wtorek, 16 lipca 2013

Zayn cz.3 ''Miłość jest nieunikniona"

Czując kolkę w okolicy brzucha, nie miałam siły biec dalej. Byłam bez szans. Objęłam inną strategię i gwałtownie zahamowałam, szybko odwracając się. Jednak nikogo nie było, cisza i ciemność. Chciałam się z powrotem odwrócić, kiedy ktoś złapał mnie od tyłu... Przerażona zaczęłam się szarpać i krzyczeć. Robiłam co mogłam, zaczęłam kopać nogami, aż trafiłam go chyba w czuły punkt, bo nagle mnie puścił i upadł. Odwróciłam się, by zobaczyć kto to,  co wprawiło mnie w szok.
- Nick?
- Ałaaa.
Uklęknęłam szybko przy zwijającym się z bólu chłopaku. Łzy boleści popłynęły z jego oczu.
- Przepraszam , myślałam, że jesteś bandytą...
- Takim kopem to byś go zabiła, ałaaa moje jajka.
- Możesz wstać? - zapytałam.
- Nie wiem.
Pomogłam chłopakowi wstać na nogi i nie mogąc już powstrzymać śmiechu zaczęłam się śmiać.
- No bardzo śmieszne naprawdę...
- Było trzeba mnie tak nie straszyć, powinnam cię teraz zabić, w ogóle... ty jesteś mądry, wiesz jak ja się bałam? - uniosłam ton.
- Przepraszam mała, nie gniewaj się.
- Dobra już.
Jakoś dotarliśmy do domu, ja od razu poszłam do siebie do pokoju, zmęczona rzucając się na łóżko. Nie wiedząc kiedy, zmorzył mnie sen i zasnęłam.

Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca, wpadające przez okno. Spoglądając na zegarek, szybko zerwałam się z łóżka. Zakładając szybko jasne jensy i bluzę z kapturem, zbiegłam na dół. Ogarnęłam włosy, pozostawiając je rozpuszczone i jedząc po drodze śniadanie, biegłam do pracy. Dziś ruchu nie było, spokój, mało klientów. Szybko uporawszy się z zamówieniami, skończyłam pracę i mogłam udać się do szpitala. Wchodząc na odział przywitałam się ze wszystkimi i weszłam do sali Katli. Mała znowu siedziała w towarzystwie tajemniczego Zayna. Ten chłopak....ona był jakiś inny, miał to coś co ciągnęło mnie do poznania go bliżej. Zamienienia z nim parę słów, spędzenia z nim czasu.
- Hej, znowu nie trafiłam?
- Trafiłaś- zaśmiała się mała. 
Podeszłam do dwójki i witając lekkim uśmiechem Zayna, a dziewczynkę buziakiem usiadłam na krześle. Posiedzieliśmy z dziesięć minut i musieliśmy wyjść, ponieważ Katli zostały podane lekki usypiające. Nie żegnając się nawet z Zaynem szłam do wyjścia.
- Meg zaczekaj! Jego głos rozniósł się po holu, budząc przyjemne dreszcze na moim ciele. Odwróciłam się, a chłopak szybkim krokiem, znalazł się przy mnie. Czułam jego oddech, na swoich policzkach, zatapiałam się w jego oczach. Niebezpiecznie zaczął zbliżać swoją twarz, a nas dzieliły minimetry.....
 
Wybaczcie za moja nieobecność... :( Przepraszam / Natalia

4 komentarze: