piątek, 20 marca 2015

Zayn "You always will be my summer love..." (AU) cz.1 - Summer time!

Zoe tak bardzo nie chciała jechać na rodzinne wakacje. Mogłaby pojechać, gdyby Hastings zamienić na Londyn, ale nie w to cholerne miejsce! Czemu? Po prostu ma z Hastings przykre wspomnienie. Na ostatnich wakacjach rodzinnych, 3 lata temu jej ojciec oświadczył, że bierze rozwód z jej matką, a rok później zmarł na raka płuc, spowodowanym nałogowym paleniem. Przez niego jej starszy o 2 lata brat, Jamie stał się szybciej odpowiedzialnym mężczyzną. Matka wcale się nie załamała śmiercią jej byłego męża. Z resztą szybko znalazła partnera i w końcu jest szczęśliwa. Sytuacja Zoe przypominała trochę życie Miley Cyrus w filmie Ostatnia Piosenka, tyle że ona nie kradła, nie chodziła do nocnych klubów, nie była buntowniczką, nie miała 1 brata, a dwóch - starszego, Jamiego i młodszego Mikeya i nie miała swojego obiektu westchnień jak Liam Hemsworth. Chodziło tylko o relacje rodzinne.
Zayn natomiast był podekscytowany wyjazdem do Hastings. Nie był to jego pierwszy wyjazd z kolegami nad morze, ale za każdym razem tak się cieszył. Zawsze miał dobre relacje z rodzicami, z racji, że był ich jedynym synem, aczkolwiek drugim z czwórki dzieci. Ma 1 starszą siostrę, Doniyę i dwie młodsze - Waliyhę i Safaaę. Oni akurat byli szczęśliwą rodziną.
***
- Mamo, błagam oszczędź mnie... - jęczała Zoe, gdy wsiadła do samochodu.
- Nie mrucz. Będzie fajnie! - pisnęła - Tym razem - dodała cicho.
Włożyła słuchawki do uszu i włączyła muzykę z telefonu na full. Westchnęła ciężko zamykając oczy i opierając głowę o oparcie.
- Zoe! Zoe! - piszczał najmłodszy, szarpiąc jej rękę.
- Co, Mikey? -  spytała zmęczona.
- Mogę posłuchać z tobą? - spytał z błyskiem w oczach.
- Masz, ale bądź cichutko jak myszka, okay? - dała mu prawą słuchawkę.
- Okay! - pisnął i uradowany włożył słuchawkę do ucha.
Mikey miał tylko 5 lat, nie był świadomy tego małego nieszczęścia rodzinnego, ani cholernie ciężkiego napięcia między jego starszą siostrą a matką. Oh, Zoe strasznie nienawidziła matki za to, że ciągle jej czegoś zabraniała i przez nią czuła się jak w klatce. Aczkolwiek Jamie doskonale wiedział co czuje Zoe. Martwiło go to, ale nic nie mówił. Nie chciał wszczynać burzy na "cichym morzu". Wystarczająco ciężko już było. Dave - drugi mąż Caren doskonale znał historię ich rodziny. Rozumiał ich doskonale. W końcu był psychologiem. Starał się dotrzeć do skrytej głęboko w sobie Zoe, nawiązać z nią kontakt ojciec-córka. Bardzo mu zależało na akceptacji pasierbicy jako rodzica.
Zajęły im 3 godziny z Oksfordu zanim dojechali na miejsce. Mięli piękny domek letniskowy na plaży. Niedaleko, bo jakieś 2, może 3 kilometrów dalej było pole namiotowe, na którym osiedlili się Zayn z kolegami, a 5 kilometrów od nich było miasto.
Zoe westchnęła wysiadając z auta. Oświadczyła rodzinie, że idzie się przejść wzdłuż plaży. Mały Mikey uparł się, że chce jej potowarzyszyć, więc poszedł z nią. Chwycił starszą siostrę kurczowo za rękę i szedł. Opowiadał swoje mało śmieszne żarciki, lecz Zoe nie chcąc sprawić braciszkowi przykrości śmiała się wniebogłosy, aż ludzie chcąc nie chcąc oglądali się, by przekonać się kto tak rechocze. Akurat przechodzili obok pola namiotowego. Jedyne co zagłuszało śmiech Zoe byli młodzi chłopacy. Dziewczyna przystanęła patrząc im się uważnie, a w oczy rzucił jej się wysoki i bardzo przystojny mulat.
- Pieprzony wątek z Ostatniej Piosenki. - mruknęła zakładając na nos okulary przeciw słoneczne. - Chodź Mikey.
- Co to wątek? - zagadnął mały.
- Coś co dzieje się w książce lub filmie. - wyjaśniła.
Nie była pewna, czy dobrze mu wyjaśniła. Znała jedynie pełną formułkę z Wikipedii, ale była bardziej jak pewna, że mały Michael nie zrozumie potoku jej słów.
- A Ostatnia Piosenka? - spytał
- Film. - odparła.
- A pieprzony? - ciągnął dalej.
- Nie wolno ci tak mówić, Mike. To brzydkie słowo. - pouczyła go.
