Obudził mnie budzik w telefonie, więc go wyłączyłem i wyszedłem z pokoju. Droga do kuchni była dla mnie niekończąca się. Czułem się jakbym wchodził na najwyższe szczyty świata razem wzięte. Pieprzona książka. TO JEST DOBRY POWÓD, ŻEBY NIE CZYTAĆ KSIĄŻEK. A TYM DOWODEM JEST FAKT, ŻE GDY PRZEZ KSIĄŻKĘ ZRYWASZ NOCKĘ CZUJESZ SIĘ JAK NA KACU I JESTEŚ STRASZNIE NIE WYSPANY! Wyciągnąłem z lodówki kartonik z sokiem pomarańczowym i upiłem kilka łyków. Zza ściany wyłonił się Zayn. Totalnie nie ogarniający niczego.
- Bry. - rzucił i wziął ode mnie sok.
- Jak się miewasz przyjacielu? - spytałem.
- Typowy brytol. - mruknął. - A miewam się doskonale, kompanie.
- Śmiejesz się, bo nie jesteś stuprocentowym Brytyjczykiem. - zakpiłem.
- I czuję się z tym świetnie. - zaśmiał się.
To zadziwiające jak człowiek może się przebudzić w ciągu kilku sekund. Wystarczy przyjaciel i sok pomarańczowy i świat od razu jest piękniejszy.
- Dzisiaj koncert... Twoja przyjaciółka też na nim będzie? - spytał siadając na wysepce kuchennej.
- Mam nadzieję, że się nie rozchoruje do 18. Mam ją osobiście odebrać. - spuściłem głowę.
- Licz na to, że cię Paul puści... - prychnął.
- Mi ufa. Ja nie ty, że 5 minut przed rozpoczęciem koncertu pojechałem do dziewczyny, bo ona sobie tego zażyczyła. - powiedziałem.
- I wszyscy się tego czepiają! - jęknął.
Zaśmiałem się i poszedłem do łazienki. Wziąłem gorący prysznic i z ręcznikiem przepasanym na biodrach wszedłem do swojego pokoju. Ubrałem na siebie jakieś ciuchy i chwyciłem telefon. 1 SMS od Steph❤
Od: Steph❤
Dzień dobry Liam! Jestem pod wielkim wrażeniem, że książka aż tak cię wciągnęła... Cóż, też jestem zła o to zakończenie, ale to sprawia, że z wielką chęcią i zapałem czytam to cudo ponownie z tą głupią nadzieją o inną końcówkę, ale tak w życiu bywa. xd :* Tak BDW... Nie mogę się doczekać koncertu! Powiem tylko tyle, że pierwszy raz w życiu założę sukienkę i powinieneś być ze mnie dumny i obyś się nie przeraził.. ;d
Do:Steph❤
Oj Stephanie, już nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę w sukience! <3
Minęło 40 minut, a Stephanie nie odpisywała. Pewnie jest zajęta. - pomyślałem. Jednakże część mnie, czyli jakieś ponad 3/4 zaczęło się martwić. Człowieku wariujesz. Mój telefon zaczął dzwonić. Numer jej mamy. Cholernie się przestraszyłem i pospiesznie odebrałem.
- Pani Morgan co się stało? - spytałem.
- Spokojnie Liam. Stephanie kazała mi do ciebie zadzwonić i spytać się o której tu będziesz, ponieważ telefon wpadł jej do wanny... - wyjaśniła na spokojnie.
- Kamień spadł mi z serca... Bardzo mnie pani przestraszyła. Może pani przekazać Steph, że będę o 18:30. To 2 godziny przed koncertem, ale warto się zjawić ciut wcześniej. - powiedziałem.
- No dobrze, a co z powrotem? Nie wiem o której mam po nią przyjechać... - zapytała.
- Ah, niech się pani nie fatyguje, zanim wrócimy z areny może być już późno, więc Steph może przenocować w moim mieszkaniu. Rano oczywiście odwiozę ją do domu, chyba, że woli pani, żebym odwiózł ją od razu po koncercie... - powiedziałem.
- Nie ma problemu Liam, jeśli nie będzie ci przeszkadzać, to może zostać u ciebie na noc. Ufam ci bezgranicznie, pod każdym względem. - zachichotała.
- Świetnie! To w takim razie do zobaczenia, pani Morgan. - ucieszyłem się.
- Do zobaczenia, Liam... - rozłączyła się.
- Ale dzisiaj będziesz miał zabawę. Może powinienem przenocować dzisiaj gdzieś indziej, huh? - śmiał się Zayn.
- Zayn, między nami jest 5 lat różnicy... Ona ma 15 lat. Oczywiście, kocham ją między tej nie małej różnicy, ale nie będę jej w ten sposób wykorzystywał. Jesteś piany. - prychnąłem.
- Stary, cieszę się twoim szczęściem, wiedz o tym. Masz moje błogosławieństwo, ale poczekaj chociaż do jej 18, żebyś mógł się jej oświadczyć. - powiedział już poważniej.
- Będzie świetnie, jeśli w ogóle do niej dożyje... Wtedy byłbym najszczęśliwszym facetem we wszechświecie. - mruknąłem.
- Czemu miałaby nie dożyć? - spytał.
- Bo ma pieprzony nowotwór tkanki kostnej. Stracę ją za jakiś czas.Stephanie chce się podjąć operacji, która jest bardzo ryzykowna, może umrzeć na stole. - powiedziałem.
- Stary... Czemu nie mówiłeś? Kurcze, nie da się nic zrobić? - przejął się.
- Chciałbym. - mruknąłem. - Nie chcę jej ranić. Oczywiście miałem wielkie plany co do mnie i jej, dopóki nie dowiedziałem się, że jest chora. Psychicznie to swoją drogą, ale rak wszystko zniszczył.
- Czemu jej nie powiesz, co czujesz? - spytał.
- Mówiłem. Powiedziała, że nie chce mnie ranić, kiedy umrze i nie chce stawać się dla mnie kimś jeszcze. Steph głęboko wierzy, że ta operacja ją uratuje, ale ja coś mam złe przeczucia. Chcę, żeby żyła jak najdłużej, ale coś nie pozwala mi tak myśleć. Jestem pewien bardziej jak na 100%, że coś się stanie. Nie chcę zapeszać, ale cóż... Powiedziała, że będzie ze mną do końca świata, ale najpierw operacja...
- Liam, to stres. Jesteś przemęczony. Powinieneś się porządnie odprężyć i zacząć racjonalnie myśleć. Stephanie przeżyje.
- Bądź miły dla niej.
- Będę będę. To przecież moja przyszła szwagierka.
Zaśmiał się.
- Tej szwagier idź się ogarnij, bo jak ona tu przyjedzie masz nie świecić golizną. - teraz zauważyłem, że Zayn jest kompletnie nagi. - Za dużo przebywasz z Harrym.
- Możliwe. - śmiał się wniebogłosy i poszedł do swojego pokoju.
Pokręciłem z rozbawieniem głową i wróciłem do swojej sypialni. Gdy się ogarnąłem razem z Malikiem pojechaliśmy na próbę. Oj to na prawdę będzie ciekawy dzień.
~*~
Równo o 18:30 byłem pod kamienicą, w której mieszkała Stephanie. Zamknąwszy auto wbiegłem na 3 piętro i zapukałem w brązowe drewno. Nie byłem jeszcze odpowiednio ubrany, ale nie wyglądałem aż tak źle. Mam taką nadzieję... Otworzyła mi Moira. Uśmiechnąłem się miło.
- Dobry wieczór, pani Morgan. Stephanie gotowa? - przywitałem się.
- Witaj, Liam... Stephanie potrzebuje jeszcze kilku minut, więc wejdź proszę. - przepuściła mnie w wejściu, więc przekroczyłem próg mieszkania.
Skierowałem się do salonu, gdzie na fotelu siedział pan domu. Usiadłem nie śmiało na kanapie, wcześniej witając się z mężczyzną uściskiem dłoni.
- Więc, zabierasz moją córkę na koncert, a później do siebie, tak? - spytał obojętnie.
- Owszem, ale niech pan wie, że nie mam złych zamiarów. Musiałbym być wtedy wariatem. - powiedziałem.
- No mam nadzieję... Inaczej cię za jaja powieszę na latarni. Złamiesz jej serce, to ja ci złamię kark. Czaisz bazę? - spojrzał na mnie nieco groźniejszym wzrokiem.
- Tak, sir. - odparłem przestraszony.
- Joshua, nie strasz go. Liam to dobry chłopak. - w mojej obronie stanęła Moira.
- A pokazywałem ci chłopaku kolekcję mojej broni? - spytał Joshua.
- Nie, proszę pana, ale wiem do czego pan zmierza. - powiedziałem nieco pewniej.
- Tato... - usłyszałem jęk Stephanie. - Nie zastraszaj go. Chciałabym, żeby jeszcze mnie odwiedzał...
- Pięknie wyglądasz. - powiedziałem znikąd.
- Dziękuję. Możemy już jechać? - spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczętami, które zawsze wyglądały jak u lalki.
