... Nagle wstał. Zdenerwował się. Na sto procent teraz mi się oberwie w
twarz... Jestem tego bardziej jak pewna. Otworzył buzię by przemówić...
- Nie wiedziałem co czujesz. Przepraszam. Rób co chcesz. Jesteś dorosła i sama będziesz odpowiadać za swoje błędy, lecz nie przychodź do mnie kiedy Niall złamie ci serce, lub gdy wypijesz za dużo. Nie będę za to odpowiadał. Skoro moje zasady ci nie odpowiadają, wiesz co możesz zrobić... - powiedział i poszedł do swojego gabinetu.
- Boże... - szepnęłam oddychając z ulgą.
Aż podskoczyłam z przerażenia, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Eleanor. Odebrałam i poinformowałam przyjaciółkę, że już wychodzę z domu. Poprawiłam swoją torebkę na ramieniu, chowając do niej telefon. Nie brałam kluczy od domu, tylko po prostu trzasnęłam drzwiami. El machnęła do mnie ze swojego kabrioletu. Przywitałam się z nią całusem w policzek i gdy ruszyłyśmy w kierunku uczelni opowiedziałam jej o mojej rozmowie z ojcem.
- Może powinnaś już się od niego wyprowadzić, huh? - spytała. - Bo wiesz, on na prawdę trzyma cię w klatce, nie czujesz się ograniczona?
- Tak, ale boję się, że to źle może wpłynąć na jego psychikę. Stracił już mamę, a wiele razy powtarzał, że nie chciałby stracić i mnie... A po tym mógł się zdenerwować, że mam w nosie jego zasady i jego rodzinę... - powiedziałam zmieszana wchodząc z El do budynku.
- Elissa, on miesza ci w głowie! Masz 19 lat, a on traktuje cię jak małe dziecko. Próbuje cię odseparować od świata. Nie może tak być. Niedługo będziesz chciała wyjść za mąż i mieć piękny dom z ogrodem i dzieci, a twój ojciec zmiażdży te marzenia jednym małym palcem, bo stwierdzi, że twoje miejsce jest przy nim. - powiedziała.
- Fakt... Może będzie chciał mi oddać biznes... - mruknęłam.
- I co, przyjmiesz ten brudny biznes? - spytała cicho. - Mówiłaś mu przecież o reputacji. Nic go to nie ruszyło? Jeśli w spadku po nim dostaniesz całą jego robotę, twoja reputacja pogorszy się i pójdzie się jebać na łeb na szyję. To co będziesz chciała w przyszłości zbudować, nie postanie. Elissa, przejrzyj na oczy... Może powinnaś wprowadzić się do Nialla? Albo póki co do mnie? Mam wolny pokój w mieszkaniu i za cholerę nie wiem co mam z nim zrobić, a nie chcę mieć współlokatorki, która ma fisia na punkcie kotów, czy szczurów i będzie mnie codziennie w nocy budzić, żeby mi pokazać jak jej zwierzątka się kocą. - mówiła szybko.
- No nie wiem El... Istnieje też ryzyko, że wkurzy się na mnie, że się wyprowadziłam i będzie się mścił nie tylko na mnie, ale też na tobie, Niallu i Louisie. - mruknęłam.
- Lissa, nie odważy się nikogo twojego bliskiego skrzywdzić. - rzuciła.
- Oj wierz mi, odważyłby się... - mruknęłam. - Louis idzie.
- Louis! - pisnęła widząc swojego chłopaka i podbiegła do niego by zacząć go całować. Byli strasznie uroczy...
Gdy skończyli się witać, podeszli do mnie. Louis wyciągnął ręce rzucając się na mnie z uściskiem. Cmoknął mnie w polik.
- Dzień dobry panno Morgan. - wyszczerzył się.
- Hej, Lou. - uśmiechnęłam się lekko.
- Gdzie masz swojego kochasia, hmm? Nie było go dzisiaj na treningu? Ani wczoraj... Ani w sobotę i piątek... Ani przez cały tydzień. - spytał.
- Serio? Nie wiem gdzie jest Niall. Nie pisaliśmy ze sobą przez ten tydzień. Tzn, ja pisałam, ale mi nie odpisywał... - schowałam ręce do kieszeni spodni. - Myślałam, że ty coś wiesz...
- A co się wydarzyło kiedy widzieliście się ostatni raz? - spytała El.
- Nic wielkiego. Przyszedł do mnie, a właściwie wkradł się na zjazd rodzinny i siedzieliśmy sami w moim pokoju i następnego dnia wrócił do siebie mówiąc, że musi jechać na trening. - wzruszyłam ramionami, ale na chwilę się zawiesiłam.
- Lissa, zbladłaś... - powiedział Louis.
- Cholera. Nie... El, pożycz mi swoje auto. - powiedziałam błagalnie do przyjaciółki.
- Ej co się dzieje?! - spytał Tommo, gdy Eleanor dawała mi jej kluczyki od auta.
- El ci wszystko wyjaśni. Eleanor wszystko, to co ci mówiłam... Tylko, żeby was nikt nie usłyszał. - powiedziałam pospiesznie i wybiegłam z uczelni.
Wsiadłam do jej auta i z piskiem opon ruszyłam w kierunku mieszkania Horana. Po 20 minutach udało mi się dojechać na miejsce. Spojrzałam na schody.
- Cholernie 5 piętro. Powinna tu być winda! - jęknęłam i zaczęłam przeskakiwać schody co 2 stopnie.
Stanęłam przed drzwiami blondyna i zadzwoniłam dzwonkiem. Nic. Zrobiłam to ponownie kilka razy. Zero reakcji. Zaczęłam walić pięścią w drzwi... Cisza.
- To się nie dzieje na prawdę... - jęknęłam opierając czoło o drewno. - Niall błagam otwórz... Wiem, że tam jesteś...
TO BE CONTINUED...
__________________________________________________________
Wiem wiem, wredna jestem. Wszystko wyjaśni się w następnej części. :)
Do następnego. :)
<3
luv ya all, May xx
:0 tylko na taki kom mnie staćO_o
OdpowiedzUsuńTo jest genialne, szybko next! :DDD
OdpowiedzUsuń