sobota, 21 września 2013

Louis cz.16 "Jadę na pewną śmierć. To był ich plan... ich planem było, bym spotkała ciebie"

"Jadę na pewną śmierć. To był ich plan.. ich planem było, bym spotkała ciebie"

Widziałam zdenerwowanie Heyley. Nasz plan. Już tak niewiele brakowało do jego spełnienia. I znowu, a co jeśli zamiast wyjść dobrze, wyjdzie źle ? Co jeśli stanie się jej krzywda ? Odsunęłam od siebie te wszystkie myśli, wiedząc, że już nie ma odwrotu.

~ Oczami Heyley~

Rozglądałam się na wszystkie strony, wyłapując nadjeżdżający czarny, terenowy samochód. Zatrzymał się tuż przed nami, a z niego wysiadł Harry. Wiedziałam, że coś jest nie tak.
- Hej dziewczyny- dołeczki ukazały się w jego policzkach.
- Hej.- niechętnie odpowiedziałam.
Czemu tak się zachowuje? Czemu nie jestem dla niego miła ? Nie wiem, nic mi nie zrobił. Jednak coś mnie blokuje.
- Mogę ?
- Tak- przerwałam swoje rozmyślenia, podając chłopakowi torbę.
Wsadził ją do bagażnika, a ja zajęła tylne siedzenie. Widziałam, jak Harry i Pauline prowadzą, krótką wymianę zdań, jednak nie mogłam usłyszeć o czym. Wsiedli do pojazdu i chłopak ruszył. Od razu zapięłam pasy i chwyciłam rączkę, widząc jak szybko pędzimy. Zamknęłam oczy, czując, jak mój żołądek wykręca się na drugą stronę. Nie przyjemne uczucia ogarnęły moje ciało. Czułam się...jakbym jechała na pewną śmierć. Wjechaliśmy w jakiś las, jednak to nie skłoniło go do zwolnienia. 30 minut drogi było prawdziwym koszmarem. Kilka razy widziałam obraz, jak wjeżdżamy w drzewo.
-Jesteśmy.
Wysiadłam, dostrzegając drewniany domek. Okna ozdobione firanką. Mały, acz piękny ganek, porośnięty krzewami. Komin, z którego uchodził delikatny dym. Z wierzchu wyglądał skromnie.
- Co my tu robimy ?- wróciłam wzrokiem na brunetkę.
- Przyjechałyśmy na odpoczynek, chodź.
Harry był już pod drzwiami z moją torbą, ruszyłam w jego kierunku. Pauline weszła pierwsza do środka, a ja tuż za nią. Wnętrz okazało się zachwycać.
- Rozgość się.
Czułam potrzebę zbadania, każdego zakamarku tego domu. Chciałam poznać, każdy jego detal.
- Ja zaraz wrócę.- zostawiła mnie w korytarzu, wychodząc na zewnątrz..
Biorąc torbę, weszłam głębiej widząc schody.
- Harry to ty ?- usłyszałam, jakieś kroki na piętrze i czyjś głos.
Kij bejsbolowy do samoobrony. W głowie rozbrzmiały słowa dziewczyny z przed kilku godzin... Chwilę stałam w bezruchy wstrzymując oddech. Przestałam myśleć, przestałam funkcjonować. Powinnam uciekać ? Uklękłam na kolana przy torbie, odzyskując odrobię kontroli nad swoim ciałem. Szybkim ruchem chwyciłam między palec wskazujący, a kciuk suwak i starałam się ją odpiąć. Jak zwykle zamek się zaciął. Działał na moją niekorzyść. Z całych sił walczyłam z nim, próbując wydostać z torby ten przeklęty kij. Cholera. Zaklnęłam pod nosem, widząc czyjś cień na schodach. Przyśpieszyłam swoje ruchy, chociaż wiedziałam, że to walka w przegrane.
- Heyley ?
Podniosłam się z ziemi, trzymając kurczowo pasek torby, zawsze mogłam się nią zamachnąć, na pewno zaboli. Uniosłam wzrok do góry widząc, tak dobrze znane mi rysy twarzy. Podwójna Cholera.
- Louis.
- Co ty tu robisz ?- widziałam lekką radość przebijającą się przez ciemne tęczówki, ale słyszałam chłód.
- Nie. Co ty tu robisz ?- złość i strach buzowały we mnie.
- Pierwszy zadałem pytanie.-podniósł głos, a ja czułam jak się kulę.
-Harry i Pauline mnie tutaj przywieźli.
Mogłam się tego spodziewać. Gdzie Pauline tam Harry. Gdzie Harry tam Louis. Gdzie Louis tam kłopoty, strach i złość. Nie chciałam, już słyszeć jego odpowiedzi na pytanie 'Co tu robi ?'. Wyminęłam go i doszłam do korytarza, szarpiąc mocno klamkę drzwi wejściowych. Nie ustąpiły, zaczęłam szarpać mocniej i nic.
- Pokaż.- suchy ton bruneta zmusił bym się od nich odsunęła.
Też zaczął szarpać za klamkę, ale nadaremno. Były zamknięte. Między swoim urywanym, płytkim oddechem, usłyszałam dźwięki samochodu.
 
Cichły, co świadczyło o tym, że się oddala. Zostawili mnie. Zaplanowali to. Nie wierzę. Oparłam się bezsilnie o ścianę, spuszczając głowę w dół. Nie potrafię do końca opisać co czuję. Boję się, jestem przerażona. Złość, jestem wściekła. Radość, nie na pewno się nie cieszę, a może ciutkę. Zmęczenie, jestem wykończona nie wiem czym. Nie rozumiem tego uczucia, tych uczuć.
- Jesteś na mnie skazana.
Dotknął mojego ramienia, a ja się natychmiastowo cofnęłam. Spojrzałam w jego tęczówki, mroziły. Przybrały najciemniejszy odcień błękitu. Nie co ja mówię były czarne. Zimne. Pozbawione uczucia. Czemu ? Był inny. Zmienił się od ostatniego spotkania. Był szorstki, jego zachowanie takie było. Nie chciałam z nim przebywać. Bałam się go, ale jednocześnie darzyłam nienawiścią. Nie da się wymazać obrazu z tamtego dnia. Nie da.
- Dasz mi szanse i pozwolisz wszystko wyjaśnić ?.- to nie było pytanie, z pewnością nie.
Nie odpowiedziałam, nawet na niego nie popatrzyłam.
- Milczysz. Nie będziesz się odzywała ? W tej chwili to nawet lepiej. Słuchaj...

/Natalia

7 komentarzy:

  1. Dlaczego skończyłaś w takim momencie kiedy następny to jest megaaa <33333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie jutro wieczorem, może wcześniej :D /Natalia

      Usuń
  2. genialny plan ;) rozdział to jakieś cudo super czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam czkam na cudowny następny rozdzialł

    OdpowiedzUsuń