środa, 16 października 2013

Louis cz.32 "Niespodzianki sprawiają ból..."

"Niespodzianki sprawiają ból..."

Wszędzie woda, spokojna. Nie widać lądu.
- Możemy płynąć, chodź do mnie.
Stanęłam, jak poprzedniego dnia przed Louisem, trzymając stery. Pędziliśmy goniąc za słońcem. Sunąc gładko i szybko po wodzie. Wiatr we włosach. Yeeaa, jak cudownie.

***
 
- Niespodzianka !!!
- Co ?!.. Ale... nie wiem o co ci chodzi.
Przyznałam patrząc nie widzącym wzrokiem przed siebie.
- Poczekaj podpłyniemy bliżej.
Katamaran zbliżał się do wybrzeża. Domki rozsiane jednym pasem, wznosiły się nad lazurową taflą wody. Bujna roślinność w odcieniach lata oplatały swymi ramionami całą zatokę. Zielone liście przeplatane z kwiatami, piękne.
  Domy bogato budowane, wygląda na to, że mieszkają ty zamożni ludzie.
- Spójrz teraz, widzisz ten dom w odcieniu grafitowym, porośnięty przy wejściu różami. Na wprost nas, oddalony trochę od pozostałych.
- Widzę...
Uśmiechnęłam się, wygląda ślicznie. Wiśniowy dach, pasuje do grafitowego koloru domu i zgrywa się z różami o różowym odcieniu.
Ładny, zadbany, rozległy i krótko ścięty trawnik, zraszany jest w tej chwili prze wodę. Jej.. robi wrażenie samo patrzenie na to wszystko.
Nie. Stop. Co to ma do rzeczy ?
- Nadal nie rozumiem o co chodzi i co to za niespodzianka.
- Rodzina, ta co mnie zaadoptowała, oprócz tego Jachtu, podarowała mi sporą sumę pieniędzy. Uważałem, że są mi nie potrzebne, więc leżały w banku nie ruszane. Ja sam trochę zarabiałem i też wpłacałem. Dwa miesiące temu, zupełnie przypadkiem znalazłem list od ojca. Napisane było w nim, że wierzy w to, że kiedyś znajdę kogoś kto będzie znaczył dla mnie więcej niż wszystko. A ta spora suma, przeznaczona jest na start nowego życia. Nie zrozumiałem o co mu chodziło, aż do tamtego incydentu z zabójcami. Nowym życiem jesteś właśnie ty. Kupiłem ten dom, chcę w nim zamieszkać razem z tobą.
O żesz!
-Louis...
Zaczęłam, ale nie pozwolił mi mówić.
- Jest twój. Jeżeli nie chcesz w nim ze mną zamieszkać, zamieszkaj sama albo sprzedamy i kupimy inny jeżeli ci się nie podoba. Nie chcę żyć bez ciebie. A wszystko co moje, chcę, żeby było twoje.
Cholera! Cholera! Cholera! Chyba nie jestem na to gotowa. "Idiotko przyjęłaś jego oświadczyny, myślałaś, że dalej będziecie się tylko spotykać?” moja podświadomość obudziła się do życia, stając obok i kiwając na mnie z pogardą. Ma rację.
- Louis, ja... gdzie my jesteśmy ?
- To miejsce w zasadzie nie ma nazwy. Jesteśmy w zatoce oddalonej o 50 km od Bournemouth. Nie wiele osób wie o tym miejscu. Tylko bogacze.
- To około 3 godziny od Londynu. Dla mnie daleko. Jest pięknie, ale nie mogę zostawić mamy samej, po za mną nie ma nikogo. Nie da rady sobie sama.
Tak bardzo bolała mnie ta myśl i to, że ranię teraz chłopaka odmową. W moich oczach zaczęły się zbierać nie proszone łzy, pragnące ujrzeć światło dzienne. Usta poczuły metaliczny smak krwi. Z nerwów przegryzłam wargę, jednak ból, który powinnam poczuć był zagłuszany tym w sercu.
- Hej Heyley chciałem, żebyś była szczęśliwa, nie chcę żebyś płakała. Twoja mama to silna kobieta, znacznie silniejsza niż ci się wydaje. Ale nie będzie sama.
- Jak to ?
- Moi rodzice nie są zapatrzonymi w siebie samolubami, są bardzo życzliwi. Zgodzili się pomóc twojej mamie i przez ten czas, kiedy my tkwiliśmy w tamtym domu, moja matka, zaprzyjaźniła się z twoją. Nie mówiłem ci, ale odzyskałem z nimi kontakt.
O cholera! To, aż tak daleko zabrnęliśmy ?
- Nie myśl teraz o mamie, pomyśl o nas, proszę. Nie chcę cię stracić, nie odchodź proszę.
Co?! Louis nie! Nie odchodzę !
- Nigdzie się nie wybieram, chcę zostać przy tobie. Chodźmy obejrzeć ten dom.
W co ja brnę? Robię mu nadzieję. Jestem gotowa to zrobić ? Jestem gotowa zamieszkać z dala od wszystkich ? A Pauline ? A Chery ? Mam je zostawić ? A praca ? .... Mama ? Nie potrafię. Zaciągnęłam się garścią powietrza, uspokajając zamęt w swojej głowie. Dobiliśmy do pomostu, przy którym jakiś facet zajął się Jachtem. Chwila ! Stop! Ja go skądś znam. A może wydaje mi się? Nie ważne. Podążaliśmy ścieżką ułożoną z szarej kostki brukowej, otoczoną zieloną roślinnością. Jej jest urocza i bije z niej jakaś dziwna siła. Mijaliśmy zakochane straszę pary, podążające za rękę, kierując się w ciąż w górę.
- Jesteśmy prawie.
Wyszliśmy na główną ulicę, podążając na jej drugą stronę. Wpisał jakiś kod, a brama rozsunęła się, ukazując ten idealny trawnik. Brunet mocniej ścisnął moją dłoń w strach przed....... moim odejściem ? Nie rozumiem tego. Jest zmienny, jego nastroje są zmienne. 30 minut temu było dobrze, wyszliśmy i jest nie dobrze. Wrrrr...
- Louis ?
Stanęłam w połowie drogi do drzwi. Szarpnęłam go za rękę, obracając twarzą do siebie. W oczach widziałam ból. Czemu ? Wiem, że zabolało go to, jak zareagowałam na niespodziankę, ale przecież chcę obejrzeć ten dom.
- O co chodzi ?
Jest taki milczący.
- O nic.
- Lou proszę. Kocham cię, zgodziłam się wyjść za ciebie. Ja nie odejdę, myślisz, że dałabym radę żyć bez ciebie ?
Czuje się jakbym mówiła do dziecka, które nic nie rozumie.
- Spójrz na mnie błagam.
Widziałam, jak walczy ze sobą. Nie chciał tego robić, krążył wzrokiem wszędzie, byle nie patrzeć na mnie. Auć... boli. Naprawdę nie rozumiem.
- Spójrz.
Zebrałam się na ostatnie słowo. Opuścił głowę, patrząc w moje oczy. Wspięłam się na palce, cmokając jego usta. Zatrzymał mnie przy sobie pogłębiając pocałunek. Obejmował mnie ciasno w tali. Nasze ciała były złączone, napierając na siebie. Brakowało mi tchu, ale nie chciałam przerywać, chciałam więcej.
- O nie... szybko.
Wymruczał mi do ust, ciągnąc pośpiesznie za sobą. Ale czemu ? Co z naszą chwilą ? Iiii... znam już odpowiedź na pierwsze pytanie. Nasze ciała zostały schłodzone po dużą dawką chłodnej wody. Zaczęliśmy uciekać przed zraszaczem, a przestrzeń wypełniały nasze śmiechy. Jest już w porządku.
Weszliśmy do środka domu, a ja od razu stanęłam jak wryta. Wielki hol wypełniały stonowane kolory beżu i kremu. Szklane, dwu skrzydłowe drzwi, oddzielały to pomieszczenie od zapewne salonu. Ogromny, kremowy, włochaty dywan, leżał u mych stóp, a na ścianach wisiały zdjęcia rodziny Louisa i rodziny mojej. Puline, Harry, Chery, jakiś blondyn z rudowłosą niewiastą. Skąd to wszystko. Przecież chłopak był cały czas przy mnie. Jak to zrobił do cholery ?
- Chodź dalej.
Przeszłam przez drzwi do otwartego na inne pokoje salonu. Kolor kości słoniowej pokrywał wszystkie jego ściany, nadając mu spokój. Kominek z przydymionej, brązowej cegły, wielki biały narożnik w kształcie "L" i dwa białe fotele. Szklany stolik do kawy, obrazy przedstawiające coś i nic jednocześnie. Jedna zewnętrzna ściana ze szkła.... Wow. Widać stąd całą zatokę, łącznie z katamaranem. Mogłabym codziennie podziwiać ten widok, jeżeli bym się zgodziła. Słońce chylące się ku zachodowi, zanurzające swój blask w spokojnym oceanie.
- Podoba ci się ?
- Tak.. jest..
Wyszeptałam, ale nie dokończyłam, bo brakło mi słów. "Chcesz tu zostać, nie oszukuj się" moje podświadomość kolejny raz tego dnia syczała na mnie.
- Chodź wyjdziemy na taras.
Podążyłam za chłopakiem, stając na zewnątrz. Muszę pozbierać szczękę z podłogi... Przed nami na lewo rozciągała się łąka z wysoką trawą i zbożem ? A na prawo trawnik, w oddali Altanka idealna na grillowanie. I ten widok. A wszystko należało do Louisa. Oparłam się o jedną z marmurowych, piaskowych kolumn, które podtrzymywały zadaszenie tarasu. Po bokach wznosiła się lawenda w doniczkach... o rety uwielbiam ten kwiat.
- Musisz poznać naszych sąsiadów, którzy z pewnością będą u nas stałymi bywalcami. Myślę, że czekają już przed domem.
Ucałował kąciki moich ust, ciągnąc delikatnie za sobą. Przedostaliśmy się przez szklane drzwi, a później przez wejściowe. Czekali. O nie.... oni.... nie wiem czy powinnam płakać czy się śmiać. Chyba jedno i drugie....



