CZ.2.
Otworzyłam oczy. Jasne światło słoneczne wpadało przez okno, dookoła unosił
się przyjemny zapach śniadania przygotowywanego przez mamę.
"Naleśniki" - pomyślałam. Leżałam w łóżku jeszcze kilkanaście minut,
rozkoszując się przyjemnym porankiem, zanim mama zauważyła, że już nie
śpię.
- Szybko, kochanie, wstawaj! Przygotowałam twoje ulubione śniadanie, zjedz.
- Uśmiechnęła się do mnie przez drzwi prowadzące do kuchni. Od rana byłam w
dobrym humorze, więc szybko pościeliłam łóżko i poszłam zjeść posiłek. Gdy
weszłam do pokoju, talerz z naleśnikami leżał już na stole i kusił nie tylko
zapachem, ale i widokiem. Złote placuszki nadziane nutellą i przyozdobione
truskawkami prezentowały się imponująco.
- Jak ci smakuje? - spytała.
- Pyszneeee! - odpowiedziałam. Mama uśmiechnęła się i pocałowała mnie w
czoło. Następnie podeszła do blatu, na którym stał wiklinowy koszyk. Wystawały
z niego zwinięte w rulon ręczniki, a mama wkładała do środka kanapki oraz
napoje. - Idziemy nad jezioro? - zapytałam.
- Tak, zaraz po śniadaniu, więc szybko jedz i ubieraj strój kąpielowy! - W
tej chwili z łazienki wyszedł tata, niosąc w rękach krem z filtrem i balsam po
opalaniu.
- Ochrona zdrowia zawsze najważniejsza! - uśmiechnięty wpakował dwie duże
tubki do koszyka. Przytulił mamę i ponaglił mnie, abym szybko kończyła jeść, bo
nie może się doczekać kąpieli. Chciałam jeszcze chwilę rozkoszować się
pysznymi, rozpływającymi się w ustach naleśnikami mojej mamy, jednak ciągłe
poganianie mnie spowodowało, że zjadłam je w błyskawicznym tempie, nie mogąc
nacieszyć się ich delikatnym smakiem. Podziękowałam za wspaniałe śniadanie i
szybkim krokiem przeszłam do sypialni. Z walizki wyciągnęłam ulubiony strój
kąpielowy. Szybko założyłam go oraz krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach, a
włosy upięłam w niedbały kok. "Jestem gotowa" - pomyślałam. Założyłam
przeciwsłoneczne okulary na nos i pobiegłam to rodziców, którzy już stali na
schodach, niecierpliwiąc się. Wychodząc z domu, zauważyłam, że Malikowie
również wybierają się nad jezioro, co bardzo mnie ucieszyło - będę mogła
spędzić więcej czasu z Zayn'em.
- No to w drogę! - powiedział mój tata, po czym przywitał się z panem
Malikiem i zaproponował wspólne wyjście, więc wszyscy razem poszliśmy w stronę
jeziora. Chłopak wyraźnie się ucieszył na mój widok. Uśmiechnięty podszedł do
mnie i się przywitał.
- Hej, jak się spało w nowym miejscu? - spytał.
- Bardzo wygodnie i przyjemnie, szczególnie, że jest tu takie świeże
powietrze, bez zanieczyszczeń i w ogóle - odpowiedziałam.
- Też to zauważyłem, wyjątkowo przyjemnie się zasypia - byłam oczarowana
urokiem Zayn'a, każdym jego słodkim uśmiechem. Niewielu chłopaków, których
znałam, było dla mnie miłych i uprzejmych od samego początku, a ten mulat był
niesamowitym wyjątkiem. Polubiłam go od początku, miałam nadzieję, że on mnie
też.
Po kilku minutach doszliśmy nad jezioro, które dzisiaj wydawało się
jeszcze piękniejsze, niż poprzedniego dnia. Na turkusowej tafli wody odbijały
się złote promienie słońca, które już górowało wysoko nad nami na błękitnym
niebie. Dzień był bardzo upalny, jednak cień drzew i szum lasu przynosiły
upragniony chłód. Byłam bardzo zadowolona, ponieważ większość turystów
znajdowała się na drugim brzegu jeziora, a strona, na której się znajdowaliśmy
była praktycznie bezludna i pusta. Rozłożyliśmy ręczniki w cieniu wysokiej
sosny. Nie zdążyłam ściągnąć ubrań, a Zayn już stał koło mnie w samych kąpielówkach
i czekał, aż pójdę z nim popływać... "Przynajmniej spróbować" -
powtarzał w kółko, ponieważ nie umiał pływać. Gdy ściągnęłam bluzkę i spodnie,
czułam się troszkę nieswojo, w samym stroju kąpielowym przed "obcym"
chłopakiem. Zayn próbował udawać, że wcale na mnie nie patrzy, jednak ciągle
łapałam go, gdy spoglądał na moje pół nagie ciało. Muszę przyznać, że chłopak
był dobrze zbudowany, jego wymodelowany brzuch był zadziwiający i bardzo
seksowny. Gdy w końcu pozbyłam się ubrań, podeszliśmy na skraj plaży.
Zamoczyłam stopy.
- Nawet nie jest taka zimna - powiedziałam.
- Całkiem przyjemna - odpowiedział i mnie ochlapał. Szybko zrobiłam to
samo, tak, że w ciągu kilku minut byliśmy cali mokrzy, nie wchodząc do jeziora
dalej niż po kolana. Bawiliśmy się świetnie, uśmialiśmy się niesamowicie.
Zanurkowałam, a zdezorientowany chłopak stał i nie wiedział, co robić. Długo
nie wynurzałam się, więc Zayn zmuszony był również zniknąć pod taflą wody.
Wynurzyliśmy się w tej samej chwili, gdy tylko ujrzałam przestraszoną minę
mulata, zaczęłam się głośno śmiać.
- Nie strasz mnie tak następnym razem, bałem się o ciebie! - powiedział, po
czym podszedł do mnie i mnie przytulił. W jego umięśnionych ramionach czułam
się wspaniale, bezpiecznie i ciepło - mimo, że byliśmy cali mokrzy. Jednak
gorąco jego ciała ogrzewało niesamowicie.
- Dobrze, nie będę tak robić - odpowiedziałam, ciągle nie opuszczając jego
silnych ramion. - Ale zmusiłam cię do zanurkowania, udało mi się! Teraz może w
końcu nauczysz się pływać! - zaśmiałam się, Zayn również. W jego towarzystwie
czułam się bardzo dobrze, mogłabym z nim spędzać całe dnie. Usłyszałyśmy
wołanie naszych mam, że czas na drugie śniadanie. Zjedliśmy kanapki i razem
poszliśmy na pomost, mimo że próbowałam nakłonić go do ponownej kąpieli. Jednak
nie udało mi się go przekonać i resztę popołudnia spędziliśmy opalając się i
rozmawiając. Poznaliśmy się już bardzo dobrze, chłopak mi dużo o sobie
opowiedział, ja również otwierałam się przy nim, jak przy nikim innym. Wiedział
o mnie praktycznie wszystko, znał chyba każdy mój sekret, no może oprócz
jednego - że strasznie mi się podoba.
- Muszę skoczyć z tego pomostu do wody! - powiedziałam, spoglądając w jego
twarz. Uśmiechnął się, jednak w jego oczach pojawił się cień lęku i
strachu.
- Jeśli chcesz, to skacz... - odpowiedział niepewnie.
- Ale ja chcę z tobą! - powiedziałam, uśmiechając się i chwytając go za
rękę. - To by było naprawdę świetne!
- Wiesz, jakoś nie mam na to ochoty... - powiedział, nieco przygaszony. Nie
wiedziałam, co się dzieje. Chłopak posmutniał, jednak, gdy pytałam, czy coś się
stało, nie odpowiadał i starał się zmienić temat. Postanowiłam, że jeśli nie
che o tym rozmawiać, to nie będę go przyciskać do muru i dociekać, co mu leży
na sercu.
- Ałaaa! - pisnęłam, kiedy Zayn klepnął mnie w udo. Przeszył mnie okropny
ból, a miejsce, w które mnie dotknął, zaczęło szczypać. No tak, zapomniałam się
wysmarować kremem z filtrem...
- Co się stało? - zapytał, zaniepokojony.
- Spaliłam się! - powiedziałam. - Zapomniałam o kremie z filtrem i teraz
cierpię... - wybuchnęłam śmiechem, jednak Zayn szybko wstał i pobiegł do
rodziców. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, jak zareagować, jednak kilka sekund
później zauważyłam, jak chłopak wraca z biała tubką w ręce. "Jaki on
opiekuńczy" - pomyślałam, a mulat zbliżał się już do mnie, siedzącej
na pomoście.
- Balsam po opalaniu! - powiedział i uśmiechnął się. - Łagodzi poparzenia i
uśmierza ból i szczypanie. Zaraz cię tu ładnie wysmaruję, bardzo dokładnie.
- Chwilkę, chwilkę, jest mały problem. - odparłam. Chłopak spojrzał się na
mnie podejrzliwie. - Nie mogę się ruszyć z miejsca, tak bardzo mnie boli... -
zrobiłam smutną minę, a Zayn odłożywszy balsam podszedł bliżej, ukucnął przy
mnie. Jedną ręką objął moje plecy i ramiona, drugą natomiast chwycił nogi - podniósł
mnie i położył na ręczniku rozłożonym obok. Wziął tubkę, otworzył i wycisnął z
niej trochę białego kremu.
- Brr, zimne! - syknęłam, gdy tylko dotknął mojego brzucha. Chłopak
spojrzał na mnie i powolnymi ruchami zaczął wsmarowywać we mnie balsam. Robił
to bardzo dokładnie, jego ręce opiekowały się moim ciałem, delikatnie muskając
je kremem, który miał złagodzić ból po oparzeniu słonecznym. Przyjemny i kojący
chłód przeszywał miejsca, w które Zayn wmasowywał białą maź. Następnie kazał
położyć mi się na brzuchu. Wtarłszy krem w moje plecy, dokończył balsamowanie
nóg. Rozpoczął od kostek, powolnymi, dokładnymi, okrężnymi ruchami przenosił
się powoli do góry, w stronę ud. Im poświęcił więcej czasu, a jego ręce
przywędrowały do pupy, którą zostawił na koniec "zabawy". Klepiąc
mnie w nią oznajmił, że skończył i teraz pomoże mi się dostać do domku. Wstałam
z ręcznika i zauważyłam, że już się ściemniło, a rodziców nie było na plaży.
Spojrzałam na Zayn'a, który zwijał ręcznik i nucił jakąś piosenkę - "ma
całkiem ładny głos" - przeszło mi przez głowę. Kiedy się podniósł, znów
mogłam podziwiać jego wymodelowaną klatkę, a on podszedł do mnie i objął.
- To teraz już nie będzie ciebie tak bolało - powiedział, wyraźnie
zadowolony ze swojej roboty. Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Było mi
tak przyjemnie ciepło w środku...
- Haha, na pewno nie! - odpowiedziałam, śmiejąc się. Zayn uśmiechnął się i
wziąwszy ręcznik pod pachę, oznajmił, że czas wracać. Poruszanie nadal
sprawiało mi kłopoty, a chłopak zauważywszy to, wziął mnie na ręce i przerzucił
przez lewe ramię.
- Przykro mi, ale nie mogę ci inaczej pomóc, bo prawą rękę mam zajętą! -
powiedział, słysząc mój śmiech. - Może być trochę niewygodnie, ale lepiej tak,
niż żebyś się męczyła i raniła takie śliczne nóżki! - Faktycznie, taka pozycja
nie należała do najwygodniejszych, jednak z Zayn'em wszystko było niesamowite i
przyjemne - nawet zwisanie głową w dół ze strachem, że zaraz się zsunę. Jednak
chłopak mocno mnie trzymał i uważał, żebym nie spadła. Po kilku minutach drogi
postawił mnie na ziemi, staliśmy kilkanaście metrów od naszych domków. Mulat
pochylił się do mnie i mocno przytulił, czułam jego przyjemny, słodki zapach...
Po chwili pożegnaliśmy się i rozstaliśmy. Niebo mocno pociemniało, słońce było
już nisko nad horyzontem. Byłam szczęśliwa, że poznałam Zayn'a i bardzo się
cieszyłam, że tak miło spędziłam z nim dzień. Czułam się wniebowzięta i
szybkimi podskokami ruszyłam do domku.
Jeszcze żaden chłopak, żadna osoba nie sprawiła, że uśmiechałam się cały
dzień, a z Zayn'em wszystko inne nie miało dla mnie znaczenia - liczyliśmy się
tylko my dwoje i dobra zabawa.
CZ.3.
