poniedziałek, 8 lipca 2013

Imagin z Louisem

Piosenka
(mogłam trochę przesadzić z imaginem)

Kolejna noc i kolejne spotkanie. Czarne niebo wypełniały małe punkciki zachwycając swym blaskiem tysiące... miliony ludzi. Setki gwiazdozbiorów jakie tworzą, dzisiejszej noc w szczególności były piękne. Księżyc chodź w pełni, chował się niezauważalny dla oka. Rozciągający się na lewo widok spokojnego miasta, które mimo ciemnej nocy bez problemu mogłam dostrzec. Lekki wiatr gładził, a zarazem lekko chłodził czerwone pod wpływem emocji policzki. Zmęczone ciało opierało się o barierkę, a dłonie delikatnie ściskały metalową poręcz. Wzrok powędrował w stronę ogromnych drzwi balkonowych. Białe, aksamitne firanki delikatnie falowały przez silniejsze podmuchy wiatru, jednak nie to przyciągało moją uwagę. On ją przyciągał. Louis. Pogrążony w śnie chłopak. Jego nagie ciało zatapiało się w czarnej jak smoła, satynowej pościeli. Silne ramiona oplatały tego samego koloru poduszkę, w strachu przed jej zabraniem. Włosy ułożone w nieładzie i ten delikatny uśmiech na twarzy. Skrywane uczucie.... Oderwałam od niego wzrok wracając na panoramę miasta. Marzenie jest tak blisko, na wyciągnięcie ręki, ale zarazem daleko, nieosiągalne. O co chodzi? Co to za układ? Dwoje ludzi, seks - o to właśnie chodziło. Każdej nocy spotykaliśmy się w mieszkaniu, o którym nikt nie miał pojęcia. Nikt. Oddawaliśmy się sobie, dawaliśmy się ponieść rozkoszy. Liczyła się tylko bliskość naszych ciał. Zaspakajaliśmy swoje potrzeby, łamiąc zasady... W dzień udawaliśmy nie znających się ludzi. Ja zwykła dziewczyna, pracując w restauracji. On wielka gwiazda i kochający chłopak. Właśnie miał dziewczynę, raniliśmy ją przez swoje czyny... jednak to był silniejsze. Mieliśmy umowę, żadne z nas się nie może zakochać w kochanku. A co jeśli ją złamałam? Zakochałam się w Louisie... Uczucie jakim go darzę, nie jest przejściowe, jest zbyt silne, by móc się od niego uwolnić i po prostu odkochać. Przekracza ludzkie bariery umysłu. Jedynym rozsądnym wyjściem wydaje się uciec. Nie po komplikuje życia mu, nie zranię go. Będzie żył jak dawniej z nią, beze mnie... Weszłam do środka biorąc kartkę z długopisem i usadzając się przy małym stoliku. Pustka w głowie... co napisać. ''Uciekam, żegnaj...'' brak sensu. Minęło kilka kolejnych minut za nim stalowa końcówka zaczęła kreślić litery na białej kartce.

''Rozpisywać się nie będę, najlepiej byłoby uciec bez wyjaśnienia, ale jednak parę słów ci się należy. Co robię? Co planuję? Nie wiem.... Muszę wyjechać. Nasza umowa, złamałam ją. Widocznie tak sobie zaplanował to los. Dziękuję... Za co? Za wszystko, za każdą noc. To chyba na tyle, usuwam się z twojego życia. To chyba i tak był już najlepszy czas, by wszystko zakończyć i wrócić do normalności. Nie musisz się martwić, nie zrobię nic głupiego. Będę bezpieczna. Żegnaj Louis... (t.i)"

Odłożyłam starannie zapisaną kartkę na stoliku, zbierając swoje ciuchy z ziemi. Jego koszulkę zastąpiły bordowe rurki i luźna czarna bluza. Podeszłam do łóżka klękając przy stronie chłopaka. Dłonią ostatni raz dotknęłam jego policzka i zmierzwiłam delikatnie włosy. Wargi dotknęły jego miękkich ust, ostatni raz pochłaniając jego smak. Wyszłam cicho z pokoju, a następnie z mieszkania. Przemierzałam betonowy korytarza, stąpając po zimnej posadzce. Budynek wyglądał na opuszczony i w pewnym sensie był. Kilka mieszkań na parterze był zajętych i resztę pięć pięter zupełnie pustych. Na ostatnim tylko nasze, Louis mieszkanie. Nikt by się nie spodziewał tego, że jest ono w środku przepiękne. Małe, nowoczesne, przytulne. Wyszłam z budynku i szłam ciemnymi ulicami Londynu. Miasto pozbawione życia, pogrążone w głębokim śnie. Zegarki wskazywały godzinę 3:30. Przyroda także spała. Wszystko było inne, ciche, spokojne, urokliwe. Najciszej jak mogłam weszłam do swojego i rodziców mieszkania, kierując się od razu do pokoju. Spakowałam torbę najpotrzebniejszych ciuchów i kosmetyków. Z ramki wyjęłam jedno zdjęcie moje i rodziców, po czym zemknęłam za sobą drzwi pokoju, idąc do kuchni. Zostawiłam małą kartkę o treści "Muszę pilnie wyjechać..'' i wyszłam z domu. Gdzie się teraz udać? Samolot? Metro? Taksówka? Autobus? Pociąg? Nogi poniosły mnie na stacje kolejową, kupiłam bilet do nikąd i wsiadłam do wagonu. Jechałam kilka godzin, aż pociąg zatrzymał się na ostatniej stacji. Wysiadłam pośpiesznie i przechadzałam się samotnie szukając wyjścia. Gdzie jestem? Cardiff...

Minęły 2 miesiące, wracam do życia normalnego. Dziura w sercu pozostała, jedynym lekarstwem jest Louis. Nie zamierzam wracać do Londynu, nauczyłam się żyć tutaj. Jak co dzień, dziś wracałam z pracy, wiatr delikatnie rozwiewał moje włosy, a wolny, miarowy krok, coraz bardziej zbliżał mnie do celu.
- Przepraszam...- pośpiesznie przeprosiłam chłopaka, nie podnosząc głowy.
Chciałam iść dalej, jednak ktoś mi to uniemożliwiał. Trzymał mnie za dłoń. Podniosłam na niego wzrok, zatapiając się w dobrze znanych mi tęczówkach. Wyczytałam w nich wszystko, on w moich chyba też. Cisza panująca między nami, nasze splecione dłonie i my pośród ludzi na środku chodnika. Jeden pocałunek, od którego w tamtej chwili nie mogliśmy się powstrzymać, po raz kolejny zaprowadził nas do łóżka. Pragnienie był zbyt silne, potrzeba bliskiej obecności swoich ciał sięgała granic. Leżałam na boku, odwrócona do Louis plecami, nasze nagie ciała okrywała biała pościel, ale zachowywaliśmy odległość między sobą. Łzy spłynęły po moim policzku, ale nie pozwoliłam, by cichy szloch wydostał się z moich ust. Wszystko wróciło, wróciłam do przeszłości, od której musiałam uciec. Uczucie do Lou ożywiło się, a serce nie było przygotowane na kolejne cierpienie. Jego dłoń spoczęła na moim biodrze, oplatając mój brzuch. Momentalnie poczułam jego oddech tuż nad uchem.
- To nie był dla mnie zwykły seks- jego szept docierał do moich uszu- robiłem to z miłości, też złamałem naszą umowę.
Obróciłam się zaszokowana w jego stronę. Moje załzawione oczy wpatrywał się w jego.
- Nie uciekniesz już ode mnie... Kocham cię..- jego szept niósł się po pokoju.
Pocałunek złożony na moich wargach, różnił się od wszystkich pozostałych, przepełniony był uczuciem. A co ważniejsze, był to dopiero początek naszej miłości....

 
Spodobał się wam choć trochę ? /Natalia

10 komentarzy:

  1. piękny, moge powiedzieć że jeden z najlepszych jakie czytałam :)częściej takie prooosze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło to słyszeć... Kurcze mam wielki uśmiech na twarzy/Natalia

      Usuń
  2. Nie nie przesadziłaś wogóle... Jest świetny, najlepszy twój jaki czytałam :) Pisz częściej takie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ci dziękuję <3 postaram się/ Natalia

      Usuń
  3. oj przesadzilas z tym imaginem...........czy ciebie realy popierdoliło?!... jest zbyt perfekcyjny ♥ jest to najlepszy imagin o Louis'ie poprostu nieziemski! dziewczyno masz naprawde mega talent! pisz dalej bo jak nie to znajde cie i zabije. Tak to jest groźba! *.* ♡♥♡♥♡♥ /Oli12122

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boje się... Oczywiście bardzo bardzo dziękuję... Jak mam zły humor to mi takie wychodzą :D/ Natalia

      Usuń
  4. Suuuuuuuuuuuuperrrr!!!!! Błagam pisz więcej takich !!! P.S. kocham twoje imaginy o 1D ;D

    OdpowiedzUsuń