środa, 30 lipca 2014

Rozdzial 22 "Promise ?"

Droga, którą jedziemy jest bardziej znajoma niż bym przypuszczała. Dokładnie znam jej każdy zakręt, przyzwyczajona do mocnego blasku latarni w każdą noc. Wiem dokąd się zbliżamy i kiedy zajeżdżamy na miejsce, jestem całkowicie sparaliżowana. Mija kilka chwil zanim dociera do mnie obecność Zayna, przytrzymującego drzwi samochodu. Widzę jak jego usta kończą się poruszać i czuję się haniebnie nie wiedząc co powiedział. Przełykam ciężko ślinę i zsuwam się z siedzenia na równo wysypany żwir. Wiem dokąd iść, więc ruszam nie czekając na jego ruchy. Pcham ciężkie drzwi klubu, w którym niegdyś pracowałam, wślizgując się do środka tylnym wejściem. Moje zmysły węchu dobrze zapamiętały zapach niosący się po korytarzu, nie reagując tak ostro, jak pierwszymi razami. Wzdycham ciężko i zatrzymuję się pod jego biurem, nie będąc pewna gdzie dalej iść. Jego ramię wysuwa się za mnie, przekręcając w zamku klucz. Puszcza mnie pierwszą, zapalając uprzednio światło. Mój wzrok ląduje na jego biurku i niesamowicie wysokiej stercie papierów. Odwracam się kiedy słyszę trzask, widzę jak z powrotem zaklucza drzwi, a strach przesiąka moje ciało. Przechodzi za drewniany mebel i schyla się znikając za nim na kilka sekund. Wykłada przede mnie czarny komplet bielizny i spogląda z łagodnym blaskiem w oczach.
- Zatańcz dla mnie Mayer. Te same zasady co wcześniej, nie dotknę cię.
Zagryzam policzek i kręcąc głową.
- Chciałaś mi się odwdzięczyć. Nie dotknę cię.
Wzdycham ciężko i zabieram z jego biurka bieliznę, moja duma nie pozwala mi odejść.
- Przebierz się tutaj.
Kiwam głową, ale on nic nie robi, tylko dalej na mnie zerka.
- Wyjdzie pan ?
- Odwrócę się.
Otwieram usta, by zaprzeczyć, ale jego spojrzenie sprawia, że milknę. Odwraca się, a ja najszybciej jak mogę zdejmuję z siebie ubrania, zostawiając je w zasięgu ręki. Nie odrywam oczu od jego sylwetki, upewniając się, że jego głowa nie obraca się w niepożądanym kierunku. Zaprzestaję ruchów, gdy mocno wycięte, koronkowe, białe figi są na poziomie moich kolan. Waham się, co jeśli miał je na sobie ktoś inny.
- Proszę pana..
Prostuję się i zasłaniam swoimi ciuchami, gdyby zechciał się odwrócić.
- Czy ta bielizna.. ona..
- Jest czysta May. Przyszła dzisiaj rano, nikt jej nie używał.
- W porządku.
Opuszczam kupkę materiału i ubieram bieliznę. Składa się tylko z dwóch części: majtek i stanika z tego samego materiału. Między piersiami zwisa mi pęk białych piórek, sięgających aż do pępka, są drażniące, ale przyszyto je na stałe. Przeczesuję swoje włosy i pozwalam im zakrywać większą część moich pleców oraz swobodnie spływać po ramionach.
- Już.
Mówię cicho i ssę w zdenerwowaniu dolną wargę. Jego prawy kącik ust unosi się kiedy stojąc na równych nogach, przewierca mnie wzrokiem. Wychodzi przed swoje biurko i przysiada na nim, zdejmując swoją marynarkę. Rozpina dwa górne guziki koszuli i podwija rękawy do łokci.
- Masz do dyspozycji tamten odtwarzacz, działa tylko jeden głośnik, ale to wystarczy.
Kieruję wzrok na urządzenie na jednej z półek. Huh.
- Nie trzeba.
Odpowiadam prawie bezgłośnie. Zamykam oczy i w głowie odtwarzam utwór idący za mną przez większość życia. Znam go tak dobrze, to on był powodem koszmarów i powodem podziwu. To z jego powodu nauczyłam się tańczyć i z jego udziałem dostałam tę pracę. Lubię i nienawidzę jednocześnie, zawdzięczam i obarczam winą jednocześnie, chyba dlatego ta melodia siedzi tak głęboko w moim pokaleczonym wnętrzu i zostanie tam na zawsze. Zaczynam kołysać biodrami i wprawiam całe swoje ciało w łagodne ruchy. Schylam się nisko, wypinając najlepiej jak umiem swoje pośladki. Rękoma zgarniam ciemne kosmyki z ramion i gładząc swoją skórę opuszkami palców, dłonie prowadzę aż ud. Włosami zamiatam podłogę przed sobą, nie przestając się kołysać. Cicho nucę piosenkę i widzę przed sobą moją matkę. Robię dokładnie to co ona, jestem jak jej lustrzane odbicie. U niej pierwszy raz zobaczyłam na czym polega tego typu taniec. Prostuję się, a w moich uszach rozbrzmiewają