Weszłam do domku, przy wejściu mama od razu przywitała mnie uśmiechem i
uściskiem. Pocałowała mnie w czoło, na co ja odpowiedziałam delikatnym
syknięciem, ponieważ wszystko piekło mnie od poparzenia słonecznego. Tata
skarcił mnie za zapomnienie o użyciu kremu z filtrem, jednak stwierdził, że
teraz mam już nauczkę na przyszłość. Przytaknęłam i podeszłam do kuchennego
blatu, żeby zrobić sobie kanapkę - dzień nad jeziorem był niesamowicie
wyczerpujący i miałam wielką ochotę położyć się spać. Zjadłam kolację i poszłam
do sypialni. Wyjrzałam przez okno. Tym razem nie zauważyłam Zayn'a po drugiej
stronie, posmutniałam nieco, jednak zaraz potem przypomniały mi się wspólne
chwile spędzone w wodzie i na pomoście - zmęczony uśmiech ponownie zagościł na
mojej twarzy. Wzięłam zimny prysznic, który schłodził oparzenie, po czym
wysmarowałam się ponownie kojącym ból balsamem. Ubrałam piżamę, zasunęłam
roletę i zgasiłam światło. Położyłam się i zaczęłam rozmyślać o wszystkim, co
mnie tutaj dotychczas spotkało. Jeszcze nigdy nie miałam takich wspaniałych
wakacji. Przewróciłam się na drugi bok, czując ciągle oparzenie na nogach... To
był jedyny minus dzisiejszego dnia - piekący ból po zbyt długiej kąpieli
słonecznej. Zmęczone powieki opadły, pogrążyłam się we śnie.
Po kilku godzinach obudziło mnie pukanie w okno. Przestraszyłam się,
zdezorientowana nie wiedziałam, co robić. Podniosłam roletę, drżąc ze strachu.
Za szybą zobaczyłam uśmiechniętego Zayn'a, który na mój widok przestał pukać.
Otworzyłam okno.
- Obudziłeś mnie!
- Przepraszam ciebie bardzo, mam nadzieję, że się nie wystraszyłaś -
powiedział czule.
- Trochę się bałam... przecież nikt normalny w środku nocy nie puka w okna!
- zaśmiałam się cicho, żeby nie obudzić rodziców.
- Idziemy na spacer? - zapytał.
- Teraz?
- Jeśli nie chcesz, mogę wrócić do domku, a ty położysz się znów spać... -
w jego oczach pojawił się urzekający błysk nadziei. Patrząc w ciemne źrenice,
czułam się jak zahipnotyzowana, nie mogłam odmówić. Zayn ucieszył się i
powiedział, żebym szybko narzuciła coś na siebie, a on będzie czekał w tym
samym miejscu, gdzie jest. Po kilku minutach byłam gotowa, miałam na sobie
zwiewną, śnieżnobiałą sukienkę i ulubione trampki. Podeszłam do okna.
- Chodź, pomogę ci wyjść tędy, przynajmniej nie obudzisz rodziców -
powiedział. Faktycznie, drzwi strasznie skrzypią i są zamknięte na klucz, który
znajduje się w sypialni rodziców. Otworzyłam szeroko okno, stanęłam na
parapecie. Zayn rozłożył ręce, żeby mnie złapać, kiedy wyskakiwałam.
Wylądowałam w jego silnych ramionach. Zakręcił mną wokoło, po czym nie pozwolił
mi zejść - powiedział, że nie mogę narażać się na ból po oparzeniu. W jego
ramionach czułam się bardzo bezpiecznie, jakby nikt i nic nie mogło mi
zagrozić.
Doszliśmy nad jezioro, w którym odbijał się ogromny księżyc - tego dnia
przypadała pełnia. Na lustrze wody widniały srebrzyste przebłyski poświaty
rzucane przez jego białą tarczę. Niebo pełne gwiazd, których nigdy nie
widziałam tak wiele. Wszędzie było cicho i spokojnie. Można było usłyszeć każdy
szmer i szelest w lesie, każdy ćwierk ptaka. Stanęliśmy na molo. Zayn postawił
mnie i usiedliśmy na samym końcu pomostu, patrząc na taflę jeziora, pokrytego
delikatnymi falami wywołanymi przez lekki wietrzyk. Chłopak spojrzał na nasze
odbicia w wodzie, uśmiechnął się i przysunął bliżej mnie.
- Dlaczego po mnie przyszedłeś? - spytałam.
- Nie mogłem zasnąć, cały czas myślałem o tobie... - powiedział. Myślał o
mnie! Ucieszyłam się w duchu, jednak na zewnątrz zareagowałam tylko uśmiechem.
- Wiesz, dlaczego nie chcę skakać do jeziora? - spytał, patrząc ciągle w dół.
- Niee... - odpowiedziałam cicho, próbując odgadnąć myśli chłopaka.
- Kilka lat temu tak zginął mój brat, miał na imię Justin. Skakał do wody z
pomostu... - jego oczy zaszkliły się, widziałam, jak do wody spadła drobna,
świecąca łza. - Złamał kręgosłup, uszkodził nerwy, nie miał szans na
przeżycie... - do jeziora wpadła kolejna, bielutka jak perła łza...
- Nnie wiedziałammm, przepraszam ciebie... - powiedziałam drżącym głosem.
Ból po stracie członka rodziny jest na pewno bardzo bolesny...
- Nic się nie stało - Zayn przysunął się do mnie jeszcze bliżej i objął
mnie jednym ramieniem. - Po prostu nie chcę, żebyś się zraniła, nie chcę utraty
kolejnej ważnej dla mnie osoby. Jesteś dla mnie jak siostra, choć znamy się tak
niewiele... Tak bardzo cieszę się, że ciebie poznałem! - powiedział. Odwrócił
się na mnie, siadając po turecku, zrobiłam to samo. Uśmiechnął się, chwytając
mnie za rękę. Zaczął głaskać moją dłoń, jego oczy się zaświeciły, odbijając
blask księżyca. Miałam wrażenie, jakby jego spojrzenie przeszywało mnie na
wylot, jego ciemne źrenice powiększały się z każdą sekundą. Zbliżył swoją twarz
do mojej, po czym pocałował mnie... nasze usta złączyły się w czułym pocałunku.
Przeszył mnie przyjemny dreszcz, chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie...
Przysunęłam się do niego, nogami oplotłam jego plecy tak, że między nami nie było
już żadnego wolnego miejsca, czułam bicie jego serca przez klatkę piersiową.
Zayn pogłębił pocałunek, zaczynając całować się po francusku - nasze języki
tańczyły miłosne tango. Kiedy skończyliśmy, wtuliłam się mocno w chłopaka,
ciągle mając zamknięte oczy.
- Jeszcze nigdy nie czułem niczego podobnego do żadnej dziewczyny -
powiedział cicho i słodko. Zaczął gładzić ręką moje plecy. Czułam jego oddech
na mojej szyi - Zakochałem się w tobie... Naprawdę, nie mogę uwierzyć w to
wszystko, co tu się stało. Nie spodziewałem się, że spotkam kogoś takiego jak
ty, kto mnie zrozumie, wysłucha, kto poświęci mi trochę czasu i może... może
nawet trochę swojego serca - odsunął się nieco i spojrzał na mnie z nadzieją.
- Czuję dokładnie to, co ty. Jeszcze nigdy nie spotkałam osoby, która
pokochała mnie... tak od razu, bez żadnych pretensji, bez ceremonii... która
pokochała mnie za wszystkie chwile, które ze mną spędziła... - łza spłynęła mi
po policzku, Zayn to zauważył i delikatnym, czułym ruchem otarł mój policzek.
- Nie bój się, zaopiekuję się tobą i twoim sercem. - powiedział,
przytulając mnie. - Wiem, jak bardzo jest kruche, ale będę twoim
superbohaterem, wszystkim, czego potrzebujesz. Twoim śmiechem, głosem z głębi
duszy, melodią z serca i życiową piosenką... Oczywiście, jeśli się zgodzisz...
- Zgadzam się! - powiedziałam, uśmiechając się, a chłopak ponownie połączył
nasze usta w czułym, romantycznym pocałunku.
Długo jeszcze siedzieliśmy na pomoście, ciesząc się sobą, ciszą i spokojem.
Nasze ciała się dopełniały, łączyły w jedność z każdym dotykiem, pocałunkiem.
Nad nami bezchmurne niebo zaczęło się rozjaśniać, powoli nastawał poranek. Moje
serce biło szybciej, gdy tylko spoglądał na mnie, każdy dotyk powodował
dreszcze i to przyjemne ciepło w środku. Udaliśmy się w drogę powrotną,
trzymając się za rękę, a nocne spotkanie zakończyliśmy długim, namiętnym
pocałunkiem.
Miłość. Zakochanie. Najpiękniejsze uczucie, wystarczy tylko znaleźć
odpowiednią osobę, która byłaby godna naszego serca z nadzieją, że nigdy go nie
zrani.
***
ciąg dalszy nastąpi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz