Dzisiejszego dnia obudził mnie Derek. Rodzice załatwiali kolejne sprawy związane z ich wyprowadzką.
- Derek stój. - zatrzymałam go, gdy podchodził do drzwi.
- Co się stało? - odwrócił się do mnie.
- Jak bardzo niestabilna emocjonalnie jestem? - spytałam.
- Grace... Od dziecka jesteś impulsywna i zbyt wrażliwa. Wszyscy myśleli, że tobie to po jakimś czasie przejdzie, ale tobie to zostało już na zawsze. Na wszystko gwałtownie reagujesz... A ja jako twój starszy brat, chcę cię chronić, przed tym co cię zasmuca, lub co jest przyczyną twojego cierpienia. Nie widzisz, ani nie czujesz jaki Harry ci sprawił ból samym przyjazdem? - usiadł obok mnie.
- Chcesz się zajmować mną już do końca życia? - zakpiłam.
- Nie. Poczekam, aż znajdziesz godnego ciebie faceta. - uśmiechnął się.
- To się trochę naczekasz. Mam bardzo wysokie wymagania. - zaśmiałam się. - Dziękuję, że jesteś Derek... Zwariowałabym bez ciebie, Christiny i Adama.
- Zawsze będziemy. Masz to jak w banku. - objął mnie ramionami.
- Nic nie obiecuj. Wiesz, że nienawidzę obietnic. Od każdego. - mruknęłam.
- Jasne. Więc skłamię i powiem, że zaraz wywalę cię na ulicę, bo rodzice już dzisiaj się pakują i wyjeżdżają do Tennessee. W nocy mają samolot. - odparł.
- Spełniają swoje marzenia. - powiedziałam.
- A co z twoimi? - spytał.
- Pracuję w klinice, którą przepisali na mnie. Więcej od życia już nic nie potrzebuję. - uśmiechnęłam się.
- Oprócz prysznica i fajnego kolesia. - zakpił.
- Odwal się śmierdzielu. Pachnę lepiej jak ty. - wytknęłam mu język.
- Pachniesz kundlami. - mruknął.
- A ty zdechłą rybą i zgniłym jajem. - odgryzłam się.
- To moja Grace. - poczochrał mnie.
- O nie! Doigrasz się za moje włosy! - krzyknęłam.
- Dajesz mała! - wybiegł z pokoju.
- Ale z ciebie duże dziecko! - wrzasnęłam biegnąc za nim. - I mała to jest twoja pała!
- Większa niż ty krasnalu! - śmiał się.
- Jesteśmy w kuchni. Albo zadźgam cię nożem, albo obrzucę jajkami i mąką tak, że nigdy nie będziesz mógł się domyć. - rzuciłam.
- Dajesz młoda. Czekam. - oparł się o blat na wysepce kuchennej.
Wyciągnęłam z lodówki jajka i z szafki mąkę, po czym podeszłam do niego.
- Oto twoja męskość. - pokazałam mu dwa jajka w swojej dłoni.
Rozbiłam mu je na głowę, po czym chwyciłam resztę z pudełka i również mu rozbiłam. Wzięłam mąkę i całą wysypałam na niego. Z szafki wyciągnęłam jeszcze różnego rodzaju płatki i mleko z lodówki i wszystko wysypałam.
- Doigrasz się, Grace. - rzucił.
- Nie. Raczej nie. Ja nie rzucam słów na wiatr. To było za krasnala, małą, moje włosy i za to, że śmierdzę kundlami. - uśmiechnęłam się do niego. - Wiesz, że jajka i mleko dobrze wpływa na włosy?
- Zamknij się. - mruknął.
Weszłam do łazienki i rozebrałam się do naga. Weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam ciepłą wodę. Wylałam na siebie swój żel pod prysznic i umyłam się nim. Gdy wyszłam owinęłam się puchatym ręcznikiem w koloru wiśni i wyciągnęłam z szafki suszarkę do włosów. Gdy już je wysuszyłam, wyszłam do swojego pokoju. Z szafy wyciągnęłam szare legginsy, czarny top i czerwoną koszulę w kratę. Włosy zarzuciłam na jedno ramię i zaczęłam się ubierać. Na moich stopach spoczęły czarne trampki. Chwyciłam swój telefon i słuchawki, oraz portfel. Schowałam je do torby i nałożyłam torbę na ramię. Nie robiłam makijażu. Nie chciało mi się. Wyszłam z domu informując mojego brata, że jadę do sklepu. Wsiadłam w samochód i wybrałam drogę do pobliskiego marketu, który znajdował się dobre 18 kilometrów od naszego domu. Gdy zaparkowałam pod marketem chwyciłam wózek i zaczęłam pakować do niego najpotrzebniejsze rzeczy. Właśnie czytałam informację odplamiacza do ciemnych ubrań o który prosił mnie Derek, gdy ktoś właśnie do mnie wjechał wózkiem, przez co upadłam.
- Uważaj idioto! - wrzasnęłam.
- Grace? - usłyszałam głos Harryego. No nie... Zacisnęłam oczy. - Tak strasznie cię przepraszam. Nie widziałem cię.Chodź ci pomogę.
- Pieprz się dupku. Przez ciebie boli mnie ręka. - wstałam z podłogi. - I biodro. Aż taka niska nie jestem, że nikt mnie nie zauważa.
- Do najwyższych dziewczyn też nie należysz. Masz jakiś 1,60m. Jestem o 30 cm wyższy. - wyszczerzył się.
- Pierdol się Harry. Czy ty musisz mnie prześladować? - spytałam oczepując się.
- Robię zakupy, nie mogę? - zaśmiał się.
- Akurat ci uwierzę, że przez przypadek we mnie wjechałeś. Kiedyś też ci się zdarzało, że za każdym razem, kiedy byliśmy razem w sklepie ty we mnie wjeżdżałeś wózkiem. I ładne limo pod okiem, przy okazji. - syknęłam.
- Ta... Dzięki twojemu braciszkowi. - mruknął. - Cieszy cię mój ból?
- Oh, przepraszam... Twoje limo to gówno. Prawie, że go nie ma. -powiedziałam.
- Mógłbym go za to pozwać do sądu. - odparł całkiem poważnie.
- Serio? Kiedyś lubiłeś bawić się w sparingi z nim. Niezły dupek się z ciebie zrobił. Powodzenia lasce, która będzie śmiała się nazwać twoją żoną. Już jej współczuję. - mruknęłam i go wyminęłam.
Cholernie mnie wszystko przez niego bolało. Odjechałam ze swoim wózkiem pozostawiając go w szoku. I dobrze. Mam go w dupie... Ale i tak go kochasz... I to nie jako przyjaciela. - prychnęło serce.
__________________________________________________
No to mamy Harryego... Taki nie ciekawy, ale głowa mnie od kilku dni boli i nie mogę się na niczym skupić. ;c zapraszam na swojego bloga (remake Teen Wolf) :) LINK
Może uda mi się jeszcze wcisnąć jakiś imagin z Malikiem, ale nie wiem czy to wypali, bo dopiero zaczęłam rozkręcać się z Harrym, Niall jest w toku, a mi pisanie one shotów nie wychodzi, bo zawsze piszę za długie, bo nie umiem skrócić tego do jednego posta.A po za tym dobija mnie brak czasu, więc zobaczymy. Jeszcze co do Zayna dam wam znać. :)
luv ya all, May xx
Super :) :*
OdpowiedzUsuńFajny
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń