będzie jeszcze jedna , ostatnia część. Przepraszam za błędy. Love yaa <3

~Cookie Monsteer.

6 komentarzy:

  1. super oby to się wszystko dobrze skończyło :D kkocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Sen? Nie moge sie doczekac nastepne rozdzialu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku płakałam się ze wzruszenia! i na dodatek słuchałam little things to już wogóle masakra. świetny rozdział ii naprawdę opłacało się czekać ♥ /Oli12122

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :) chciałabym zostać adminką, mam już parę rozdziałów imagina. Jestem też Waszą wierną czytelniczką (przeczytałam wszystko w 3 dni). Bardzo podobają mi sie Wasze imaginy i także chciałabym spróbować w tym własnych sił. :) Mam nadzieję, że uda mi się pisać razem z wami.
    Wierna czytelniczka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byś chciała to mi przydała by sie pomoc na blogu http://aleksandrastyles.blogspot.com/

      Usuń