Po zjedzonej kolacji tata udał się do swojego gabinetu kulturalnie żegnając Nialla. Ja jeszcze z nim siedziałam przy stole.
- I kto by pomyślał, że oboje lubimy to samo... - powiedziałam zdumiona.
- No właśnie. Powiedz mi jeszcze, że lubisz piłkę nożną, a będę w niebie. - odparł.
- Lubię, ale nie mam jakiejś ulubionej drużyny. Zależy kto gra, bo mam kilka lubianych przeze mnie drużyn. - odpowiedziałam.
- No gdyby grała Irlandia z Anglią? - spytał.
- Irlandia, bo mam irlandzkie korzenie, a nie dlatego, że ty jesteś Irlandczykiem, bo to akurat nie wchodzi w grę. - wytknęłam mu język.
- To co jutro robimy na kolację? - Spytał.
- Zaskocz mnie. - Odparłam odgarniając swoje długie włosy na lewe ramię.
- W takim razie będzie to niespodzianka. Może wpadniesz wcześniej, to mi pomożesz, hm?
- Próbujesz mnie uwieść?
- Przez żołądek do serca, no nie? Kuchnia łączy ludzi.
- Okay, przyjadę. Więc o której mam być?
- Około 17.
- Więc widzę, że masz ambitne plany na tą kolację...
- Zawsze jestem ambitny. No nic... Będę się zbierał. Albo wiesz co, może po ciebie przyjadę, co?
- Nie chcę, żebyś narobił sobie kłopotu.
- Nalegam.
- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak się zgodzić.
- W takim razie napiszę jak będę dojeżdżał do twojego domu.
- Świetnie.
Wstaliśmy. Odprowadziłam go do drzwi.
- Było bardzo miło. I do zobaczenia jutro na pierwszej lekcji gitary i kolacji.
- I na kolacji...
- I kto by pomyślał, że oboje lubimy to samo... - powiedziałam zdumiona.
- No właśnie. Powiedz mi jeszcze, że lubisz piłkę nożną, a będę w niebie. - odparł.
- Lubię, ale nie mam jakiejś ulubionej drużyny. Zależy kto gra, bo mam kilka lubianych przeze mnie drużyn. - odpowiedziałam.
- No gdyby grała Irlandia z Anglią? - spytał.
- Irlandia, bo mam irlandzkie korzenie, a nie dlatego, że ty jesteś Irlandczykiem, bo to akurat nie wchodzi w grę. - wytknęłam mu język.
- To co jutro robimy na kolację? - Spytał.
- Zaskocz mnie. - Odparłam odgarniając swoje długie włosy na lewe ramię.
- W takim razie będzie to niespodzianka. Może wpadniesz wcześniej, to mi pomożesz, hm?
- Próbujesz mnie uwieść?
- Przez żołądek do serca, no nie? Kuchnia łączy ludzi.
- Okay, przyjadę. Więc o której mam być?
- Około 17.
- Więc widzę, że masz ambitne plany na tą kolację...
- Zawsze jestem ambitny. No nic... Będę się zbierał. Albo wiesz co, może po ciebie przyjadę, co?
- Nie chcę, żebyś narobił sobie kłopotu.
- Nalegam.
- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak się zgodzić.
- W takim razie napiszę jak będę dojeżdżał do twojego domu.
- Świetnie.
Wstaliśmy. Odprowadziłam go do drzwi.
- Było bardzo miło. I do zobaczenia jutro na pierwszej lekcji gitary i kolacji.
- I na kolacji...
- Już nie mogę się doczekać.
- Ta, ja też. Lepiej zacznę spisywać testament. Nikt nie wie jak to może się skończyć.
- Bardzo zabawne.
Mrugnął do mnie i posłał uroczy uśmiech. Poczułam jak moje policzki robią się czerwone, więc speszona spuściłam głowę, zasłaniając się włosami.
- Masz cudne włosy, ale piękniejsza jest od nich ta czerwień na twoich policzkach. - chwycił mój podbródek palcami i delikatnie uniósł tak, bym spojrzała mu prosto w oczy.
- Nigdy żaden facet tak na mnie nie działał...
- Schlebia mi to. Myślę więc, że to coś może znaczyć.
- Nie myśl za dużo, bo ci mózg wysiądzie.
- Do zobaczenia panno Morgan.
Skinął głową i wyszedł. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i zamknęłam za nim drzwi. Zjechałam po nich opierając się plecami. Zaśmiałam się i podkuliłam się. Co on ze mną robi...
~*~
Wyszedłem z domu Morgan uśmiechnięty od ucha do ucha. Nigdy nie byłem taki pewny siebie w stosunku do dziewczyny. Elissa jest inna. Teraz muszę się dowiedzieć czegoś o jej ojcu. Jest dosyć poważny, surowy i w ogóle. Musi być na prawdę ważną szychą w Londynie, skoro Kathy i Marcel tak przy nim srają w gacie. Z resztą z tego co widziałem w Nandos, każdy lizał ojcowi Eli dupę i bał się go. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale Elissa nie jest taka jak ojciec. Jest skromną dziewczynę, która chciałaby zbawić od złego cały świat. Na prawdę bardzo ją polubiłem i gdy dowiedziałem się, że będzie studiować na tej samej uczelni co ja skakałem w sobie jak małe dziecko z radości. Wsiadłem w samochód i odjechałem. Gdy wróciłem do mieszkania od razu odpaliłem swojego MacBooka i wbiłem nazwisko jej ojca w Google. Artykuły o nim i jego córce mnie przeraziły. Ona nie jest tą kim mi się wydawała. Kathy miała rację. Richard Morgan to najgroźniejszy mafioza w Europie! Czemu ja tego nie wiedziałem?! Piszą o nim, że spełnia każdą zachciankę córki, a jeśli rzuci ją jakiś chłopak od razu go zabijają. O cholera. Więc co będzie ze mną? Na prawdę ją lubię i nawet jeśli bylibyśmy razem to nigdy bym jej nie rzucił, ale nawet ona ma opinię, że szybko się nudzi chłopakami i każe ich zabijać. Ona na pewno taka nie jest... Wierzyć mi się w to nie chce. To już wiadomo dlaczego jej ojciec był dla mnie taki oschły...
________________________________________________________
Więc... teraz zaczynają mi się ferie, co jest odjazdowe. poczułam taką wewnętrzną wolność i radość... polecacie jakieś fajne komedie/romanse?
nudą wieje aż do czwartku, bo w piątek jadę z przyjaciółką do Wrocławia! (musiałam się pochwalić xd) jestem podjarana i wgl. xd
do następnego xd
ah PS mam już pomysł na Hazzę, ale nie wiem, czy wam się spodoba więc prolog już nie długo. ^^
i będzie trochę ostro, trochę rzyganie tęczą.
i będzie trochę ostro, trochę rzyganie tęczą.
lov ya all, May xx
Kocham, kocham i jeszcze raz kocham napisz jak najszybciej następny rozdział :-)
OdpowiedzUsuń