 
Hej kochani <3
Jak widzicie w tej części jest w miarę spokojnie...
i nie wiem czy lubicie jak mówię wam co może nastąpić w następnych...
Ale wam powiem, więc w kolejnej lub następnej nie wiem jeszcze,
Louis i Heyley troszkę się pokłócą...
To tyle...
Ogromne dziękuję za komentarze, dają one naprawdę niezły napęd i
sprawiają mi mega dużą radość.
 Jesteście niezwykli i niezastąpieni <3
Kocham was całym serduchem aniołki <3 <3 <3 /Natalia

11 komentarzy:

  1. Kiedy next? *,* Napiszesz do mnie na tt? @BooBearRoxyy

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział ciekawe o co się pokłócą? Nie moge się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  3. boskie! :) kocham ich ja są tacy spokojny,a z drugiej lubię jak się kłócą:) ciekawe co to za sąsiedzi, może ktoś znajomy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubisz jak się kłócą ? To będzie coś dla ciebie kochana ^^ :* /Natalia

      Usuń
  4. Wspaniałe! Ledwo mi się udało wyżebrać od rodziców komputer, żeby przeczytać kolejny rozdział. Dlatego przepraszam, ale nie będę się rozpisywać, bo nie mam czasu :(, gdyż każdy wstawiony przez Ciebie imagin czytam po kilka razy i w ogóle mi się nie nudzą. Nie wiem, czy już o tym wspominałam :).
    Ta część jest piękna, tak słodka :) ♥♥♥♥ Kochaam Cię, tak bardzo bardzo bardzo bardzo, jak Lou Hey, a może nawet mocniej :D ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ Jesteś fantastyczna...najlepsza! Nigdy o tym nie zapominaj. Koocham Cię i błagam,niech to nie będzie taka kłótnia, w której się coś diametralnie zmieni między nimi, błagam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję skarbie, późno odpisuje, przepraszam...
      I, że nie wiem co napisać... To, że mnie rozbijasz to wiesz... dosłownie tonę w morzu radości czytając twój, wasze komentarze..... kocham cię mówiłam to, ale te słowo w porównaniu z tym co czuję ma zbyt małą wartość... Aniołku ? Jesteś moim skarbem <3/Natalia

      Usuń
  5. cudne jak zwykle :) mam nadzieje że to żadna poważna kłótnia czekam na nexta :)
    Mrs.Horan

    OdpowiedzUsuń
  6. moj tt @aniakukuka mogła byś mnie informować ??

    OdpowiedzUsuń