- Więc, dlaczego tak mówisz? - nie przestawał.
- Bo jestem i zła i smutna. - przykucnęła przed nim.
- Czemu? - wciąż pytał.
- Przestaniesz gadać, myszko? Kupię ci watę cukrową w nagrodę. - starała się go przekupić.
- Jak się uśmiechniesz, Zoe! - pisnął robiąc dzióbek i marszcząc brwi.
- Jasne jasne. - zrobiła krzywą minę.
- Fu! Nie umiesz się uśmiechać! Przestań, Zoe! - śmiał się głośno zasłaniając jej twarz malutkimi rączkami.
- To może mi pokażesz, mądralo jak się uśmiechasz co? - wstała.
- Patrz! Tak! - wyszczerzył się najpiękniej jak umiał.
- Jak ślicznie! Teraz chodź po tą watę cukrową... - chwyciła go za rękę i poszli razem do budki z watą.
Tymczasem Zayn, Liam, Louis i Harry poszli pograć w piłkę siatkową na plaży. Natomiast Niall pognał zasmakować tutejszych smakołyków. Pierwsza na liście była wata cukrowa, którą tak ubóstwiał. Stanął zaraz za ciemnowłosą młodą dziewczyną trzymającą za rękę dziecko.
- No Mikey wybieraj. Zaszalej, ale pamiętaj, że nie chcę zbankrutować. - powiedziała do dziecka, a on złożył zamówienie.
- Chłopak wie co dobre. - odezwał się blondyn.
- Też lubisz taką watę?! - krzyknął radośnie Mikey.
- Uwielbiam! - poczochrał jego włosy. - A twoja śliczna siostra też lubi? - spojrzał na brunetkę.
- Niestety, śliczna siostra chce mieć wszystkie zęby dopóki się nie zestarzeje. - uśmiechnęła się nieśmiało.
- Pamiętaj, moja droga. Nie wiadomo kiedy się życie kończy i czasem warto podjąć się tego ryzyka. - zaśmiał się radośnie.
- To twoje motto życiowe, które mówisz to dentyście? - spytała.
- Przejrzałaś mnie na wylot koleżanko. - odparł.
Zoe prychnęła i wyminęła blondyna. Wracała już z Mikeyem do domu, nagle przechodziła koło chłopaków grających w siatkówkę i jeden z nich trafił ją piłką w głowę, przez co upadła na piach.
- Zoe! - pisnął przerażony Mikey.
- Auć. - jęknęła chwytając się za głowę.
- O jeny przepraszam. Żyjesz? - podszedł do niej szybko mulat.
- Nie. Umarłam. - mruknęła i otworzyła oczy. - Kolejny cholerny wątek z Ostatniej Piosenki.
- Hm? - zdziwił się.
- Nic. - bąknęła.
- Daj mi rękę.- wyciągnął do niej dłoń w geście pomocy. Oczywiście Zoe przyjęła ten gest, a Zayn podciągnął ją do góry. - Dziewczyno ważysz jakieś 20 kilo!
- Trochę więcej. - powiedziała.
- Uwierzę jak zobaczę cię na wadze. - uśmiechnął się. - Przepraszam. Moi koledzy dopiero uczą się grać.
- Jasne. Grunt, że żyję, prawda? - prychnęła.
- To jest najważniejsze... Powinnaś przyłożyć lód do czoła. Pomoże. - powiedział.
- Zayn! No chodźże! - krzyczeli koledzy.
- Idę! - wrzasnął do nich. - Przepraszam jeszcze raz... Muszę iść. Do zobaczenia?
- Z pewnością. - mruknęła lekko sarkastycznie i ruszyła przed siebie.
Mikey już nie pytał o wszystko Zoe. W końcu za milczenie dostał watę cukrową. Doszli w ciszy do ich domku. Bez słowa puściła Michaela i poszła do swojego pokoju. Usiadła na łóżku i chwyciła lekko okurzone zdjęcie rodzinne.
- Tęsknię tato... - powiedziała i uroniła łzę. - Wszystko jest teraz takie trudne...
- Zoe, wszystko w porządku? - do jej pokoju wszedł Jamie - Co zrobiłaś z czołem?
- Jakiś chłopak uderzył mnie piłką... To nic wielkiego. Za chwilę zejdzie. - mruknęła.
- Pamiętam ten dzień... - wskazał na fotografię.
- Tak, to był bardzo fajny dzień... - uśmiechnęła się. - Jamie tęsknię za nim i to cholernie. Chciałabym, żeby tu był i powiedział, że jeśli przestanę płakać to kupi mi lody ciasteczkowe, albo dużego shake waniliowego, ale to tylko w tajemnicy, żeby mama go nie wyzywała.
- Tak. Ja też, Zoe... - przytulił ją. - Ale pamiętaj, że on nadal cię pilnuje...
Jamie w przeciwieństwie do jego siostry wierzył w Boga, Jezusa, Królestwo Niebieskie, w Życie po śmierci i inne takie, tak jak ich ojciec. Zoe kierowała się tym, że gdyby Bóg faktycznie istniał nie było by głodu, cierpienia, katastrof, biedy i bólu. Caren, Dave i mały Mikey też byli wierzący. Tyle że oni modlili się do boga błagając o nadzieję i lepsze jutro, na które wciąż ciekają i które być może nigdy nie nastąpi. W końcu codziennie rośnie ilość kradzieży, morderstw i innych złych rzeczy. Świat z każdym dniem jest okrutniejszy.
Kto by pomyślał, że Zayn też jest religijną osobą. Tyle, że on się nie modlił do Jezusa. On akurat dla niego nie istniał. Zaynem i całą jego rodziną opiekował się Allah. I może nie modlił się te kilkanaście razy dziennie jak przykładny muzułmanin, ale wiara zdecydowanie mu wystarczała.
Chłopak strasznie się przejął kiedy jego piłka uderzyła dziewczynę, a kiedy do niej podbiegł - kompletnie stracił głowę. Wiedział już wtedy, że ona całkowicie wywróci jego świat do góry nogami. Już wywróciła. Tak samo jak on jej świat. Oboje nie mogli przestać o sobie myśleć. Wystarczył jeden incydent, jedno spojrzenie i ta ich mała konwersacja. Zayn Malik dostał za to niezłe lanie. Tylko dlatego, że dziewczyna zaprzątała jego myśli nie mógł skupić się na grze i za każdym razem oberwał z piłki od swoich kolegów, którzy wciąż próbowali wyciągnąć go z transu. Natomiast Zoe Montgomery otrzymała kilka pstryczków w ucho i nos za niesłuchanie brata, który chciał wyciągnąć siostrę na rodzinną kolację do kafejki niedaleko plaży.
Całkowicie stracili dla siebie głowę...
_______________________________________________________________
Oto pierwszy. Przepraszam, ale jestem wściekła! Nie mogę myśli do kupy złożyć przez to całe zamieszanie z Zaynem. On że niby ten niewierny? Hahahahahhaha dobra, może i nie jestem za Zerrie i wgl, ale nie życzę im jakoś źle, bo nie lubię Perrie. I wkurzają mnie te plotki, że Zayum "rzekomo odchodzi z 1D", których nikt praktycznie nie potwierdził. Hotplota ssie! Okay, nie tylko na hotplocie są tylko takie podejrzenia, bo trochę se poszperałam w tych internetach i wgl i są takie plotki, że o tym myśli, tylko dla tego, że po prostu hejtów jest zbyt dużo i jest wywierana na nim za wielka presja i stres, ale kurwa, serio??? Jak podaje kilka stron to Perrie mu karze odejść. Gówno prawda. powiem/napiszę po raz kolejny. nie lubię jej, ale nie życzę jej w chuj źle i generalnie mam to w dupie, że taka se panna Edwards istnieje i oddycha tym samym oksygenem(tlenem) jak ja se oddycham, ale no kurwa nie sądzę, że to ona faktycznie kazała mu odejść z zespołu, który - jak twierdził Zayn - no jest jego życiem i no za nic nie odejdzie z 1D, dopóki faktycznie oni WSZYSCY podejmą taką decyzję, że no czas najwyższy zejść z tej sceny i z języków ludzi i mediów, kiedy to są ich najlepsze lata! Jak tu Kropka (pod poprzednim postem poświęcony właśnie tematowi Zayna) Harry też kurwa odchodzi już od początku zespołu czyli prawie kurwa 5 lat! Halo?! A po za tym to Zayn nie jest na tyle głupi, żeby ulec tekstowi "Jeśli mnie kochasz to to zrobisz...", nawet jeśli on kocha Perrie. Nosz kurwa on ma 22 lata jest do cholery dorosły i ma swój rozum i nie jest pierdolonym gówniarzem.
wkurwiłam się.
i to bardzo
adrenalina niesamowicie mi skoczyła i mam ochotę rozpierdolić na kawałki tych ludzi, którzy piszą kłamstwa!
Oczywiście rozumiem go, jest wkurwiony, musiał przerwać trasę, żeby wszystko przemyśleć, jestem z nim, wspieram go duchem i umysłem i se wrócił do UK, okay. nic nie mam do niego. No ale kurwa... Ile można męczyć biednego Malika?! Była już akcja taka, że jest terrorystą, no "fani" wtedy też dali mu nieźle popalić, mieli mu za złe, że jest muzułmaninem i tak dalej, ale było też wiele innych rzeczy, które męczyły ludzi, że się na nim wyżywali. ja osobiście uważam, że już mu cierpienia wystarczy, bo w szkole - jak o ile dobrze pamiętam w książce Życie W One Direction - pisał, że też się nad nim znęcali. Jak nie w książce to w jakimś wywiadzie, bo w This Is Us tego raczej niebyło, albo na 1DDay. Jakkolwiek, ale gdzieś o tym SAM ZAYN MÓWIŁ.
eh...
May xx

1 komentarz:

  1. Zayn!!! Dasz radę!!! Nienawidzę cię perrie.... co do imagina spoko :)
    ~~~~Kropka

    OdpowiedzUsuń