niedziela, 1 września 2013

Louis cz.3 "Nadal się boje, a ty sprawiasz ból..."

Może wam to trochę przypominać "Dark", ale tylko NA POCZĄTKU, wzorowałam się przy pierwszych częściach na nim, ale tylko przy pierwszych, później ZAPEWNIAM was, że nie będzie tego przypominał, ani trochę.

"Nadal się boje, a ty sprawiasz ból..."

Odsunął się ode mnie i odszedł nie odwracając się. Zsunęłam się po ścianie, próbując się uspokoić. Moje ciał drżało, co wyglądało jakbym dostała ataku padaczki. Łzy cisnęły się do oczu, a jego ostatnie słowa huczały w głowie...

        ***

Zamknęłam za sobą drzwi domu, zsuwając się po nich i ciężko oddychając. Czemu to spotkało właśnie mnie? Odkładając torebkę na miejsce, zwinnie rozwiązałam sznurowadła swoich conversów i przeszłam do salonu. Włączyłam telewizor chcąc zająć czymś swoje myśli. Wiadomości. Sport. Bajki. Romansidło. Horror. Nic nie ma, chcąc nie chcąc wybrałam to romansidło. Rozłożyłam się na kanapie, prostując nogi. Poduszka posłużyłam mi za przytulankę, a film był tak ciekawy, że aż zasnęłam. Śniła mi się rzeka, pole rozsiane w kwiatach i ja pod jednym z samotnych drzew. Byłam sama, nikogo oprócz mnie, jedynym hałasem był natura i mój spokojny oddech. Nikt mi nie przeszkadzał, nie było czegoś takiego, jak strach. Tylko spokój...

     ***

W domu panowała ciemność, w telewizji leciały jakieś wiadomości. Wyszukałam telefonu, sprawdzając godzinę. 20:00. Wstałam do pozycji siedzącej skanując dokładnie pokój. Trochę mi się przysnęło. Udałam się schodami do góry, wchodząc do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko przywołując gestem ręki pieska. Ten szczęśliwy wdrapał się do góry, usadawiając obok mnie. Drapałam go za uchem wiedząc jaką sprawia mu to przyjemność. Wyświetlacz telefon zaświecił, informując o wiadomości. Odtworzyłam ją pośpiesznie skanując tekst.

"Od Chery:
Za 10 minut będę u ciebie pod domem.
Szykuj się i nie pytaj o nic"

Wykonałam jej polecenie, podnosząc się z łóżka i kierując się do szafki. Ubrałam skórzaną, czarną kurtkę i zeszłam na dół. Nie bardzo podobał mi się jej pomysł, bałam się co znowu wymyśliła. Zawiązałam starannie sznurówki białych conversów na kokardy i przepasałam swoją torebkę. Odczytałam kolejną wiadomość, która pojawiła się na wyświetlaczu.

"Od Chery:
Już jesteśmy.."

Jesteśmy? Cholera co ona kombinuj... Wyszłam z domu, zamykając drzwi i wsiadłam do taksówki.
- Cześć Hey.- dziewczyny przywitały mnie.
Ulżyło mi kiedy drugą osobą okazała się Pauline.
- Hej, gdzie jedziemy?
- Do klubu.
- Co? Nie to chyba nie jest dobry pomysł...
- Ej spokojnie, mamy się dobrze bawić.
 Mocniej wbiłam się w siedzenie, nie próbując już dyskutować, może za bardzo przesadzam.

Otworzyłam drzwi, wychodząc jako pierwsza. Stanęłam przed barczystym facetem, ukazując swój dowód podobnie jak dziewczyny. Chery od razu wyrwała do przodu gnając do baru, czuła się tu jak w domu. Dyskoteki, imprezy to wszystko było w jej stylu. Zawsze potrafiła się dobrze bawić. Przedzierałam się przez tłum spoconych ludzi, woń alkoholu drażniła moje nozdrza. Zajęłam miejsce na kanapie obok blondynki, która zdążyła już zamówić nam soki. Powoli sączyłam pomarańczową ciecz, sprawdzając godzinę w telefonie. Wytrzymam tu trochę, a później wyrwę się pod pretekstem, że już późno.

- Chodź tańczyć...
Zostałam pociągnięta przez brunetkę na parkiet.
Przetańczyłam z nią kilka piosenek po czym wróciłam do Cher.
- Gdzie mój telefon?
- Położyłam go na stoliku, teraz ja idę na parkiet- odparła znikając mi z oczu.
Rozejrzałam się po kanapie i zaczęła szukać w torebce. Przekopywałam każdą kieszonkę po kolei z co raz większą frustracją.
- Tego szukasz?
Odwróciłam się widząc Louisa? Miał mój telefon.
- T..tak- nogi momentalnie zaczęły mi drętwieć.
- Trzeba pilnować telefonu, bo ktoś mógłby sobie wziąć twój numer.
Jego zadziorny uśmieszek, mogłam podziwiać teraz w całej okazałości. Zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość, czułam jego oddech na swojej twarzy. Złapał mnie za nadgarstki, mocno trzymając. Pochylił się, składając pojedyncze pocałunki na mojej szyi. Nie mogłam nic zrobić, moje ciało ze mną nie współpracowało. Przyjemne uczucie. Rozpływałam się pod jego dotykiem, chociaż wiedziałam, że nie mogę. Mocniej zassał moją skórę, co przyprawiło mnie o dawkę bólu. Łzy zebrały się w moich oczach, a ciche jęknięcie, przepełnione bólem wydobyło się z moich ust.
- Jesteś taka delikatna... łatwo cię skrzywdzić, powinnaś uważać.... Do zobaczenia Hey...
Odszedł pozostawiając mnie z telefonem i piekącym uczuciem u podstawy szyi. Sprawdziłam połączenia, niczego nie usunął, ani nigdzie nie zadzwonił. Szybko zabrałam swoje i dziewczyn rzeczy. Odnalazłam je w tłumie i przecisnęłam się do nich.
- Ja wracam do domu, jestem zmęczona.
- Ale dopiero jest 22:30.
- Bawcie się dobrze...
Wydostałam się na zewnątrz, widząc wolne taksówki na postoju. Wsiadłam do jednej z nich i pojechałam do domu. Straciłam chęci do dalszej zabawy. Dalej byłam w szoku. Co to kurwa było ? Stop ! Hey ty nie przeklinasz. Kurwa co to było ?

            ***

Zsunęłam ze swoich ramion skórzaną kurtkę i odłożyłam torebkę. Mamy jeszcze nie było. Pobiegłam do pokoju i od razu do łazienki. Odgarnęłam włosy z ramienia, a oczom ukazał się fioletowy ślad. Naznaczył mnie, piekący ból cały czas dawał o sobie znać. Przemyłam to miejsce zimną wodą z nadzieją złagodzenia podrażnionego miejsca. Dłonie zacisnęły się na umywalce, a kilka łez snuło się samotnie po moich policzkach. Rozebrałam się, wrzucając ciuchy do kosza na brudne rzeczy i wzięłam prysznic. Kropelki ciepłej wody łagodziły skórę, dając ulgę. Wyciszyłam się, chwila spokoju. Osuszając dokładnie swoje ciało, ubrałam majtki i luźną koszulkę, sięgającą mi prawie do kolan. Włosy rozczesałam i zaplotłam w warkocza, wychodząc z łazienki. Ułożyłam się wygodnie na swoim posłaniu, gasząc lampkę nocną. Jednak ciemność po chwili rozświetlił telefon, informując mnie o wiadomości. Szybko weszłam w menu i wiadomości. Otworzyłam powiadomienie i zamarłam.

"Od Louis:
Słodko ci w tej koszulce. Dobranoc xx''

Skąd on wie.. Szybko podniosłam się z łóżka i podbiegłam do okna. Delikatnie wychyliłam się za zasłony, widząc czarny samochód po drugiej stronie ulicy. Teraz jeszcze wie gdzie mieszkam...

 /Natalia

4 komentarze:

  1. Kocham.
    Ubóstwiam.
    I nie wiem co jeszcze.
    Skarbie piszesz niesamowite opowiadania. I jeszcze jak Lou jest Bad Boyem to normalnie wyszło ci cuuuuudo ;* już nie mogę się doczekać kolejnej części <3 /Sandra

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jaka świetna część nie mogę się doczekać kolejnej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne, cofam to co wcześniej pisałam.Nie znam się :) Taki Lou jest świetny. Nie mogę się doczekać kolejnej części. Uwielbiam to. :)

    OdpowiedzUsuń