poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Zayn cz.2. i cz.3./D

Przypominam że imagin nie jest mój !!! Jutro następne dwie części a dzisiaj może coś innego na co stawiacie ?? Uprzedzam że wierszyka nie układam :) /Daria


CZ.2.



Otworzyłam oczy. Jasne światło słoneczne wpadało przez okno, dookoła unosił się przyjemny zapach śniadania przygotowywanego przez mamę. "Naleśniki" - pomyślałam. Leżałam w łóżku jeszcze kilkanaście minut, rozkoszując się przyjemnym porankiem, zanim mama zauważyła, że już nie śpię. 
- Szybko, kochanie, wstawaj! Przygotowałam twoje ulubione śniadanie, zjedz. - Uśmiechnęła się do mnie przez drzwi prowadzące do kuchni. Od rana byłam w dobrym humorze, więc szybko pościeliłam łóżko i poszłam zjeść posiłek. Gdy weszłam do pokoju, talerz z naleśnikami leżał już na stole i kusił nie tylko zapachem, ale i widokiem. Złote placuszki nadziane nutellą i przyozdobione truskawkami prezentowały się imponująco. 
- Jak ci smakuje? - spytała.
- Pyszneeee! - odpowiedziałam. Mama uśmiechnęła się i pocałowała mnie w czoło. Następnie podeszła do blatu, na którym stał wiklinowy koszyk. Wystawały z niego zwinięte w rulon ręczniki, a mama wkładała do środka kanapki oraz napoje. - Idziemy nad jezioro? - zapytałam.
- Tak, zaraz po śniadaniu, więc szybko jedz i ubieraj strój kąpielowy! - W tej chwili z łazienki wyszedł tata, niosąc w rękach krem z filtrem i balsam po opalaniu.
- Ochrona zdrowia zawsze najważniejsza! - uśmiechnięty wpakował dwie duże tubki do koszyka. Przytulił mamę i ponaglił mnie, abym szybko kończyła jeść, bo nie może się doczekać kąpieli. Chciałam jeszcze chwilę rozkoszować się pysznymi, rozpływającymi się w ustach naleśnikami mojej mamy, jednak ciągłe poganianie mnie spowodowało, że zjadłam je w błyskawicznym tempie, nie mogąc nacieszyć się ich delikatnym smakiem. Podziękowałam za wspaniałe śniadanie i szybkim krokiem przeszłam do sypialni. Z walizki wyciągnęłam ulubiony strój kąpielowy. Szybko założyłam go oraz krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach, a włosy upięłam w niedbały kok. "Jestem gotowa" - pomyślałam. Założyłam przeciwsłoneczne okulary na nos i pobiegłam to rodziców, którzy już stali na schodach, niecierpliwiąc się. Wychodząc z domu, zauważyłam, że Malikowie również wybierają się nad jezioro, co bardzo mnie ucieszyło - będę mogła spędzić więcej czasu z Zayn'em. 
- No to w drogę! - powiedział mój tata, po czym przywitał się z panem Malikiem i zaproponował wspólne wyjście, więc wszyscy razem poszliśmy w stronę jeziora. Chłopak wyraźnie się ucieszył na mój widok. Uśmiechnięty podszedł do mnie i się przywitał.
- Hej, jak się spało w nowym miejscu? - spytał.
- Bardzo wygodnie i przyjemnie, szczególnie, że jest tu takie świeże powietrze, bez zanieczyszczeń i w ogóle - odpowiedziałam.
- Też to zauważyłem, wyjątkowo przyjemnie się zasypia - byłam oczarowana urokiem Zayn'a, każdym jego słodkim uśmiechem. Niewielu chłopaków, których znałam, było dla mnie miłych i uprzejmych od samego początku, a ten mulat był niesamowitym wyjątkiem. Polubiłam go od początku, miałam nadzieję, że on mnie też.
 Po kilku minutach doszliśmy nad jezioro, które dzisiaj wydawało się jeszcze piękniejsze, niż poprzedniego dnia. Na turkusowej tafli wody odbijały się złote promienie słońca, które już górowało wysoko nad nami na błękitnym niebie. Dzień był bardzo upalny, jednak cień drzew i szum lasu przynosiły upragniony chłód. Byłam bardzo zadowolona, ponieważ większość turystów znajdowała się na drugim brzegu jeziora, a strona, na której się znajdowaliśmy była praktycznie bezludna i pusta. Rozłożyliśmy ręczniki w cieniu wysokiej sosny. Nie zdążyłam ściągnąć ubrań, a Zayn już stał koło mnie w samych kąpielówkach i czekał, aż pójdę z nim popływać... "Przynajmniej spróbować" - powtarzał w kółko, ponieważ nie umiał pływać. Gdy ściągnęłam bluzkę i spodnie, czułam się troszkę nieswojo, w samym stroju kąpielowym przed "obcym" chłopakiem. Zayn próbował udawać, że wcale na mnie nie patrzy, jednak ciągle łapałam go, gdy spoglądał na moje pół nagie ciało. Muszę przyznać, że chłopak był dobrze zbudowany, jego wymodelowany brzuch był zadziwiający i bardzo seksowny. Gdy w końcu pozbyłam się ubrań, podeszliśmy na skraj plaży. Zamoczyłam stopy.
- Nawet nie jest taka zimna - powiedziałam.
- Całkiem przyjemna - odpowiedział i mnie ochlapał. Szybko zrobiłam to samo, tak, że w ciągu kilku minut byliśmy cali mokrzy, nie wchodząc do jeziora dalej niż po kolana. Bawiliśmy się świetnie, uśmialiśmy się niesamowicie. Zanurkowałam, a zdezorientowany chłopak stał i nie wiedział, co robić. Długo nie wynurzałam się, więc Zayn zmuszony był również zniknąć pod taflą wody. Wynurzyliśmy się w tej samej chwili, gdy tylko ujrzałam przestraszoną minę mulata, zaczęłam się głośno śmiać.
- Nie strasz mnie tak następnym razem, bałem się o ciebie! - powiedział, po czym podszedł do mnie i mnie przytulił. W jego umięśnionych ramionach czułam się wspaniale, bezpiecznie i ciepło - mimo, że byliśmy cali mokrzy. Jednak gorąco jego ciała ogrzewało niesamowicie.
- Dobrze, nie będę tak robić - odpowiedziałam, ciągle nie opuszczając jego silnych ramion. - Ale zmusiłam cię do zanurkowania, udało mi się! Teraz może w końcu nauczysz się pływać! - zaśmiałam się, Zayn również. W jego towarzystwie czułam się bardzo dobrze, mogłabym z nim spędzać całe dnie. Usłyszałyśmy wołanie naszych mam, że czas na drugie śniadanie. Zjedliśmy kanapki i razem poszliśmy na pomost, mimo że próbowałam nakłonić go do ponownej kąpieli. Jednak nie udało mi się go przekonać i resztę popołudnia spędziliśmy opalając się i rozmawiając. Poznaliśmy się już bardzo dobrze, chłopak mi dużo o sobie opowiedział, ja również otwierałam się przy nim, jak przy nikim innym. Wiedział o mnie praktycznie wszystko, znał chyba każdy mój sekret, no może oprócz jednego - że strasznie mi się podoba. 
- Muszę skoczyć z tego pomostu do wody! - powiedziałam, spoglądając w jego twarz. Uśmiechnął się, jednak w jego oczach pojawił się cień lęku i strachu. 
- Jeśli chcesz, to skacz... - odpowiedział niepewnie.
- Ale ja chcę z tobą! - powiedziałam, uśmiechając się i chwytając go za rękę. - To by było naprawdę świetne!
- Wiesz, jakoś nie mam na to ochoty... - powiedział, nieco przygaszony. Nie wiedziałam, co się dzieje. Chłopak posmutniał, jednak, gdy pytałam, czy coś się stało, nie odpowiadał i starał się zmienić temat. Postanowiłam, że jeśli nie che o tym rozmawiać, to nie będę go przyciskać do muru i dociekać, co mu leży na sercu. 
- Ałaaa! - pisnęłam, kiedy Zayn klepnął mnie w udo. Przeszył mnie okropny ból, a miejsce, w które mnie dotknął, zaczęło szczypać. No tak, zapomniałam się wysmarować kremem z filtrem...
- Co się stało? - zapytał, zaniepokojony.
- Spaliłam się! - powiedziałam. - Zapomniałam o kremie z filtrem i teraz cierpię... - wybuchnęłam śmiechem, jednak Zayn szybko wstał i pobiegł do rodziców. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, jak zareagować, jednak kilka sekund później zauważyłam, jak chłopak wraca z biała tubką w ręce. "Jaki on opiekuńczy"  - pomyślałam, a mulat zbliżał się już do mnie, siedzącej na pomoście.
- Balsam po opalaniu! - powiedział i uśmiechnął się. - Łagodzi poparzenia i uśmierza ból i szczypanie. Zaraz cię tu ładnie wysmaruję, bardzo dokładnie.
- Chwilkę, chwilkę, jest mały problem. - odparłam. Chłopak spojrzał się na mnie podejrzliwie. - Nie mogę się ruszyć z miejsca, tak bardzo mnie boli... - zrobiłam smutną minę, a Zayn odłożywszy balsam podszedł bliżej, ukucnął przy mnie. Jedną ręką objął moje plecy i ramiona, drugą natomiast chwycił nogi - podniósł mnie i położył na ręczniku rozłożonym obok. Wziął tubkę, otworzył i wycisnął z niej trochę białego kremu. 
- Brr, zimne! - syknęłam, gdy tylko dotknął mojego brzucha. Chłopak spojrzał na mnie i powolnymi ruchami zaczął wsmarowywać we mnie balsam. Robił to bardzo dokładnie, jego ręce opiekowały się moim ciałem, delikatnie muskając je kremem, który miał złagodzić ból po oparzeniu słonecznym. Przyjemny i kojący chłód przeszywał miejsca, w które Zayn wmasowywał białą maź. Następnie kazał położyć mi się na brzuchu. Wtarłszy krem w moje plecy, dokończył balsamowanie nóg. Rozpoczął od kostek, powolnymi, dokładnymi, okrężnymi ruchami przenosił się powoli do góry, w stronę ud. Im poświęcił więcej czasu, a jego ręce przywędrowały do pupy, którą zostawił na koniec "zabawy". Klepiąc mnie w nią oznajmił, że skończył i teraz pomoże mi się dostać do domku. Wstałam z ręcznika i zauważyłam, że już się ściemniło, a rodziców nie było na plaży. Spojrzałam na Zayn'a, który zwijał ręcznik i nucił jakąś piosenkę - "ma całkiem ładny głos" - przeszło mi przez głowę. Kiedy się podniósł, znów mogłam podziwiać jego wymodelowaną klatkę, a on podszedł do mnie i objął.
- To teraz już nie będzie ciebie tak bolało - powiedział, wyraźnie zadowolony ze swojej roboty. Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Było mi tak przyjemnie ciepło w środku...
- Haha, na pewno nie! - odpowiedziałam, śmiejąc się. Zayn uśmiechnął się i wziąwszy ręcznik pod pachę, oznajmił, że czas wracać. Poruszanie nadal sprawiało mi kłopoty, a chłopak zauważywszy to, wziął mnie na ręce i przerzucił przez lewe ramię.
- Przykro mi, ale nie mogę ci inaczej pomóc, bo prawą rękę mam zajętą! - powiedział, słysząc mój śmiech. - Może być trochę niewygodnie, ale lepiej tak, niż żebyś się męczyła i raniła takie śliczne nóżki! - Faktycznie, taka pozycja nie należała do najwygodniejszych, jednak z Zayn'em wszystko było niesamowite i przyjemne - nawet zwisanie głową w dół ze strachem, że zaraz się zsunę. Jednak chłopak mocno mnie trzymał i uważał, żebym nie spadła. Po kilku minutach drogi postawił mnie na ziemi, staliśmy kilkanaście metrów od naszych domków. Mulat pochylił się do mnie i mocno przytulił, czułam jego przyjemny, słodki zapach... Po chwili pożegnaliśmy się i rozstaliśmy. Niebo mocno pociemniało, słońce było już nisko nad horyzontem. Byłam szczęśliwa, że poznałam Zayn'a i bardzo się cieszyłam, że tak miło spędziłam z nim dzień. Czułam się wniebowzięta i szybkimi podskokami ruszyłam do domku. 
Jeszcze żaden chłopak, żadna osoba nie sprawiła, że uśmiechałam się cały dzień, a z Zayn'em wszystko inne nie miało dla mnie znaczenia - liczyliśmy się tylko my dwoje i dobra zabawa.



CZ.3.

 

Weszłam do domku, przy wejściu mama od razu przywitała mnie uśmiechem i uściskiem. Pocałowała mnie w czoło, na co ja odpowiedziałam delikatnym syknięciem, ponieważ wszystko piekło mnie od poparzenia słonecznego. Tata skarcił mnie za zapomnienie o użyciu kremu z filtrem, jednak stwierdził, że teraz mam już nauczkę na przyszłość. Przytaknęłam i podeszłam do kuchennego blatu, żeby zrobić sobie kanapkę - dzień nad jeziorem był niesamowicie wyczerpujący i miałam wielką ochotę położyć się spać. Zjadłam kolację i poszłam do sypialni. Wyjrzałam przez okno. Tym razem nie zauważyłam Zayn'a po drugiej stronie, posmutniałam nieco, jednak zaraz potem przypomniały mi się wspólne chwile spędzone w wodzie i na pomoście - zmęczony uśmiech ponownie zagościł na mojej twarzy. Wzięłam zimny prysznic, który schłodził oparzenie, po czym wysmarowałam się ponownie kojącym ból balsamem. Ubrałam piżamę, zasunęłam roletę i zgasiłam światło. Położyłam się i zaczęłam rozmyślać o wszystkim, co mnie tutaj dotychczas spotkało. Jeszcze nigdy nie miałam takich wspaniałych wakacji. Przewróciłam się na drugi bok, czując ciągle oparzenie na nogach... To był jedyny minus dzisiejszego dnia - piekący ból po zbyt długiej kąpieli słonecznej. Zmęczone powieki opadły, pogrążyłam się we śnie.
Po kilku godzinach obudziło mnie pukanie w okno. Przestraszyłam się, zdezorientowana nie wiedziałam, co robić. Podniosłam roletę, drżąc ze strachu. Za szybą zobaczyłam uśmiechniętego Zayn'a, który na mój widok przestał pukać. Otworzyłam okno.
- Obudziłeś mnie! 
- Przepraszam ciebie bardzo, mam nadzieję, że się nie wystraszyłaś - powiedział czule.
- Trochę się bałam... przecież nikt normalny w środku nocy nie puka w okna! - zaśmiałam się cicho, żeby nie obudzić rodziców.
- Idziemy na spacer? - zapytał.
- Teraz? 
- Jeśli nie chcesz, mogę wrócić do domku, a ty położysz się znów spać... - w jego oczach pojawił się urzekający błysk nadziei. Patrząc w ciemne źrenice, czułam się jak zahipnotyzowana, nie mogłam odmówić. Zayn ucieszył się i powiedział, żebym szybko narzuciła coś na siebie, a on będzie czekał w tym samym miejscu, gdzie jest. Po kilku minutach byłam gotowa, miałam na sobie zwiewną, śnieżnobiałą sukienkę i ulubione trampki. Podeszłam do okna.
- Chodź, pomogę ci wyjść tędy, przynajmniej nie obudzisz rodziców - powiedział. Faktycznie, drzwi strasznie skrzypią i są zamknięte na klucz, który znajduje się w sypialni rodziców. Otworzyłam szeroko okno, stanęłam na parapecie. Zayn rozłożył ręce, żeby mnie złapać, kiedy wyskakiwałam. Wylądowałam w jego silnych ramionach. Zakręcił mną wokoło, po czym nie pozwolił mi zejść - powiedział, że nie mogę narażać się na ból po oparzeniu. W jego ramionach czułam się bardzo bezpiecznie, jakby nikt i nic nie mogło mi zagrozić. 
Doszliśmy nad jezioro, w którym odbijał się ogromny księżyc - tego dnia przypadała pełnia. Na lustrze wody widniały srebrzyste przebłyski poświaty rzucane przez jego białą tarczę. Niebo pełne gwiazd, których nigdy nie widziałam tak wiele. Wszędzie było cicho i spokojnie. Można było usłyszeć każdy szmer i szelest w lesie, każdy ćwierk ptaka. Stanęliśmy na molo. Zayn postawił mnie i usiedliśmy na samym końcu pomostu, patrząc na taflę jeziora, pokrytego delikatnymi falami wywołanymi przez lekki wietrzyk. Chłopak spojrzał na nasze odbicia w wodzie, uśmiechnął się i przysunął bliżej mnie.
- Dlaczego po mnie przyszedłeś? - spytałam.
- Nie mogłem zasnąć, cały czas myślałem o tobie... - powiedział. Myślał o mnie! Ucieszyłam się w duchu, jednak na zewnątrz zareagowałam tylko uśmiechem. - Wiesz, dlaczego nie chcę skakać do jeziora? - spytał, patrząc ciągle w dół.
- Niee... - odpowiedziałam cicho, próbując odgadnąć myśli chłopaka.
- Kilka lat temu tak zginął mój brat, miał na imię Justin. Skakał do wody z pomostu... - jego oczy zaszkliły się, widziałam, jak do wody spadła drobna, świecąca łza. - Złamał kręgosłup, uszkodził nerwy, nie miał szans na przeżycie... - do jeziora wpadła kolejna, bielutka jak perła łza...
- Nnie wiedziałammm, przepraszam ciebie... - powiedziałam drżącym głosem. Ból po stracie członka rodziny jest na pewno bardzo bolesny...
- Nic się nie stało - Zayn przysunął się do mnie jeszcze bliżej i objął mnie jednym ramieniem. - Po prostu nie chcę, żebyś się zraniła, nie chcę utraty kolejnej ważnej dla mnie osoby. Jesteś dla mnie jak siostra, choć znamy się tak niewiele... Tak bardzo cieszę się, że ciebie poznałem! - powiedział. Odwrócił się na mnie, siadając po turecku, zrobiłam to samo. Uśmiechnął się, chwytając mnie za rękę. Zaczął głaskać moją dłoń, jego oczy się zaświeciły, odbijając blask księżyca. Miałam wrażenie, jakby jego spojrzenie przeszywało mnie na wylot, jego ciemne źrenice powiększały się z każdą sekundą. Zbliżył swoją twarz do mojej, po czym pocałował mnie... nasze usta złączyły się w czułym pocałunku. Przeszył mnie przyjemny dreszcz, chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie... Przysunęłam się do niego, nogami oplotłam jego plecy tak, że między nami nie było już żadnego wolnego miejsca, czułam bicie jego serca przez klatkę piersiową. Zayn pogłębił pocałunek, zaczynając całować się po francusku - nasze języki tańczyły miłosne tango. Kiedy skończyliśmy, wtuliłam się mocno w chłopaka, ciągle mając zamknięte oczy.
- Jeszcze nigdy nie czułem niczego podobnego do żadnej dziewczyny - powiedział cicho i słodko. Zaczął gładzić ręką moje plecy. Czułam jego oddech na mojej szyi - Zakochałem się w tobie... Naprawdę, nie mogę uwierzyć w to wszystko, co tu się stało. Nie spodziewałem się, że spotkam kogoś takiego jak ty, kto mnie zrozumie, wysłucha, kto poświęci mi trochę czasu i może... może nawet trochę swojego serca - odsunął się nieco i spojrzał na mnie z nadzieją.
- Czuję dokładnie to, co ty. Jeszcze nigdy nie spotkałam osoby, która pokochała mnie... tak od razu, bez żadnych pretensji, bez ceremonii... która pokochała mnie za wszystkie chwile, które ze mną spędziła... - łza spłynęła mi po policzku, Zayn to zauważył i delikatnym, czułym ruchem otarł mój policzek.
- Nie bój się, zaopiekuję się tobą i twoim sercem. - powiedział, przytulając mnie. - Wiem, jak bardzo jest kruche, ale będę twoim superbohaterem, wszystkim, czego potrzebujesz. Twoim śmiechem, głosem z głębi duszy, melodią z serca i życiową piosenką... Oczywiście, jeśli się zgodzisz...
- Zgadzam się! - powiedziałam, uśmiechając się, a chłopak ponownie połączył nasze usta w czułym, romantycznym pocałunku. 
Długo jeszcze siedzieliśmy na pomoście, ciesząc się sobą, ciszą i spokojem. Nasze ciała się dopełniały, łączyły w jedność z każdym dotykiem, pocałunkiem. Nad nami bezchmurne niebo zaczęło się rozjaśniać, powoli nastawał poranek. Moje serce biło szybciej, gdy tylko spoglądał na mnie, każdy dotyk powodował dreszcze i to przyjemne ciepło w środku. Udaliśmy się w drogę powrotną, trzymając się za rękę, a nocne spotkanie zakończyliśmy długim, namiętnym pocałunkiem.

Miłość. Zakochanie. Najpiękniejsze uczucie, wystarczy tylko znaleźć odpowiednią osobę, która byłaby godna naszego serca z nadzieją, że nigdy go nie zrani.

***
ciąg dalszy nastąpi :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz