wtorek, 8 października 2013

Louis cz.28 "Są sami, ale nie samotni. On zmartwiony, ona pobladła"

"Są sami, ale nie samotni. On zmartwiony, ona pobladła"

Ponownie mnie pocałował, przyciągając bliżej swojego ciała. Wtuliłam nos w jego koszulkę, czując się wyjątkowo, wspaniale. Jednym ramieniem zamknął mnie w uścisku, całując we włosy. Teraz czuję się jak na Titanicu. Z Louisem... moim pięknym mężczyzną.....
Świat dookoła się rozpływa, tracąc znaczenie. Trwamy we własnej bańce, nie dopuszczając nikogo. Szczęście. Ten chłopak jest szczęściem. Podnosząc głowę, napotykam wzrokiem turkusowe wzburzone fala. Blask słońca koi je układając do snu. Spoglądam na zegarek, 18:00.
- Spójrz, uwielbiam ten widok.
Odwracam się, podążając za wzrokiem Louisa. Dziesiątki Katamaran, z rozwiniętymi żaglami, podążające w jednym kierunku. Do słońca. Wszystkie piękne i zachwycające. Pasja. Zamykam na chwilę oczy, tylko po to, by po chwili je otworzyć i upewnić się, że nie śnie. Biała, czerwona, żółta, niebieska, pomarańczowa.... Jachty w kolorach całego świata.
- Wow, niezwykłe...- stać mnie jedynie na szept.
- Nie bardziej niż ty. - czuję jak pogłębia uścisk.- Zaraz będziemy przedzierać się między nimi. Połóż dłonie na ster.
Tak zrobiłam, a Louis przykrył je swoimi, przylegając torsem do moich pleców. Czułam rozdzierającą mnie ekscytacje. Wszystko w brzuchu wirowało, a nogi miękły. Skręciliśmy lekko w lewo, nabierając więcej wiatru w żagle. Przyśpieszyliśmy.
- Jak szybko płyniemy ?
- 30 węzłów.
Choler, bo zrozumiem.
- Około 56 km/h- poprawił się, widząc moją minę.
- Szybko...
Nie dokończyłam, bo mocno nami szarpnęło.
- Gotowa ?
- Tak.
Nie wiem co Louis zrobił, ale przód podniósł się w górę, opadając chwilę później gładko na wodę. Wow, płyniemy między tymi wszystkimi Katamaranami. Patrzę na wszystkich facetów, skupionych na sterowaniu. Są sami na Jachtach, ale nie samotni, bo przecież jest ich tu mnóstwo.
- Ty też tak pływasz ? Sam ?
- Czemu pytasz ?
- Tak po prostu.
- Pływałem sam, czasem zabierałem Harrego, ale...- urwał poważnie nad czymś myśląc.
- Ale... - zachęciłam go.
- Teraz chcę pływać już tylko z tobą, nienawidzę samotności od kiedy cię mam.
Uśmiechnęłam się szeroko i chodź nie widziałam jego twarzy czułam, że się cieszy. Radość rozrywała mnie, chciałam skakać ze szczęścia, kiedy przepływaliśmy obok tych wszystkich ludzi. Czułam się tak wyjątkowo. Obejrzałam się do tyłu widząc Katamarany daleko za nami. Wielki uśmiech rozciągnął się na moich ustach, wraz z uświadomieniem sobie co przed chwilą zrobiliśmy.
- Hej marynarze !
Do uszu dotarł dobrze znany ochrypły głos. Zamarłam na chwilę w miejscu, nie dopuszczając, żadnych myśli do siebie. Nabrałam w płuca powietrze i pewnym ruchem obróciłam się. Harry i... Pauline. Zrobiłam oszołomiona krok w tył, wpadając plecami na tors Louisa.
- Harry też ma swoją małą zabaweczkę..- wyszeptał mi brunet do ucha, odpowiadając tym samym na nie zadane jeszcze pytanie.
Zaciągnęłam kolejną dawkę powietrza trwając w szoku. Płynęliśmy równo obok siebie, a ja nie wiedziałam co zrobić. Tak bardzo cieszyłam się, że ich widzę, a jednocześnie chciałam zabić, za to co zrobili. A może jednak powinnam im podziękować... Grrr... Nie wytrzymam zaraz. Moja podświadomość stoi obok, patrząc na mnie oniemiała. Chcę skoczyć i mocno przytulić dziewczynę. Chcę uciec i pobyć sama. Chcę opowiedzieć im wszystko. Chcę zapomnieć o wszystkim i pozbyć się wspomnień. Chcę powiedzieć, jak bardzo jest ona ważna. Chcę ją udusić, za to, że mnie tam zostawiła. Chcę krzyczeć. Chcę się śmiać. Poczułam piekący ból na swoich policzkach i słony posmak w ustach. Nie zdałam sobie sprawy, że właśnie płacze.
- Hey wszystko w porządku ?
Jej delikatny głos uniósł się na wietrze docierając do mnie. Zaczęłam energicznie kiwać głową na "tak". Odwróciłam się z powrotem do Louis, wyrywając swoje dłonie z pod jego. Objęłam go w pasie, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.
- Dziękuję.
Wykrzyczałam w ich kierunku, przecinając słowami wiatr, niczym ostrze.
- Widzimy się rano stary.
Nim podniosłam głowę, byli już daleko od nas. Wtuleni w siebie, w obłokach słońca...

***

Zmierzch powoli zapada dookoła nas, słońce za tonęło w tafli turkusowej wody. Niebo przybiera intensywniejsze, ciemniejsze kolory. Dopływamy do jakiegoś wybrzeża, głownie skały i kilka domków.
- Zatrzymamy się tu, rano popłyniemy dalej.
- Gdzie będziemy spać ?
- Na pokładzie.
Silniki odpalone kilka minut temu zgasły, a jacht zatrzymał się. Louis zarzucił cumy, utwierdzając nas wokół skała w odległości kilometra od brzegu.
- Zmęczona ?
- Bardzo.
- To idziemy.
Wziął mnie na ręce, znosząc po schodach i wnosząc do salonu. Wielka skórzana, biała kanapa była rozłożona, a na niej ułożona pościel.
- Kiedy ty to zrobiłeś ?
- Kiedy moja narzeczona sterowała. Możesz zdjąć kapok.
Posadził mnie na łóżku, schylając się, by zdjąć moje buty.
- Chcesz wziąć prysznic ?
Prysznic ? Mogłabym pod nim zasnąć, lepiej nie.
- Nie mam siły na niego.
- To zdejmij spodnie i koszulkę, a załóż to.
Wzięłam od niego rozciągnięty, miękki w dotyku i beżowy sweter. Szybko zastąpiłam nim swój ubiór, czekając na bruneta, aż wróci nie wiadomo skąd.

***

Wtulona w bok chłopaka, próbowałam zasnąć. Dziwne odgłosy co rusz pobudzały moją wyobraźnie. W myślach tworzyły się różne historie, przerażające mnie. Spojrzałam na zegarek, 00:00. Łup. Mocniej wtuliła, się w śpiącego chłopaka. Łup. Oczy miałam już szeroko otwarte, zupełnie pobudzona. Łup. Zaczęłam głośniej oddychać, kiedy odgłosy stawały się głośniejsze. Łup.
- Hey wszystko dobrze ? Czemu nie śpisz ?- zaspany chłopak podniósł się na łokciach, spoglądając na mnie z góry.- Jesteś blada i zimna. Co się dzieje.
Łup. Usiadłam wtulając się w chłopaka.
- Co to ?
- Nie wiem, pójdę sprawdzić, zostań. Przykryj się i spróbuj zasnąć, jesteś bezpieczna.
Przykryłam się po samą szyję, oddychając ciężko. Wytężyłam słuch, nasłuchując wszystkich odgłosów. Nie zasnę, do puki Lou nie wróci.
- Cholera !!!....
No to jest kolejna część :D
Ktoś wcześniej spytał mnie ile jeszcze przewiduje części ?
Mało 6-7, zbliżamy się już do końca...
Mam nadzieję, że ta nie była najgorsza i trochę was zaciekawiłam ^^
Kocham was <3/Natalia

8 komentarzy:

  1. świetna jak zwykle z resztą :) cieszę się ich szczęściem jakbym sama tam była.... trochę się zaniepokoiłam mam nadzieję że to nic takiego i Louis zaraz wróci <3 kocham
    kiedy kolejna?
    Mrs.Horan

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG ! To co jest ? o.O Mega *.* Czekam na kolejną <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu tam mało się liżą ?? :| :D Ale to jest CUDOWNE *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje ulubione opowiadanie co ja zrobie jak skończy się? Rozdział cud miód malina czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne, genialne, fantastyczne ♥♥♥♥♥ Dziękuję Ci za te wszystkie miłe słowa pod moimi komentarzami, które ze szczęścia i miłości rozdzierają moje serce :) Kocham Cię, ubóstwiam, uwielbiam i nie wiem co jeszcze ♥♥♥ a i z wielką niecierpliwością czekam na tego złego Louisa, którego miałeś na mnie nasłać ;) i błagam Cię nie kończ tego tak szybko, to jest fantastyczne, perfekcyjne, magiczne, najlepsze co czytałam w całym swoim marnym życiu. Błagam :c Kocham Cię Aniele ♥♥♥♥♥♥♥ ~ Twoja wierna fanka :)
    PS. Czekam, aż napiszesz i wydasz jakąś książkę, bo naprawdę masz wielki talent :) ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie... dlaczego?! Dlaczego w takim momencie?! Pisz następną część szybciutko, bo nie wyrobie :)

    OdpowiedzUsuń