piątek, 15 listopada 2013
Liam cz.15 "Skrywam tajemnicę... kiedyś byłeś przyjacielem"
"Ślepa uliczka w twoich ramionach... Zamykam oczy, by nie patrzeć... otwieram, by widzieć"
Ta.. on też się ucieszył, zamykając mnie w swoich ramionach.
- Zostaw mnie.
Nie kryłam ostrości w swoim głosie, wręcz wkładałam w niego więcej jadu.
- Kochanie potrzebuję cię.
Potrzebuje mnie ? Do czego ?
- Zostaw mnie i nie mów do mnie kochanie. Nie potrzebujesz mnie, nigdy nie potrzebowałeś i tak zostanie.
- Mylisz się...
Zignorowałam jego słowa, nurkując w jego ramionach i uciekając do lady. Nie obliczalny... jest nie obliczalny... jego ruch był nie obliczalny... zatrzasnął moje nadgarstki w swoich dłoniach, wbijając się w moje usta. Nie odpowiedziałam na jego pocałunek, skupiałam się na bólu, który w tej chwili mi sprawiał.
- Odpowiedz.
Dalej całował, a ja stałam murem, czując łzy napływające do oczu, ale nie ma szans bym płakała.
- Odpowiedz!
Wysyczał ostro w moją twarz, a ja walczyłam z kontrolą nad swoim ciałem. Zaczynałam ją tracić, ale nie ulegnę. Nie tym razem, nie teraz, nie tu, nie jemu.
- Puść mnie.
- Nie.
- Twoja dziewczyna tu idzie.
Momentalnie jego uścisk stał się nieodczuwalny. Wypuściłam powietrze z płuc i odeszłam do lady, ignorując spojrzenia ludzi. Złożyłam zamówienie i na chwilę ulegając spojrzałam w tył. Elena zdążyła już wejść, stała przed nim mówiąc coś, on natomiast tępo wpatrywał się we mnie. To co się dzieje jest niemożliwe. To wszystko jest niemożliwe. Przymknęłam powieki odwracając głowę, jestem pewna, że widział w moich oczach ból. Odebrałam zamówienie, ówcześnie za nie płacąc i mijając dwójkę, odeszłam do wyjścia. Pchnęłam zgiętym kolanem drzwi, zmagając się z ich otworzeniem. Różnica temperatur stała się odczuwalna, kiedy dwa fronty zderzyły się ze sobą. Rozejrzałam się za przyjaciółmi, dostrzegając ich kilkadziesiąt metrów ode mnie, po drugiej stronie.
- Ty!
Odwróciłam się do tyłu na krzyk dziewczyny Payna.
- Mówiłam ci, żebyś trzymała się od niego z daleka.
Nie wierze, że on stoi za nią i nie reaguje....
- A co niby robię ?
- Masz kurwa zniknąć rozumiesz ?
- Nie zrobię tego. Nie jestem wróżką Elena, mówiłam ci.
- Pożałujesz tego szmato!
Serce mi stanęło, a powieki mimowolnie się zamknęły tworząc tamę dla łez.
- Przestań.
Nie ja to powiedziałam. Czułam cień padający na mnie, ale bałam się patrzeć. Co jeśli otworzę oczy, a słone krople wypłyną ? Coś trzasnęło, a ja spojrzałam. Przede mną swoją posturą stał Liam. Zupełnie jakby tworzył mur obronny. Nie dla Eleny... dla mnie. Mur dla mnie. On... go tworzył. Liam.
- Bronisz jej ?
- Przestań.... wracajmy do reszty.
Znowu interweniował, kiedy ja milczałam niezdolna, by mówić.
- Chcesz zakończyć nasz związek ? Chcesz go zakończyć przez swoją głupotę?
Nie mogłam tego słuchać, nie chciałam.
- Zniknę.
Moje słowa... one nie brzmiały jak moje. Mój głosy był ochrypły i drżący. Payne odwrócił się do mnie, próbując złapać ze mną kontakt. Bez powodzenia.
- Odejdę.
