Usiadłam na ławce i analizowałam to co się przed chwilą stało.
Siedziałam tak może z 30 minut, może trochę dłużej. Nagle zadzwoniła
moja komórka. Pani Smith.
-Zaraz będę-powiedziałam od razu.
-Ree... Rebeka ja przepraszam-wychlipała.
-Za co?
-Megan....
-Co z nią?!
-Zaginęła. Odwróciłam się dosłownie na minutę-moje serce przestało bić,a po chwili waliło nienaturalnie szybko.
-Gdzie pani jest?
-Na placu zabaw w parku. Szukałam jej wszędzie, pytałam przechodni i
nic-płakała jeszcze bardziej, a ja razem z nią. Moja mała córeczka.
-Zaraz tam będę. Niech pani zadzwoni na policję i do Zayna. Już
jadę!-wsadziłam telefon do torebki i wybiegłam z lotniska, potrącając
przy tym kilkoro ludzi. Wsiadłam do auta i ruszyłam z piskiem opon. Nie
zwracałam uwagi na nic. Chciałam teraz być w tym parku i szukać mojej
córki. Boże a jak jej się coś sanie? NIE!!!!
W końcu dojechałam do parku. Zamknęłam auto i pobiegłam na plac zabaw. W oddali zobaczyłam roztrzęsiona sąsiadkę i dwóch policjantów.
-Znaleźliście Megan?-zapytałam podbiegając do nich.
-Kim pani jest?-zapytał młodszy policjant.
-Megan jest moja córką.
-Spisaliśmy już zeznania pani Victorii Smith i kilku świadków. Poszukiwania już się zaczęły- powiedział starszy mężczyzna.
-Rebeka ja bardzo przepraszam. Poszłam tylko tam na stragan po sok dla Meg, gdy wróciłam nigdzie jej już nie było-wychlipała sąsiadka.
-Spokojnie, na pewno się znajdzie-próbowałam zachować spokój, ale nie było to proste.-Dzwoniła pani do Zayna?
-Tak, ale nie odbierał, więc nagrałam się na sekretarkę.
-Dobrze.
-Czy możemy z panią porozmawiać, panno .... -zawiesił się starszy policjant.
-Rebeka Olsson-powiedziałam i odeszliśmy trochę dalej.
-Podejrzewa pani kogoś o porwanie-zapytał starszy mundurowy.
-Emmm nie. Przepraszam, ale jestem roztrzęsiona i nie myślę racjonalnie. Mogą panowie przyjechać do mnie jak przyjedzie ojciec Megi? On może mieć jakieś podejrzenia.
-Pani chłopak może mieć wrogów?
-To nie mój chłopak. Nie jesteśmy już razem. On jest piosenkarzem i może mieć wrogów, o których nie mam pojęcia.
-Jak się nazywa pani były chłopak?-zapytał młodszy mężczyzna.
-Zayn Malik.
-Ten Zayn Malik?-zapytali razem niemal krzycząc.
-Ech.... tak.
-Czemu pani od razu nie powiedziała,że chodzi o taką gwiazdę? To porwanie może być poważne. Może chodzić o okup, albo o jakąś zazdrosną, nieobliczalną fankę-skarcił mnie policjant.
-Nie pomaga pan-wyszeptałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Pani Rebeko zrobimy wszystko co w naszej mocy, by znaleźć pani córkę-pocieszył mnie chłopak.
-Błagam znajdźcie moją córeczkę całą i zdrową- wychlipałam.
-Obiecuję ci-wyszeptał ledwo słyszalnie chłopak.
Zdezorientowana podniosłam na niego wzrok i uważnie mu się przyjrzałam. Miał góra 25 lat. Miał kasztanowe włosy w lekkim nieładzie, pełne usta i chyba ciemne oczy, ale nie jestem pewna, bo zasłaniały je czarne okulary przeciwsłoneczne. Co przykuło moją uwagę to kolczyk w dolnej wardze. Idealnie dopasowana koszula uwydatniała jego mięśnie. W lewej ręce trzymał marynarkę od munduru. Miał lekko opaloną skórę. Był przystojny i to bardzo. Jego towarzysz miał około 35-40 lat. On wyglądał jak taki typowy gliniarz. Grubszy, łysiejący mężczyzna.
-Byłoby dobrze jakby pani zawiadomiła rodzinę- przerwał moje rozmyślenia starszy policjant.
-Oczywiście-pociągnęłam nosem.-Mogę zacząć szukać córki?
-Będzie lepiej jak pani zostawi to nam. Proszę czekać, znajdziemy zgubę-powiedział mężczyzna z życzliwym uśmiechem.
-W takim razie mogę wrócić do domu?
-Jest pani samochodem?
-Tak.
-Jest pani roztrzęsiona, nie powinna pani prowadzić w takim stanie. Młody odwieziesz panią, a ja wezwę posiłki i przeszukamy park i okolice.
-Jasne szefie.
-Ale to nie konieczne-wtrąciłam ocierając łzy.
-Nie przesadzaj, chodź-chłopak pociągnął mnie w stronę parkingu.-Proszę nie płacz, na pewno woja córka się znajdzie-rozłożył ręce,a ja bez namysłu przytuliłam się do policjanta.
Jak miałam nie płakać skoro moje dziecko zaginęło? Jestem w rozsypce, czuję się w połowie martwa. To się nie może dziać na prawdę. Czemu tyle złego spotyka właśnie mnie?
-Gdzie twój samochód?-zapytał chłopak i wypuścił mnie z uścisku.
-Tam-wskazałam na czarne Audi R8.
-To twój wóz?-zdziwił się.
-Tak dostałam od brata. Chodźmy emmm...
-Kieran. Kieran Lemon- uśmiechnął się.
Wsiedliśmy do auta, Kieran na miejscu kierowcy, ja na miejscu pasażera tuż obok niego. Podałam mu adres i włączył się do ruchu.
-Dasz mi zdjęcie Megan? Będzie łatwiej jej szukać.
-Eee.... tak jasne.
-Przepraszam, ale muszę wiedzieć. Jesteś tak młodą matką....
-No tak jakoś wyszło...- nie miałam ochoty rozmawiać. Chciałam mieć tylko córkę przy sobie. Szybko dojechaliśmy do domu. Weszliśmy do środka.
-Powinnaś się położyć-powiedział Kieran.
-Nie dam rady-powiedziałam cicho.-Napijesz się czegoś?
-Chętnie-przeszliśmy do kuchni. Chłopak usiadł przy stole,a ja wzięłam się za parzenie kawy. Nagle zadzwonił mój telefon, aż podskoczyłam.
-Włącz na głośnomówiący to może być porywacz-polecił Kieran. Wzięłam głęboki wdech i włączyłam głośnik tak jak kazał policjant.
-Bonjour słoneczko!-usłyszałam zadowolony głos Justina. Odwróciłam się do chłopaka i powiedziałam bezgłośne "to nie porywacz"
-Justin...
-Co się stało?
-Megan zaginęła- i znowu się rozpłakałam.
-Jak to?!
-....No....
-O kurwa! Nie mogę wrócić, ale coś wymyślę. Kochanie trzymaj się. Nasze maleństwo się na pewno znajdzie. Obiecuję.
-Mam nadzieję.
-Jeśli tylko będę mógł to przyjadę. Teraz muszę kończyć pa kochanie.
-Część-rzuciłam sucho. Odłożyłam telefon na blat. Wzięłam dwie filiżanki kawy i postawiłam je przede mną i Kieranem. Chłopak wpatrywał się we mnie z lekko przechyloną głową w prawą stronę.
-Znajdziemy ją-powiedział nagle.
-Pójdę po zdjęcia Meg-wstałam od stołu i poszłam do swojej sypialni. Na łóżku leżały jeszcze ubranka mojej córki, w których chodziła rano. Na szafce nocnej stało zdjęcie przedstawiające mnie, Zayna i Megan w dniu jej pierwszych urodzin.... To jest koszmar. Dlaczego to właśnie spotyka mnie?
Co ja takiego zrobiłam? Otworzyłam komodę i z jednej z szuflad wyciągnęłam jasnoróżowy album.
Wzięłam trzy aktualne zdjęcia Megi. Zamknęłam oczy i powoli policzyłam do 10.
Gdy tylko się uspokoiłam wróciłam do kuchni.
Chłopak siedział w tym samym miejscu, w którym był gdy go zostawiłam. Podałam mu zdjęcia i zajęłam swoje poprzednie miejsce na przeciwko bruneta.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, gdy znowu zadzwonił mój telefon. Chwyciłam za dzwoniące urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz.
-To Zayn-powiedziałam i odebrałam.
-Rebeka to są żarty, prawda?-rzucił dosyć surowo.
-Co masz na myśli?
-Pani Smith nagrała się na sekretarkę, że Meg zaginęła.
-To prawda....-milczał. Po chwili usłyszałam,że płacze. Tak byłam pewna, że płakał. Słyszałam w tle odgłosy chłopców, którzy chyba się śmieli.
-Zamknijcie kurwa te ryje!-krzyknął Malik i po drugiej stronie nastała głucha cisza.
-Zayn?-zapytałam cicho.
-Jak to się stało?
-Jechałam na lotnisko do Justina i zostawiłam Meg u pani Smith. Ona zabrała ją do parku, odeszła na chwilę i gdy wróciła jej już nie było...
-Zadzwonię do najlepszych detektywów i policjantów w tym kraju i znajdą ją. Nasza córeczka będzie niedługo z nami. Cała i zdrowa... Beki za godzinę mam samolot do Londynu. Niedługo będę.
-A...aa... tttrasa?-wyjąkałam.
-Teraz Meg jest najważniejsza. Niall pojedzie po Grega i oni też do nas dołączą.
-A co z resztą?
-Dojadą do nas za kilka dni. Paul się zgodził. Znajdziemy nasz maleństwo.
-Mhm..
-Dobra kończę. Niedługo będę.
-Czekam, część.
-Pa-rozłączył się.
-Wszystko w porządku?-zapytał Lemon.
-Zayn przylatuje.
-To dobrze. Dziękuję za kawę i za zdjęcia. Ja wraca do poszukiwań Megan.
-Dziękuję za wszystko.
-Masz, jak coś dzwoń-chłopak wręczył mi swoja wizytówkę.
-Dobrze...
-Spadam. Trzymaj się.
-Część-chłopak wyszedł,a ja zostałam sama. Sama w tym wielkim domu. Poszłam na górę i rozejrzałam się po pokoju Meg. Kilka tygodni temu robiliśmy tu remont.
Mała tak bardzo cieszyła się z nowych mebli i kolorów ścian. Najbardziej cieszyło ją jej nowe, duże łóżko. Usiadłam na nim i przytuliłam jej misia, którego dostała ode mnie na swoje pierwsze urodziny. Pachniał nią. Łzy znowu popłynęły po moich policzkach.
***Oczami Zayna***
Po próbie z chłopakami i Anastazją udaliśmy się do naszej garderoby. Chwyciłem telefon i odsłuchałem wiadomości nagranych na sekretarkę. Gdy usłyszałem wiadomość moje serce przestało bić,a chwilę po tem rozpadło się na tysiąc kawałeczków.
-O kurwa!-krzyknąłem i od razu zadzwoniłem do Rebeki.
Boże to prawda. Moja księżniczka zaginęła. Przez połowę mojej rozmowy z Rebeką chłopcy się śmiali i głośno gadali. Wydarłem się na nich i w końcu nastała cisza. Napisałem kartkę Liamowi, by powiedział Paulowi, że wracam do Londynu, bo Megi zaginęła.
-Stary co się dzieje?-zapytał Hazz gdy skończyłem rozmowę z Beki.
-Megan zaginęła-powiedziałem ocierając łzy.
-Co?!-krzyknął Niall.
-Za godzinę mam samolot. Jedź po Grega i przyjedźcie do nas. Sorry, ale jadę do hotelu po rzeczy-wyszedłem trzaskając drzwiami.
Wiem w tym momencie zawiodłem fanów, ale muszę być w Londynie z Rebeką i szukać naszej córki. Pojechałem do hotelu i w mgnieniu oka się spakowałem. Miałem jeszcze 25 minut. Zdążę.
Nasz kierowca czekał już pod budynkiem i ruszył z piskiem opon, gdy tylko wsiadłem do auta.
Ten czas jak siedziałem w samolocie ciągnął się niemiłosiernie długo. Muszę pojechać do Nelly i zostawić rzeczy. Muszę jej wytłumaczyć co robię tu tak szybko. W końcu jestem na ziemi.
Dosłownie pobiegłem po moja walizkę i przepychałem się przez tłum ludzi. Przed lotniskiem czekała już na mnie taksówka. No no Paul się postarał. Najpierw do Nelly.
Po chwili przyszedł do mnie esemes od Paula.
"Załatwiłem najlepszych detektywów w UK. Już się zajęli poszukiwaniami. Wszystkie koncerty zostały odwołane, a my dojedziemy do was za 3 dni. Paul"
Ten człowiek jest niesamowity. Przez całą podróż wpatrywałem się w szyby i szukałem gdzieś mojego dziecka. Nic, pusto... Boże by tylko jej nic się nie stało. Dojechaliśmy pod blok Nelly. Wziąłem walizkę i wszedłem na pierwsze piętro. Wszedłem do domu. Z salonu dobiegał śmiech mojej dziewczyny. Postawiłem walizkę na korytarzu i przeszedłem do salonu. Co to kurwa ma znaczyć?!...
____________________________________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Hej bardzo was przepraszam, że dopiero teraz wstawiam ten rozdział. Trochę się w moim życiu pozmieniało.... Nie ważne. Po prostu nie mam pomysłu co mam dalej pisać. Chcę by w każdym rozdziale się coś działo, ale ciężko jest coś wymyślić przy około 80 rozdziałach. Następny rozdział będzie najpóźniej w następną sobotę. Jeszcze raz bardzo was przepraszam i bardzo was kocham miśki xx /Sandra