czwartek, 19 września 2013

Louis cz.14 "Czuję tęsknotę, brakuję jej. Cisza idzie obok mnie, niczym mój przyjaciel. Powinna spać ze mną jakaś dziewczyna."

"Czuję tęsknotę, brakuję jej. Cisza idzie obok mnie, niczym mój przyjaciel. Powinna spać ze mną jakaś dziewczyna"


~ Oczami Harrego ~

- Harry, musimy coś zrobić.- nerwowo chodziła po pokoju Pauline.
- My nic nie zrobimy, Louis jest niebezpieczny...
- Mam pomysł...
- Jaki? Louis, jak się dowie zabije nas, nie lubi jak ktoś miesza się w jego życie.
- Ale tu chodzi też o moją przyjaciółkę.
- On czasem nie panuje nad agresją, może lepiej, by on i Heyley nie byli blisko siebie. Może jej zrobić krzywdę.
- Nie. Plan jest taki...


~ Oczami Louisa ~

Ciężko wcelowałem kluczem w dziurkę, męcząc się z otworzeniem drzwi. Przekręciłem go i dostałem się do swojego mieszkania. Chwiejnym krokiem przemierzałem korytarz, dostając się do salonu. Całe moje ciało wypełniał alkohol. Upiłem się. Złapałem jakąś butelkę z czymś w środku. Ciężko powiedzieć co to. Chyba woda. Przeszedłem do sypialni, łapiąc się co jakiś czas ściany, była moją podporą. Pchnąłem drzwi, dostając się do pokoju. Ściągnąłem swoją koszulkę i z trudnością, podpierając się o szafkę nocną, zsunąłem ze stóp buty. Padłem na łóżko, czując jak moją głowę rozsadza już ból. Rozłożyłem się na środku, nie zajmując nawet połowy dużego łóżka. Było za wielkie na mnie samego. Powinna spać ze mną jakaś dziewczyna. Nie jakaś tylko Heyley. Potrzebuje jej kruchego i delikatnego ciała w swoich ramionach, przy sobie. Złapałem się za brzuch, czując jak zbiera mi się na wymioty. Zgramoliłem się z łóżka, przytykając jedną dłoń do ust. Zataczałem się na wszystkie strony, aż trafiłem do łazienki. Uklęknięcie było najcięższe, ale dałem radę. Podniosłem klapę kibla, oddając wypite dzisiaj płyny. Opukałem twarz i buzię wodą czując się 'lepiej'. Zbliżając się do drzwi, zachwiałem się tracąc równowagę. Uderzyłem o podłogę, czując palący ból zajmujący mój kręgosłup. Nie dałem rady wstać. Opadłem bezsilnie na podłogę, zasypiając już na niej.

    ***
 
- Louieh.
- Odejdź.- wymamrotałem zdenerwowany.
- Louieh.
- Idź sobie.- obróciłem się na drugi bok, czując zimno na swoim policzku.
Szybko otworzyłem oczy, przecierając je i siadając prosto. Przede mną na desce od kibla siedział Niall z.. kanapką w buzi.
- Jak się spało? - zapytał rozbawiony.
- Zamknij się.
- Dobra, dobra spokojnie. Wstawaj i zamykaj drzwi na przyszłość.- wyszedł, a ja przemyłem twarz zimną wodą i umyłem zęby. Usiadłem w salonie obok blondyna i zaciągnąłem łyka wody z butelki.
- Widzę, że jesteś jakiś nie taki.- spojrzał na mnie niebieskimi oczętami, badając mnie od stóp do głów.
- Niall musimy już iść- z kuchni wyłoniła się rudowłosa dziewczyna, ubrana w czarną spódniczkę. Jej idealnie długie nogi, piękne kształty, była śliczna. Niall miał szczęście. Byli idealni, zgrani.- Louis w kuchni masz kanapki.
- Dzięki.
- No skarbie ruszaj się, jesteśmy spóźnieni.- poganiała blondyna, kochali się widać.
- Siema stary, jeszcze wpadnę.
Wyszli z mieszkania pozostawiając mnie samego w spokoju. Cisza. To coś okropnego. Idzie obok niczym zły sen. Nie opuszcza ani na krok. Chcesz ją zagłuszyć, ale on staje się jeszcze bardziej dobijająca. Jedynym lekiem na nią jest druga osoba.
 
~ Oczami Heyley~

Ślamazarnie zwlekłam się z łóżka otwierając drzwi wejściowe. Do domu od razu wpadła zdyszana Pauline. Podparła się o ścianę, biorąc głębokie wdechy.
- Uciekałaś przed czymś?
- Nie, ale śpieszyłam się do ciebie.
- Czemu coś się stało?
- Nie. Tak. Nie. Nie wiem. Tak, ale nic strasznego.
- Dobra idź do salony, zrobię ci coś do picia.
- Dziękuję.
Przygotowałam dla nas dwie szklanki soku jabłkowego i wzięłam w zęby paczkę ciastek. Postawiłam wszystko na stole siadając obok niej.
- Więc o co chodzi?
- Jak mam ci to powiedzieć...?- była lekko zdenerwowana....- wyjeżdżamy.
- Wyprowadzasz się ? Powiedz, że nie ?- wyprostowałam się jak struna.
Tylko nie to.
- Nie, wyjeżdżamy na kilka dni.
- Kto ? Ty z rodzicami ? Czy ty i Harry ?- wzięłam łyka soku, czując jego idealny dla mojego podniebienia smak.
- Ty i Ja.- zakrztusiłam się, zaczynając kaszleć.
Ledwo łapałam oddech, a w oczach pojawiły się łzy. Brunetka zaśmiała się cicho, klepiąc mnie po plecach.
- Co ? Żartujesz sobie ?
- Nie.
- Nie mogę mam pracę.
- Załatwiłam nam wolne. A właśnie... w zasadzie to nie pytałam czy możesz czy nie... czy chcesz czy nie, tylko ja cię o tym informuje. Wyjeżdżamy o 16:00. Masz czas, żeby się spakować.- jej stanowczość i pewność siebie bywa dobijająca.
- Ale...
- Do zobaczenia skarbie- ucałowała mój policzek, dopiła sok i wyszła.
Zostawiła mnie z milionem pytań. O co chodzi ?
Jesteście na mnie złe, przepraszam.
Skończyłam w tamtym momencie, ponieważ następny rozdział zaczynał się "Oczami Louisa".
Mam nadzieję, że mi wybaczycie i, że ten skończyłam odpowiednio.
Następny pojawi się jutro lub pojutrze.
Zależy od was czy nadal chcecie.
Teraz jest nudno wiem, ale zamierzam rozwinąć akcje w następnym.
Przepraszam /Natalia

8 komentarzy:

  1. Boski *___* Jak byś mogłą to napisz go na jutro :***

    OdpowiedzUsuń
  2. dawaj szybko następny ! :) coś czuje ze to pomysł Harrego i Pauline ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. I Ty jeszcze pytasz czy chcemy??? Oczywiście, że chcemy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Natalia......Nie wiem co powiedzieć...jest..nie umiem powiedzieć, jasne że chcemy kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczny ♥ nie pozostało mi nic innego,iż czekać na następną część,mam nadzieję ,że pojawi się jak najszybciej;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się doczekać nowej części. To opowiadanie jest cudne *_*
    Do wszystkich czytających ten komentarz!
    Mam do was bardzo ważną sprawę. Pamiętacie akcje #PolandNeedsTMHTour? Głupie pytanie...jasne, że pamiętacie! Była przez 3 dni w trends!!! To dla nas wielki sukces. Zapewne już wiecie, że zostały ogłoszone nowe daty koncertów 1D. Niestety na liście nie ma Polski. Zróbmy wszystko żeby chłopcy przyjechali do naszego kraju. Powtórzmy styczniowe akcje. Sprawmy żeby chłopcy zobaczyli #PolandNeedsWWATour. Sprawmy, żeby chłopcy zobaczyli, że nam zależy. Pokarzmy, że Polish Directioners się nie poddają i trwają do końca. Jeśli to czytacie, proszę przekażcie to dalej w jakikolwiek sposób.

    OdpowiedzUsuń