Słowa skierowałam do Eleny. Spojrzałam ostatni raz na Liama. Był rozbity, zagubiony, złamany, ale przecież to jego gra. Odeszłam do przyjaciół, wręczając im gorące napoje.
- Ja muszę wracać do mieszkania. Napiszę wam jak dojdę. Dziękuję za spędzony czas.
Przytuliłam każdego, oddalając się nim para zdąży dojść. Owinęłam się bardziej bluzą chłopaka odcinając dopływ zimna. Byłam świadoma, że ją mam, ale jest mi zbyt zimno bym mogła ją oddać. Nie bardzo znając drogę, szłam cały czas wzdłuż Tamizy....
***
Drzwi windy skrzypnęły, otwierając się. Wyczerpana, z bólem stóp doszłam do mieszkania. Otworzyłam drzwi, od razu idąc do lodówki. Wyciągnęłam butelkę schłodzonej wody i oparłam się o zamknięte drzwiczki urządzenia. Na blat rzuciłam kluczę, po czym odkręciłam zakrętkę, przelewając przez gardło łagodzącą ciecz. Zjechałam na ziemię, wplatając dłonie we włosy i lekko je ciągnąc. Gdzie mam teraz pójść, pojechać, polecieć ? Spuściłam głowę w dół, zaciągając się świeżym powietrzem. To wszystko nie tak ma iść....
- Nie możesz ! Nie pozwolę ci !!!
Podniosłam wzrok, widząc Liama w swoim mieszkaniu.
- Nie pozwolę ci zniknąć rozumiesz !!!
Wróciłam z powrotem do swoich stóp, czując ból rozchodzący się po całym ciele.
- Wyjdź z mojego mieszkania.
Powiedziałam na tyle głośno, by usłyszał. Naprawdę chciałam być sama. Ale on tylko podszedł do mnie, siadając obok. Ja mówię jakimś innym językiem ?
-Potrzebuje cię, nie możesz odejść.
Jego szept był delikatny, kojący wszystko. Łagodny. Oplótł moje ciało, biorąc je jako swoją własność.
- Potrzebuję cię, by żyć i myśleć.
- Proszę cię wyjdź i nie utrudniaj wszystkiego.
Nie chciałam go słuchać, nie mogłam. On trafiał prosto w moje słabe miejsca.
- Nigdy.
- Czemu to robisz ? Czemu do cholery jesteś tu, a nie tam ?
- Boje się ciebie stracić. Przepraszam, że dzisiaj wyszedłem po tym co się...
- Co nie miało prawa się zdarzyć. - przerwałam mu - zapomnij o tym, to już się nigdy....
- Powtórzy się, nie żałuję tego Jeymi.
Ale ja tak.
- Opuść moje mieszkanie, proszę cię.
Wstałam, odchodząc od niego i udając się do salonu. Zakochuje się w nim. Zakochuje się w chłopaku, który mnie niszczy....
- Naprawdę tego chcesz ? Chcesz bym poszedł ?
Stał za mną.
- Tak.
- Opuszczę twoje mieszkanie, ale nie serce Jeymi.
Skąd on wie ? Skąd wie co czuje ?
- Pozwól mi być. Zmieniam się, nie dostrzegasz tego ?
Objął mnie ramionami, chowając przed światem. Znowu to robi. Znowu miesza mi w głowie. Mogłabym to przerwać, ale nie potrafię. Żyje sercem, a serce potrzebuje go.
- Masz Elene....
- Ale pragnę ciebie. Powstrzymujesz łzy, pozwól im płynąć.
- Nie.
- Nie wypuszczę cię.
Jesteśmy nigdzie. Nasza rozmowa nie kieruje nas nigdzie. Ślepa uliczka,w której trwam od miesiąca....