- Oczywiście. Do zobaczenia. - pożegnałem się z rodzicami Steph i razem z blondynką wyszliśmy z budynku.
Otworzyłem jej drzwi od strony pasażera i gestem ręki zaprosiłem ją do środka, po czym sam wsiadłem przy kierownicy. Stephanie zaczęła się głośno śmiać.
- Z czego lejesz? - spytałem.
- Zastraszał cię powieszeniem za jaja na latarni, prawda? I bronią? - z trudem opanowała śmiech.
- Tak. Prawie się zesrałem ze strachu, więc się ucisz. - mruknąłem.
~*~
Każda piosenka na koncercie była dedykowana Stephanie. Chłopaki ją poznali i bardzo polubili. Głównie się śmiali ze mnie, ale cóż... Nic na to nie mogłem. Po koncercie, żegnając się z Louisem, Harrym i Niallem razem ze Steph i Zaynem pojechaliśmy do mieszkania. Stephanie rzuciła się padnięta na kanapę, gdy tylko weszliśmy do środka.
- Ej ej ej! Księżniczko! Leżysz na moim łóżku! Nie ma tak! - śmiał się Zayn.
- Oj spadaj! - jęknęła.
- Mam użyć siły wyższej, czy najwyższej? - zapytał poważnie.
- Najwyższa odpowiada. - zachichotała.
- Liam, twoja dziewczyna zajęła moje łóżko. - poskarżył mi się Zayn.
- Nie jestem jego dziewczyną! Czemu każdy tak mówi? - podniosła się do pozycji siedzącej.
- Bo zachowujecie się jak para, to raz. Ciągnie was do siebie, ale chcecie to zataić, to dwa. WSZYSTKO WIDZIMY. - wyjaśnił Zayn.
- Steph, pokażę ci gdzie będziesz spać. Zayn pójdzie już spać. On ewidentnie też jest już zmęczony. - mruknąłem i chwyciłem dziewczynę za ręce.
- Dobranoc, Maliku. - Stephanie wytknęła mu język i poszła ze mną do mojej sypialni.
- Dobranoc gołąbeczki. - śmiał się Zayn.
- Wow. - Steph zaczęła się rozglądać po pokoju. - Fajnie się tu urządziłeś.
- No wiem. - zaśmiałem się.
- Jaka skromność. - zmrużyła nos i usiadła na łóżku. - Wygodnie...
Położyła się i na mnie popatrzyła z wielkim uśmiechem. Poklepała miejsce obok siebie, więc położyłem się obok niej zostawiając kilka centymetrów odległości. Przysunęła się do mnie i mocno przytuliła.
- Na prawdę mi na tobie zależy Liam... Dlatego nie chcę z tobą być... Nienawidzę ranić ludzi... Rodziców od siebie nie odpędzę, dlatego próbuję zmniejszyć ilość zranionych ludzi. - szpnęła.
- Rozumiem... - powiedziałem ciaśniej oplatając ją ramionami. - Ale to nie zmienia faktu, że cię kocham.
- A ja kocham ciebie, Liam. - spojrzała mi w oczy.
- Masz śliczne oczy, ale nie płacz, bo zaraz ja zacznę i będziemy mieć powódź. - odgarnąłem jej kosmyk włosów z czoła.
- A tego nie chcemy... - zachichotała cicho. - Mam do ciebie nie typową sprawę...
- Nie typową? - zdziwiłem się.
- Tak... Ponieważ ja... Em... Yyy... Umm... Możesz mnie pocałować?
_____________________________________________________________
PRZEPRASZAM! Wiem, że nie lubicie smutnych zakończeń, ale no cóż... Przechodzę ostatnio przez trudny etap w swoim życiu i stałam się dość pesymistyczna i mroczna i wgl, dlatego nieźle się wypociłam przy tym rozdziałem, żeby wam to wynagrodzić i troszeczkę posłodzić, przed... po prostu końcem. Nie wiele nam do końca zostało, pod wstępem "She's so dangerous" pisałam, że możliwe jest, że nawet będzie do 4-5 rozdziałów, ale jak tak sobie myślałam to może będzie tak 2-3? Nie wiem! W każdym bądź razie, przepraszam. Kocham was. I serdecznie zapraszam do przeczytania wstępu do "She's so dangerous" Z NIALLEM. Wiem, że trochę wybiegam w przyszłość, ale myślę, że po zakończeniu opowieści z naszym blondynkiem będzie Louis, chyba, że będziecie pragnęły bardziej kogoś innego. :) Mogę się dostosować.<3
Lovv, May xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz