wtorek, 5 listopada 2013
Liam cz.9 "Skrywam tajemnicę...kiedyś byłeś przyjacielem"
"Wszystko wydaje się być normalne... kiedy nie patrzę. Jednego dnia tracę wszystko i odzyskuję niewiele..."
Jestem w szpitalu... gdzie jest moja sypialnia ? Moje mieszkanie ? Poruszyłam dłońmi, patrząc na swoje ciało. Bolało, każdy mięsień z osobna mnie bolał. Patrzyłam dalej, aż przed oczami zamajaczyła mi para brązowych tęczówek. Liam siedział bez słowa i wpatrywał się we mnie.... Nic nie mówiłam, ślepo patrzyłam na niego. Nie miałam co powiedzieć. Chciałam, żeby wyszedł. Ja chcę stąd wyjść. Zamknęłam oczy, dotykając prawym policzkiem poduszki. Oddychałam. Płytko, spokojnie, normalnie... wszystko wydaje się być normalne, kiedy nie patrzę. Mam wtedy swój wymarzony świat. Nie jestem w nim sławna, bogata, nie podróżuje po świecie, nie mieszkam w villi, nie jestem z super sławną gwiazdą... żyje normalnie... tylko bez tego całego bagażu. Bez choroby, bez sporów z Liamem... normalnie, prosto, zwyczajnie...
- Przepraszam...
Słyszę, jak mówi... słyszę ile kłopotów mu to sprawia. Nie chcę tego, nie chcę jego wymuszonych przeprosin.
- Przepraszam Jeymi...
I coś wtedy drga, na jego słowa coś się dzieje w moim ciele. Ból rośnie. Nie ból fizyczny, a psychiczny.
- Wyjdź.
Szepczę słabo, ale wystarcza. Wychodzi, a drzwi cicho szczękają. Otwieram oczy i jestem sama. W mroku majaczą smugi słabego, żółtego światła i nic więcej. Mały zegarek elektroniczny pokazuje 23:00. To nie mój świat.....
Szpital śpi, wszyscy śpią, za wyjątkiem lekarzy, których nie ma i tej dwójki. Ona leży, patrząc w sufit i składając myśli... On stoi na korytarzu i także składa myśli. Nie wrócił do mieszkania, do Eleny. Został tutaj, bo mała cząstka niego chce być przy Jeymi. Próbował ją przeprosić... jednak jego skutecznym przeciwnikiem był ból. Nie ból, że musi to zrobić wbrew woli. Ból, ponieważ widział ile go jej zadał....
Na chwilę, nie długą, ale chwilę zasnęłam. I budząc się, spojrzałam na puste krzesło. On tam siedział. Nie poszedł. Tak jak poprzednio wpatrywał się we mnie bez słowa. Powtarzamy scenę ? Tym razem nie zamknę oczu.
- Jeymi... ja... nie potrafię nic zrobić, nie wiem co mam powiedzieć. Tak strasznie mi przykro...
Mam coś powiedzieć ? Chcę by szczerze, było ci przykro Liam. Cząstka mnie wierzy, że mówisz prawdę, ale to tylko cząstka.
- Przepraszam... przepraszam za wszystko.
- ....
- Powiedz coś ? Proszę...
- Nienawidzę cię Liam.
Po pomieszczeniu podobnie jak poprzednim razem, rozbrzmiewa cichy szept.
- Ja sam siebie też nienawidzę...
Smutek z jakim to mówi, pomaga moim łzą wezbrać się pod powiekami.
- Jesteś głodna ? Potrzebujesz czegoś ?
- Nie mogę jeść, jestem za gruba. To twoje słowa. Nie musisz wymyślać kłamstw czy wymówek, które sprawią, że zmienię zdanie.
- Nie jesteś gruba... jesteś bliska anoreksji. Kłamstwem były wszystkie moje docinki... musisz jeść. Mogę cię nakarmić.
- Nie chcę.
Widziałam w jego oczach mękę i rezygnację. Wstał z plastikowego krzesła obok i obrócił się do mnie tyłem. Wychodzi ? Potrzebuję pobyć sama. Chcę aby wyszedł i mnie zostawił... on jednak przechodzi na drugą stronę łóżka i siada na jego brzegu. Chwilę potem leży już na boku, oplatając mnie ramieniem i mocno przytulając. Ignoruje moje protesty, wołanie i próby podjęcia walki...
- Potrzebuję tego Jeymi... pozwól mi chociaż przez tą noc chronić cię. Jestem sprawcą twojej krzywdy, ale chcę cię chronić przed sobą. Zaufaj mi tylko na chwilę, na jedną noc....
Trzymał mnie mocno, ograniczając moje wszystkie ruchy. Była 24:00, a żarówka w lampce wydawała się wypalać. Pozwoliłam mu mnie chronić. Czułam się naprawdę dobrze w jego ramionach...
Leżeli razem na małym łóżku szpitalnym, pławiąc się w łagodnych ciemnościach. Chłopak chował jej drobne ciało w swoich ramionach, tuląc mocno, jak jeszcze nikogo innego. Ona zaś oddawała się spokoju, wirując gdzieś głęboko we śnie. Nie wiedziała, jak marny i rozczarowujący czeka ją poranek. Nie wiedziała, jak duży wpływ na jej i jego życie będzie miała ta noc. Nie wiedziała, ile bólu jej to przysporzy.
* Rano *
Otworzyłam oczy, otulana z każdej strony zimnem. Kołdra leżała obok, kiedy przez ciało przechodziły fale dreszczy, wywołujące skurcze mięśni. Naciągnęłam pościel na siebie, odwracając się do tyłu. Nikogo tam nie zastałam, za wyjątkiem pustki. Nie ma go. I czemu czuję to ohydne uczucie rzeczywistej samotności? Wszystko z wczoraj wydaje się być pejzażem wymalowanym w mojej wyobraźni. Uciekł. Czemu nad tym rozmyślam ? Ja dla niego nic nie znaczę, on też nic dla mnie nie zna... Między nami nic się nie zmieniło, czemu myślałam, że jest na odwrót ? Czemu zakiełkowała we mnie nadzieja ? Czemu w moim sercu zapalił się niewidzialny, mały płomyk, a on go teraz gasi ? Zegarek wydał cichy piska, informując o zmianie godziny. Obróciłam się z powrotem, zerkając w jego kierunku. 07:00. Przeleżałam kilka godziny w jednej pozycji, zupełnie sama. Pielęgniarka i lekarz przyszli tylko na chwilę o 09:00. I jak na zawołanie, teraz w drzwiach pojawił się Taylor z uśmiechem od ucha do ucha. Rzucił się ku mnie z ramionami, całując w oba policzki i czoło.
- Czy ty wiesz co właśnie zrobiłaś ? Musimy sobie poważnie porozmawiać- powiedział suchym tonem- Czemu chciałaś się zabić ?
-Ale..
- Przecież próbowałaś już tego i tylko pogarszałaś swój stan, niczego cię to nie nauczyło ?
Mówił spanikowany i rozzłoszczony.
- Nie chciałam się zabić !- wrzasnęłam, by dał mi mówić.- Nawet tego nie próbowałam...- dokończyłam spokojnie.
- Znalazłem cię nieprzytomną z raną na ręku i wielką plamą krwi na łóżku... Czemu się pocięłaś ? To wszystko nie wygląda, tak jak mówisz.
- Ale tak jest, uwierz mi. Nie pocięłam się. To tylko jedna kreska.
- Jedna kreska, przez którą o mało nie umarłaś!
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj mnie.
Cofnął się na koniec mojej sali pod drzwi. Miał zaciśniętą szczękę i kilku dniowy zarost. Czemu odchodzi ?
- Nie zostawiaj mnie... proszę.- wychlipałam, bliska płaczu.
- Wiesz, że nigdy cię nie zostawię. Muszę tylko się uspokoić. Wrócę za kilka minut.
Wyszedł trzaskając lekko drzwiami. Jego postać zniknęła, on zniknął. Z moich oczu wylało się kilka więzionych łez, po czym nastała susza. Leżałam na łóżku czekając na niego. Powiedział, że wróci. Nigdy na mnie nie krzyczał tak, jak teraz.
- Mała wytłumacz mi to wszystko.
Stanął w drzwiach po 20 minutach, zajmując miejsce przy łóżku.
- Ja i Liam........ ja...
- Co ty i Liam do cholery ?
Skuliłam się, gdzie mój przyjaciel ?
- Mieliśmy starcie. On...- w oczach wezbrały się nowe łzy- mówiliśmy duży. Ja już zakończyłam to wszystko. Nie mam zamiaru ciągnąć jego gry, w której on jest tyranem, a ja skazańcem. Uciekłam z przyjęcia i wróciłam do domu. Nie wiem co mi się stało. Ja po prostu, nie mogłam wytrzymać wszystkiego i nie wiem jak i kiedy znalazłam się w łazience. Nim zapanowałam krew już ciekła. Opanowałam się i chciałam to zatamować, zaopatrzyć, ale... nie pamiętam co wtedy się stało. Nawet nie wiem, jak znalazłam się w łóżku. Taylor proszę, ja nie chciałam się zabić. Uwierz mi. Przepraszam....- zaczęłam żałośnie płakać, a on milczał- Taylor proszę. Taylor...
Zeszłam z łóżka, siadając na jego kolanach i przytulając go. Płakałam w jego koszulkę prosząc. On nic nie robił, nie wykonał żadnego ruchu. Nie przytulił mnie.
- Taylor... Nie nienawidź mnie. Taylor.
Załkałam ostatni raz, puszczając go i zsuwając się z jego kolan. Złapał mnie w ostatniej chwili, kiedy miałam upadać i przycisnął mocno do siebie.
- Nawet nie wiesz jaki terror przeszedłem. Musisz obiecać mi, że nigdy nie sięgniesz po żadną żyletkę, po nic co mogło by zagrażać twojemu życiu ?
- Obiecuję.
- Przeszukałem twoje mieszkanie i wyrzuciłem wszystko, co mogłoby powtórzyć tą sytuację. Możesz być na mnie zła, ale jeżeli będzie konieczność, zrobię to jeszcze raz.
- Dziękuję.
Nie jestem zła. Pomaga mi....
***
- Załóż tą bluzę, idziemy na badania. Nie możesz marznąć.
Zrobiłam jak kazał, zakładając czarną bluzę i wstając z łóżka. Miałam na sobie, krótkie spodenki od piżamy i byłam w samych skarpetkach.
- Umm.. nie mam żadnych butów.
- Zaniosę cię.
Uklęknął przede mną odwrócony tyłem, a ja oplotłam jego szyję ramionami, uwieszając się na jego plecach, niczym małpka.
***
Wracaliśmy do sali roześmiani. Niósł mnie w ten sam sposób, tylko tym razem mocniej trzymał moje uda. Opierałam policzek o jego ramię, chichotając z jego opowieści co zrobił Barney i dlaczego musiał wracać. Puścił mnie jedną ręką, otwierając drzwi i przystanął wpół kroku. Podniosłam zdezorientowana głowę, zapominając oddychać. Byli wszyscy. Harry, Niall, Zayn, Louis, Liam i Elena. Po co tu ona ? Czułam jak wszyscy pochłaniają mnie wzrokiem, a najbardziej on. Jak powinnam się zachować po wczorajszym? Powiedział komuś ? Taylor postawił mnie na posadzce, posyłając pocieszający uśmiech. Zachowując resztki dobrego humoru, przytuliłam chłopaków, pomijając Liama i Elenę. Powiedziałam im krótki Cześć, po czym usiadłam po turecku na łóżku. Obok Taylora. Między nami była niezręczna cisza, kiedy Liam patrzył na mnie, a ja przez krótkie zerknięcia na niego. Jego szczęka stężała, kiedy ramię Taylora oplotło mnie....
________________________________
Kolejny raz zaskakujecie mnie komentarzami ^^ jestem.... w niebie <3
THANK YOU VERY VERY MUCH !!!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
kocham,kocham,kocham.... <3
OdpowiedzUsuńczekam na nn :*
Jest zajebisty. Czy tylko ja wyczuwam tu zazdrość??
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
świetny *-*
OdpowiedzUsuńA ja jestem głodna :'(
OdpowiedzUsuńTo wszystko wina Niall'a
Kurcze, rozdział jest mega genialny! Powinnam uczyć się do kolokwium z fizyki, ale gdy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział to musiałam od razu go przeczytać! I wcale nie żałuje :) Jestem po mega ogromnym wrażeniem, świetnie poprowadziłaś akcję :) Czyżby Liam był zazdrosny? mam nadzieję :) Nie wiem po co tam Przyszłą Elena, ale to nieważne :) Liam fajnie się zachował zostając z Jeymi na noc ( no przynajmniej do póki nie uciekł :). Też chciałabym mieć takiego przyjaciela jak Taylor :) Jest przesłodki :) Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńP.S. Mogłabyś jutro o 13.15 trzymać za mnie kciuki? Proooooszę :) Na pewno się przydadzą, bo te kolokwium mnie przeraża :)
Dziękuję dziękuję i jeszcze raz bardzo dziękuję... Pewnie, że będę trzymała kciuki i to z całych sił, jeszcze poproszę o to kilka osób :D Koniecznie napisz mi jak poszło ♥ Zostały 2 godziny... /Natalia
UsuńDziękuję, ze trzymałaś kciuki <3 Poszło mi nawet nieźle :) Myślałam, że będzie trochę gorzej :)
Usuńno kurde to jest boskie! z kazdym rozdziałem coraz ciekawsze i nie mogę się doczekać następnego ;d
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem coraz bardziej kocham to opowiadanie! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńEj no! W takim momencie!? Cudowny.
OdpowiedzUsuńdzieki.prosze o następny
OdpowiedzUsuńLiam jest zazdrosny !
OdpowiedzUsuńA imagin cudowny;)
Rozdział jest boski! Czyżby Liam był zazdrosny? :)
OdpowiedzUsuń