okrzyki pijanych mężczyzn. Stali przed jej sceną i wiwatowali głośno, kiedy ciałem poruszała w rytm tych samych dźwięków. Tam pierwszy raz usłyszałam tą melodię. Stałam skulona w rogu ciemnego klubu, nie zauważona przez ochroniarzy. Jak mieli mnie dostrzec ? Tylnego wejścia nikt nie pilnował, a w środku gubiłam się w lawinie ciał. Nie umiałam nawet wrócić do domu, chciałam tylko do mamy. Wymknęłam się z mieszkania tuż po niej i goniłam za nią przez całą drogę. Wołałam ją, ale nie słyszała mnie, nie słyszała mojego płaczu, nie słyszała jak bardzo potrzebuję jej ramion. Patrzyłam na to, jak pełza po scenie na jej krawędzie, zdejmując po drodze górną część bielizny. Widziałam jaka jest naga i jak mężczyzna wpuszczony na scenę ją obmacuję. Wtedy myślałam, że robią jej krzywdę i przerażona wpadłam w histerię, teraz wiem, że ona sama tego chciała. Mrugam powiekami, spoglądając na pana Malika. Dłonie zaciska na brzegach mebla, a kłykcie mu pobielały. Usta lekko rozchyla, ale kiedy spoglądam przelotnie w jego oczy, posyła miły uśmiech. Palcami pociera swoją brodę, a na policzkach występuje delikatna czerwień, przykryta jednodniowym zarostem. Ponownie zamykam oczy i obracam się do niego plecami. Pupą zataczam zmysłowe kręgi, po czym unoszę włosy, odkrywając kark. Zimny powiew powietrza smaga moje łopatki i krzywię się, kiedy w głowie odtwarza się kolejne wspomnienie z tej samej nocy. Ojciec postanowił mnie ukarać, po tym jak wezwała go ochrona klubu. Jego wrzaski roznosiły się po całym pokoju, kiedy szarpał moje ramię, brutalnie mną potrząsając. Już wtedy mnie bolało, ale nie płakałam. Według niego łzy były oznaką totalnej słabości, czego nie tolerował. Słysząc szloch i widząc mokre policzki, w niego coś wstępowało. Bił wtedy bardzo mocno, twierdząc, że nauczy mnie przestać się mazgaić tak, jak nauczył go jego ojciec. Nigdy nie pozwalałam sobie na płacz w jego otoczeniu. Nigdy nie okazywałam przy nim słabości, ale tamtego wieczoru... on.. posunął się naprawdę daleko. Jego koledzy wyśmiali go, mówiąc, że nie umie upilnować małego dziecka. Przerwałam mu jego wieczorek pijacki. Był to jeden z nie wielu razy kiedy zbił mnie naprawdę mocno. Przed oczami widzę jego skórzany pasek, który wyciągnął ze szlufek brudnych jeansów. Zagryzam policzki, kiedy czuję tamten ból na plech. Pamiętam te karmazynowe pręgi, kiedy oglądałam się w lustrze, moja skóra, w niektórych miejscach była prawie porozcinana. Nie mogłam spać, ani się dotknąć, nawet zwykła koszulka wywoływała lawinę bólu. Otwieram oczy i cofam się, kiedy mam wrażenie, że właśnie on stoi przede mną. Obrazy z mojej głowy wydają się przybierać kształt rzeczywisty. Zaczynam wariować. Obracam się szybko i tracę równowagę, potykając o własne nogi. Wpadam w silne ramiona, które pojawiły się przede mną, ratując od upadku. Szybko oddycham, a moja klatka faluje.
- Wszystko w porządku May ? Wyglądasz jakbyś czegoś się przestraszyła.
Gardło mnie boli od powstrzymanych łez.
- May ?
Łapie mój policzek w swoją dłoń, gdy nie reaguje i unosi moją głowę, zmuszając tym samym do spojrzenie w jego oczy. Nieprzenikliwe ciemno-brązowe tęczówki świdrują moją twarz, odbierając mi oddech. Łączy nasze usta w jednej sekundzie, na pozwalając mi na żadne ruchy.
Całuje mnie zawsze, kiedy jestem w złym stanie....
__________________________________________________________________________________________________
 
W następnym rozdziale dowiecie się co nieco o tajemniczej blondi :D
 
Była prośba bym dowiedziała się kiedy będzie "Zayn i Harry", napisałam wczoraj do Sandry, jak odpisze od razu wam podam odpowiedź :D Ale jeżeli dobrze pójdzie, w ciągu przyszłego tygodnia, być może pojawi się zakończenie :D
 
/Natalia

3 komentarze:

  1. Jest super już nie mogłam się doczekać :) May jest taka pokrzywdzona, tak dużo przeszła, ale mam nadzieję, że jej się ułoży... No już nie mogę się doczekać czegoś o tej blondi, ciekawość mnie zżera ;) Mam nadzieję, że kolejny rozdział szybko się pojawi. Pozdrawiam i do następnego <3

    OdpowiedzUsuń