***
Spali, spali razem. On i ona. Mieścili się oboje na kanapie w jej salonie. On jak powiedział, nie wypuszczał jej z uścisku, cały czas trzymał blisko siebie, blisko swojego serca. Czuwał nad nią, kiedy dziewczyna pogrążona była w jednym ze swoich męczących ją koszmarów. Wiele razy budziła się spocona i wystraszona w miarę możliwości, ale teraz było inaczej. Trwała w śnie nie mogąc się obudzić. W krainie Morfeusza dostrzegała obrazy swojej przyszłości. Jej ciało było targane pod wpływem złego snu, a chłopak tylko mocniej je ściskał próbując ją uspokoić. Rano wszystko miało zniknąć.... Sny wkrótce miały się spełnić.... nikt nie wiedział, jak silne znaczenie mają. Jak wiele dadzą, jak wiele zabiorą.
***
Otwieram oczy, by widzieć pustkę. Pustkę panującą w całym salonie. Chłód ogarnia moje ciało z każdej możliwej strony, a jasne światło wpadające do pomieszczenia, wydaje się wszystko zamrażać. Nie ma go. To jest właśnie to, każde jego słowo przepełnione kłamstwem. Zamykam oczy, by się uspokoić. By zagłuszyć ból. Zawodzi... zawiódł kolejny raz. Huk roznosi się po salonie, a moje przestraszone ciało siada wyprostowane. Oczy stają się ożywione, poszukując źródła, przyczyny. Ktoś jest w kuchni. Podnoszę się, a stopy niosą mnie do drugiego pomieszczenia. Jednak nadal tu jest. Stoję w progu, patrząc na Liama zbierającego telefon z ziemi. Jest tu. W środku moja radość jest nie do opisania, cieszę się. Z zewnątrz zachowuje jednak spokój, niewiarygodny spokój.
- Wstałaś.
Jest do mnie tyłem, a wie, że tu jestem. Skąd ?
- Odezwij się.
Nalega, ale ja milczę. Nie wiem co mogłabym powiedzieć. Oboje milczymy, trwając w przerażającej ciszy. Nawet nasze oddechy są niesłyszalne. Światło wpadające przez okno rozprasza się po ścianach, jest mroźno, ozięble. Potrzebuję ciepła, ciepła, które pojawia się tylko wtedy, gdy trzyma mnie przy sobie.
-Powinieneś wracać do Eleny.
Czemu to powiedziałam ? Chcę, by został.
- Masz rację.
Rusza w kierunku wyjścia i czekam, aż mnie minię. Po ciele rozlewa się na nowo uczucie pustki. Jednak to nie następuje. Nie mija mnie. Zatrzymuje się tuż przede mną, pochylając w dół. Jego niezwykle chłodne wargi spoczywają na moich ciepłych. Przez chwilę wyczuwam, że coś się stało. Coś ukrywa.
- Odwzajemnij to, proszę.
Tak się dzieje. Odwzajemniam jego pocałunek, czując chociaż przez chwilę, że coś znaczę. Językiem sunie po moich ustach, prosząc o pozwolenie, jednak ja nie potrafię ich uchylić. Mam jakąś blokadę, serce tego nie chcę. Serce kochające go.
- Przepraszam Jeymi.
Opuszcza moje usta, opuszcza pomieszczenie, opuszcza mieszkanie. Zostaje sama, sama ze swoimi myślami...
* Wieczór *
Powinnam coś zrobić ? Nie zrobiłam nic. Leże owinięta kocem na swoim łóżku i... i po prostu oddycham. Słyszę bić swojego serca, słyszę pracę swojego mózgu. Miałam zniknąć. Problem, że nie wiem jak. Nie chcę. Nie potrafię. Telefon zaświecił, pokazując wiadomość. Sms od wróżki. Przewróciłam się na bok, podkulając nogi. Spojrzałam na komodę, na nasze zdjęcie. Zdjęcie mnie i Liama. Dałabym wiele za jedną chwilę z tamtych czasów. Za jeden oddech w tamtym świecie. Nowa wiadomość. Podniosłam urządzenie do oczu, odblokowując ekran. Nacisnęłam kilka przycisków na pamięć, wyświetlając tekst.
Od Liama:
Wiele może się zmienić... Potrzebuję cię.
Zupełnie nie rozumiem jego wiadomości. Mówi zagadkami. Wyświetliłam kolejnego smsa.
Od Liama:
Poświęć mi 5 minut i wyjdź na zewnątrz. Czekam.
Co do cholery ? Odkryłam się ubierając swoją bluzę i schodząc do drzwi. Ubrałam botki za kostkę, biorąc kluczę i bluzę Liama. Gasząc światło wyszłam z mieszkania, kierując się do windy. Czemu on tu jest ? Znaczy on lubi mnie napadać, ale czemu teraz jest inaczej ? Drzwi się rozpostarły, a ja wyszła przed budynek, widząc sylwetkę chłopaka. Mimo, że była 18:00 zapadł już zmrok. Lampy
oświetlały chodniki i ulicę żółtawym światłem. Wszystko wydaje się teraz dziwne.
- Jesteś.
Posłał mi mały uśmiech, kiedy stanęłam tuż przed nim.
- Twoja bluza.
Odebrał ją ode mnie, ale nie przykrył nią swoich ramion. Okrył nią moje, szczelnie oplatając. To już nie jest śmieszne...
- Zatrzymaj ją, chcę się nią dzielić.
Huh?
- Możemy się przejść ?
Kiwnęłam głową, będąc kompletnie zmieszaną wszystkim.
Szli brzegiem Tamizy, prosto pod London Bridge. Ich twarze oświetlał jasny księżyc, a ciała otaczał zimny jesienny wiatr. Milczeli całą drogę. Włosy dziewczyny delikatnie powiewały, a ona biła się z myślami nie wiedząc co zrobić, powiedzieć, jak się zachować. Chłopak ukradkiem przyglądał się jej, nie mogąc oderwać wzroku. Jego nerwy są teraz kojone dzięki obecności Jeymi, on to czuje. Musi powiedzieć jej kilka słów, ale boi się jej reakcji. Rankiem w jej kuchni coś się stało, coś się wydarzyło. Coś zraniło....
________________________________________
Hej hej.... na początek chciałam was przeprosić, że części pojawiają się tak późno. Ten tydzień był dla mnie naprawdę koszmarny, ale zdaje sobie sprawę, że nie tylko dla mnie. Przepraszam jeśli pojawiły się jakieś błędy lub zdania kompletnie do siebie nie pasują, bądź są bezsensowne. Od 3 dni sypiam tylko po 3- 4 godziny i część jest jaka jest.
Okej już nie marudzę.
A więc bardzo wam dziękuję, że nadal jesteście, czytacie i mnie nie zostawiliście. jestem wam ogromnie wdzięczna <3 <3 <3 <3 <3
+
Szukając zdjęcia natknęłam się na to i po prostu mnie rozbawiło.... :D Dawna fobia Liama ^^ /Natalia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pierwsza !
OdpowiedzUsuńOpowiadanie cudowne , życzę weny i wyśpij się porządnie:)
Rozdział jest świetny, no i długi :) Liam fajnie się zachował broniąc Jeymi przed Elena :) Jestem ciekawa co się w tej kuchni stało (ale chyba trochę się domyślam) :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńP.S Znam Twój ból, też w tym tygodniu prawie nie spałam, bo miałam 3 kolokwia i trzeba było się uczyć... Ale dziś mam zamiar się wyspać i mam nadzieję, że ty też sobie trochę dłużej pośpisz :)
cudne *.*
OdpowiedzUsuńwyśpij się kochana :* i będę czekać na nn :)
weny życzę :)
rozdział jest świetny i juz nie moge się doczekać kolejnego ;d ciekawe co się stało takiego w kuchni ;d
OdpowiedzUsuńOMG boski rozdział! Ja kce więcej!! Czekamm♥
OdpowiedzUsuńBoski *.*
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i wyśpij się porządnie :)
Czekam z niecierpliwością na następny <3
Rozdział jest boski! I jeszcze do tego długi :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :) Juz nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńŁAŁ! Rozdzial jest niesamowity! Liam jest słodki :)
OdpowiedzUsuń