Chuda i krucha blondynka, której świat się wali. Tak mogę siebie opisać jednym zdaniem, ale zacznijmy od początku. Na imię mam Megan, lecz każdy woła na mnie Megi, nie dawno skończyłam 18 lat, co się wiązało z tym, iż musiałam opuścić dom dziecka. Wiele osób ucieszyła by ta wiadomość, stali się wolni, ale ze mną jest na odwrót. Tam miałam dach nad głową, jedzenie, ludzi, którzy zawsze zamienili ze mną parę słów, a teraz? Jestem sama... Zastanawiacie się co z moją rodziną? Nie mam jej, moja mama zmarła przy porodzie, a tata... on zaczął pić, znęcał się nade mną i gdy miałam 7 lat oddał mnie do domu dziecka. Nie chcę go znać, nigdy mu tego nie wybaczę. A dalsza rodzina? Oni nie chcą mnie znać, nie uznają mnie jako kogoś bliskiego, dla nich jestem obcym człowiekiem.... Jak widzicie, moje życie nie jest za ciekawe, wszystko idzie nie tak, los nie obdarzył mnie szczęściem, ale widocznie tak miało być.
Głośny grzmot obudził mnie z dość głębokiego snu, otwierając zaspane oczy, przekręciłam głowę patrząc na zegarek. Godzina czwarta trzydzieści cztery, za oknem ciemne niebo, rozświetlane przez jasne smugi błyskawic. Głośne i przerażające odgłosy, co chwilę huczały w uszach. Nie mając już szans na zaśnięcie zeszłam drewnianymi schodami na dół. Przedostając się do kuchni, zaparzyłam sobie gorącą herbatę i rozkoszując się smakiem i zapachem malin, oddałam się spokoju. Siedząc tak na drewnianym stołku w kuchni, podparta o dłonie patrzyłam w okno, a czas płynął szybko.
*(Odstęp czasu)
- Cześć, myślałem, że jeszcze śpisz? - męski głos rozniósł się po pomieszczeniu, burząc harmonię spokoju.
Spojrzałam w kierunku drzwi, widząc w nich mojego, jedynego przyjaciela. Nick miał 20 lat, poznaliśmy się w domu dziecka, kiedy on osiągnął pełnoletność opuścił sierociniec, a nasz kontakt na dwa lata urwał się. Tego dnia, gdy także opuściłam placówkę, nie mając gdzie się podziać, siedziałam na ławce w parku, przygarnął mnie, a nasza więź... odbudowała się.
- Nie mogłam spać.
- Jesteś głodna?
- Troszkę.
- Idź się ogarnij, a ja zrobię nam coś do jedzenia- posłuchałam i poszłam do swojego pokoju.
Gorące kropelki wody spływały po mym nagim ciele, pozwalając się rozluźnić. Zapach ulubionego truskawkowego szamponu, docierał do nozdrzy. Zakręcając wodę, owinięta w ręcznik, wyszłam z pod prysznica. Stanąwszy przed lustrem dokładnie rozczesałam długie włosy i wysuszyłam suszarką, pozwalając długim, kręconym, blond falą swobodnie opadać na ramiona. Na ciele zagościły czarne rurki, biała bluzka z rękawem 3/4 i biały, zapinany na guziki sweterek. Zeszłam na dół i siadając ponownie na swoim miejscu, zaczęłam zajadać się naleśnikami.
- Co dziś robisz? - zapytał, przerywając ciszę.
- Do 15:00 pracuję, a resztę dnia spędzę w szpitalu.
- Ok ja już lecę, uważaj na siebie.
I tyle było po naszej rozmowie. Widząc, że dochodzi już godzina 8:00, pozmywałam naczynia i pośpiesznie wyszłam z domu, udając się do Nando's.
Pracowałam tam jako kelnerka, praca trochę byle jaka, ale musiałam jakoś zarobić pieniądze, by dołożyć się do rachunków za dom Nicka. Wchodząc do przepełnionego ludźmi lokalu, przywitałam się z szefem i zakładając fartuszek ( wiecie taki, krótki wiązany tylko w pasie) przystąpiłam do pracy. Latałam od stolika do stolika, przyjmując i podając zamówienia. Czasem dostałam jakiś napiwek, wartości jednego, dwóch funtów, przy dobrym szczęściu, zdarzało się nawet pięć. Zmęczona podparłam się ręką o blat, chcąc odpocząć jednak nie było mi to dane. Do lokalu weszła piątka chłopaków, a ja miałam ich obsłużyć. Szykując karty, odwróciłam się w celu, namierzenia grupki chłopców, ale zamiast tego zastał mnie inny widok....
Jak już mówiłam wygrał Zayn miał 11 głosów, Louis 10 głosów, a Harry 3 głosy.
A ponieważ wiele dziewczyn mówiło, że jest mało Louisa to jutro pojawi się Imagin z Louisem i w najbliższym czasie jeszcze jeden <3
A co do opowiadania, akcja się dopiero rozwinie...
hihihi nie mogę się doczekać co dalej !!!!
OdpowiedzUsuńCzekam dalej....:p
OdpowiedzUsuńDodaj jak najszybciej kolejną część, nie moge się doczekać co będzie dalej...
OdpowiedzUsuń